Facet w ogóle antycypował trend szczepienny i wyprzedził epokę, jak się dziś oka

Magdalena Okraska:

Facet w ogóle antycypował trend szczepienny i wyprzedził epokę, jak się dziś okazuje.

Z cyklu „zaczepki barowe”.

Ja o 22 do barmanki: Dobry wieczór, poproszę dwa wściekłe psy.
Facet siedzący przy barze: Słyszałem, że są szczepione.

(Punkt dla niego, roześmiałam się).

Źródło
Opublikowano: 2019-07-10 09:25:16

Nadal bardzo lubię listopad. Coś na tych polskich peryferiach peryferii

Magdalena Okraska:

Nadal bardzo lubię listopad.

Coś na tych polskich peryferiach peryferii dzisiaj miło. Kierowca, który prawie przejechał mi po stopach na przejściu dla pieszych, otworzył okno i mnie przeprosił, zamiast dodać gazu, choć nawiało mu śniegu do środka.

Idę po bułki, a listopadowa chlapa tworzy na asfalcie misterne, błyszczące, nie-do-podrobienia ręką ludzką wzory. Na rogu obok ciastkarni Bajka, która trwa sobie w prl-owskim sznycie, choć od trzydziestu lat jest niemodna, stoją dwie kobiety w burych kurtkach i czarnych włóczkowych czapkach, bo to już ta pora.

– I dozorca mi powiedział, żebym się nie wpierdalała w nie swoje sprawy – dolatuje mnie wyrażona z niesmakiem opinia jednej z nich.

Zza drzwi osiedlowej przychodni… Więcej

Źródło
Opublikowano: 2018-11-21 08:33:45

Raz biedak, zawsze biedak. Wspomnienie sprzed dwóch lat. Przelali kasę

Magdalena Okraska:

Raz biedak, zawsze biedak.
Wspomnienie sprzed dwóch lat.

Przelali kasę z wydawnictwa.
Chodzę po osiedlu trochę oszołomiona i myślę – no, teraz kupię sobie coś, na co naprawdę mam ochotę, a odmawiałam sobie zawsze.
Ale, jak widać, jestem nieuleczalna.
Jeszcze był lód Magnum.


Źródło
Opublikowano: 2018-10-09 18:53:43

Kiedyś było jakieś lato. Zawiercie, basen miejski pod gołym niebem, tuż

Magdalena Okraska:

Kiedyś było jakieś lato.

Zawiercie, basen miejski pod gołym niebem, tuż obok tzw. Dzielnicy Cudów, którą, jak lubią podkreślać zawiercianie mogący sobie pozwolić na wizyty w aquaparku w Łazach, zamieszkuje „patola”.

Dzieci i młodzież mają wstęp za darmo, więc pływają, skaczą ze słupków, szaleją.

Na popękanych płytach przetykanych trawą kłóci się ostro grupka dziewczyn w wieku 12-15 lat. Piszczą, krzyczą, obrzucają się kurwami, prawie wpychają do wody.

– Ej, Wanessa, nie dyskutuj tam! – krzyczy z drugiego końca terenu starsza siostra którejś z nich.
– Ale jak mnie to wkurwia, ona o mnie kłamie! Dziewczyno, czemu kłamiesz?! – wyrywa sobie prawie włosy wśród łez drobna blondynka w spodenkach i górze od bikini.
-… Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-08-05 15:21:42

Po dwóch latach nadal aktualne.

Magdalena Okraska:

Po dwóch latach nadal aktualne.

Trzaskowski czytał po francusku autora, o którym ja nie słyszałam nawet po polsku (zatem memy mają jednak jakaś funkcję edukacyjną), Engelking w Wyborczej przeprowadza analizę całej sytuacji, a jest to analiza głęboka jak talerz do drugiego dania, gdy tymczasem na stacji Dąbrowa Pogoria kobieta krzyczy do faceta 'Po robocie, po robocie wypijesz, teraz nie, po robocie!’.
I tu przynajmniej przekaz jest prosty, a problem konkretny.
Na obiad zjem ruskie z cebulką.

Źródło
Opublikowano: 2018-07-16 16:18:56

Ależ dawniej byłam dowcipna.

Magdalena Okraska:

Ależ dawniej byłam dowcipna.

Widzę w Rossmanie 'bibułki do makijażu super absorbujace’.
Myślę, że jednak ich nie kupię, bo tylko będą głowę zawracaly.Widzę w Rossmanie 'bibułki do makijażu super absorbujace’.
Myślę, że jednak ich nie kupię, bo tylko będą głowę zawracaly.

Źródło
Opublikowano: 2017-12-07 16:22:19

Z cyklu „moje anegdoty z czasów łódzkich”. Łódź, zimno, południe, zapal

Magdalena Okraska:

Z cyklu „moje anegdoty z czasów łódzkich”.

