Ten program powinien chyba nosić tytuł "Nasza rodzina RAZ-em w TVP". Jako że Ziemkiewicz, tłusty prawicowy miś

Łukasz Najder:

Ten program powinien chyba nosić tytuł "Nasza rodzina RAZ-em w TVP". Jako że Ziemkiewicz, tłusty prawicowy miś, prowadzi tam tylko 2 programy, to żeby starczyło do pierwszego i było jeszcze na walkę z omnipotentnym salonem musiał u ziomala Wolskiego, dyrektora programu 2, załatwić osobny program dla swojej nader utalentowanej żony i wybitnej aktorki, którą znanym ze wstrząsających kreacji w takich dziełach jak "Graczykowie, czyli Buła i spóła" (Rysia, żona "Buły"), czy "Na wspólnej" (ekspedientka).

Jakie to szczęście, że wraz z nastaniem IV RP skończyły się w mediach publicznych układziki małżeńsko-familijno-kumpelskie i pracują tu już wyłącznie ludzie, których zatrudniono ze względu na ich doświadczenie i profesjonalizm, a nie – nazwisko, zasługi propagandowe i prywatne koniaczki z dyrektoriatem.


Źródło
Opublikowano: 2017-04-08 14:00:50

Cześć i chałwa młodej Polsce (prawicowej)

Łukasz Najder:

"W 2015 roku, w najmłodszej grupie głosujących, według przynajmniej dwóch różnych exit polls prawica z łatwością zdobyła ponad 50% głosów. W grupie uczniowie/studenci same dwie partie radykalne – nazwane od nazwisk swoich liderów komitety Kukiz’15 i KORWiN – zdobywają w sumie ponad 40% głosów i w symulacji rozkładu mandatów zdobywają ponad 200 miejsc w sejmie, który liczy 460 parlamentarzystów. I nie mówimy tu o umiarkowanej prawicy, ale o dwóch ugrupowaniach, które są za wyjściem Polski z UE, sprzeciwiają się imigracji, są za prawem do posiadania broni, posługują się językiem wrogim mniejszościom narodowym i etnicznym w Polsce, a do tego głoszą wypływający z libertarianizmu program gospodarczy".

[…]

"Polacy na emigracji niejednokrotnie odkryli, że faktycznie mają gorszy status społeczny niż hinduski specjalista w banku, pakistański lekarz, nigeryjska doktor prawa. Biała skóra i wpajane im od dzieciństwa heroiczne mity narodowe na emigracji do „starej unii” okazały się nic nie warte. Szok kulturowy związany z widokiem zakrytych muzułmanek i jednoczesne wystawienie na propagandę „życia na zasiłkach” były tak naprawdę inicjacją do antyimigranckich postaw, które – cóż za ironia – Polacy z pierwszej ręki poznali na emigracji właśnie. W doświadczeniu zawodowym zaś Polacy poznać mogli nie plusy życia w wielokulturowym społeczeństwie, lecz realia darwinowskiej walki jednych grup imigrantów z innymi, gdzie Polak Bułgarowi, Pakistańczykowi i Turkowi był wilkiem. […]

Lekiem na faktyczną i wyobrażoną deklasację była, rzecz jasna, ucieczka w fantazję o silnym i opiekuńczym państwie narodowym – ojczyźnie, której nie ma i nie było. Polska jednak w wyobrażeniach zarówno emigrantów, jak i tych, którzy pozostali w kraju, który również szedł europejską ścieżką, stała się bastionem tradycyjnych wartości, murem przed islamską nawałą, wzorcem państwa nieskorumpowanego ideologiami ponowoczesnego Zachodu".

[…]

"Kolejne, o dekadę młodsze pokolenie, wzrastało już w przekonaniu, że UE i jej projekty nie stanowią dla nich żadnej obietnicy. Jak długo można mówić ludziom, że powinni być wdzięczni za otwarte granice i wspólny rynek, skoro nie pamiętają i nie znają rzeczywistości, w której nie było wolności przemieszczania się i zakupów on-line? Propaganda sukcesu w wykonaniu prounijnego, liberalno-konserwatywnego establishmentu miała w sobie coś z subtelności autorytarnych reżimów XX-wieku, które próbowały budować swoją legitymację na tym, że w domach jest prąd, a z kranów płynie woda. Jak na ironię zresztą, rządząca Polską Platforma Obywatelska poniekąd przyznała się, że prowadzi, coś co nazwano „polityką ciepłej wody w kranie”. Strategia ta, opierającą się na unikaniu najgorszych kryzysów i administrowania podstawowymi funkcjami państwa, była bardzo skuteczna jako sposób na utrzymywanie się przy władzy – jednak jej antyideologiczny i post-wspólnotowy charakter okazał się katastrofalny w skutkach. Władza w Polsce całkowicie wyrzekła się mówienia o przyszłości, oddając pole tym, którzy nawet najbardziej absurdalne i nierealistyczne jej wizje".

