Sztuczne Chwasty:

Cechą charakterystyczną ery globalnego kapitalizmu i realnego cyberpunka, w którym wszechmocne korporacje depczą prawa człowieka w świetle jupiterów i jeszcze dostają za to nagrody – często za społeczną odpowiedzialność – są tzw. relacje paraspołeczne (parasocial interactions). Możecie nie rozpoznawać terminu, ale na pewno rozpoznacie to zjawisko: Ogólnie rzecz biorąc, to jednostronny związek, w którym dana osoba jest przekonana o istnieniu głębszej więzi z drugą, najczęściej sławną osobą.

Coś co swego czasu było uznawane za fenomen szkolny (kto nie był fanatykiem zespołu/gry/filmu/klubu piłkarskiego, ten niech podniesie w komentarzach rękę i nazwiemy go kłamcą), cechę charakterystyczną okresu dojrzewania, stało się niepokojąco powszechne w dobie mediów aspołecznych, gdy z jednej strony kontakt ze sławami jest możliwy jak nigdy dotąd, a z drugiej… No a z drugiej to "kontakt", w którym rozmawiasz głównie sam z sobą, a w najlepszym przypadku ze stażystą wynajętym do pisania postów na social mediach.

Ujawniło się to z rzadko spotykaną mocą przy okazji kopnięcia Eli Windsor w kalendarz (która, nawiasem mówiąc, pozostała bezużytecznym rojalsem, niezależnie od ilości fajnych zdjęć z corgi, jakie pływają w necie), gdy okazało się, że tysiące, jeśli nie miliony traktowało ją jako swoją prawie przyjaciółkę, chociaż nigdy jej osobiście nie spotkało – bo nie mogło, ze względu na odizolowanie bogatej klasy panującej od zwykłych śmiertelników – co prowadziło do niemalże krwawej zemsty i na pewno serii gróźb karalnych. Także pod naszym postem, gdy ośmieliliśmy się zwrócić uwagę, że rojalsa jest nieistotna, a faktyczne problemy nie są obecne w mediach na podobną skalę.*

Z naszej perspektywy te paraspołeczne relacje to objaw atomizacji i rozkładu społeczeństw. Wraz z agonią prawdziwych wspólnot – celowo wyłowywaną przez korporacje, dążące do zastąpienia tożsamości opartej na wartościach do tożsamości opartej na konsumpcji – będziemy naturalnie dążyć do wypełnienia powstałej funkcji. Patologiczne wzdychanie do bogaczy i bronienie ich na forum publicznym jest ersatzem tej wspólnoty, wypełnia potrzebę znaczenia.

W końcu jak bronisz miliardera na Fejsie, to prawie jakbyś swojego kumpla bronił, prawda?

Oczywiście, nie jest to proces, który zaczął się wczoraj. Pojęcie "parasocial relationships" pojawiło się już w 1956 roku, a wraz z rozwojem mass mediów i triumfem międzynarodowego turbokapitalizmu – oraz celowym niszczeniem tradycyjnych wspólnot, jak związki zawodowe, spółdzielczość, czy oddolne działania wolontariackie – proces tylko przybrał na sile. Trwa on zresztą intensywnie do dzisiaj, wystarczy otworzyć taki GazWyb, czy inne libkowe medium, w którym intensywnie ociepla się wizerunek bogaczy oraz sprzedaje się ich partykularne interesy jako tożsame z twoimi.

Bo wiesz, taki koleś od Inpostu to prawie taki sam facet jak ty, tyle że z firmą i tendencją do wytaczania ludziom pozwów na setki tysięcy złotych, by zamknąć krytyków i stłamsić wolność słowa w zarodku. Albo taki Bosak, może i pierdoła bez osiągnięć, ale za to bogaty dzięki swoim patronom.

I niestety ogromna ilość ludzi się na to nabiera, wypełniając pustkę w swoim życiu lojalnością i poświęceniem wobec postaci promowanych w mediach, przekonana o tym, że ich dzielna walka z odstępcami od wiary w kapitalizm na Fejsie to rzeczywiste działanie na rzecz przyszłości ludzkości.

Drodzy nabrani, oni się z was zwyczajnie śmieją. Jesteście dla nich biednymi frajerami, którzy myślą, że ich miłość do marki coś znaczy.

W sumie znaczy. Kasę na koncie.

Obraz: ?

* – Jak udowodnił Sir Terry Pratchett, monarchia podróżuje z prędkością nadświetlną i rojals na tron zawsze się znajdzie, więc jest to pozycja zarówno bezużyteczna, jak i bezsensowna, bo jedyną kwalifikacją jest bycie odpowiednim plemnikiem w odpowiedniej komórce jajowej.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty