Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy pod hasłami polityki pro-rodzinnej, nie pro-pracowniczej, mimo że formacja ta od

Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy pod hasłami polityki pro-rodzinnej, nie pro-pracowniczej, mimo że formacja ta odwołuje się do „Solidarności”, wielkiego ruchu ludzi pracy, który ongiś liczył 10 milionów pracowników. W konfliktach między pracownikami a pracodawcami rząd Mateusza Morawieckiego twardo stoi po stronie kapitału a nie pracy. Próby strajku w wielu firmach w tym w ZUS, Poczcie Polskiej czy PLL LOT stłumiono zwalniając działaczy związkowych, a „Solidarność” odgrywa teraz zwykle rolę łamistrajka.

Źródło
Opublikowano: 2018-08-10 08:49:31

Lewica to ludzie pracy

Lewica to ludzie pracy

Wiele osób zastanawia się co się stało z lewicą? Ale to co mają na myśli to nieobecność partii nazywających siebie lewicowymi w głównym nurcie bieżącej polityki. Tymczasem istotą zadania lewicy nie jest zasiadanie w parlamencie osób z lewicową plakietką partyjną, tylko upodmiotowienie świata pracy. Można oczywiście odrzucić takie spojrzenie w nadziei, że wyrzeczenie się idei lewicowej pozwoli serfować na mainstreamowej fali, tylko po co? Bo jeżeli nie chodzi wyłącznie o diety i prestiż, to takie wchodzenie do polityki bocznymi drzwiami nie da lewicy nawet cienia szansy na przejęcie władzy i wcielanie choćby programu umiarkowanych, socliberalnych czy socjaldemokratycznych reform.

Upodmiotowienie ludzi pracy to nie tylko cel sam w sobie dający pracownikom udział w zarządzaniu firmami, w których pracują, a także udział w zyskach tych firm, ale także upolitycznienie pracowników, uczynienie z nich świadomej swej siły i swych interesów grupy/klasy społecznej. Ideolodzy panującego, neoliberalnego systemu wmawiają nam, że jesteśmy jedynie zasobami ludzkimi, które nie mają nic do gadania w miejscu pracy, a godni uwagi stajemy się dopiero jako konsumenci, mieszkańcy czy wyborcy. Stąd zamiast ruchu pracowniczego w centrum uwagi tej lewicy light są ruchy miejskie, których cele i horyzont ideowy sprowadza się do kwestii ważnych, lecz nie najważniejszych. Skoncentrowane są na racjonalizacji polityki przestrzennej, transportu, komunikacji i funkcjonowania miast i gmin, ale rzadko dotykają polityki społecznej, rozwarstwienia a już nigdy praw pracowniczych. Lewica powinna się angażować na szczeblu lokalnym w sprawy związane z projektowaniejm przestrzeni publicznej, urbanistyką czy transportem publicznym, ale nie może zapominać, że jej głównym zadaniem jest organizowanie polityczne ludzi, którzy w społecznym podziale pracy i jej owoców są pomijani i dyskryminowani. O wyzysku, głodowych płacach, nieludzkich warunkach pracy i niegodnym traktowaniu pracowników.

Tymczasem w środowiskach lewicowej inteligencji panuje nieufność wobec klasy pracującej. Nieufność charakterystyczna dla drobnomieszczaństwa. Ludzie o zdawałoby się wysokim „kapitale kulturowym” zdają się nie rozumieć jak kapitalne znaczenie dla przyszłości formacji lewicowej ma interakcja inteligencji z ludem. To rodzi postawy paternalistyczne i koncepcje odgórnego uszczęśliwiania warstw ludowych. Stąd rozmaite koncepcje polityki społecznej jako głównego instrumentu wyrównywania różnic majątkowych i dochodowych. Koncepcja Bezwarunkowego Dochodu Gwarantowanego i pokrewne opierają się na założeniu, że robotnik, kierowca, budowlaniec czy pracownik na hali fabrycznej nie jest w stanie na siebie wystarczająco dużo zarobić i potrzebuje wspierać swe dochody zasiłkami z pomocy społecznej, czy innymi instrumentami transferu socjalnego. A przecież skoro rośnie dochód narodowy, to powinien rosnąć udział płac w tym dochodzie. Robotnicy zarabiają na swe utrzymanie tylko są systematycznie okradani przy wypłacie, bo jest ona wyłącznie oparta o sytuację na rynku pracy, a nie efekty pracy załogi, która swym zbiorowym wysiłkiem przysparza firmie zysków.

Trzeba rzecz jasna oddzielić przedsiębiorstwa dochodowe, często notowane na giełdzie, gdzie zyski rosną lawinowo od mikrofirm, które płacą mało, bo często działają na granicy opłacalności. Tam gdzie zyski są małe, pensje powinny być uzupełniane z budżetu państwa tak, aby ludziom pracy i ich rodzinom zapewnić godny (nie minimalny) poziom życia. Kiedy prawica, liberałowie pytają nas socjalistów komu zabrać, żeby dać tym, którym brakuje, możemy spokojnie odpowiedzieć, że akt zabierania już się dokonał przy podziale dochodów firmy na zyski i płace pracowników. Wystarczy nam godnie płacić, dopuścić nas pracowników do udziału w dobrach, które naszą pracą wytwarzamy, a potrzeba wyrównywania w drodze podatków i zasiłków znacząco zmaleje.

Redystrybucja budżetowa jest konieczna, żeby zapewnić każdemu z nas godny poziom życia w ramach różnych usług publicznych takich jak powszechna, bezpłatna służba zdrowia, mieszkalnictwo komunalne, czy pomoc społeczną dla tych którzy utracili pracę lub zdolność do jej świadczenia. Nie może być ona jednak głównym sposobem zasypywania przepaści jaka rośnie między bogacącymi się elitami a niezamożną większością. Jeżeli nie nauczymy się liczyć zysków i domagać się w nich udziału, doczekamy świata, w którym demokrację zastąpi oligarchia. Rządy bogatych na biednymi. W swojej istocie taki system już działa choć oficjalnie zachowuje się jeszcze pozory.

I mimo, że nie ma już prawie wielkich zakładów pracy, zatrudniających tysiące ludzi, to jednak tylko ludzie pracy, zorganizowani w siłę polityczną mogą cofnąć ten proces i zapobiec nadejściu totalitarnej dyktatury wielkich korporacji i najbogatszych udziałowców.

Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy pod hasłami polityki pro-rodzinnej, nie pro-pracowniczej, mimo że formacja ta odwołuje się do „Solidarności”, wielkiego ruchu ludzi pracy, który ongiś liczył 10 milionów pracowników. W konfliktach między pracownikami a pracodawcami rząd Mateusza Morawieckiego twardo stoi po stronie kapitału a nie pracy. Próby strajku w wielu firmach w tym w ZUS, Poczcie Polskiej czy PLL LOT stłumiono zwalniając działaczy związkowych, a „Solidarność” odgrywa teraz zwykle rolę łamistrajka.

Jednym z głównych haseł wielkiego strajku brytyjskich górników w latach 80tych było „Praca nie zasiłek”. Praca już właściwie jest. Ale płace wciąż przypominają zasiłki a nie godne wynagrodzenie. Jeżeli lewica ma się odrodzić to tylko w walce o godność i podmiotowość ludzi pracy. Nie da się tego zastąpić ruchami miejskimi, ekologicznymi, które niezbędne, ale lewicy nie zastąpią. Naszą wciąż nie zastąpioną bronią muszą być znów strajki, ekonomiczne i polityczne. Tylko wtedy lewica się odrodzi gdy na Wiejskiej zasiądą ludzie pracy by przegłosować tych, którzy ich krzywdzą od początku transformacji ustrojowej.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2018-08-10 08:35:58

Czerwony patriotyzm

Czerwony patriotyzm

Jestem Polakiem i nic na to nie poradzę. Wielu moich lewicowych znajomych uważa, że to obciach. Bo Kaczyński, bo dewocja, bo nie wszyscy chodzimy do czysta wymyci. A Francuzi mówią nawet pijany jak Polak.

A ja biorę to wszystko na klatę i pocieszam się jak umiem Szopenem (muzyką nie flaszką), Kopernikiem i Januszem Korczakiem. Podczas praktyk robotniczych budowaliśmy ambasadę RFN. (Republiki Federalnej Niemiec) i pewien niemiecki dyplomata częstował nas studentów puszkowym piwem i luksusowymi, zachodnimi fajkami mówiąc, że to prezenty od Willy Brandta. Miałem tego trochę dość, więc poczęstowałem gościa hawańskim cygarem, mówiąc, że to od Edwarda Gierka.

Nie jestem oczywiście dumny z tego, że jestem Polakiem, bo to żadna zasługa się gdzieś urodzić, ale swoją godność mam.

Byłem przelotnie na demonstracji pod Sądem Najwyższym gdzie królowali „powstańcy”, ludzie w biało-czerwonych opaskach, nierzadko nawet umundurowani w nieśmiertelne ubranka „moro”. Mój przyjaciel Adam Sandauer przekonywał mnie, że powinniśmy nawiązać dialog i współpracę ze środowiskami bardziej przywiązanymi do tradycji i wtedy mnie olśniło. Nie tylko prawica ma tradycję, my socjaliści też mamy i też jesteśmy do niej bardzo przywiązani.

Ale kiedy historyk poseł Giżyński rozmawiał w telewizji z Adrianem Zandbergiem to mu zarzucał, że jest pogrobowcem Stalina i obciążał go wszelkimi możliwymi zbrodniami tego okresu. Dlaczego historyk, człowiek skądinąd inteligentny, opowiada takie brednie? On przecież wie, że istnieje bardzo chlubna historia lewicy i jaką rolę lewica, socjaliści odegrali przy walkach o suwerenność naszego kraju. Tylko, że w ramach polityki historycznej PiS lewicową tradycję postanowiono amputować. A to, czego się nie da przemilczeć tak zdeformować by było odpychające.

Kiedy w 1987 roku podjęliśmy próbę odrodzenia Polskiej Partii Socjalistycznej nawiązując do Daszyńskiego czy Pużaka zamęczonego przez stalinowców w Rawiczu, było to nie w smak ówczesnej opozycji demokratycznej, gdyż rzekomo rozbijaliśmy obóz solidarnościowy. Pamiętam taką rozmowę z Jackiem Kuroniem, który już od progu zarzucił mi, iż rozsiewam fałszywe pogłoski, że w próbie reaktywacji PPS uczestniczy Jan Józef Lipski i dopiero, gdy mu pokazałem pisany ręką Jana Józefa manifest ideowy PPS, spuścił z tonu. Nie jest też dziełem przypadku, że dla PPS nie znalazło się miejsce przy „okrągłym stole”, mimo, że w gronie kierownictwa naszej partii były takie tuzy opozycji i „Solidarności” jak Lipski, Pinior czy profesor Goldfinger-Kunicki.

Lewicy miało już nie być. A jedyna, jaka pasowała prawicy to była postkomunistyczna SLD, bo ona zajmowała się głównie przepraszaniem, że żyje i ani im w głowie było bronić interesów świata pracy.
Teraz, kiedy za pomocą 500+ PiS rozprawił się z liberałami, zazdrośnie strzeże swego monopolu na reprezentowanie tej części polskiego społeczeństwa, która została najbardziej pokrzywdzona w toku transformacji ustrojowej. Stąd wrzucanie lewicy do jednego worka z liberałami sprowadzając ją do obyczajowej i antyreligijnej kontestacji lub dyskredytowanie w stylu: „wszystko, co lewicowe prowadzi tak czy owak do jakiejś odmiany systemu, jaki panuje w Korei Północnej”.

My jednak socjaliści, społecznicy, nie zamierzamy chować głowy w piasek i wzorem Adriana Zandberga udawać, że deszcz pada, kiedy na nas plują. Jesteśmy tak czerwoni jak tramwaj, którym Piłsudski dojechał na przystanek niepodległość, jak sztandar, który płynie ponad trony, jak pół naszej narodowej flagi i jak krew robotników przelana podczas robotniczej manifestacji w Chicago. Bo czerwony sztandar powstał w ten sposób, że ktoś zamoczył białe płótno we krwi zastrzelonego na demonstracji robotnika i zawiesił na kiju.

Socjaliści byli zawsze ważną a często najważniejszą siłą w walce o niepodległość kraju. Oczywiście nie marzyli o Polsce obszarniczej i burżuazyjnej, tylko o Polsce równych, wolnych ludzi. Przelewając krew za ojczyznę nie śnili o Berezie Kartuskiej, getcie ławkowym czy strzelaniu przez policję państwową do robotniczych i chłopskich demonstracji. Chcieli i my chcemy Polski dla wszystkich, a nie tylko dla bogatych. I rozczarowali się podobnie jak rozczarowali się robotnicy strajkujący w Sierpniu tą nową Niepodległą, która ma ich za nic. W której zniszczono ich miejsca pracy, żeby jakaś elita mogła się wzbogacić, a obce koncerny przejęły nasz rynek zbytu.

