Przyznam, że coraz mniej lubię opowiadanie o kryzysie klimatycznym w kategoriach

Tomasz Markiewka:


Przyznam, że coraz mniej lubię opowiadanie o kryzysie klimatycznym w kategoriach „odpowiedzialności wszystkich ludzi”. Rozumiem ten skrót myślowy, rozumiem ziarno prawdy, które się za nim kryje, ale takie postawienie problemu zaciera ważne rozróżnienie.

Nie, najbiedniejsze osoby na świecie, które mają niski ślad klimatyczny, ani nawet przedstawiciele klasy średniej, nie odpowiadają za obecny kryzys tak samo jak:

– miliarderzy rozbijający się po świecie prywatnymi odrzutowcami, mający udziały w firmach paliwowych i promujący rozrzutny styl życia;

– zarządy firm paliwowych, które już kilkadziesiąt lat temu miały do wewnętrznych raportów o katastrofalnych skutkach spalania paliw kopalnych i schowały je do szuflady;

– zarządy wszystkich tych firm i organizacji, które latami sponsorowały fałszywe informacje na temat globalnego ocieplenia;

– politycy, którzy – jak pewien amerykański senator – w imię interesów własnych lub swoich sponsorów blokują inwestycje klimatyczne.

Nie lubię też bardziej wysublimowanej wersji tego stwierdzenia o zbiorowej odpowiedzialności, która głosi, że to „skutek uboczny kapitalizmu”.

Znowu, kryje się za tym ziarno prawdy, nawet więcej niż ziarno. Państwa kapitalistyczne, tak samo zresztą jak np. Związek Radziecki, opierały swój rozwój na spalaniu paliw kopalnych. To zaowocowało niespotykanym wcześniej dobrobytem, a jednocześnie doprowadziło do obecnego kryzysu.

Wszystko to prawda, ale… Ta wersja, tak samo jak opowieść o „odpowiedzialności wszystkich ludzi”, nie uwzględnia tego, że bilans zysków i strat kapitalistycznego rozwoju rozkłada się nierówno. I tworzy fałszywe wrażenie, że znajdujemy się w środku egzystencjalnego dylematu, który nie ma dobrego rozwiązania. Bo sugeruje, że niszczenie środowiska na tak szeroką skalę leży w ludzkiej naturze albo przynajmniej w naturze każdego systemu gospodarczego, który ma zapewnić dobrobyt.

Znowu – takie filozoficzne postawienie sprawy nie jest całkowicie fałszywe, ale zaciemnia fakt, że bardzo często na przeszkodzie potrzebnych reform nie stoi ani ludzka, ani konieczne prawa ekonomii, ale interesy stosunkowo wąskiego grona osób.

Nie mówię, że rozwiązanie kryzysu klimatycznego jest proste i da się to zrobić bez trudnych wyborów. Chcę jedynie powiedzieć, że gdyby nie wielkie pieniądze ładowane w blokowanie reform klimatycznych, to bylibyśmy w lepszym miejscu niż dziś – łatwiej byłaby nam usprawnić kapitalizm lub pójść kilka kroków w stronę postkapitalistycznego świata. Wracając do przykładu owego senatora – to nie ludzka ani konieczne prawa ekonomii blokują plan inwestycji klimatycznych w USA, ale sponsorowany przez przemysł paliwowy i mający udziały w firmie węglowej Joe Manchin.

Nie widzę powodu, aby zdejmować odpowiedzialność z takich osób i przerzucać ją na całą ludzkość.

Źródło
Opublikowano: 2021-11-03 13:15:24