Dziennikarze – także moi koledzy – uskarżają się na szerzący się fenomen cancel

Adriana Rozwadowska:


Dziennikarze – także moi koledzy – uskarżają się na szerzący się fenomen cancel culture. Mam więc nadzieję, że dziś natemperują ostrza swych piór, i staną w obronie Samuela Nowaka.
Bo w końcu skoro, zdaniem wielu, nawet molestowanie zasługuje na wygumkowanie z przestrzeni publicznej, to co dopiero jedno zdanie napisane na Twitterze w jakiejś nikogo nie obchodzącej dyskusji?
A brzmiało ono:
„Płód jest człowiekiem, więc who cares? Mogą nawet robić z płodów farsz do pierożków, co za różnica?”
Zdanie owo zgłosił do admina – UJ-otu – Dariusz Matecki z Solidarnej Polski. I długo na reakcję czekał.
Dziś UJ poinformował, że rozwiąże umowę o pracę z Samuelem Nowakiem (twitt w komentarzu). A także, że zrobi to zgodnie z prawem, czyli po konsultacji ze związkiem zawodowym. Uprzejmie przypominam więc, że związek może się jeszcze na to zgodzić, poza tym osobliwym jest informowanie publiki o rozwiązaniu nierozwiązanej jeszcze umowy – a także związku zawodowego, który o sprawie powinien wiedzieć jako pierwszy – za pośrednictwem Twittera. Widać, że kiedy sprawę zgłasza Ordo Iuris, pośpiech przybiera nowe, nieznane wcześniej (zwłaszcza na polskich uczelniach) wymiary.
Warto przypomnieć, że – kiedy kilka lat temu dr Leszek Wroński stworzył petycję wzywającą organizatorów Targów Książki, aby ci zapraszali Rafała Ziemkiewicza – miniony rektor UJ-tu odpisał Ziemkiewiczowi ws. Wrońskiego: „W pełni rozumiem pana oburzenie”.
w pełni oburzał go już za to powód, który legł u podstaw powstania petycji – wypowiedzi Ziemkiewicza o kobietach („Kobiety? Jakie kobiety? szwendają się nocą pod cudzym domem, wrzeszcząc o swoich cipach i macicach”).
Tak więc w Polsce wolno zmuszać do rodzenia cierpiących, i tak skazanych na śmierć dzieci – nawet kosztem własnego życia – nie wolno za to napisać na Twitterze wyraźnie kpiarskiego zdania, któremu znacznie jest bliżej do Monty Pythona, niż gróźb karalnych wobec płodów. W Polsce wolno obrażać Polki, płodów już nie. Wolno też „wieszać” rozerwane płody na banerach reklamowych, tak aby przyjrzały im się uważnie całkiem żywe już małe dzieci, nie wolno wystąpić na okładce „Wysokich Obcasów” w koszulce z napisem „Aborcja jest OK”. Nie przystoi wreszcie skanselować żadnego mizogina obrażającego kobiety, ale – jak się zapewne okaże – można skanselować własnego pracownika za urażenie płodów. A zaraz zapewne dowiem się jeszcze od moich kolegów, że Samuel głupi i sam sobie winien.
Miałam przyjemność współpracować z Samuelem Nowakiem. Mam zasadę, że – skoro piszę o tym, że za pracę należy się płaca – odmawiam udziału w debatach i innych iwentach, o ile te nie wiążą się z choćby symboliczną gratyfikacją. Czasami robię jednak wyjątek, bo coś jest oddolne, bo coś jest fajne. UJ nie jest oddolny, czy jest fajny – kwestia sporna, kiedyś wybrałam się jednak do Krakowa wystąpić za frajer i zwrot kosztów podróży.
Na który to zwrot czekałam kilka miesięcy, odbijając się permanentnie wkurwionej, komunikującej się jak bot pani, która wielokrotnie kazała mi podać mój numer SAP, którego, jako niepracownica, nie posiadałam. Co zrobił Samuel? Samuel powtarzał, że mnie przeprasza, i że mu wstyd, usiłował rozwiązać sprawę, aż w końcu przelał mi te trzy stówy z własnych pieniędzy.
PS. Osobiście jestem wegetarianką, jestem też jednak zero waste, więc jeśli ktoś reflektuje z tymi pierożkami – smacznego!

Źródło: fb
Opublikowano: -02-22 18:36:30