Dziś prawica bezwzględnie zajmuje się zacieraniem śladów chlubnej historii socjalistycznych bohaterów. Próbują zmieniać nazwę ulicy Dąbrowszczaków w Gdańsku. A to byli pierwsi odważni, którzy na frontach hiszpańskiej wojny domowej stawili czoło Franco, a także Hitlerowi i faszyzmowi. W Warszawie wciąż ponawiane są próby zmiany nazwy ulicy upamiętniającej bojowca PPS, Stefana Okrzeję, który za zamach bombowy na komisariat carskiej policji zginął na szafocie w cytadeli. Przy okazji rocznic zagłusza się pamięć o Robotniczych Batalionach Obrony Warszawy, roli PPS WRN i Socjalistycznej Organizacji Bojowej w ruchu oporu i Powstaniu Warszawskim.

A socjalizm, to wielkie marzenie ludzkości, próbuje się zamknąć do krypty z napisem Józef Stalin i komuna. Tymczasem cała myśl socjalistyczna w Polsce przesiąknięta jest ideą prawdziwej demokracji, w której całe społeczeństwo, a nie powiązane z kapitałem często zagranicznym, elity decydują o ustroju i polityce kraju. To nie kto inny jak właśnie socjalista Niedziałkowski proponował zastąpienie Senatu Izbą Pracy, co znalazło wyraz w programie dziesięciomilionowej „Solidarności” i koncepcji Izby Społeczno-Gospodarczej. To pod wpływem idei socjalisty, Edwarda Abramowskiego w 1956 i 1980 zbuntowani robotnicy domagali się samorządu pracowniczego. Walka o wyzwolenie narodowe i społeczne znaczona była nie tylko ofiarami, śmiercią, więzieniem i zsyłkami naszych czerwonych bohaterów, ale i głęboką refleksją nad przyszłym ustrojem wolnej Rzeczpospolitej i kondycją ludzką.

Od płaskiego radzieckiego kolektywizmu wyrażanego ideą dyktatury jednej partii dzieliła nas przepaść, bo my propagowaliśmy humanizm socjalistyczny. Doktrynę, która zajmowała się nie tylko inżynierią społeczną na poziomie mas, ale przed wszystkim każdym człowiekiem, jako jednostką.

Wspominając czasy nocy okupacyjnej tak pisał o tym Jan Strzelecki: „Pierwszym z przeżyć i poznań, wywołujących dążność do podkreślenia głębokiego humanistycznego nurtu w ruchu socjalistycznym, było ujrzenie w nim – jakby na nowo – ludzkiej, nie tylko robotniczej sprawy, a raczej sprawy ludzkiej w sprawie robotniczej. To jest – pozornie – niewątpliwy truizm. U większości wybitnych pisarzy socjalistycznych znaleźć można wypowiedzi podkreślające związek tych dwu spraw. Proletariat wprowadzić ma przecież ludzkość w krainę szczęścia i wolności. Ale ludzkość występuje w tym ujęciu, jako abstrakcyjna, wyidealizowana istota, nie jest zbiorem konkretnych ludzi, lecz wyobrażeniem wyabstrahowanych cnót. Jest uciśnioną księżniczką w historiozoficznej bajce. A z historiozoficznymi bajkami czas skończyć, bo tylko zasłaniają rzeczywistość. Nie chodziło, więc nam o ludzkość, chodziło o żywych ludzi, naszych przyjaciół, naszych towarzyszy pracy, znajomych z różnych zespołów okupacyjnego okresu – wreszcie o nas samych”.

Kapitalizm z pozycji lewicowych krytykował prymas Wyszyński, ale i sam Karol Wojtyła, który nie uniknął krytyki idącej z kręgów neoliberalnych, po którą tak chętnie sięga dzisiaj współczesna polska prawica. W przeddzień publikacji jego encykliki „Centessimus annus” ogłoszonej na stulecie przełomowej „Rerum Novarum” Jana XXIII, publicysta Financial Times, pisma londyńskiej City, niejaki Wyles uprzedzał atak polskiego papieża na kapitalizm, twierdząc, że Jan Paweł II ma zsowietyzowaną świadomość, bo wychował się w komunistycznej Polsce.

Wspominam o tym, dlatego, że powodem odrzucenia socjalistycznych ideałów ma być fakt, że jesteśmy krajem wierzących i praktykujących katolików. Byłoby dobrze gdybyśmy byli krajem ludzi czytających i poznających teksty społecznej nauki Kościoła. Między wierzącymi i socjalistami nie ma takiej przepaści jak między jednymi i drugimi a szkołą neoliberalną. I jedni i drudzy stawiają człowieka przed kapitałem. Nie ma powodu, aby między tymi dwoma punktami widzenia świata nie toczył się dialog. W Radzie ds. Przeciwdziałania Bezdomności, którą utworzył Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zasiadają obok siebie siostra Małgorzata Chmielewska i moja żona Agata Nosal- Ikonowicz przewodnicząca Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. A ja nieraz ramię w ramię z wrażliwymi społecznie osobami duchownymi działałem na rzecz ludzi wykluczonych społecznie.

W uproszczonej wizji świata współczesnej polskiej prawicy patriotyzm przybiera postać nacjonalizmu, buduje się go raczej na niechęci do obcych, niż na umiłowaniu Ojczyzny. Jest to skuteczny, ale dość perfidny sposób jednoczenia narodu wokół partii rządzącej. Ostatnio przybrał on formę jeszcze bardziej, jeżeli to możliwe, odrażającego – rasizmu. Ryszard Kapuściński, którego nagrodę nowe kierownictwo PAP próbowało zlikwidować tak pisał o tym zjawisku: „Problem rasizmu to problem kultury.

Rasistą jest człowiek bezmyślny. Agresywny sekciarz. Cham. Ludziom, którzy uważają się za coś wyższego, niż są i niż na to zasługują, rasizm jest potrzebny, jako mechanizm dominacji i samo wyniesienia. Jako trampolina, która wyrzuci ich w górę. Ciemny poszukuje jeszcze ciemniejszego, by dowieść, że sam nie jest najciemniejszy. Szuka gorszego, ponieważ chce się pokazać lepszym. Musi kimś gardzić, gdyż to daje mu poczucie wyższości, pozwala zapomnieć, że on sam jest marnością.” Siła prozy Kapuścińskiego polega na tym, że choć nie pisał on o Polsce, jego słowa przywodzą na myśl to, co się dziś i u nas wyprawia. Podobnie jak w czasach internowania wypisałem sobie na ścianie celi jego słowa z „Wojny futbolowej” na temat ciszy, która służy każdej dyktaturze za tarczę.

No, więc dosyć tego wyciszania. Nie pozwolimy amputować społeczeństwu ważnej części jego pamięci historycznej, bo bez lewicowej, socjalistycznej tradycji będziemy tylko na wpół Polakami.
Zbliża się 1 maja. To znakomita okazja by upomnieć się o naszą lewicowa tradycję. By przeciwstawić się nacjonalistycznej i ksenofobicznej polityce historycznej. Zaśpiewajmy raz jeszcze, że „Nasz sztandar płynie ponad trony…”

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2018-08-10 08:15:35

Szczęśniak: „Zmiażdżył komucha! Duma!”. Prezesie, czy nie wstyd panu za Tarczyńskiego?

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,23761021,szczesniak-zaoral-komucha-zmiazdzyl-komucha-prezesie.html

Szczęśniak: „Zmiażdżył komucha! Duma!”. Prezesie, czy nie wstyd panu za Tarczyńskiego?

Wydawało się, że już wszelkie możliwe obelgi w polskim życiu politycznym zostały użyte. A jednak poseł PiS Dominik Tarczyński wygaduje o Piotrze Ikonowiczu rzeczy tak haniebne, że bije kolejne rekordy chamstwa.

Źródło
Opublikowano: 2018-08-09 22:53:02

Podwyższenie efektywnego progu w wyborach do Parlamentu Europejskiego pozbawi miliony obywatelek i obywateli wpływu na p

Podwyższenie efektywnego progu w wyborach do Parlamentu Europejskiego pozbawi miliony obywatelek i obywateli wpływu na przyszłość Polski i Europy. W poniedziałek dzięki inicjatywie Klub Jagielloński spotkam się z Prezydentem Andrzejem Dudą, by przekonywać go do weta w sprawie ordynacji do PE.

Propozycja PiS-u, która aktualnie leży na jego biurku, to prosta droga do utrwalenia duopolu PO-PiS i zabetonowania polskiej sceny politycznej na długie lata.


Źródło
Opublikowano: 2018-08-09 16:43:45

I tak sobie żyjemy w tej dumnej IV RP.

Łukasz Najder:

I tak sobie żyjemy w tej dumnej IV RP.

"Obejrzenie ciurkiem kilkunastu wydań „Wiadomości” TVP to dla historyka propagandy wyjątkowe doświadczenie. Nie chodzi nawet o stronniczość – odkąd dobra zmiana zagościła w telewizji publicznej, dziennikarze (z reguły wymienieni na nowych) od razu przestali udawać, że próbują być obiektywni. Zamienili się w rzeczników rządzącej partii i wcale tego nie ukrywają. Interesujące jest natomiast inne zjawisko, którego jeszcze rok temu nie dostrzegałem: światopoglądowa spójność przekazu.

Analizując niegdyś kulturę polityczną stalinizmu, zwracałem uwagę na holistyczne ambicję propagandy. Każdy wątek musiał zawierać w sobie reprezentacje pozostałych narracji, składających się na ideologiczną wizję świata. Pisząc o sukcesach górnictwa, trzeba było docenić „troskę kierowników partii i państwa” a także podkreślić, że „każda tona węgla to cios w podżegaczy wojennych”. W reportażu o wakacyjnych plażach należało uwypuklić dokonania związków zawodowych i podkreślić, że za czasów sanacji wypoczywali tylko obszarnicy i fabrykanci. W dziale sportowym sławiło się walkę o pokój i „przodującą rolę Związku Radzieckiego”. Jeśli w prasie lub kronice filmowej potępiano sabotażystę albo spekulanta, zawsze informowano też, że ojciec służył u Andersa, a dziadek miał 30 hektarów. Robotnicy przekraczają normy i budują MDM – donosiła „Trybuna Ludu” – a tymczasem kuria krakowska zdradza Polskę za dolary.

No i ta tradycja odżyła. „Wiadomości” przestały być tylko relacją o wydarzeniach minionej doby – choćby pokrętna i zmanipulowaną. Bieżąca polityka staje się pretekstem do codziennego recytowania PiSowskiego katechizmu. Czy oglądamy materiał o reformie sądów, kampanii samorządowej czy o wynikach makroekonomicznych, dostajemy wciąż te same obrazy i te same zdania. Zamiast pogrupowanego wyboru informacji – jednolity słowotok, złożonych z peanów na część władzy i złorzeczeń pod adresem jej przeciwników.
„Rząd Zjednocznej Prawicy jest pierwszym gabinetem po 1989 r., który tak wiele miliardów wydaje na programy prospołeczne” – chwali głos zza kadru. Za to opozycja „nie ma nic konstruktywnego do zaproponowania Polakom” (tu nieoceniony prof. Kik), więc w bezsilnej złości sypie piach w tryby dobrej zmiany. „Uczniowie Leszka Balcerowicza robią, co mogą żeby zdyskredytować reformy wprowadzane przez rząd Zjednoczonej Prawicy”, a w tej kreciej robocie wydajnie wspierają ich „uszczuplający polską suwerenność” sędziowie Sądu Najwyższego.
PiS buduje nowe mieszkania dla niezamożnych Polaków, za co wdzięczne mu są pani Wioletta z Białej Podlaskiej i pani Sylwia, kosmetyczka z Łodzi. Za nic ma jego wysiłki tylko Rafał Trzaskowski, któremu „spadła maska” i dla którego „walka z rządem jest ważniejsza od rozwoju kraju”. Na szczęście Patryk Jaki, zdegustowany postawą kontrkandydata, „rozpoczął bezpośrednie spotkania z mieszkańcami Warszawy”.

I tak w koło Macieju. Tu sukcesy rządu Zjednoczonej Prawicy, a tu knucie totalnej opozycji; sukcesy – knucie, knucie – sukcesy. Premier i prezydent oddają hołd mieszkańcom Warszawy zamordowanym przez Niemców – tych samych Niemców, u których dziś szuka wsparcia Małgorzata Gersdorf, „zachęcając do ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski”. Polski, która może poszczycić się „świetnymi danymi gospodarczymi za sprawą szybko rosnących inwestycji”. Tu grymas obrzydzenia schodzi z dziennikarskich ust, zastąpiony przez entuzjazm, z jakim sławiono niegdyś rezultaty Planu Sześcioletniego.
„Gospodarka rośnie jeszcze szybciej niż zakładali ekonomiści” – nie posiada się z radości Danuta Holecka. Polska pędzi do przodu niczym kolarze Tour de Pologne, których właśnie odwiedził premier. „Podoba mi się w kolarstwie, że to jest gra drużynowa. Trochę tak, jak w gospodarce” – wyznaje rozpromieniony Morawiecki. Nie zawsze tak było. Wszyscy pamiętamy nędzę trawiącą państwo przed 2015, kiedy to „za czasów koalicji PO-PSL” miliardy złotych z podatku VAT zostały ukradzione przez oszustów. Oszustów, którym bezkarność zapewnili „sędziowie z komunistycznym rodowodem”. Sędziowie ci odznaczają się tym, że wydają „błędne wyroki”, prowadzą po pijanemu, a ostatnio „zwolnili z aresztu Arkadiusza Ł., pomysłodawcę oszustwa »na wnuczka«” i wypuścili na wolność „gwałciciela, który od razu znowu zgwałcił”.

