Aborcyjny Dream Team:


Gdy pod koniec marca pro zaczęło zbierać pod swoją ustawą o całkowitym zakazie aborcji i karaniu osób, które jakkolwiek są zaangażowane w aborcje czy przerywają własne ciąże to Katarzyna Wężyk napisała ten artykuł i zapytała jedną z nas o opinie. Przypominamy dziś ten tekst, bo podpisy zebrane, czytanie projektu się odbędzie w ciągu najbliższych miesięcy. Czyli czeka nas znowu ciekawa jesień.

N. Broniarczyk: Mam poczucie, że nic tak ich nie wyprowadza z równowagi, jak solidarność aborcyjna, pomoc wzajemna i nasze działania. To nie pierwszy raz, gdy jesteśmy na ich tapecie: płodobusy z naszymi wizerunkami ciągle jeżdżą kraju i nie ma tygodnia, żebyśmy nie były bohaterkami jakiegoś artykułu na ich stronie. Byłyśmy już mafią aborcyjną, zorganizowaną grupą przestępczą, lobby, a nawet kultem. Nie wiem, czy jesteśmy impulsem dla ich najnowszego pomysłu, ale wiem, że chodzi o pogłębianie stygmatyzacji aborcji. O potępienie, wstyd i szerzenie przekonania, że aborcja jest czymś, za co ma nas spotkać kara. Ważne, żebyśmy się bały pomagać sobie nawzajem i bały się aborcji.

Według Broniarczyk ustawa podzieli los poprzednich obywatelskich projektów zastrzeżenia prawa aborcyjnego: wyląduje w zamrażarce. – nigdy samodzielnie nie proponowało kryminalizacji aborcji. Jeśli już pojawili się posłowie z takimi pomysłami, to zazwyczaj z Solidarnej Polski albo dochodziło do rozłamu, jak w 2007 roku, gdy Marek Jurek opuścił partię. Pamiętajmy też, że karanie osób za ich własne aborcje jest bardzo niepopularne – tylko około 8 procent Polek i Polaków popiera takie rozwiązanie. Dużo więc zależy od motywacji rządzących, ale też od społeczeństwa i jego nastawienia wobec aborcji. Myślę, że jesteśmy o wiele dalej niż w 2016 roku, a to wtedy właśnie pomysł karania za aborcje wyprowadził setki tysięcy osób na ulice. Niech tylko fundacja Pro z politykami spróbują to głosować – zrobimy im tu drugą Argentynę. I to nie tylko poprzez ogólnokrajowe protesty, ale też rozbudowywanie sieci przyjaciółek w aborcjach. Już teraz nie nadążamy z odpisywaniem wszystkim chętnym, które chcą się zaangażować. W Argentynie było tak samo.

każdej nieudanej próbie liberalizacji prawa do aborcji sieć Socorristas, czyli ratowniczek aborcyjnych, rosła – zapewnia.
I dodaje: – Państwo te 28 lat temu umyło ręce od jakiejkolwiek odpowiedzialności i umywa je dalej. Mamy w ADT już naprawdę dosyć tańczenia, jak nam zagrają działacze antyaborcyjni. My robimy aborcje i w niej pomagamy, a ona dzieje się niezależnie od ilości podpisów, ustaw czy tego, co mówi ksiądz, czy jakiś polityk.

Cały artykuł https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,26925968,dozywocie-za-aborcje-kolejna-proba-importu-salwadoru-nad-wisle.html


Źródło
Opublikowano: 2021-09-22 13:35:38