Tyyymczasem na Twitterze (wstąpiłam tylko na pięć minut i jak zwykle prędko uciekłam) trwa festiwal żelaźnie liberalnej

Adriana Rozwadowska:


Tyyymczasem na Twitterze (wstąpiłam tylko na pięć minut i jak zwykle prędko uciekłam) trwa festiwal żelaźnie liberalnej części opozycji.
Leszek Balcerowicz jak zwykle wtrąca, że „śmieciówki” to mowa nienawiści i hejt wobec tych umów. Ale to klasyk i mniejsza.
Znacznie ciekawsza jest opinia Rafała Grupińskiego, który napisał, że PiS likwidując śmieciówki dorzyna klasę średnią (tę samą, której właśnie podwyższył drugi próg podatkowy z 85 do 120 tys. zł).
W jaki to sposób? – zapytacie. Otóż zamieniając śmieciówki na umowy o pracę i/lub jeden kontrakt, PiS chce wszystkich „wygonić na etat i zrównać do tego samego poziomu zależnych od państwa i pracodawcy dziadów”.
Do tej pory wydawało mi się, że to raczej śmieciówki uzależniają od woli pracodawcy, aczkolwiek rozumiem, że w pewnych kręgach umowy cywilnoprawne to po prostu kolejny i popularny sposób na unikanie podatków, a nie przymus narzucany przez pracodawcę i pozbawiający nas ochrony prawa pracy.
Po prostu chyba z panem posłem obracamy się w różnych kręgach ¯_(ツ)_/¯

Źródło
Opublikowano: 2021-05-15 18:11:28