„Środowisko sędziowskie” nie działa oczywiście w pojedynkę. W każdym (!) wydaniu Wiadomości zobaczymy co najmniej raz to samo kilkusekundowe ujęcie, na którym Gersdorf i Rzepliński idą obok Schetyny. To sojusz niecnych intencji. Sędziowie chcą zachowania nienależnych przywilejów i apanaży, a „totalna opozycja” pragnie „cofnąć sztandarowe reformy wprowadzone przez rząd Zjednoczonej Prawicy”. Reformy, dzięki którym „Polakom żyje się znacznie lepiej”.
Narracja „Wiadomości” jest monolitem. Ani jedno słowo, ani jeden komentarz nie mogą wyłamać się z szeregu i naruszyć spójności przekazu. W gruncie rzeczy walka toczy się to, by widzowie zrozumieli, że w Polsce przyszłości dla przeciwników PiS nie będzie miejsca".

Źródło
Opublikowano: 2018-08-08 21:56:09

Ujawniamy schemat działania PiS. Tak chroni swoich działaczy. Chodzi o wielką aferę

Jan Śpiewak:

Widać jak bardzo Wąsik i Kamiński boją się dalszych tekstów o ich przeszłości. Niebywałe, że do zamknięcia ust dziennikarzom, PiS używa tej samej kancelarii, która broniła czyścicieli kamienic.
Czekamy na wezwanie tych panów przed komisję weryfikacyjną. Niech wytłumaczą się ze swoich powiązań! #CoKryjeJaki?

Ujawniamy schemat działania PiS. Tak chroni swoich działaczy. Chodzi o wielką aferę


CoKryjeJaki

Źródło
Opublikowano: 2018-08-08 18:14:15

Samorządowcy, urbaniści, środowiska naukowe, ruchy miejskie, aktywiści i aktywistki z wielu stron Polski wyrażają zaniep

Samorządowcy, urbaniści, środowiska naukowe, ruchy miejskie, aktywiści i aktywistki z wielu stron Polski wyrażają zaniepokojenie uchwaloną przez PiS specustawą mieszkaniową (lex deweloper). Przewidują, że jej skutkiem będzie chaos urbanistyczny i „rozlewanie się” miast na obrzeża. Na wszystkim…

Więcej

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i tekst

Źródło
Opublikowano: 2018-08-08 15:02:09

Jeden z najbliższych pomocników Patryka Jakiego broni ONR i Jacka Międlara. Jeśli weźmiemy pod uwagę, ze PiS tez jest um


Jeden z najbliższych pomocników Patryka Jakiego broni ONR i Jacka Międlara. Jeśli weźmiemy pod uwagę, ze PiS tez jest umoczony w aferę reprywatyzacyjną wyłania się nam przerażający obraz układu, który chce przejąć Warszawę. Nie pozwolimy na to.

https://www.facebook.com/JanDawidSpiewak/posts/2046884685329753




Źródło
Opublikowano: 2018-08-08 14:41:45

Polska jest niechlubnym europejskim liderem konsumpcji dopalaczy. To efekt repre

Polska jest niechlubnym europejskim liderem konsumpcji dopalaczy. To efekt represyjnej i nieskutecznej polityki antynarkotykowej kolejnych rządów. W krajach, które prowadzą nowoczesną politykę narkotykową, problem korzystania z niebezpiecznych substancji zastępczych jest zjawiskiem marginalnym.

Razem chce pragmatycznych zmian w podejściu do substancji psychoaktywnych. Postulujemy między innymi:

➡️ legalizację rekreacyjnej hodowli marihuany w miejscu zamieszkania lub za pośrednictwem klubów konopnych,
➡️ dekryminalizację posiadania niewielkich ilości substancji psychoaktywnych (poza środkami zastępczymi) na własny użytek,
➡️ przeciwdziałanie najbardziej niebezpiecznym zjawiskom związanym z zażywaniem narkotyków poprzez tworzenie punktów wymiany igieł i mobilnych punktów laboratoryjnych badających zawartość środków psychoaktywnych,
➡️ powszechną edukację i profilaktykę, także w szkołach.

Nowoczesna polityka narkotykowa powinna odrzucić szkodliwe przesądy i kierować się pragmatyzmem. Legalizacja marihuany pomoże w walce z dopalaczami zdecydowanie bardziej niż kolejne moralne wzmożenie konserwatywnej prawicy. ?

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Na górze tekst: "Zamiast kolejnej dekady pogoni za dopalaczami". Poniżej trzy nagłówki prasowe z lat 2010, 2014 i 2018; odpowiednio: "Dopalacze zakazane. Sejm uchwalił ustawę", "Rośnie fala zatruć. Dopalacze wygrywają wojnę z rządem", "Rząd bierze się za dopalacze". Pod nimi tekst: "Chcemy nowoczesnej polityki narkotykowej:". W dolnej części grafiki w tle znajduje się zdjęcie krzaczka konopi. Umieszczono na nim tekst: "Zniesiemy kary za posiadanie niewielkich ilości substancji psychoaktywnych / Zalegalizujemy uprawę marihuany na własny użytek w miejscu zamieszkania i w klubach konopnych / Zamiast represji i strachu – edukacja i profilaktyka uzależnień".]


Źródło
Opublikowano: 2018-08-07 15:14:46

Dziennikarze Wyborczej zostali pozwani przez Prawo i Sprawiedliwość za ujawnieni

Jan Śpiewak:


Dziennikarze Wyborczej zostali pozwani przez Prawo i Sprawiedliwość za ujawnienie powiązań polityków PiSu, Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego z mafią reprywatyzacyjną. Reprezentuje ich kancelaria, która pozywała mnie za mapę reprywatyzacji i broniła firmy ICON, która czyściła kamienice.
Kto jeszcze jest stałym klientem tej kancelarii? Jarosław Kaczyński i jego partia. Od lat są na liście płac PiSu. To dopiero układ!

Zamiast pozywać dziennikarzy ministrowie Wąsik i Kamiński powinni natychmiast być przesłuchani przez Komisję Weryfikacyjną. Czego się tak boją?



Źródło
Opublikowano: 2018-08-07 14:52:24

Obejrzyj Zandberg w Sieradzu: Żądamy programu in vitro!


Dziś w Sieradzu mówimy o wsparciu dla rodzin, które walczą z niepłodnością. Komitet, na czele którego stoi Anna Sikora, nasza jedynka w wyborach sejmikowych, zebrał ponad 1500 podpisów pod wnioskiem o miejski program in vitro. Pod naszym wnioskiem podpisał się co dwudziesty mieszkaniec Sieradza. Kiedy zaściankowy, skrajnie konserwatywny rząd w Warszawie zawodzi, odpowiedzialność muszą przejąć samorządy. #RazemwTrasie



RazemwTrasie

Źródło
Opublikowano: 2018-08-07 14:05:25

Deweloperka hula a PiS tylko daje do pieca.

