W niespełna 50-tysięcznej miejscowości, w której mieszkam, są już cztery drogeri

Remigiusz Okraska:


W niespełna 50-tysięcznej miejscowości, w której mieszkam, są już cztery drogerie sieci Rossmann. Trzy z nich powstały w ciągu ostatnich trzech lat. W związku z tym mam dwie refleksje:

1. Czy lokalnym polskim biznesikom/sklepikom bardziej zagrażają „wysokie podatki” (w realu niskie) i składki na ZUS (w realu na przyszłą własną emeryturę), jak chcą korwiny, czy może raczej totalna niekrępowana inwazja wielkich i bogatych sieci handlowych, z rozpoznawalną marką, wielką skalą działania (czyli niższymi cenami zakupu u producenta, a zatem możliwościami obniżania cen), forsą na reklamę i promocję, dużymi nowoczesnymi lokalami itp.? Inaczej mówiąc: czy drobnym biznesom szkodzi rzekomy brak wolnego rynku czy raczej jego nadmiar w postaci braku jakichkolwiek publicznych barier dla ekspansji molochów?

2. Co państwo polskie, lokalne społeczności oraz krajowy mają z tego, że na lokalnych rynkach dominuje niemiecka sieć, która bazuje w sporej mierze na produktach z Niemiec, większość podatków płaci jako centrala w jednym miejscu (a lokalnie jak lokalne sklepy) i do Niemiec transferuje zarówno zyski właścicieli sieci, jak i dochody ze sprzedaży wyrobów niemieckich producentów?

Źródło
Opublikowano: 2021-04-23 18:28:56