Cześć i chałwa młodej Polsce (prawicowej)

Dla wielu Polaków otwarte granice i możliwość pracy w UE oznaczały wtórną deklasację – Jakub Dymek o źródłach prawicowości polskiej młodzieży.

Źródło
Opublikowano: 2017-04-08 13:09:33

Profesor Jerzy Vetulani nie żyje… barwna postać, serdeczna osoba i neurobiolog z ogromnymi osiągnięciami naukowymi i p

Łukasz Najder:

Profesor Jerzy Vetulani nie żyje… barwna postać, serdeczna osoba i neurobiolog z ogromnymi osiągnięciami naukowymi i popularyzatorskimi. Miałem nie tylko przyjemność korespondować z Nim, ale byłem także pomysłodawcą i inicjatorem wywiadu-rzeki, jaki przeprowadził z Nim Marcin Rotkiewicz. Profesor zmarł w miesiąc po odniesieniu ciężkich obrażeń w wypadku – został potrącony w Krakowie na przejściu dla pieszych.

No i tak to właśnie u nas w tej Polsce jest, że nikt, dosłownie nikt, matka z dzieckiem, nastolatka czy starszy pan nie są bezpieczni choćby nawet i na pasach. Po prostu brak słów.

Źródło
Opublikowano: 2017-04-07 11:57:00

Dynamiczne formuły bardzo ciekawych programów, profesjonalni, przesympatyczni prowadzący, dyrektorzy-intelektualiści, ob

Łukasz Najder:

Dynamiczne formuły bardzo ciekawych programów, profesjonalni, przesympatyczni prowadzący, dyrektorzy-intelektualiści, obiektywna publicystyka, prawicowe poczucie humoru i wyczucie prawdy, RAZ, doktor Ogórek i Bronisław Wildstein, a tymczasem… jedno słowo w tej sytuacji przychodzi mi do głowy i ust, tym słowem jest

N I E W D Z I Ę C Z N O Ś Ć


Źródło
Opublikowano: 2017-04-07 09:23:12

6 milionów złotych na środowisko Szyszki. OKO.press ujawnia układ polityczno-biznesowo-rodzinny, budowany przez i wokół ministra

Łukasz Najder:

żeby skutecznie walczyć z Układem, PiS wytworzył jego model w skali 1:1

"Fundacja Niezależne Media, założona przez redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” i „GP Codziennie”- Tomasza Sakiewicza dostanie 6 mln złotych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Miesiąc temu, 7 marca 2017 roku, przyznanie pieniędzy zatwierdziło Ministerstwo Środowiska.

Fundacja Sakiewicza nie ma żadnego doświadczenia w działalności ekologicznej. Jak ustaliło OKO.press, dofinansowanie dostała m.in. dzięki temu, że we wniosku wskazała trzech „ekspertów merytorycznych”, którzy będą jej doradzać w realizacji projektu. Ekspertami mają być: córka ministra środowiska Katarzyna Szyszko- Podgórska; przyjaciel ministra, myśliwy i duszpasterz leśników ks. Tomasz Duszkiewicz oraz pracujący w Szwecji leśnik Mateusz Liziniewic".

[…]

"Ponieważ w konkursie Funduszu rozdzielane są pieniądze unijne, sprawą zainteresowała się Komisja Europejska. Zwróciła się do Ministerstwa Rozwoju, które koordynuje wydawanie środków z UE, by zweryfikowało doniesienia mediów.

Jednak Ministerstwo Rozwoju zleciło przeprowadzenie kontroli… Ministerstwu Środowiska. Stało się tak, mimo że wcześniej resort Szyszki zatwierdzał część decyzji dotyczących konkursu NFOŚiGW (m.in. w sprawie wydłużenia terminu składania wniosków). W dodatku powszechnie wiadomo, że Funduszem kierują zaufani ministra Szyszki i że Fundusz realizuje politykę ministerstwa.

Ministerstwo Środowiska uznało, że konkurs przeprowadzono prawidłowo"

[…]

"Katarzyna Szyszko-Podgórska, córka ministra środowiska, ma być „ekspertem ds. wartości merytorycznej informacji publikowanych na portalu”.

Pisaliśmy o niej na OKO.press dwukrotnie. Pierwszy raz, gdy minister Szyszko poparł wniosek o przekazanie prawie 300 tys. zł z funduszu ochrony środowiska na studia podyplomowe w szkole o. Tadeusza Rydzyka. Jak ujawniliśmy, wykładowcami na kierunku, który miał zostać dofinansowany, byli Szyszko i jego córka. Za drugim razem – w marcu 2017 r. – ujawniliśmy, że Katarzyna Szyszko- Podgórska wygrała konkurs na stanowisko adiunkta w Instytucie Ochrony Środowiska w Warszawie, nadzorowanym przez ministra Szyszkę. Jej kariera naukowo- zawodowa od lat splata się z karierą ojca".

6 milionów złotych na środowisko Szyszki. OKO.press ujawnia układ polityczno-biznesowo-rodzinny, budowany przez i wokół ministra

Fundacja Niezależne Media, założona przez redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” i „GP Codziennie”- Tomasza Sakiewicza dostanie 6 mln złotych z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Miesiąc temu, 7 marca 2017 roku, przyznanie pieniędzy zatwierdziło Ministerstwo Środowiska. Fund…

Źródło
Opublikowano: 2017-04-06 09:10:49

Przed pocztą.

Łukasz Najder:


Przed pocztą.

– Agulugulukekeagulululukeke, jaki ładny. Jak ma na imię?

– Gucio.

– To od „Eugeniusz”?

– Nie, od Gustawa.

– A Gustaw nie od Eugeniusza?

– Nie. Gustaw od Gustawa.

– Bo miałam wujka Eugeniusza i wszyscy mówili na niego Gucio albo Gutek.

– Gucio to od Gustawa.

– Na drugie miał Henryk.

– W porządku.

– Agulugulukekeagulululukeke…

Źródło
Opublikowano: 2017-04-05 21:05:56

Pracuję w domu. Relacja z pewnej wojny / Obyczaje / dwutygodnik.com

Łukasz Najder:

Pracuję w domu od ponad 5 lat. Jak to się mówi u nas w branży – raz Stalingrad, raz Graceland. Na przemian – euforia, bezsenność, pożywna izolacja, rozpacz, mizantropia i tęsknota za stadem homo sapiens imprezis. Zanim jednak zacząłem siedzieć przy własnym biurku z widokiem na prawdawny bór Krogulec, to snułem się po rynku pracy niczym złachane, drugorzędne widmo.

Postanowiłem stanąć w prawdzie. Oto moja historia.

Pracuję w domu. Relacja z pewnej wojny / Obyczaje / dwutygodnik.com

Pracuję od 8 do 16 – ni mniej, ni więcej. Weekend to świętość – nie tykam elektroniki i zadrukowanego papieru. Wysypiam się, stres zniknął. Schudłem około 2 kilogramów. Przychodzą mi do głowy wyłącznie pogodne myśli. No dobra, żartowałem. Praca w domu to otchłań

Źródło
Opublikowano: 2017-04-04 18:07:47

pani Hanna Bakuła, wizjonerka z Warszawy i – jak widać – najwyraźniej wielbicielka tak zwanej narracji bernhardowskiej

Łukasz Najder:

pani Hanna Bakuła, wizjonerka z Warszawy i – jak widać – najwyraźniej wielbicielka tak zwanej narracji bernhardowskiej

"Widzę to, czego nie widzą inni. Bo ja widzę wszystko, a oni tylko połowę. Ludzie nic nie widzą. Ja np. widzę, że mamy identyczne buty, tylko pani ma wyższy obcas. A pani tego nie widzi. I takie różne rzeczy są, np. że komuś coś się odpruło z tyłu, a ta osoba jest 700 metrów ode mnie. I widzę, że ma nadpruty rękaw. Ja wszystko widzę. I proszę mi wierzyć, to jest straszna męczarnia. Dlatego nie mówię innym tego, po prostu sobie chodzę i widzę. Czasami, jak widzę już coś tak groteskowego, że się powinno pokazać, to kogoś szturcham i mówię "patrz". I 90 proc. osób mówi "na co?". A idzie np. dwóch braci syjamskich. Ludzie nie widzą”.

Źródło
Opublikowano: 2017-03-27 00:08:07