Adriana Rozwadowska:


Jestem osobą posiadającą niezwykły talent do zniechęcania do siebie ludzi poprzez nietaktowne, nieuwzględniające możliwych obraz wypowiedzi – ale co tam. W tej rozmowie z Michał Sutowski dzielę się historią, która sfrustrowała mnie do granic.
Jeszcze niedawno naiwnie myślałam, że centrale związkowe nie umieją w społecznościowe i PR, bo nie mają ludzi – ciężko zatrudnić za związkowe pieniądze dobrego specjalistę, a średnia wieku w centralach sami wiecie – świadomości albo umiejętności przełamania marazmu w tym zakresie.
FZZ obserwuje na Facebooku 4,6 tys. osób, OPZZ przekroczył zawrotne 1,5 tys. W czasach, w których społeczne niezadowolenie przeradza się w właśnie w mediach społecznościowych. „S” ma 9 tys. A mówimy o organizacjach, które łącznie zrzeszają jakieś 2 mln ludzi. Doprawdy imponujące.
Tymczasem wydarzył się w moim życiu taki miesiąc – jeden jedyny – kiedy zaistniał cud: społecznościowe i PR pewnej centrali ożyły. Zaczęłam dostawać informacje prasowe pisane niesiermiężnym, fajnym językiem – w czasie rzeczywistym wobec dziejących się wydarzeń, a nie przypadkowo. Nie raz na jakiś czas – codziennie. Spadł na mnie grad propozycji: a może napiszę o tym? Albo tamtym? Centrala robi przecież masę rzeczy. Służono wszelkimi numerami – i podpowiedziami, nie do godziny 14. Związek zaczął zachowywać się jak organizacje pracodawców – aktywnie lobbować.
Tekst powstawały, konta centrali zaczęły żyć, szerować je i podawać dalej, stały się bytem ożywionym uczestniczącym w strumieniu wydarzeń. Zadziały się zasięgi.
Jakież więc było moje uniesienie brwi, kiedy po kilku zaledwie tygodniach dostałam od autora tych zmian maila z pożegnaniem. Nie przedłużono mu umowy.
– Wtf? – zapytacie.
Bo nie zasięgi mają być zrobione, ale działacze związkowi zadowoleni – usłyszał, a od niego usłyszałam ja. A działacze zadowoleni nie byli. Bo jeśli na Facebooku ma pojawić się zdjęcie konkurenta z fajnym cytatem, który jeszcze nie daj boże by się szerował, to lepiej zarżnąć całe społecznościowe. Bo teksty prasowe o działalności centrali to nic, czym należy się chwalić. Lepiej wrzucić posta z życzeniami z okazji Dnia Stolarza. Oczywiście wyłącznie po uzyskaniu właściwej pieczątki.
Przez kilka dni klęłam pod nosem rzeczy niezdatne do cytowania.
A potem wróciłam w rzeczonym zakresie na emigrację wewnętrzną.

Czemu protesty nie działają? Rozwadowska: W centralach związkowych nie widać woli walki

Źródło
Opublikowano: 2021-10-04 12:10:51