Z cyklu długie, nudne i zawierające liczby. Nierychliwy GUS opublikował dziś "Strukturę wynagrodzeń" za paździ

Z cyklu długie, nudne i zawierające liczby. Nierychliwy GUS opublikował dziś "Strukturę wynagrodzeń" za październik 2016 roku, która prócz tzw. średniej krajowej pokazuje, ile zarabia się w poszczególnych, ok. 150 zawodach.

Poniżej mediany zarobków – 3511 zł brutto, czyli 2,5 tys. zł na rękę – zarabia 95 proc. fryzjerek, 94 proc. opiekunek dziecięcych, 91 proc. kucharzy, 90 proc. gospodarzy obiektów, 87 proc. sprzedawców i 87 proc. pracowników ochrony.

Luka płacowa między mężczyznami i kobietami wynosi 18,5 proc., a im wyżej, tym mniej kobiet, więc jest większa: wśród "kierowników i dyrektorów" 26 proc. Wiadomo, nic nowego.

Ale postanowiłam podejść do sprawy od innej niż zwykle strony i wśród setek wierszy znaleźć przypadki, w których to kobiety zanotowały wyższą średnią. No więc dużo tego nie ma. Na 150 przypadków średnio to kobiety zarabiają więcej jako:

-> robotnice wykonujące prace proste (400 zł na plus kobiet)
-> fryzjerki i kosmetyczki (średnia płaca mężczyzny 1850 zł brutto, kobiety – 2100 brutto)
-> stewardessy i przewodniczki (+ ponad 100 zł)
-> sekretarki (+100 zł)
-> tzw. pozostałe pracownice obsługi biura (+ ponad 100 zł)
-> dietetyczki (+80 zł)
-> nauczycielki – ale tylko w podstawówkach i liceach (po ok. 200 zł więcej), bo jako nauczycielki akademickie już 800 zł mniej od mężczyzn
-> dentystki (50 zł)
-> położne (o 20 zł), ale już pielęgniarka zarabia mniej niż pielęgniarz o 40 zł – mimo, że w zawodzie kobiety stanowią 97 proc.
-> kierujące ciężarówkami i autobusami (+800 zł)
-> oooraz inżynierki elektrotechnologii (600 zł na plus)

Tak więc mamy 11 na 150 zawodów, w których luka płacowa działa na korzyść kobiet – zazwyczaj o 100-200 zł. W pozostałych profesjach kobiety zarabiają mniej – najczęściej o okrągły 1 tys. zł, ale są i takie, w których różnica to 3-4 tys. zł.

PS. Proszę mi nie tłumaczyć, z czego wynika luka płacowa (częstszy niepełny etat wśród kobiet, wybieranie innych zawodów), bo będę kąsać.

Źródło
Opublikowano: 2018-02-02 17:53:15

W dniu, w którym posiadający już 109 mld dolarów niejaki Jeff Bezos zwany też najbogatszym człowiekiem świata nie dowied

W dniu, w którym posiadający już 109 mld dolarów niejaki Jeff Bezos zwany też najbogatszym człowiekiem świata nie dowiedział się, że znowu jest dym wokół praw pracowników w jednym z jego amazonowych centrów logistycznych – tym razem w Polsce – a nawet gdyby się dowiedział, to w odpowiedzi wygłosiłby jakąś sentencję a la Bezos (np.: "Gdzie dolary rąbią tam wióry lecą"), bum!, spadła informacja.
Oto Bezos, JP Morgan i Warren Buffet pod ręce wchodzą w branżę ubezpieczeń zdrowotnych. Skąd ten pomysł? Otóż Bezos, Buffet i Dimon wyjaśniają, że chcą obniżyć koszty opieki zdrowotnej nad swoimi pracownikami.
– Rosnące koszty opieki zdrowotnej są jak tasiemiec trawiący amerykańską gospodarkę – oświadczył dziś Bezos. I zapowiedział, że zbije te koszty niczym koszty pracy lub fortunę. Docelowo panowie mierzą w reformę służby zdrowia.
Z zapałem śledząc rozwój Amazona i znając model biznesowy preferowany przez panów widzę to tak: podlatuje dron, oświetla delikwenta takim snopem światła jak z UFO, tyr-tyr-tyr śmigają algorytmy w tym snopie, jest liczone i pada wyrok: jeśli szanse osoby na przeżycie są wyższe niż 90 proc., dron chwyta go sylikonową zassawką za ramię i zabiera do nowoczesnej kliniki Amazon Recover&Go. Jeśli zaś mniejsze niż 90 proc., dron frunie, fru, prosto nad Wielki Kanion.

