Daria Gosek-Popiołek:


Sześć lat po uchwaleniu przez Sejmik Województwa Małopolskiego tzw. uchwały antysmogowej, radni zdecydowali, że jej kształt ulegnie daleko idącym zmianom. Wczoraj burzliwa dyskusja w sejmiku pokazała, że polityczna zgoda osiągnięta kilka lat temu w temacie walki o czyste powietrze jest już przeszłością. I że ma szans na to, że do końca wyeliminujemy spełniające żadnych norm i wymogów kopciuchy.

W sejmiku apelowałam, by w sytuacji, gdy są gminy, w których mieszkańcy mają problemy z wymianą kotłów – wprowadzić dla nich specjalne programy wsparcia, być może ułatwić procedury, zatrudnić dodatkowych doradców. A rozmontowywać uchwałę, która ratuje przecież nasze zdrowie i życie. Bo problemem nie są zbyt “ambitne” cele uchwały antysmogowej. Problemem jest to, że gdy był czas na zmiany gminy małopolskie zwlekały i nie podejmowały działań, a sejmik w porę nie zareagował oferując dodatkowe wsparcie.

Bo cele uchwały antysmogowej są po prostu adekwatne do skali problemu. W sezonie grzewczym 2014/2015 poprzedzającym rok, w którym przyjęto uchwałę stacje pomiarowe odnotowały, że dni z przekroczeniem wartości dopuszczalnych dla pyłów PM10 w Krakowie było 160, w Nowym Sączu – 85, Skawinie ponad 80, w Zakopanem – ponad 60. I choć teraz liczby “dla Krakowa” są lepsze, to w Małopolsce wiele gmin nadal dusi się od smogu.

Próby rozwodnienia uchwały antysmogowej oznaczają, że małopolskie dzieci nadal będą chorować na astmę i choroby układu oddechowego. Że dla wielu z nich jesień i zima oznacza miesiące, podczas których będą mogły wychodzić z domu. Oznacza kłopoty zdrowotne dla seniorów. W ten sposób nie dba się o życie ani zdrowie.

Szkoda, że radni tego rozumieją.



Źródło: Daria Gosek-Popiołek
Więcej w kategorii: Daria Gosek-Popiołek

Opublikowano: -07-05 12:22:41