Deweloperka hula a PiS tylko daje do pieca.

Michał Kowalewski, gdyński okręg Partii Razem, inicjatywa Marzę o Gdyni: Najbardziej atrakcyjne miejsca w Gdyni oddawane są pod budowę luksusowych apartamentowców i hoteli, zamiast służyć jak najszerszej grupie mieszkańców (działka po klubie Maxim w pobliżu mola w Orłowie, Polanka Redłowska, teren po sanatorium w Orłowie). Kiedy mieszkańcy i mieszkanki domagają się przynajmniej więcej terenów zielonych na Międzytorzu, słyszą od władz, że powinni kupić sobie działkę i przeznaczyć na park. Władze zamiast stawać w obronie prześladowanych przez czyścicieli mieszkańców Wzgórza Orlicz-Dreszera cieszą się z napędzanego przemocą i zastraszaniem sukcesu “rewitalizacyjnego”. Nie potrzebujemy jeszcze większego poluzowania społecznej kontroli nad poczynaniami deweloperów.


Źródło
Opublikowano: 2018-08-06 17:36:09

W liście grupy osób opozycyjnie nastawionych do obecnej władzy do policjantów nie znalazło się ani jedno zdanie o trwają


W liście grupy osób opozycyjnie nastawionych do obecnej władzy do policjantów nie znalazło się ani jedno zdanie o trwającej własnie akcji protestacyjnej tego środowiska. To jeszcze jeden dowód na to jak absolutnie głucha na kwestie społeczne jest u nas opozycja. Jeśli to się nie zmieni PiS będzie rządził wiecznie.

Myślę jednak, że s z PiSem może wygrać tylko lewica socjalna.

Źródło
Opublikowano: 2018-08-06 09:48:38

Obejrzyj Hanna Gospodarczyk dociska posła PiS Kaletę


? ? ? Hanna Gospodarczyk dociska posła PiS o reprywatyzację. Czemu Patryk Jaki nie wzywa przed komisję ludzi ze swojej partii, umoczonych w bezprawne oddawanie kamienic? Gdzie jest duża ustawa reprywatyzacyjna? Czemu PiS jej nie ciągle nie przyjął? Dlaczego PiS kryje oszustów reprywatyzacyjnych?Gdzie jest ustawa reprywatyzacyjna? Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie chce jej uchwalić? Dlaczego przed Komisję Weryfikacyjną nie są wzywane osoby z PiS zamieszane w reprywatyzacyjne oszustwa, w problematyczne zwroty nieruchomości w Warszawie? Wczoraj w Radio TOK FM pytałam o to posła PiS, pana… Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-08-06 09:46:39

Hanna Gospodarczyk dociska posła PiS Piotra Kaletę o reprywatyzację. Czemu Pa

Adrian Zandberg:


? ? ? Hanna Gospodarczyk dociska posła PiS Piotra Kaletę o reprywatyzację. Czemu Patryk Jaki nie wzywa przed komisję ludzi z PiS umoczonych w oddawanie kamienic? Gdzie jest ustawa reprywatyzacyjna? Dlaczego PiS oszukał lokatorów?

Gdzie jest ustawa reprywatyzacyjna? Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie chce jej uchwalić? Dlaczego przed Komisję Weryfikacyjną nie są wzywane osoby z PiS zamieszane w reprywatyzacyjne oszustwa, w problematyczne zwroty nieruchomości w Warszawie? Wczoraj w Radio TOK FM pytałam o to posła PiS, pana Kaletę. Niestety, nie umiał odpowiedzieć na żadne z tych pytań.


Źródło
Opublikowano: 2018-08-06 09:37:07

Hanna Gospodarczyk, kandydatka porozumienia Wygra Warszawa na wiceprezydentkę mi

Jan Śpiewak:


Hanna Gospodarczyk, kandydatka porozumienia Wygra Warszawa na wiceprezydentkę miasta, zadaje posłowi Prawa i Sprawiedliwości ważne pytania. Gdzie jest ustawa reprywatyzacyjna? Czemu PiS nie bada swojego udziału w dzikiej reprywatyzacji?

Gdzie jest ustawa reprywatyzacyjna? Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie chce jej uchwalić? Dlaczego przed Komisję Weryfikacyjną nie są wzywane osoby z PiS zamieszane w reprywatyzacyjne oszustwa, w problematyczne zwroty nieruchomości w Warszawie? Wczoraj w Radio TOK FM pytałam o to posła PiS, pana Kaletę. Niestety, nie umiał odpowiedzieć na żadne z tych pytań.


Źródło
Opublikowano: 2018-08-06 09:37:07

Powiedzcie, po co nam te wszystkie książki o nierównościach społecznych, o postprawdzie, o sile prawicowej retoryki? Nie

Powiedzcie, po co nam te wszystkie książki o nierównościach społecznych, o postprawdzie, o sile prawicowej retoryki? Nie lepiej być jak Andrzej Saramonowicz, jednoosobowy think tank, który już dawno temu wszystko rozgryzł i właśnie nam obwieścił: „I to jest cała prawda o sukcesie PiS-u. Ludzie to niewiarygodni kretyni. Można im wcisnąć każde gówno, tylko należy głośno drzeć mordę, że to się robi dla ich dobra”. Od razu przypomina się słynna piosenka Elizy Michalik z refrenem „To nie my gardzimy nimi, to oni gardzą nami”, prawda?

Jeszcze śmieszniej robi się jednak, gdy zobaczymy, co skłoniło Saramonowicza do tej śmiałej analizy. Otóż nasz polski Sokrates przeczytał w internecie o aplikacji, która imituje dźwięk wiatraka. „Pół miliona Polaków ściągnęło tę aplikację” – pisze. I stwierdza, że część tych biednych, głupich ludzi narzeka teraz, że aplikacja nie działa, bo wiatrak nie chłodzi. A czemu nie narzekają wszyscy? „Bo reszta nadal myśli, że ta aplikacja chłodzi” – donosi Saramonowicz.

Po kolei. O aplikacji zrobiło się głośno, kiedy wspomniał o niej na twitterze Maciej Gajek. Nie pisał on jednak niczego o pół milionie Polaków, tylko o pół milionie ludzi. Słusznie, bo licznik pobrań uwzględnia nie tylko Polskę, ale osoby z całego świata. Zdecydowana większość opinii użytkowników jest napisana po angielsku przez ludzi o tak polsko brzmiących nazwiskach jak James Allen Sabado albo Madan Mohatra. No właśnie, opinie. Krótkie zerkniecie na nie pokazuje, że większość jest pisana dla żartu. I tak, dotyczy to także tych polskich. Oto kilka przykładów: „W pokoju jest chłodniej o 13,37 stopni”, „Jak wam nie działa, musicie podłączyć telefon do kompa i usunąć folder system32”, „Wkręciło mi palec jak próbowałem wyłączyć. Teraz nie mam palca ale mi chłodno więc daję 5”. Zresztą w opisie aplikacji jest jasno napisane, że to kawał.