Źródło
Opublikowano: 2018-01-30 18:58:58

W Muzeum Techniki w Berlinie spotkałam dziś godną płacę i starość. Bo wiecie, wciąż jest u nas debatowane, czy 13 zł bru

W Muzeum Techniki w Berlinie spotkałam dziś godną płacę i starość. Bo wiecie, wciąż jest u nas debatowane, czy 13 zł brutto na godzinę to już godność, czy to już rynek pracownika, że niektórzy płacą nawet 15. To odpowiem – anegdotycznie.
Kręcimy właśnie kolejny odcinek "Kowalskiego und Schmidta" dla RBB. W poniedziałki muzea są tutaj zamknięte, stąd w opustoszałym gmachu przy Trebbiner Straße pilnował nas portier.
Stróż Gerd: pod 70-tkę, twarz zasuszona, anturaż typowego portiera, ręce splecione w koszyczek, buty rozczłapane, szura sobie w nich i pociera czoło chusteczką bawełnianą. Pod tym względem Niemcy niespecjalnie różnią się od Polski: i tu i tu ochrona osób i mienia należy do gorzej opłacanych zawodów.
Czekam aż zespół nasz ustawi się z kamerami, sunę po tych pustych salach i bawię eksponatami: huśtam na huśtawce, przeglądam w kamerze termowizyjnej, wreszcie wzrok mój pada na zabawny wypełniony dynks z pleksi. Przesuwasz toto, i widzisz w przekroju, jak powstają fale. Jakby falę przeciąć na pół. Więc robię tę falę, a niezaczepiany Gerd sam podpływa i rzecze:
– 6. stycznia wróciliśmy z żoną z Maroka, z Agadir.
– Łał – odpowiadam i kiwam głową z uznaniem, trochę, bo jestem zbita z tropu, a trochę, bo nie umiem w small talki.
– Mieszkaliśmy przy samej plaży, na drugim piętrze. Krótko po Nowym Roku nagle spadła temperatura, a na morzu powstały kilkumetrowe fale. Patrzyliśmy z drugiego piętra, one były prawie naszej wysokości! Haha!
– Jak tsunami!
– No niemal, co to było za przeżycie, mówię pani! – rozmarzył się widocznie.
– Warto tam teraz jechać? Ciepło jest?
– Amplituda jest duża, w dzień ma pani 28 stopni, a w nocy tylko 4. Warto, choć my już tam nie wrócimy, byliśmy cztery razy.
– Pytam, bo myślałam, żeby tam jechać w lutym, ale czytałam, że zimno – klecę po niemiecku, a myśli moje fruną na stronę internetową Neckermanna, na której – czy to .pl, czy .de, wycieczki kosztują tyle samo, choć 2,5 tys. euro, które zarabia Gerd, to żadne tam 2,5 tys. na rękę, czyli akurat jak w mordę strzelił polska mediana płac. A polski portier zarabia przecież poniżej mediany.
– Jak nie chce pani zimnych nocy, to się pani wybierze na Wyspy Kanaryjskie – słyszę Gerda i myślę sobie: "Gdzie ja żyję!?"
Poradził mi jeszcze, którą kanaryjską wyspę wybrać.
Płace będą godne i starość będzie godna, kiedy polski portier-emeryt, będzie mógł sobie pozwolić na jakiekolwiek wakacje raz w roku. Wcale nie w Agadir. A potem wypoczęty, zadowolony i opalony niczym Gerd – bo dalsza pogawędka dowiodła, że to człowiek niezwykle zadowolony ze swojego losu – będzie stróżował, czemu tam stróżuje.
A teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że odbyliście taką rozmowę z polskim portierem.

Berlin

Źródło
Opublikowano: 2018-01-22 16:59:10

Myślicie pewnie, że typowy biegły sądowy to taki dorosły nudny pan z brązową teczką i zaczeską, za to wypruty z poczucia

Myślicie pewnie, że typowy biegły sądowy to taki dorosły nudny pan z brązową teczką i zaczeską, za to wypruty z poczucia humoru. A to wcale nieprawda!
Piszę o pewnym zagranicznym molochu. Moloch ów zmusza pracowników do pracy stojącej przez więcej niż 8 godzin dziennie, nie zapewnia za to toalet i miejsc odpoczynku. Tj. gwoli ścisłości takie miejsce jest, to JEDNO oznakowane krzesełko.
Biegły w sporządzonym dla sądu raporcie widzi to tak:
„Oznacza to, że przy ok. 500 pracownikach na zmianie, gdyby każdy z nich chciał skorzystać z tylko 5 minut odpoczynku w 4-dniowym systemie pracy, ostatni z nich miałby możliwość skorzystania z odpoczynku dopiero w czwartek, zakładając, że pomyśli o tym w poniedziałek”.
Tekst już wkrótce, stej tjunt!

