Sztuczne Chwasty:


Zawsze, gdy myślisz, że prawica nie posunie się tak daleko, zakładaj, że posunie się jeszcze dalej i jeszcze bezczelniej. Minister Zdrowia Adam Niedzielski pociągnięciem pióra i próżnym rechotem, zamiast niezbędnych środków, podwyżek, czy ograniczenia niepotrzebnej biurokracji, narzuca medykom wszelkiej maści obowiązek raportowania o ciążach pacjentek.

Centralny rejestr ciąż prowadzony pod kontrolą ministerstwa zdrowia staje się faktem.

Pozornie są to niewielkie zmiany, ot, wprowadzenie dodatkowej rubryki do Systemu Informacji Medycznej, w ramach której podmiot leczniczy ma przekazywać informację o ciąży, jeśli informacja o niej zostaje uzyskana w związku z udzielaniem świadczenia zdrowotnego lub realizacją istotnej procedury medycznej.

Pozornie niewinne, prawda? Obok tego poszerzono zakres informacji o grupę krwi, alergie, czy wybory medyczne, z których pacjent korzysta. Ot, informacje niezbędne do leczenia w normalnym kraju.

Problem w tym, że nie jest normalnym krajem, tylko, cóż, prawicowym potworkiem, który od 1993 roku prowadzi wojnę przeciwko kobietom, a pyskami partii rządzącej i jej marionetek w Klubie Fanów Szamb i Toj-Tojów Julii Przyłębskiej (także zwanego Trybunałem Konstytucyjnym) zaostrzył i tak już niezwykle restrykcyjny zakaz aborcji, który niedługo będzie miał trzydzieści lat.

Wymuszenie rejestrowania ciąż w SIMie oznacza wyposażenie prawicowego państwa w kolejne narzędzie represji, pozwalające na identyfikowanie i karanie kobiet za przerwanie ciąży. Oczywiście, Niedzielski i jego kreatury zarzekają się, że rejestr będzie bezpieczny i tylko uprawnieni pracownicy medyczni będą mogli z niego korzystać.

Tyle tylko, że to bzdura.

W świetle obowiązujących przepisów zarówno prokuratura, jak i sąd mogą żądać wydania rzeczy stanowiących dowód w sprawie (art. 217 kodeksu postepowania karnego; kodeks nie definiuje, czym jest rzecz, pozostawiając ogromne pole do kreatywnych decyzji), a także może zwalniać z obowiązku zachowania tajemnicy lekarskiej, jeśli niezbędne jest do dla dobra wymiaru sprawiedliwości, albo dowodu nie da się uzyskac w inny sposób (art. 180).

Informacja z Systemu Informacji Medycznej kwalifikowałaby się w zupełności, a biorąc pod uwagę kryminalizację przerywania ciąży, oraz próby wprowadzenia karania kobiet za przerwanie ciąży (powolny marsz w kierunku Salwadoru, państwa totalitarnego wobec kobiet), to nietrudno sobie wyobrazić, jak można takie informacje wykorzystać.

I nie musi to być nawet masowe gromadzenie danych, wystarczy działanie na podstawie donosu – a jak pokazują tchórzliwi „prolajferzy”, opierający się na kapusiach i szpiclach, donosić będą ochoczo i z entuzjazmem, licząc na ordery (co już staje się faktem, dość przypomnieć Zuzannę W., odznaczoną przez Ziobrę za zaszczucie siedemnastolatki i zmuszenie jej do urodzenia niechcianego dziecka). Donos wystarczy, by wszcząć postępowanie, a od teraz wystarczyć będzie krok do SIMu, by uzyskać informację.

A dlaczego SIM będzie tak niebezpieczny? Pytanie o ciążę jest jednym z istotnych elementów wywiadu przy przepisywaniu leków, czy analizowaniu objawów. A jak personel medyczny otrzyma tę informację, to będzie zobowiązany ją umieścić w systemie.

Co to oznacza dla nas?

Ano potrzebę stawiania oporu. Fajnie by było, gdyby personel medyczny stawiał bierny opór i nie raportował ciąż – problem w tym, że wymaga to odwagi cywilnej i gotowości do poświęcenia finansów, gdyż NFZ czyha na wszelkie potknięcia, a w przypadku wątpliwości zwyczajnie ogranicza wypłaty pieniędzy na świadczenia. Poza tym pozostaje ścisły opsec i trzymanie gęb na kłódkę, żeby donosiciele w postaci wspomnianej Wiewiórki, czy degeneratów skupionych wokół Płódek i Ordo Szuris nie mieli o czym donosić swoim mocodawcom, a także oddolne wspieranie inicjatyw mających zapewnić kobietom prawo do decydowania o sobie.

Czyli znowu FAQ:

1. Nie lubisz aborcji, to jej sobie nie rób.
2. Nie, nie masz prawa decydować za kobiety, co mają robić ze swoim ciałem.
3. Cisfaceci nie mają nic do gadania, poza „w razie czego będę równoprawnym rodzicem i nie będę kurwiem migającym się od alimentów, ale uszanuję każdą twoją decyzję i nie wpłynie to na nasze relacje”.
4. Naprawdę, posiadanie penisa nie czyni kogoś ekspertem w sprawach ludzkiej seksualności.
5. Nie, aborcja to nie morderstwo, dziękujemy za udział w loterii.

A na koniec runda bonusowa. Oficjalne wytłumaczenie MiniZdrow, dlaczego nagle zacznie rejestrować wszystkie ciąże to „bo Unia każe, będzie Patient Summary”. Pomijając niewyjaśnione zamiłowanie do wykonywania zaleceń Unii, jakie znienacka wykazuje PiS, to jest to zwyczajną bzdurą.

W obecnym stanie prawnym, platforma eHealth, w ramach której będą wprowadzane Patient Summaries, nie wprowadza obowiązku rejestrowania ciąż. Ba, nie wprowadza obowiązku raportowania czegokolwiek, delegując implementację właściwie w całości na państwa członkowskie, wydając jedynie niewiążące zalecenia:

> These guidelines are non-binding and Member States are considered to have the right to choose freely their way of implementing Patient Summary Data Sets. The Patient Summary guidelines focus on the content issues and the description of possible ways to produce this content for crossborder exchange, taking existing national implementations into consideration.

I to państwa, nie Unia, decydują o tym, jakie dane będa wymagane, jakie będą fakultatywne, oraz jak często będa się w Patient Summary pojawiać:

> It is up to each implementation project to decide on the conformance and cardinality (i.e. data elements required or optional and
number of repetitions).

Innymi słowy: PiS jak zwykle łże.

Oni chcą i właśnie wprowadzają rejestr ciąż. Po co? Już my wiemy po co.

Obraz: Edward Hopper, Cape Cod Morning, 1950


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty