"W 2015 roku, w najmłodszej grupie głosujących, według przynajmniej dwóch różnych exit polls prawica z łatwością zdobyła ponad 50% głosów. W grupie uczniowie/studenci same dwie partie radykalne – nazwane od nazwisk swoich liderów komitety Kukiz’15 i KORWiN – zdobywają w sumie ponad 40% głosów i w symulacji rozkładu mandatów zdobywają ponad 200 miejsc w sejmie, który liczy 460 parlamentarzystów. I nie mówimy tu o umiarkowanej prawicy, ale o dwóch ugrupowaniach, które są za wyjściem Polski z UE, sprzeciwiają się imigracji, są za prawem do posiadania broni, posługują się językiem wrogim mniejszościom narodowym i etnicznym w Polsce, a do tego głoszą wypływający z libertarianizmu program gospodarczy".
[…]
"Polacy na emigracji niejednokrotnie odkryli, że faktycznie mają gorszy status społeczny niż hinduski specjalista w banku, pakistański lekarz, nigeryjska doktor prawa. Biała skóra i wpajane im od dzieciństwa heroiczne mity narodowe na emigracji do „starej unii” okazały się nic nie warte. Szok kulturowy związany z widokiem zakrytych muzułmanek i jednoczesne wystawienie na propagandę „życia na zasiłkach” były tak naprawdę inicjacją do antyimigranckich postaw, które – cóż za ironia – Polacy z pierwszej ręki poznali na emigracji właśnie. W doświadczeniu zawodowym zaś Polacy poznać mogli nie plusy życia w wielokulturowym społeczeństwie, lecz realia darwinowskiej walki jednych grup imigrantów z innymi, gdzie Polak Bułgarowi, Pakistańczykowi i Turkowi był wilkiem. […]
Lekiem na faktyczną i wyobrażoną deklasację była, rzecz jasna, ucieczka w fantazję o silnym i opiekuńczym państwie narodowym – ojczyźnie, której nie ma i nie było. Polska jednak w wyobrażeniach zarówno emigrantów, jak i tych, którzy pozostali w kraju, który również szedł europejską ścieżką, stała się bastionem tradycyjnych wartości, murem przed islamską nawałą, wzorcem państwa nieskorumpowanego ideologiami ponowoczesnego Zachodu".
[…]
"Kolejne, o dekadę młodsze pokolenie, wzrastało już w przekonaniu, że UE i jej projekty nie stanowią dla nich żadnej obietnicy. Jak długo można mówić ludziom, że powinni być wdzięczni za otwarte granice i wspólny rynek, skoro nie pamiętają i nie znają rzeczywistości, w której nie było wolności przemieszczania się i zakupów on-line? Propaganda sukcesu w wykonaniu prounijnego, liberalno-konserwatywnego establishmentu miała w sobie coś z subtelności autorytarnych reżimów XX-wieku, które próbowały budować swoją legitymację na tym, że w domach jest prąd, a z kranów płynie woda. Jak na ironię zresztą, rządząca Polską Platforma Obywatelska poniekąd przyznała się, że prowadzi, coś co nazwano „polityką ciepłej wody w kranie”. Strategia ta, opierającą się na unikaniu najgorszych kryzysów i administrowania podstawowymi funkcjami państwa, była bardzo skuteczna jako sposób na utrzymywanie się przy władzy – jednak jej antyideologiczny i post-wspólnotowy charakter okazał się katastrofalny w skutkach. Władza w Polsce całkowicie wyrzekła się mówienia o przyszłości, oddając pole tym, którzy nawet najbardziej absurdalne i nierealistyczne jej wizje".
Cześć i chałwa młodej Polsce (prawicowej)
Dla wielu Polaków otwarte granice i możliwość pracy w UE oznaczały wtórną deklasację – Jakub Dymek o źródłach prawicowości polskiej młodzieży.
Źródło
Opublikowano: 2017-04-08 13:09:33