Źródło
Opublikowano: 2018-01-18 16:22:41

​​​​​Z cyklu kontakty z megakorpami. Więc postanowiłam zadać pytanie Gillette, czyli Procter&Gamble. Niestety megakorp ó

​​​​​Z cyklu kontakty z megakorpami. Więc postanowiłam zadać pytanie Gillette, czyli Procter&Gamble. Niestety megakorp ów nie podaje na swojej stronie namiarów na biuro prasowe. Po kilku godzinach wydzwaniania słuchawkę podnosi wreszcie pani z recepcji w warszawskiej siedzibie P&G. Tłumaczę jej, w czym rzecz: jestem dziennikarką, piszę tekst, chciałabym porozmawiać z kimś, kto odpowiada za kontakty z mediami. Normalnie w tym miejscu jest mi podawany mail lub numer telefonu. Zamiast tego słyszę płynne:
– Więc proszę pani, przyjmujemy korespondencję tylko listownie na adres ulica Zabraniecka 20, 03-872 Warszawa. Jeśli chciałby pani adres mailowy, to go nie podam, bo nie posługujemy się mailami w kontaktach zewnętrznych. Nie ma takiego maila. Jeśli zaś chce pani zostać z kimś połączona, to musi pani znać dokładne personalia osoby, z którą chce zostać pani połączona.
– Jestem dziennikarką i chciałabym zostać połączona z osobą, która może udzielać mediom informacji.
– Musi pani znać dokładne personalia osoby.
Trochę zdziwiona jestem, że tajne są personalia osób odpowiedzialnych za kontakty z mediami. No i że mam zgadywać, kto by to niby miał być. Czuję, że muszę zastawić pułapkę.
– No dobrze, z Google wynika mi, że to może być pani Małgorzata Mejer, ale nie jestem pewna, bo informacje są szczątkowe, czytam na stronie o pracownikach PR-u, że kiedyś była waszą rzeczniczką, ale nie wiem, czy jest nią wciąż, bo skąd mam wiedzieć, skoro tego nie ma na stronie P&G.
– …
– …
– …
Myślę: ryzyk fizyk. Zdecydowanie: – WIĘC PROSZĘ MNIE POŁĄCZYĆ Z PANIĄ MAŁGORZATĄ MEJER.
– Jeśli chciałaby pani zostać połączona z osobą, o której pani mówi, to jest to niemożliwe, bo nie ma tej osoby.
– Ale nie ma jej bo nie pracuje, czy teraz jej nie ma?
– Teraz jej nie ma.
– A czy ktoś ją zastępuje?
– Nie.
– A jak zatem mogę jako dziennikarka zadać państwu pytania?
– Po powrocie tej osoby, o której pani wspomniała.
Tu czynię refleksję, czy w P&G posługiwanie się nazwiskami jest zabronione. Pytam jeszcze:
– Pani Mejer jest na urlopie?
– Tak, osoba jest na urlopie.
Oraz przykro mi, ale nie dowiecie się, dlaczego maszynki Gillette dla kobiet są gorsze i droższe, za to są różowe i turkusowe.

Źródło
Opublikowano: 2017-12-28 15:45:49

Uber pojedzie legalniej. Wprowadza kasy fiskalne i płatność gotówką, ale na początek tylko w Warszawie

W tym miejscu pragnę nadmienić, że dziś jako pierwsi na jedynce Gazety Wyborczej informujemy Was, że Uber wprowadza kasy fiskalne. Nie, nie dlatego, że uznał interpretację izby skarbowej czy podobne głupoty.

Uber pojedzie legalniej. Wprowadza kasy fiskalne i płatność gotówką, ale na początek tylko w Warszawie

Polscy kierowcy amerykańskiej firmy Uber dostaną kasy fiskalne, a za przejazd będzie można płacić gotówką. Ale Uber do przepisów podatkowych i innych przepisów w Polsce w pełni się nie dostosowuje.

Źródło
Opublikowano: 2017-12-18 12:44:35

To był jeden z dziwniejszych telefonów do związków zawodowych w mojej karierze.

To był jeden z dziwniejszych telefonów do związków zawodowych w mojej karierze.
– Dzień dobry, Adriana Rozwadowska, Gazeta Wyborcza. Dzwonię do pana, bo piszę o wynagrodzeniach w X. Chciałabym porozmawiać o nowych stawkach na 2018 rok.
– Ja proszę pani nie mogę rozmawiać, bo jestem po udarze i mi się nie wolno denerwować…
– Nie szkodzi, w pełni rozumiem, jasne.
– …a jak zacznę mówić o naszych wynagrodzeniach, to zaraz się zdenerwuję, już się denerwuję. Przepraszam.
– Nie ma problemu. A czy mógłby pan kogoś polecić, wskazać? Kogoś innego ze związku?
– Nie ma teraz takiej osoby, nikt z panią nie porozmawia.
– A wiceprzewodniczący?
– Jutro akurat jest jego pogrzeb.
Przeprosiłam, życzyłam jeszcze wiele zdrowia.

Źródło
Opublikowano: 2017-12-13 17:27:37

InPost daje po 1 tys. zł darowizny byłym pracownikom spółki Bezpieczny List, którzy czekają na zaległe wynagrodzenia. 'Ta propozycja jest jak obelga’

Z cyklu ciągi dalsze znanych spraw. Pamiętacie historię Bezpiecznego Listu? Tej spółki, którą wraz z ok. 2 tys. pracowników InPost Brzoski sprzedał za 10 tys. zł spółce-krzak, a ta popchnęła ją dalej na Cypr za 5 tysięcy?
Po prawie 1,5 roku wciąż dziesiątki, a raczej – na oko – setki osób nie dostały albo zaległych wynagrodzeń, albo odpraw, albo ekwiwalentów, albo niczego, niektórzy wciąż nie mają świadectw pracy, a inni nawet wypowiedzeń. Ale jest ciąg dalszy.
I to jaki: "Fundacja InPost zainicjowała wyjątkową akcję. Postanowiła wyasygnować specjalne środki na bezpośrednią pomoc byłym pracownikom spółki", które można przeznaczyć "na cele rozwojowe i edukacyjne". Po 1 tys. zł bezzwrotnej darowizny na głowę.

InPost daje po 1 tys. zł darowizny byłym pracownikom spółki Bezpieczny List, którzy czekają na zaległe wynagrodzenia. 'Ta propozycja jest jak obelga’

Pracownicy należącej niegdyś do InPostu spółki Bezpieczny List, która została sprzedana firmie-krzak z Cypru, otrzymali pisma od Fundacji InPost. Fundacja chce przyznać każdemu po 1 tys. zł darowizny. Wiele osób już ponad rok walczy o znacznie wyższe kwoty – zaległe wynagrodzenia i odp…

Źródło
Opublikowano: 2017-12-07 18:08:36

"Protest listonoszy. Po podwyżce zarabiają 200 zł mniej" – zatytułowałam niegdyś tekst, a tytuł ów zrobił kari

"Protest listonoszy. Po podwyżce zarabiają 200 zł mniej" – zatytułowałam niegdyś tekst, a tytuł ów zrobił karierę w socialmediach. Dzisiaj właściwie mogłabym dać podobny.
W Biedronce znowu podwyżki, trudno doliczyć się, które to już. Kwota powtarzana vel dowód na walkę dyskontów o pracownika: 3550 zł brutto, więcej niż mediana, tyle, ile zarabia wykładowca akademicki <świat się kończy!>.
Kwota rzeczywista na start: 2700 brutto, czyli jakieś 1900 do ręki – ale tylko w Warszawie, bo poza mniej. Reszta to premia frekwencyjna (zgodnie z prawem – forma nierównego traktowania). Dostaniesz, albo nie dostaniesz. Jak jesteś matką trzylatka, pewnie nie.
Dodatkowy trik: podwyższono podstawę o 100 zł, zwiększono premię frewencyjną, ale w zamian zmniejszono premię za obroty. W rezultacie w mediach można pochwalić się, że płacimy więcej, a w rzeczywistości wzorowy pracownik (niemający nieobecności i wypracowujący wysokie obroty) może teraz maksymalnie zarobić o 190 zł mniej niż przed podwyżką.
O czym napisałam do jutrzejszej Wyborczej. Jak i o tym, że biedronkowe związki podnoszą zarzut dyskryminacji i nierównego traktowania starszych pracowników, a list w obronie kobiet pracujących w Biedronkach napisali właśnie – Achtung! – górnicy.

Źródło
Opublikowano: 2017-12-04 22:15:33

Z cyklu interesujące cyferki, szczucie, zaglądanie do cudzej kieszeni i inne ciekawostki z Poczty Polskiej.

Z cyklu interesujące cyferki, szczucie, zaglądanie do cudzej kieszeni i inne ciekawostki z Poczty Polskiej.
Listonosz zarabia 1,5-1,7 tys. zł na rękę. Członek zarządu Poczty Polskiej – 80-90 tys. zł miesięcznie na kontrakcie (czyli nigdy nie wpada w drugi próg podatkowy), bo Poczty nie obejmuje ustawa kominowa. Kontrakty przewidują, że niezależnie od tego, czy to członek zarządu podziękuje Poczcie, bo praca mu się znudzi, czy Poczta członkowi, bo członek się w pracy nie sprawdził, owa osoba-członek ma prawo do odprawy w wysokości 24 miesięcznych wynagrodzeń – czyli ponad 2 mln zł. Na tę samą kwotę listonosz musiałby pracować równe 72 lata, chyba że ma rejon obfity w końcówki z rent, to wtedy krócej.
Choć matematyczne szanse, że komuś się to uda, jak najbardziej istnieją, listonosze postanowili pójść na skróty: 6 i 7 grudnia znowu będą protestować. Nazwiesz ich milenialsami? To po prostu "islamiści, maoiści, syndykaliści i tym podobni" – jak określił ich Bogumił Nowicki, szef "Solidarności" na Poczcie. "S" protestów listonoszy wciąż nie popiera.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-30 18:57:54

Rafał Czerski, były pracownik Poczty Polskiej, który wiosną – pewnie pamiętacie – wyprowadził na ulice 3 tys. osób w pro

Rafał Czerski, były pracownik Poczty Polskiej, który wiosną – pewnie pamiętacie – wyprowadził na ulice 3 tys. osób w proteście przeciwko żenującym zarobkom listonoszy (rzędu 1,5 tys. zł na rękę) i niewypłacaniu pieniędzy za nadgodziny, został za ów fakt zwolniony dyscyplinarnie w marcu. Kto mnie zna, ten wie, że jestem w gorącej wodzie kąpana, więc już dziś, po 8 miesiącach, zadzwoniłam zapytać, jak zakończyła/ma się jego sprawa w sądzie ws. przywrócenia do pracy. O 4 miesiące za wcześnie, bo – jak się okazało – pierwsza rozprawa odbędzie się pod koniec marca 2018 roku – niemal w rocznicę protestu. Panu ministru Ziobru chciałabym podsunąć ten temat jako wart uwagi, bo jednak większość obywateli częściej niż w Trybunale Konstytucyjnym bywa w sądach pracy.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-29 15:49:31

Ile naprawdę zarabiamy? GUS podał medianę: 3510 zł brutto. A najczęściej wypłacana pensja dużo niższa

Proszę Państwa, oto ona, dawno niewidziana, świeżutka, sprzed godziny: Mediana Polskich Zarobków – 2,5 tys. zł na rękę. W 2016 roku dominanta, czyli najczęściej wypłacana pensja, wynosiła 1,5 tys. zł na rękę. W ostatnich dwóch latach spadła, bo w 2014 roku była o ponad 200 zł netto wyższa. Pozdrawiam i życzę miłego dnia!

Ile naprawdę zarabiamy? GUS podał medianę: 3510 zł brutto. A najczęściej wypłacana pensja dużo niższa

W czwartek GUS zaprezentował rzadko publikowane dane: w 2016 roku mediana wynagrodzeń wyniosła 3510 zł brutto. To więcej niż w 2014 roku o 6,6 proc. Spadło za to najczęściej wypłacane wynagrodzenie: wyniosło zaledwie 2074 zł brutto.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-23 11:43:35

Jak zbudować postawy patriotyczne w rodzinie.

Jak zbudować postawy patriotyczne w rodzinie.
Wstań rano w nastroju na psikusy. W piżamie i z rozgniewaną miną zwizualizuj się w kuchni. Do gotującej już obiad mamy powiedz stanowczo:
– Mamo.
– Słucham kochanie? – tu mama się odwróci w twoim kierunku, choć, jasna sprawa, zależy od każdorazowej architektury gniazda rodzinnego.
– ODCZEP SIĘ OD POLSKI.
Nie czekając na reakcję odwróć się na pięcie i zbiegnij na dół, do łazienki. Zapukaj pięścią.
– Michał!
– Zaraz wychodzę. Co jest? – dobiegnie z wnętrza, spomiędzy syku słuchawki prysznicowej i kropel wody rozbijających się o plastikowatość brodzika.
– MICHAŁ! – załomotaj pięścią powtórnie.
– No co jest!
– ODCZEP SIĘ OD POLSKI!
Wróć biegiem na górę. Na schodach zignoruj matkę, która mijając Cię odwraca się za Tobą i pyta zaniepokojona:
– Aduś, o co ci chodzi?
Wbiegnij do pokoju ojca, wyhamuj w progu. Uniesie głowę.
– CZŁOWIEKU ODCZEP SIĘ OD POLSKI!!!!!!11!1
A potem wyślizgnij się na balkon na papierosa, tak żeby nie mogli Cię znaleźć.
Za inspirację dziękuję pani Magdalenie Ogórek.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-19 13:51:35

