Jan Zygmuntowski, ekonomista, napisał, że jedynym sposobem na uporanie się z kry

Tomasz Markiewka:


Jan Zygmuntowski, ekonomista, napisał, że jedynym sposobem na uporanie się z kryzysem klimatycznym jest postawienie na gospodarkę planową. Możecie wyobrazić sobie reakcje. Rafał Ziemkiewicz wezwał nawet do prewencyjnego zamykania w więzieniach neobolszewików takich jak Zygmuntowski.

Mam złą wiadomość dla Ziemkiewicza. „Neobolszewizm” już tu jest. Kiedy popatrzymy na programy klimatyczne Unii Europejskiej, USA czy Chin, to zobaczymy, że są one niczym innym jak rodzajem gospodarki planowanej. Można się spierać o ambicje tych programów – moim zdaniem nadal niewystarczające – ale kierunek jest jasny. Chodzi o planowe przestawienie gospodarki na nowe tory za pomocą inwestycji publicznych, subwencji i regulacji rynkowych. Nikt poważny nie wierzy już w moc rynków zostawionych samym sobie.

Zabawnie ogląda się histerię przedstawicieli prawicy nacjonalistycznej (Ziemkiewicz, bracia Karnowscy, itd.) i neoliberalnej (Gadomski, FOR, itd.), którzy widzą, że wszystkie poważne plany walki ze zmianą klimatu mają lewicowy odchył. W pewnym sensie sami do tego doprowadzili. Prawica nacjonalistyczna i neoliberalna oddała temat globalnego ocieplenia walkowerem, uparcie obstając przy fantazyjnych teoriach, że to wszystko spisek ekooszołomów.

Przypomina mi się z tej okazji opowiastka Żiżka. Kiedy socjaldemokrata słyszy oskarżenia, że jest komunistą – mówi Żiżek – stara się za wszelką cenę udowodnić, że to nieprawda. Zobaczcie, jakie umiarkowane są moje poglądy. Ale w pewnym momencie może wreszcie stracić cierpliwość i odpowiedzieć krytykom: Wiecie, co? Jestem komunistą, wy mnie nim uczyniliście. Mam wrażenie, że rzeczywistość mówi właśnie coś podobnego Ziemkiewiczowi i spółce.

Nie chodzi mi o to, że Unia Europejska czy USA naprawdę wprowadzają jakąś wersję komunizmu. Rzecz raczej w tym, że pewnie jeszcze trzydzieści lat temu można było walczyć ze zmianą klimatu za pomocą mniej radykalnych środków, ale dla prawicy nawet najmniejsze próby reformy były „zielonym komunizmem”. No to obudzili się w sytuacji, gdy sprawy zabrnęły daleko, że żadne typowo wolnorynkowe rozwiązanie problemu nie wchodzi już w grę. Albo godzimy się na poważną reformę kapitalizmu, albo na wielowymiarową katastrofę środowiskową.

Źródło
Opublikowano: 2021-08-10 15:50:32