Tomasz Markiewka:


Oto nasz problem: mamy do dyspozycji kulturowe scenariusze radzenia sobie na własną rękę, ale brak nam scenariuszy zbiorowej sprawczości, które mogłyby nas inspirować i motywować do działań politycznych. (…)

Dodajmy do tego, że jesteśmy ciągle bombardowani przekazem, który zniechęca nas do podejmowania jakichkolwiek prób współpracy i polegania na zbiorowej sprawczości. Najlepszym przykładem są wszelkiego rodzaju programy rozrywkowe, od talent show po reality show. Michał Rydlewski, filozof i medioznawca, opisał w książce „Scenariusze kultury upokarzania”, jak takie produkcje usilnie wpajają nam skrajnie indywidualistyczny i egoistyczny model działania.n (…)

Rydlewski daje przykład jednej z ostatnich odsłon polskiego Big Brothera, gdzie ideałem prowadzącym do zwycięstwa była manipulacja, potajemne sojusze i prowokowanie konkurentów. Jak wyjaśnia: „Powoduje to utratę zaufania i społeczną anomię: wiem, że mogę zostać oszukanym, bo ktoś prowadzi swoją grę, a zatem muszę być ostrożny, gdyż mogę paść ofiarą kogoś sprytniejszego. Ten obraz jest nam wtłaczany do głów”. (…)

Na pewnym poziomie to jest naprawdę proste: jeżeli ludzie będą mieli kulturowych wzorców działania politycznego, to nawet nie przyjdzie im do głowy, że można realizować taki model sprawczości. Zostaniemy ze społeczeństwem osób, które naoglądały się i naczytały poradników motywacyjnych, ale szczytem ich ambicji jest dostosowanie się do systemu. Polityka pozostanie w ich mniemaniu zajęciem dla dziwaków lub cyników.

Każdy wyłom w tym murze jest cenny. Czy to krótki wątek serialowy, czy filmik na YouTubie, czy zaangażowana muzyka. Popkultura jest dziś głównym polem walki o społeczną wyobraźnię i stać nas dłużej na to, aby pod apolitycznym płaszczykiem promowała wzorce sprzyjające zbiorowej bezradności. To zakrawa na absurd, że łatwiej we współczesnej popkulturze spotkać wampiry, zombie czy kosmitów niż zaangażowanych politycznie obywateli.

Markiewka: Kultura zaradności czyni nas bezradnymi

Źródło
Opublikowano: 2021-03-13 09:09:47