Żeby nie było: nie zignorowałam, naprawdę bardzo popieram kierunek myślenia Dominika Maria Wielowieyska-Ganew. Zmierza w

Żeby nie było: nie zignorowałam, naprawdę bardzo popieram kierunek myślenia Dominika Maria Wielowieyska-Ganew. Zmierza w stronę progresji podatkowej, której jestem gorącą zwolenniczką.
Co prawda nie znam lewicowych publicystów zarabiających 13 tys. zł (czy brutto, czy netto), ale słyszałam, że tacy istnieją
Chętnie zarabiałabym dużo i odprowadzała wysokie podatki. W drugi próg podatkowy, rozpoczynający się przy zarobkach rzędu 8 tys. zł brutto (niecałe 6 tys. zł na rękę), wpadałabym z dumą.
Oraz ciekawostka: wg Sedlak&Sedlak mediana zarobków dziennikarza to 2750 zł na rękę.
https://www.facebook.com/dominika.wielowieyska.ganew/posts/10203805121524089?pnref=story


Źródło
Opublikowano: 2017-11-08 12:06:16

Dziś mija równy rok, od kiedy wysłałam do biura prasowego resortu rodziny i pracy uprzejme zapytanie o wywiad z ministrą

Dziś mija równy rok, od kiedy wysłałam do biura prasowego resortu rodziny i pracy uprzejme zapytanie o wywiad z ministrą Elżbieta Rafalska. Na maila nigdy nie dostałam odpowiedzi, czasami – kiedy mi się akurat przypomniało – trochę dla zabawy a trochę z sadyzmu – dzwoniłam do ministerstwa na stacjonarny (nie wiadomo przecież, kto dzwoni!) i zaskakiwałam biedną, choć przemiłą panią z biura zapytaniem werbalnym.
– Ah, pani Rozwadowska, no my tu nad tym pracujemy cały czas. Terminarz pani minister jest jednak napiętym – słyszałam jakieś czternaście razy.
Od tamtej pory Rafalska zdążyła udzielić wywiadów wszystkim świętym, włącznie z wpolityce.pl oraz – hehe – Gazetą Warszawską.
No cóż, przykro mi niezmiernie! Bo w swojej pracy raczej do osiągnięć ministry podchodziłam uczciwie, cenię kobietę, a rozmowa byłaby pewnie miłą. Kiedy ocenialiśmy resorty po roku rządów, Rafalską oceniłam na 4 – i była to najwyższa ocena spośród przyznanych przez dziennikarzy_rki GW. Napisałam nawet: "Rafalska działa jak fachowiec: jest zdecydowana, konkretna, przygotowana".
Dzisiaj pewnie dodałabym coś o osobistym rozczarowaniu.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-04 16:31:18

Jeden z moich powracających koszmarów: Sylwester. Konfetti opada wolno w oparach Trzech Pogód Taft. Irytujący współbiesi

Jeden z moich powracających koszmarów: Sylwester. Konfetti opada wolno w oparach Trzech Pogód Taft. Irytujący współbiesiadnicy, zamiast oddawać się gorzkim refleksjom, biegają bezładnie w okularach w kształcie liczby „2036” wydając z siebie samogłoski. Ja w granatowej sukience, koku, na jednej nodze, w jednej ręce kopertówka, w drugiej lampka szampana, przełykam ślinę, oczy mi wilgotnieją: w tym roku 50-tka.
2. stycznia włóczę nogami do pracy, do lewego kozaka sączy się woda, teraz wszystko szyją takiebylejakie. Zalewam herbatę, zasiadam, zarzucam na się pled. Kilkakrotnie poprawiam się w fotelu. Tak będzie dobrze.
Power. Zaczynam miarowo stukać.
„Jak pisałam 19 lat temu”
„- konkretnie np. w 2015, 2016 i 2017 roku -”
„miejsc żłobkowych w kraju mamy za mało.”
"Zaledwie dziesięć na setkę dzieci."
„Także ten.”
I szybciej.
„Ja się nie załapałam, choć do dnia porodu zgłaszałam ten postulat czterdziestotrzykrotnie. Ale może moja córka? Ona rodzi w tym roku. Może to dobry pomysł dla rozczłonkowanej opozycji na przyszłoroczną kampanię?"
"Na pewno na tym nie straci, a może zyskać.”
I z wolna:
„PS. Nie jestem socjalistką”
A potem dźwięk gasnących jarzeniówek, powłóczyście szuram do domu. Wieje arktyczny wiatr polski, nie mogę zapalić papierosa, mróz przeszywa palce do szpiku kości, boli – od 43 lat mam objaw Raynauda, zapalniczka upada w śniegochlap, niczego już nie zapalę, mówię sobie: „Masz diable kaftan” i zaczynam się śmiać, bo to całkiem całkiem zabawny zwrot, a w każdym razie dawno o nim nie myślałam.
Rano pierwszy juzer napisze: „Pani Rozwadowska, lewicowa młodzież nadgryziona zębem czasu, ale w głowie wciąż pstro. Przez takich jak wy PiS rządzi już trzecią dekadę”.

