Gdyby na serio potraktować ekologię i to, co od dawien dawna wiemy o przyczynach

Remigiusz Okraska:


Gdyby na serio potraktować ekologię i to, co od dawien dawna wiemy o przyczynach niszczenia środowiska, w tym o zmianach klimatycznych, oczywistością byłyby m.in. takie rozwiązania i zasady:

– wszystkie opakowania produktów byłyby zwrotne lub powstawałyby z materiałów nisko emisyjnych podczas produkcji, łatwych do przetworzenia i poszukiwanych do produkcji, czyli np. nie z plastiku. Byłby też taki mechanizm podatkowo-opłatowy, który uderza bezpośrednio w producenta tym bardziej, im więcej opakowań i im bardziej są one skomplikowane. Producent każdego towaru ponosiłby formalnoprawną i finansową całkowitą odpowiedzialność za każdy produkt i jego opakowanie, samemu musząc zorganizować i opłacić odbiór, utylizację itp., co szybko wymusiłoby trwałość produktów i minimalizm opakowań.

– cła i byłyby zorganizowane tak, że najniższe opłaty dotyczyłyby produktów wytwarzanych lokalnie, a im dalszą drogę coś przebywa do miejsca sprzedaży, tym większe byłyby koszty, z bardzo wysokimi opłatami na towary z bardzo daleka. To znacznie zmniejszyłoby skalę transportu na wielkie odległości i wszystkie ekologiczne skutki tegoż, takie jak emisja spalin z pojazdów transportowych, energia zużywana na magazynowanie, przeładunek itp. Odbudowałoby to też produkcję na miejscu, zamiast wożenia tandety przez tysiące kilometrów.

– zamiast ładować miliony i miliardy w całą infrastrukturę służącą motoryzacji indywidualnej (od budowy i napraw dróg, przez parkingi, po koszty leczenia ofiar zanieczyszczonego powietrza), wydawano by znacznie mniej niż obecnie na samochody, ale zarazem znacznie więcej niż obecnie na transport zbiorowy, który byłby całkowicie darmowy i o bardzo gęstej siatce połączeń i kursów. W skali niewielkiego miasta bardziej dla budżetu i środowiska opłacałoby się puścić jeżdżące w kółko co kilka minut dziesiątki autobusów wożących ludzi za darmo i zatrzymujących się co chwila, niż finansować koszty i pokrywać skutki ruchu tysięcy pojedynczych aut.

– całkowicie zakazane byłyby marnotrawne branże nie służące żadnemu ważnemu celowi społecznemu, np. reklama i marketing.

– korzystanie z wszystkich skończonych i ograniczonych zasobów i surowców oraz aktywności emitujące zanieczyszczenia byłyby limitowane i to w modelu limitu przypisanego każdej jednostce bez możliwości odstąpienia ich komuś bogatszemu. Limity byłyby sensowne, żeby starczyło na godne życie, ale zarazem takie, żeby ograniczały szkodliwe czy zbędne aktywności. Na przykład jeden przelot samolotem rocznie. Jeden talon na myjnię miesięcznie. Ileś metrów sześciennych wody na osobę.

byłaby nadal wynagradzana w stałym rytmie i kwocie comiesięcznej, ale zarazem byłoby dokładnie zdefiniowane, ile w zamian należy zrobić. Po szybszym zrobieniu swojego wolumenu, byłbyś wolny, odpoczywał, nie zużywał energii i surowców na samo przebywanie w miejscu pracy, żeby tylko zatrudniciel miał cię pod kontrolą.

– preferowane finansowo, podatkowo, dotacyjnie i organizacyjnie byłyby wszystkie formy konsumpcji zbiorowej zamiast indywidualnej. Montaż odnawialnych źródeł energii? Dla bloku wielorodzinnego 10 razy większa dotacja na osobę na solary na dachach niż dla podmiejskiej willi.

– instytucje służyłyby wspieraniu odbudowy środowiska, nie jego eksploatacji. Np. Lasy Państwowe zamiast wycinać zajmowałyby się ich sadzeniem oraz ochroną istniejących siedlisk i za to otrzymywały środki z budżetu. Eksploatacja byłaby ściśle limitowana i poza modelem popytu rynkowego, który oznacza presję na zwiększanie eksploatacji. Premia dla nadleśniczego nie za wyręb i sprzedaż starodrzewu, lecz za to, że rośnie średni wiek drzewostanu. Zakład gospodarki komunalnej zatrudniałby ludzi do sadzenia drzew, tworzenia łąk miejskich, sprzątania śmieci itp., nie do wycinania drzew i obsesyjnego przycinania trawy.

– finansowe, podatkowe i inne premiowanie wytwarzania produktów trwałych i łatwych w naprawie. Robisz pralki, które psują się miesiąc po gwarancji, a naprawa jest trudna i kosztowna? 70% podatku. Robisz pralki, które bezawaryjnie służą przez 10 lat, a później łatwo i tanio są naprawiane? Twoja firma płaci podatek 7%.

I dalej. To oczywiście brzmi jak fantastyka, nikt tego nie wprowadzi, nie zgodzą się na to biznes, zależni od niego politycy oraz ogrom konsumentów, także tych deklaratywnie przejmujących się ekologią. To byłoby uderzenie w samo sedno kapitalizmu i życia na koszt środowiska o skończonych zasobach i możliwościach regeneracji.

Właśnie dlatego nie będzie żadnej realnej ochrony środowiska, bo w kapitalizmie nie jest ona możliwa i nic z eko-opowieści nie wynika od dekad, to znaczy wynika coś dokładnie odwrotnego, czyli stale rosnąca presja na ekosystem i doprowadzenie go na krawędź zniszczenia warunków do ludzkiego życia na tej planecie. I żadne OZE, żadne atomy i żadne kolejne wynalazki nie zmienią całokształtowo tego trendu w takim modelu gospodarki, który z zasady bazuje na hiperprodukcji, hiperkonsumpcji, hipermarnotrawsstwie i ogromnej skali antyekologicznych skutków ubocznych; który to premiuje, to nagradza i to czyni zyskownym, a postawy naprawdę ekologiczne marginalizuje i utrudnia mimo nieustannej i wszechobecnej paplaniny o ekologii.

Źródło
Opublikowano: 2021-07-07 11:16:59