Ale „pół miliona ludzi z całego świata ściągnęło sobie aplikację, większość dla jaj” nie brzmi już tak fajnie jak „pół miliona Polaków dało się nabrać na aplikację i to przez takich kretynów mamy PiS”, prawda? Jeżeliby szukać opinii, które wskazują na to, że jacyś Polacy myśleli, że aplikacja-wiatrak naprawdę może zadziałać, to znalazłoby się może z pięć, dziesięć takich.

Piszę o tym wszystkim, bo Saramonowicz jest chodzącą instrukcją, jak doprowadzić elitarystyczną pogardę do stanu autoparodii. W trzech krokach wygląda to mniej więcej tak: (1) Lekceważ socjologiczne, ekonomiczne, polityczne i jakiekolwiek systemowe próby wyjaśnienia świata. (2) Polegaj na tym, co wyczytałeś w Internecie i swojej duchowej doskonałości. (3) Atakuj miliony Polaków za ich głupotę, niewiedzę i podatność na manipulacje.

Wyobraźcie sobie rozkosz intelektualną, którą musi odczuwać taki człowiek, gdy zabiera się do lektury, powiedzmy, najnowszego Newsweeka. Tę zadumę, która go ogarnia, gdy myśli o milionach durni, milionach zawistników, którzy właśnie wydają 500 plus na kolejną żubrówkę. Nie to, co on, człowiek elit, pogrążony w rozważaniach nad wyżynami swojej duchowości, nad wiedzą i prawdą, które się w nim kryją. Potraficie pojąć tę słodką rozkosz bycia innym niż motłoch, niż głupi lud, niż tępa, czarna masa?

Źródło
Opublikowano: 2018-08-05 10:46:27

Adrian Zandberg: Nie, nie jesteście powstańcami

Adrian Zandberg:


Coś bardzo złego dzieje się z rocznicą powstania warszawskiego.

Powstanie to nie była konferencja prasowa w ministerstwie. Na godzinę „W” nie przywoził szofer klimatyzowaną limuzyną. Powstańcza walka nie polegała na pozowaniu dziennikarzom do zdjęć. Minister w biało-czerwonej opasce, udający powstańca jest po prostu żałosny.

Powstanie to nie była kibolska zadyma. Nad głowami powstańców płonęły kamienice, a nie race. Faktycznie, byli tacy, co paradowali wtedy po ulicach Warszawy obwieszeni rasistowskimi symbolami. Ale to byli niemieccy naziści.

Powstańcom należy się pamięć i szacunek. Chcecie naprawdę ich uczcić? Przestańcie udawać kogoś, kim nie jesteście. Zdejmijcie powstańcze opaski, one nie należą do was. Zgaście race, godzina „W” to nie impreza sportowa. 1 sierpnia, zamiast skandować wulgarne hasła i organizować polityczne przemarsze, po prostu pochylcie głowy. I milczcie.

W Super Expressie o rocznicy Powstania Warszawskiego, z której rząd i skrajna prawica próbują zrobić wiec partyjny. Jest różnica pomiędzy upamiętnieniem a cynicznym wykorzystywaniem. Jest głęboko nie na miejscu, gdy z obchodów rocznicy powstania robi się kibolską zadymę.

https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/adrian-zandberg-nie-nie-jestescie-powstancami-aa-kMWW-6dh6-9r5G.html

Adrian Zandberg: Nie, nie jesteście powstańcami

Źródło
Opublikowano: 2018-08-04 10:31:59

Homo Faber do ministra Glińskiego: nie chcemy uczestniczyć w nagonce na uchodźców

Fundacja Ocalenie:


Tak, tak, po kilkunastu latach profesjonalnego, kompleksowego pomagania tysiącom osób w Warszawie i Łomży my też zostaliśmy ocenieni jako nie dość zgodna politycznie organizacja dla Wojewody Mazowieckiego.
Choć przez te wszystkie lata krytykowaliśmy wszystkie kolejne rządy za to jak wygląda (albo jak nie wygląda) polska polityka migracyjna i integracyjna, za to jak o uchodźcach wypowiadają się politycy i polityczki, to dopiero rząd PiS postanowił mścić się na nas w taki perfidny sposób. Brak środków na pomoc, to bezpośrednie szkodzenie naszym najsłabszym, najbardziej bezbronnym klientom.

Anna Dąbrowska z Homo Faber: „Brak płynności finansowej trzeciego sektora zahamował udzielane przezeń wsparcie, a także szybką reakcję na zmiany migracyjne. Lokalnie wojewodowie stali się nagle kreatorami integracji, choć w ich kompetencjach leżą przede wszystkim kwestie legalizacji pobytu. Z niewiadomych przyczyn Rząd RP uznał, że tematyką tą zajmą się lepiej wojewodowie (nigdy nie prowadzący takich działań) niż wyspecjalizowane w tym organizacje pozarządowe, prowadzące swoje działania na zlecenie polskiego rządu od lat. Nagle zmarginalizowane NGO mogły liczyć jedynie, że wojewoda łaskawie zaprosi ich do współpracy. W takiej sytuacji łatwo o dobór z partyjnego klucza, zapraszanie pokornych organizacji.”

Jeśli nie chcecie, by nasze wsparcie dla uchodźców i migrantów ustało, wesprzyjcie nas ustawieniem stałego zlecenia przelewu przez prosty i bezpieczny formularz: https://ocalenie.org.pl/wlacz-sie/darowizny

https://oko.press/homo-faber-do-ministra-glinskiego-nie-chcemy-uczestniczyc-w-nagonce-na-uchodzcow/

Homo Faber do ministra Glińskiego: nie chcemy uczestniczyć w nagonce na uchodźców

Źródło
Opublikowano: 2018-08-03 15:48:01

Sąd Najwyższy zawiesza przepisy o przechodzeniu sędziów w stan spoczynku.

Michał Pytlik:


Sąd Najwyższy zawiesza przepisy o przechodzeniu sędziów w stan spoczynku.

Uwierzcie mi, nie pałam sympatią do sędziów. Ich arogancji doświadczyłem osobiście. Występowanie z pozycji władzy nad zwykłym obywatelem widziałem na własne oczy. Niezrozumiały język, poczucie wyższości. Wielu z nas ma prawo nie utożsamiać się z obecnym systemem sprawiedliwości w żaden sposób. Ten system po prostu nie działa dobrze.