Źródło
Opublikowano: 2017-11-02 22:37:02

To będzie o złym dziennikarstwie, które nie jest dziennikarstwem, ale pasożytnictwem i szkodnictwem, które prowadzi pros

To będzie o złym dziennikarstwie, które nie jest dziennikarstwem, ale pasożytnictwem i szkodnictwem, które prowadzi prosto do upadku tej i tak już smutnej branży.
Jakoś tak w maju po raz pierwszy Piotr Lewandowski wspomniał mi, że Instytut Badań Strukturalnych robi pierwsze badania o 500+. Nie symulacje – badania na podstawie gusowskiego BAEL-a. Liczenie zajęło im trochę czasu, czekałam na wynik bardzo.
Pytałam o nie wciąż i wreszcie – w ubiegłym tygodniu – były gotowe. Dostałam je od autorki – dr Igi Magdy – na wyłączność, pojechałam do niej, wyjaśniła mi co z czym, jak liczono, zrozumiałam, napisałam, autoryzowałyśmy, poprawiłyśmy. Każda z nas zainwestowała w to czas, choć ja raptem trochę, a Iga miesiące.
Dogadałyśmy nawet, jak napisać tekst w taki sposób, żeby nie był kolejnym odcinkiem o tym, jak 500+ rozleniwa młode roszczeniowe tipsiary, ale konstruktywnym i merytorycznym tekstem. Chyba się udało (link w komentarzu).
I oto we wtorek ok. 6 rano tekst się ukazuje, a już po 4 godzinach identyczne badania ma Natemat.pl, a konkretnie niejaki Paweł Kalisz.
Skoro nie powołał się na Wyborczą – czyżby między 6 a 9 skontaktował się z Igą Magdą, czyżby przekazała mu badania?
No więc, wyobraźcie sobie, autor twierdzi, że na wszystko to, co Iga liczyła miesiacami, wpadł sam! TAK – ekonometryczną metodą różnicy w różnicy między 6 a 10 rano redaktor natemat.pl policzył to, na co świetnej ekonomistce trzeba było miesięcy. Tj. konkretnie twierdzi, że daną – owe 50 tys. matek – wziął z danych GUS.
Otóż Drogi Pawle Kaliszu. W danych GUS taka liczba nie pada. Bo w BAEL-u w ogóle nie ma pytania o 500+. Żeby oszacować to, co oszacowała Iga Magda, potrzeba było skilli, których, Szanowny Autorze, nie posiadasz.
Przepisać w godzinę koślawym językiem coś, na co pracował inny dziennikarz i nie powołać się, to świństwo. Ale wziąć czyjeś badania, które ktoś robił masę czasu, i nie wspomnieć nawet zdaniem, kim owa osoba jest, to już skurwysyństwo. A opisać to w taki sposób, w jaki to zrobił kol. Paweł Kalisz – z pogardą, w najgorszym możliwym stylu szczucia jednych na drugich, kiedy autorce badania zależało na profesjonalizmie i merytorycznym podejściu do tematu 500+ – to Himalaje skurwysyństwa.
I kiedy już nie będzie przyzwoitych badaczy i dziennikarzy, bo ich praca zbyt długo będzie nic niewarta, wspomnijcie Pawła Kalisza.
PS. A za sygnal dziękuję Jakub Dymek.


