Robert Maślak


Życzliwość wobec nacjonalizmu? Nie, dziękuję.

Tego samego dnia, gdy Konfederacja na swoim oficjalnym koncie opublikowała wideo ze słowami “ chcę żydostwa, nie chcę LGBT”, media poinformowały, że Donald Tusk planuje nawiązanie „życzliwych” relacji z Konfederacją.

Oba te wydarzenia bulwersują, ale zaskakują. Ani to pierwszy raz, gdy Konfederacja pokazuje swe prawdziwe, na co dzień ukryte pod poselskimi garniturami, oblicze, ani nie jest to pierwszy życzliwy uśmiech w stronę środowiska Brauna, Bosaka i Winnickiego. “Dziękuję Krzysztofowi Bosakowi i jego wyborcom. Jeśli chodzi o wolność gospodarczą mamy w większości takie same poglądy” – przymilał się do nacjonalistów Rafał Trzaskowski od pierwszych godzin wyborczego wyścigu z Andrzejem Dudą. Poseł Sławomir Nitras na sali sejmowej zwrócił się do posłanki Lewicy Anny Marii-Żukowskiej z groźbą i zapowiedzią: “Kiedy my [ Obywatelska] będziemy rządzić z Konfederacją, to my się zajmiemy rządzeniem, a oni Wami”. Na czym miałoby polegać to “zajęcie się” Lewicą przez Konfederację? Nie wiem, o czym fantazjował poseł Nitras, ale na podstawie popularnej przyśpiewki nacjonalistów można się domyślać, że w rezultacie tego “zajmowania” mielibyśmy my, tzn. socjaldemokraci i socjaliści, zawisnąć na drzewach „zamiast liści”.

Kokietowanie przez liberałów skrajnej prawicy to żadna nowość – także dlatego, że jest na przyzwolenie ze strony tzw. liderów opinii, czyli prostu – mediów. Bo trwające od lat oswajanie faszyzmu dzieje się nie tylko w polskiej polityce, ale i w polskich mediach – i to wcale nie wyłącznie tych narodowych. Media liberalne, o wolność i niezależność których słusznie walczymy, niestety regularnie dają skrajnej, niedemokratycznej, faszyzującej, antyszczepionkowej, antysemickiej i homofobicznej prawicy przestrzeń do promocji swoich przedstawicieli i szerzenia swojej propagandy. Propagandy radykalnie wykraczającej poza ramy demokratycznej debaty.

Co ja na to?

Jako polityczka mogę i nie zamierzam dyktować mediom, co mają robić, kogo zapraszać, gdzie stawiać granice. Ale mogę decydować, w czym chcę brać udział, a do czego nie będę przykładać ręki.

Dlatego od początku swojej obecności w Sejmie konsekwentnie odmawiam udziału w programach, w których jedynym gościem poza mną ma być przedstawiciel/ka Konfederacji lub bliskich jej środowisk. Taką obietnicę złożyłam swoim wyborczyniom i wyborcom na początku kadencji, zdając sobie oczywiście sprawę, że jej spełnienie będzie kosztowne – tzn. że będzie oznaczało mniej okazji do zabrania głosu w mediach. chcę przykładać ręki do dawania przestrzeni ludziom, którzy szczują na innych ludzi. Nie chcę uczestniczyć w normalizacji rasizmu, antysemityzmu, homofobii, szowinizmu, czy prostu – faszyzmu. Nie chcę budować złudzenia, że między środowiskami demokratycznymi – lewicowymi, liberalnymi czy konserwatywnymi – a skrajną, faszyzującą prawicą jest jakakolwiek symetria, że to po prostu różne środowiska polityczne. Nie. Nienawiść wobec innych ludzi – czy będą to Żydzi, czy uchodźcy, osoby LGBT, kobiety czy jakakolwiek inna grupa – nie jest “jednym z poglądów”, “stroną sporu”, “opinią w dyskusji”. I – w odróżnieniu do niemałej części polityków zarówno obozu władzy, jak i opozycji – nie zamierzam udawać, że nią jest.

Czasami, choć zawsze, dzięki takiej postawie udaje się przekonać media do zmiany planów – i rezygnacji z zapraszania skrajnej prawicy. Nierzadko oznacza to oczywiście, że i ja tracę możliwość występu, bo wydawca zupełnie zmienia koncepcję programu. Tak zdarzyło się już wielokrotnie, ostatnio kilka dni temu. Zaproszona do rozmowy z osobą z Konfederacji w jednym z popularnych programów w mediach liberalnych, odmówiłam i w efekcie ani ja, ani ta osoba w mediach się tego dnia nie pojawiła. Bywa, że cena za taką postawę jest wyższa niż jednorazowa utrata miejsca w programie publicystycznym, że muszę się liczyć z długotrwałą obrazą i niechęcią ze strony mediów. Liczę się. Jeśli jednak dzięki temu można widzom oszczędzić wysłuchiwania pełnych nienawiści treści, jeśli da się choć trochę ograniczyć promocję postaci, których słowa, postawy i działania są zagrożeniem dla równości, wolności i bezpieczeństwa obywateli – to warto. Gorąco zachęcam kolegów i koleżanki z sejmowych ław, by także spróbowali.


Źródło
Opublikowano: 2021-07-19 11:18:42