W całej dyskusji o polskiej ochronie zdrowia i „dorzynaniu” kilku procent najbog

Tomasz Markiewka:


W całej dyskusji o polskiej ochronie zdrowia i „dorzynaniu” kilku procent najbogatszych Polaków najbardziej denerwuje mnie brak uczciwości. Pomijam nawet manipulacje typu „siedem tysięcy złotych to mało – socjaliści chcą grabić takich biedaków”. To jest manipulacja, bo osoba, która zarabia tyle na etacie, nic nie straci w wyniku nowych przepisów, osoba na samozatrudnieniu będzie zaś „dorzynana” pięćdziesięcioma złotymi miesięcznie więcej.

Wkurza mnie przede wszystkim co innego. Krytycy podniesienia (czy raczej realnego wprowadzenia) progresji milczą na temat tego, jakie miałoby być alternatywne rozwiązanie – takie, które nie „dorzynałoby” kilku procent najzamożniejszych Polaków. A tak naprawdę – jeśli chcemy być uczciwi – są tylko dwie inne drogi.

1. Zostawić system ochrony zdrowia niedofinansowanym. Wtedy pozostanie skorzystać nam z rady Klaudii Jachiry i wykupić pakiet Lux Medu. Bo przecież udowodniła, że gdy stajemy pod ścianą, całe społeczeństwo biegnie na wyścigi w stronę prywatnej służby zdrowia…

2. Dofinansować system ochrony zdrowia nie przez podniesienie progresji podatkowej, ale przez zrzucanie kosztów na barki większości społeczeństwa. Wtedy „ci pracowici i zaradni” będą mogli odetchnąć z ulgą, w przeciwieństwie do pielęgniarek, nauczycielek i całej reszty. Ekonomista Jakub Sawulski mówił kiedyś, że mamy najgłupszy na świecie, bo nauczyciele płacą proporcjonalnie wyższe podatki niż zarabiający kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych menadżerowie na fikcyjnym samozatrudnieniu. Takie rozwiązanie tylko pogłębiłoby ten problem.

Byłoby więc super, gdyby ci, którzy mówią „A”, powiedzieli też „B”. Jeśli nie te straszne kilkudziesięciozłotowe gułagi dla zamożniejszych, to co? Olewamy system ochrony zdrowia czy może dowalamy najmniej zamożnym?

Śmiało, niech ci publicyści i komentatorzy polityczni, którzy tak dzielnie bronią „pracowitych i zaradnych”, przedstawia swoje propozycje. Eliza Michalik pisze, że „biedni” – pamiętajcie, że w tym przypadku „biedni” to 90% społeczeństwa – są sfrustrowani i lubią populistyczne partie, które dowalają „ludziom sukcesu”. Niech więc nie traci odwagi i napisze wprost, ma plan dla tych „biednych”.

Źródło
Opublikowano: 2021-05-18 14:58:02