Źródło
Opublikowano: 2017-10-30 22:57:03

Oglądam sobie premierowe posiedzenie Bundestagu po tym, jak po raz pierwszy od wojny weszła do niego skrajna prawica. He

Oglądam sobie premierowe posiedzenie Bundestagu po tym, jak po raz pierwszy od wojny weszła do niego skrajna prawica. Herr Bernd Baumann z AfD zdążył już oskarżyć "stary Bundestag" o spisek przeciwko AfD, porównać jego działania do działań Goeringa (serio!) oraz stwierdzić, że przez stare partie imigranci i przestępczość na ulicach taka, że strach wychodzić na ulice. Niemkom i Niemcom najszczersze kondolencje: rozumiem resentymenty i chęć ukarania winnych rozpętania II WŚ reparacjami, ale żeby ktoś im za karę podmienił Bundestag na Sejm, to chyba zbyt surowa kara.

Berlin, Reichstag

Źródło
Opublikowano: 2017-10-24 12:33:50

Że host jest droższy niż hostessa, to mnie nie dziwi nicanic, bo znam życie i wysokość gender pay gap. Natomiast dziwi b

Że host jest droższy niż hostessa, to mnie nie dziwi nicanic, bo znam życie i wysokość gender pay gap. Natomiast dziwi bardzo, że agencja nie podaje istotnych z punktu widzenia klienteli informacji o hostach – długości i obwodzie penisa, wzroście i wadze, muskulaturze i przyodziewku – bo już bym zamawiała, a tak klecę dopiero maila z zapytaniem ofertowym. A niejedną klientkę to zniechęci na dobre! Szkoda by było, droga firmo Simple Events!


Źródło
Opublikowano: 2017-10-19 15:49:36

„Kowalski & Schmidt”, czyli dwie różne perspektywy, a jednak takie same. Niemieckie radio wspólnie z „Wyborczą” kreuje obraz Polski

Zastanawiam się, jak długo cykali tego skrinszota tak, żebym wyszła na nim możliwie najgorzej. Ale do rzeczy. Trafiłam dziś na zbiorczą recenzję wpolityce.pl trzech odcinków "Kowalskiego und Schmidta", który niemiecka telewizja RBB robi teraz z nami, czyli GW. A właściwie ze mną konkretnie. Wyimek:

"Rozwadowska twierdzi, że „nie należy ruszać tematu reparacji, bo możemy na tym więcej stracić niż zyskać”. – Niemcy powinni byli zapłacić 70 lat temu. Dziś to żądanie brzmi absurdalnie – dodaje dziennikarka GW. Program zwieńcza berlińska artystka o polskich korzeniach, która uwieczniła kanclerz Angelę Merkel w serii portretów pod nazwą „twarze wolności”. „Kowalski & Schmidt” miało pokazać niby dwie różne perspektywy, polską i niemiecką, ale ostatecznie są one dokładnie takie same. Chciałoby się zawołać: niech żyje pluralizm!"

Niedowierzam. Tak, wygłosiłam owo zdanie o reparacjach – zgodne z moimi przekonaniami. Ale że padło ono w związku z rozmową z prof. Stanisławem Żerką, który reparacje gorąco popiera, wpolityce.pl nie dodaje. Żerko przedstawił wyczerpująco punkt widzenia za reparacjami. Ba: nie było eksperta kontra. Rozumiem, że pluralizm byłby wtedy, gdyby i profesor i dziennikarka byli za.

Jestem dziennikarką od jakichś 5 lat. Staram się poruszać po działkach, na których się znam – przede wszystkim po rynku pracy. W ramach tego mojego poletka po wielokroć chwaliłam PiS, jeśli uważałam, że jest za co. Służę tekstami. Ale bagienko zaczyna mnie wciągać mimo najszczerszych wysiłków moich bycia fair, od kiedy poza rynkiem pracy zaczęłam mieć coś wspólnego z szeroko pojętymi "stosunkami polsko-niemieckimi". Długo przez nikogo niezauważana, nagle zaczęłam gościć na prawicowych krańcach internetu.

Był sobie program – prostolinijny w wymowie, przyjemny, prosty. Przez 20 lat nikomu nie przeszkadzał. Ta sama ekipa co i dziś kręciła miłe reportaże: a to o Polaku, który otworzył galerię w Berlinie, a to o Niemcu który coś tam coś w Polsce, a to o kotach żyjących w PKiN. Raczej głupoty. Czasami coś poważniejszego, choćby te reparacje.

Owszem. Angela Merkel wciąż jest kanclerzem. To prawda: Polka namalowała jej portret. Namalowała też Coco Chanel.

„Kowalski & Schmidt”, czyli dwie różne perspektywy, a jednak takie same. Niemieckie radio wspólnie z „Wyborczą” kreuje obraz Polski

A jest to Polska, w której rządzą ludzie, którzy nienawidzą „Gazety Wyborczej” i ją bezlitośnie zwalczają.

Źródło
Opublikowano: 2017-10-16 21:04:09