Łódź, zimno, południe, zapalniczka nie zapala, po wielu próbach z na wpół umarłym papierosem podchodzę do okienka kiosku na targowisku przy Zielonej.

Ja: Poproszę jakąś porządniejszą zapalniczkę.
Kioskarka: To Bic, pali jak szatan, trzy miesiące. Trzy sześćdziesiąt dziewięć.
Baba w futerku za mną: I po co to palić, nie szkoda takiej urody? „Kurier” poproszę.
Kioskarka: I po co to wszystkiego sobie odmawiać?
Baba: Nie lepiej zjeść coś słodkiego?
Ja: Lubię i palić, i zjeść.
Baba chwyta „Kurier” i odchodzi, kręcąc głową nad samobójczyniami.
Kioskarka: I widzi pani, jaka mądra? Jak krytykuje? A sama JAKA WYSUSZONA!

(Potem widzę, że zapalniczka Bic ma napis „Mała, ale ognista” i wstydzę się ją wyjmować publicznie).

Źródło
Opublikowano: 2017-11-28 13:36:24

Stare, a aktualne. Prawie każdy i każda z nas odżegnuje się od posiadan

Magdalena Okraska:

Stare, a aktualne.

Prawie każdy i każda z nas odżegnuje się od posiadania tzw. typowo polskich cech, a jeden z ulubionych sposobów spędzania czasu to narzekanie, że „Polscy robią x” – Polacy pchają się w komunikacji miejskiej”, „Polacy są śmieszni/skąpi/śmierdzą/niepotrzebne skreślić, i wcale tego nie widzą”, „Polaki-cebulaki”, „Polak kradnie, kłamie, udaje, wyłudza”.

My oczywiście nie, no jak to, no jakże byśmy.

My tylko z cynizmem i typowo polskim, excusez le mot, radosnym uśmiechem na gębie wyliczamy, co Polak robi źle, jak cebulaczy, jak nie rozumie, jak popada w zachowania zgoła nieuropejskie, w które my byśmy nigdy, ani nasza rodzina do siedmiu pokoleń wstecz.

Racjonalizowanie sobie własnych zachowań to… Więcej

Źródło
Opublikowano: 2017-11-03 14:08:24

Trzy lata temu.

Magdalena Okraska:

Trzy lata temu.

Chorzów, wesoły taksówkarz, lat 70.:

– Dzień dobry, piękne włosy! Na Zeromskiego? Zartuje pani, ja tam mieszkam! Klimatyzację włączyć? Ja już dziesięć lat na emeryturze i żona mnie wypycha do pracy, „idź, idź do taksówki”, a sama na poduszce w oknie leży, obok niej dwa koty, i do pracy ani trochę chętna, choć jej mówię „to ty idź na deptaku ulotki rozdaj, spacerkiem się przejdziesz, zarobisz dla wnuków”. Wnuków, proszę pani, mam dwóch. Jeden siedem lat, drugi już czternaście i cały czas tylko komputer, komputer. Zabiorę ich na Pogorię, lody kupię, ryby połowimy, bo piękna pogoda. Pani z Zawiercia? Mam tam mechanika. Uczciwy. A ta moja żona to już dawno amorami się nie interesuje. Czasem mnie najdzie i ją chwycę, to krzyczy: a idź ode mnie, ty stary oblechu, ty dziadu! 42 lata człowiek był wierny jednej, taki głupi był. Pani mężatka? O, tu zaparkuję, trochę z boku, żeby mnie z okna nie widziała. Piętnaście złotych. I niech pani nic nie robi z tymi włosami, takie są piękne!

Źródło
Opublikowano: 2017-06-22 18:50:57

Trend na hygge się trochę zestarzał, ale dobry diss nigdy się nie starzeje. D

Magdalena Okraska:

Trend na hygge się trochę zestarzał, ale dobry diss nigdy się nie starzeje.
Dania jest chyba passe, teraz Szwecja, fika, lagom, grunt, żeby było „skandynawsko”, żeby zaprzeczyć estetyce własnej kultury, żeby cały świat wyglądał jak sztokholmski instagram.

Istnieje już nawet bistro o nazwie Hygge.

Wiem, że krytyka tego, za przeproszeniem, nurtu, prowadzona z klasowego punktu widzenia, już się przetoczyła przez media społecznościowe i media oficjalne, więc powiem tyle, że naprawdę nie musimy łykać wszystkiego jak pelikany, a zapalenie sobie świeczki nie robi z nas Duńczyka czy Szweda. Duńczyk mniej pracuje. Duńczyk ma wystarczające środki na „otoczenie się tylko pięknymi przedmiotami” i zapewnienie sobie tzw. quality time, których to możliwości Polak często w swoim M-4 z babcią za ścianą, pomiędzy fuchą a zakupami, nie ma wcale. Tylko społeczności, które mają wiele, rezygnują (pozornie) z posiadania na rzecz wychwalanej prostoty. Ci, którzy… Więcej


Źródło
Opublikowano: 2017-05-12 13:09:54

Trochę się tu zmieniło przez te pięć lat.

Magdalena Okraska:


Trochę się tu zmieniło przez te pięć lat.
Nawet sporo.
Minimalna godzinowa robi swoje, pomimo (nieraz skutecznych) prób jej obchodzenia.
Wzrost minimalnej na UoP robi swoje.
500+ robi swoje, bo powstaje presja płacowa.
I problem demograficzny, połączony ze wcześniejszymi emeryturami, swoje dokłada.
Nadal nie jest tu pięknie i normalnie, ale za 30 zł już nikt by dwa dni nie obsługiwał chrzcin. Nikt.

Źródło
Opublikowano: 2016-05-31 21:13:45

Gdybyście chcieli zobaczyć, jak wyglądała debata o prawie do zasiłków i pomocy d

Magdalena Okraska:

Gdybyście chcieli zobaczyć, jak wyglądała debata o prawie do zasiłków i pomocy dla matek pięć lat temu, gdy dyskutowano kosiniakowe. We’ve come a long way.

Z rosnącym przerażeniem obserwuję, jak bardzo Polacy nienawidzą wszystkiego, co państwowe, i jak „publiczne” staje się synonimem marnego, danego z łaski, wybrakowanego. Rozmowa o służbie zdrowia, prawie do mieszkania czy dochodzie podstawowym z, wydawałoby się, rozsądnymi ludźmi, owocuje pochodem dziwnych stwierdzeń, wśród których prym wiedzie dumne: „Państwo nic mi nie dało, ja od państwa nic nie chcę, nie można mu ufać”. Błąd w założeniu – każdy z nas „dostał” od państwa bardzo wiele, choćby edukację od stopnia podstawowego do wyższego za absolutne darmo, a nasi rodzice nie musieli kitrać w skarpecie 15 tysięcy opłaty na semestr studiów. Dało nam możliwość powszechnego ubezpieczenia… Więcej

Źródło
Opublikowano: 2015-08-09 10:54:21

Kiedyś mieszkałam w Legionowie, więc czasem musiałam być w Warszawie i czasem

Magdalena Okraska:

Kiedyś mieszkałam w Legionowie, więc czasem musiałam być w Warszawie i czasem o tym byciu pisałam.

Siedzę na przystanku Adampolska czekając na 147 do Wschodniego. Obok pod wiatą trójka hipsterów najgorszej maści – dziewczyna z kokiem, w bluzce w róże i złotych butach na gołe stopy oraz dwóch brodatych facetów w kapeluszach, koszulach dżinsowych z podwiniętymi rękawami i z septum w nosie. Trzymają drewniane urządzenia do gotowania na parze i jedzą z nich gorące tybetańskie pierożki. Pałeczkami.
Dziewczyna zaczyna puszczać bańki ze specjalnego urządzenia. Odlatują na wszystkie strony, a jedna z nich, wielka i błyszcząca, zatrzymuje się przed moją twarzą i nie pęka. Przez bańkę widzę stojącego na skraju chodnika typowego mieszkańca prawego brzegu Wisły, w nieświeżej polówce, z siatką na zakupy. Co chwilę upadają mu papierosy i zapalniczka. Podnosi je w niezgrabnych przysiadach, by zaraz upuścić.
– Każdy ogarnia rzeczywistość sercem – mówi dziewczyna, przysięgam, że to mówi, i śmieje się głośno.
Wtedy wstaję, szybkim ruchem ręki niszczę wszystkie bańki i wsiadam do autobusu.

Źródło
Opublikowano: 2014-09-13 17:11:30

Mieszkało się w 2014 w Legionowie.

Magdalena Okraska:

Mieszkało się w 2014 w Legionowie.

Słucham, jak uczennica przez dwadzieścia minut rozwodzi się – po polsku – nad postępowaniem spadkowym po dziadku i swoją wizytą u ginekologa, podczas gdy cienka strużka potu spływa spod włosów (w taki upał są jak wełniana czapka) wzdłuż kręgosłupa i niżej.
Koło dworca rześcy panowie o hebanowych klatkach piersiowych stawiają nowomodne park & ride („Widzi pani, my już zdjęliśmy koszulki, pani kiedy zdejmie?” zagaja najodważniejszy, a reszta odciąga go okrzykami „Waldek, przerwa jest!”).
Czereśnie po 18 zeta kilo, rozbój w biały dzień.

Źródło
Opublikowano: 2014-07-22 11:42:00