Tomek
Po dziesięciu latach na ulicy. Z morza alkoholu wyłonił się on, Tomek. Najpierw trafił do Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej gdzie po raz pierwszy od wielu lat okazano mu szacunek. Tego właśnie było mu trzeba. Potem wyszukiwał po całej warszawie bezdomnych zagrożonych zamarznięciem. Wielu z nich bez jego pasji, instynktu nie przeżyło by kolejnej nocy na mrozie.
Z bezdomności wyszedł bo przez pomyłkę wsadzono go do więzienia. Dopiero po trzech miesiacach ktoś wreszcie doczytał, że wsadzono nie tego co trzeba. Imię i nazwisko się zgadzało, ale inne było imię matki. Za odszkodowanie wynajął mieszkanie na wolnym rynku.
Tomasz Laskowski przyszedł do nas z aparatem fotograficznym, którym robi zdjęcia i filmy. Jedno i drugie, znakomicie. Dokumentuje blokady eksmisji i wszelkie inne działania Kancelarii. I nie przestaje mówić o swoich marzeniach. Najważniejsze jerst takie, żeby nikt nadchodzacej zimy w Warszawie nie umarł z wyziębienia. Marzy mu się też olbrzymia jadłodajnia miejska gdzie za 2 zł. będzie można zjeść pyszną zupę, łaźnia w każdej dzielnicy, żeby bezdomny nie musiał smierdzieć i mógł bez przeszkód podróżować autobusem czy tramwajem. Jest w naszej organizacji rzecznikiem tych, których ludzie omijają, od których odwracają wzrok, bo nie umie zapomnieć o piekle, z którego wyszedł. Uczy nas empatii, solidarności, ale też dzieli się z nami swoimi marzeniami. Kolejne marzenie to szpital dla bezdomnych. Bo zwykłe szpitale zbyt chętnie i zbyt szybko wystawiają chorych, bezradnych, nie ubezpieczonych ludzi na ulicę.
Tomek nie tylko marzy, robi zdjęcia, filmy, ale i maluje. Jest człowiekiem wszechstronnie utalentowanym. Opowiedział historię z wybrzeżą skąd pochodzi. Otóż stał sobie na starym mieście w Gdańsku i próbował sprzedać swe prace plastyczne. Podszedł klient i zapytał o cenę. A ile Pan oferuje zapytał Tomek licząć na kilkadziesiąt złotych za jeden obraz. Kupiec stwoerdził, że tyle przy sobie nie ma i musi iść do bankomatu. Zapłacil mu za kilka prac prawie 10 000 zł. Wiedział, że tyle są warte, był uczciwym koneserem sztuki.
Mijając na ulicy bezdomnych nawet się nie domyślamy jakimi wspaniałymi ludźmi mogą się okazać. Wystarczy często odrobina szacunku i mieszkanie. Ludzi, którzy spędzili całe lata na ulicy często trudno namówić do przyjęcia pomocy i schronienia się przed mrozem w jakimś przytułku. Są obrażeni na cały swiat. Styraż Miejska bywa zbyt obcesowa, szorstka. Kiedy jednak Tomek podchodził do takiego człowieka to kładł się czy siadał obok niego i tak długo i przyjaźnie z nim rozmawiał, aż tamten decydował: „Idę z wami”. Bo jak mówi Tomek, pomagać trzeba sercem a nie siłą i procedurami.
Piotr Ikonowicz
Źródło
Opublikowano: 2018-10-02 17:52:16