Tomasz Markiewka:


W 2020 roku na łamach „Wall Street Journal” ukazał się manifest klimatycznego symetryzmu. Autor, Ted Nordhaus, dyrektor naukowy „ekomodernistycznego” (jak sam się określa) Breakthrough Institute, namawiał czytelników do zignorowania „fałszywej debaty” toczonej między dwiema skrajnościami:

„Z dala od nagłówków prasowych i mediów społecznościowych, w których walczą ze sobą Greta Thunberg, Donald Trump i internetowe armie „alarmistów” oraz „negacjonistów” klimatycznych, toczy się prawdziwa debata na temat klimatu w czasopismach naukowych, na konferencjach, a czasami nawet w izbach Kongresu”.

W ostatnich tygodniach mieliśmy okazję śledzić niemal na żywo, jak wygląda ta „prawdziwa debata” w salach Kongresu Stanów Zjednoczonych.

Joe Biden chciał przeprowadzić przez Kongres plan inwestycji na 3,5 biliona dolarów, w którym znalazły się także inwestycje klimatyczne. Nadal zbyt małe jak na skalę wyzwania, ale i byłby to najambitniejszy program walki z kryzysem klimatycznym w dziejach USA.

Joe Manchinowi nie spodobał się między innymi wart 150 miliardów dolarów program wspierania „czystej energii” i zażądał jego wykreślenia.

Manchin jest typowym amerykańskim senatorem. Elegancko ubrany, wypowiada się spokojnie, bez emocji, zna na wylot waszyngtońskie konwenanse. Nie to, co „dziecinna” i „rozemocjonowana” Greta Thunberg. To jest poważny człowiek – jeden z tych „dorosłych”, którzy – jak pisze zadowolony Nordhaus – prowadzą dyskusje w Kongresie.

Jak na każdego poważnego człowieka przystało, Manchin ma silne powiązania ze światem biznesu. Posiada udziały w firmie węglowej, na których zarabia 500 tysięcy dolarów rocznie. Ponadto jego kampanie wyborcze są sponsorowane przez firmy paliwowe, na przykład od grup lobbingowych powiązanych ze spółką paliwową Exxon otrzymał 65 tysięcy dolarów. Keith McCoy, jeden z dyrektorów spółki, przechwalał się, że rozmawia z biurem Manchina każdego tygodnia.

Poważni panowie gotują nam katastrofę

Źródło
Opublikowano: 2021-10-29 12:05:48