Ale tym razem stoję po ich stronie i w pełni popieram skierowanie pytań do Trybunału Sprawiedliwości. Wymiana aroganckich sędziów na aroganckich sędziów partyjnych w niczym nie pomoże i jest w kontrze do szarego obywatela, który domaga się sprawiedliwości. Na przykład w kontrze do moich przyjaciół anektowanych siłowo do Opola, którzy mieli nadzieję, że Trybunał Konstytucyjny odwróci bezprawny plan Patryka Jakiego – dopóki nie został on zawłaszczony przez PiS.

A Wy co sądzicie?

Źródło
Opublikowano: 2018-08-02 19:09:32

Obejrzyj Uroczystość pod pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego


74 lata temu w okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Warszawie wybuchło zbrojne powstanie. Było to drugie po tragicznym powstaniu w getcie militarne wystąpienie w stolicy Polski. Niemcy wymordowali tysiące cywilów i zniszczyli centrum lewobrzeżnej Warszawy. Po 63 dniach walk powstańcy skapitulowali. Tysiące ludzi zostały wygnane z dymiących jeszcze ruin – miasto opustoszało.

Powstanie warszawskie miało charakter antyfaszystowski. Wrogiem w nim było państwo nazistowskie, które kierowane nienawistną, rasistowską ideologią doprowadziło do najbardziej przerażających zbrodni w historii ludzkości. Trzeba o tym głośno przypominać dzisiaj, kiedy skrajna prawica próbuje zawłaszczać pamięć o tamtych dniach. Nie ma naszej zgody na odradzanie się ideologii, która kilkadziesiąt lat temu zamieniła Europę w piekło.

W rocznicę tych ważnych i bolesnych dla Warszawy wydarzeń delegacja władz krajowych i okręgowych złożyła wieniec pod pomnikiem Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego przy ul. Wiejskiej.
Zarząd Krajowy reprezentowała Katarzyna Paprota i Maciej Szlinder, w imieniu okręgu Warszawskiego byli to Konrad Wiślicz-Węgorowski i Anna Jagodzińska.

W imieniu porozumienia Wygra Warszawa wieniec złożyli Jan Śpiewak z Wolne Miasto Warszawa, Justyna Drath z partii Razem i Elżbieta Hołoweńko z Partia Zieloni Warszawa.

Cześć i chwała bohaterkom i bohaterom antyfaszystowskiego powstania!


Źródło
Opublikowano: 2018-08-02 17:36:24

W rocznicę Powstania Warszawskiego złożyliśmy kwiaty na grobach powstańców i po

W rocznicę Powstania Warszawskiego złożyliśmy kwiaty na grobach powstańców i powstanek formacji wojskowych Polskiej Partii Socjalistycznej na Cmentarzu Bródnowskim.

Wydarzenie zorganizował Maciej Borowski-Monkiewicz z partii Razem.

Gwardia Ludowa – dzisiaj nazwa kojarząca się wyłącznie z Polską Partią Robotniczą – formacją polityczną zależną od Moskwy. Mało kto pamięta, że nazwa ta celowo została przywłaszczona.

Gwardia Ludowa to przede wszystkim wojskowa organizacja niepodległościowa Polskiej Partii Socjalistycznej – formacji, z której wywodził się m.in. pierwszy premier niepodległej RP – Ignacy Daszyński. Po 1941 roku weszła w skład Armii Krajowej (wcześniej: Związku Walki Zbrojnej). Jej przywódca – Kazimierz Pużak – został po wojnie zamęczony przez komunistyczne służby w więzieniu w Rawiczu.

W 1944 roku GL liczyła ok. 42 tys. żołnierzy. W Powstaniu Warszawskim jako Oddziały Wojskowe Powstańczego Pogotowia Socjalistów walczyła w składzie okręgu warszawskiego AK na Woli, Żoliborzu, Ochocie, Pradze, Mokotowie i Śródmieściu.

Polska Partia Socjalistyczna angażowała się w walkę z niemieckim najeźdźcą od czasu kampanii wrześniowej, gdy do obrony stolicy powołano Robotniczą Brygadę Obrony Warszawy, zorganizowaną przez Zygmunta Zarembę i dowodzoną przez kapitana Mariana Keniga. Już w październiku 1939 r. sformowano Gwardię Ludową WRN, która w 1941 r. jako pierwsza z organizacji zbrojnych podporządkowanych ugrupowaniom politycznym została scalona z zachowaniem autonomii z Związkiem Walki Zbrojnej (później przekształconym w Armię Krajową).

W 1944 r. GL WRN przekształcono w OW PPS i zintegrowano z rejonami AK. Każdemu batalionowi OW PPS odpowiadała kompania Milicji PPS, pełniąca funkcje ratownicze i policyjne. Zmiana nazwy wiązała się między innymi z powołaniem przez Polską Partię Robotniczą własnej formacji o podobnej, celowo mylącej, nazwie – Gwardia Ludowa.

Przed wybuchem powstania na terenie Warszawy sformowano sześć batalionów w okręgach: Mokotów (I), Ochota (II), Wola (III), Żoliborz (IV), Praga (V) i Śródmieście (VI). Dowódcą OW PPS Okręgu Warszawskiego był major Włodzimierz Miszewski „Władysław”. Komendę nad Milicją PPS Okręgu Warszawskiego sprawował Józef Dzięgielewski „Kurek”. Komendantką Wojskowej Służby Kobiet OW PPS była w czasie powstania Krystyna Lichaczewska „Jadwiga”. Żołnierze OW PPS wzięli udział między innymi w szturmie na zakłady Bruhn-Werke, obronie barykad na skrzyżowaniu ulic Wolskiej i Młynarskiej, zajęciu siedziby Arbeitsamtu przy ul. Długiej 38 czy obronie Pałacu Mostowskich. Milicjanci PPSu zajmowali się patrolowaniem ulic, odgruzowywaniem zasypanych, przenoszeniem rannych, gaszeniem pożarów i grzebaniem zabitych.

Przy pomniku wystawionym przez warszawską organizację PPS na Cmentarzu Bródnowskim spoczywa 28 działaczy, żołnierzy, łączniczek i sanitariuszek:

1. Szeregowiec VI Batalionu Milicji PPS Jerzy Malczewski, lat 25, poległ 11 VII 1944.
2. Plutonowy VI Batalionu Milicji PPS Tadeusz Gierałtowski, lat 41, poległ 18 VIII 1944.
3. Starszy sierżant Tadeusz Kraśniewski, lat 32, poległ 18 VIII 1944.
4. Kapral VI Batalionu Milicji PPS Stefan Kruszecki, lat 26, poległ 22 VIII 1944.
5. Szeregowiec VI Batalionu Milicji PPS Antoni Brożek, lat 59, poległ 18 VIII 1944.
6. Szeregowiec VI Batalionu Milicji PPS Edward Jankowski „Jaś”, lat 23, poległ 5 VIII 1944.
7. Organizator oddziałów bojowych Wacław Kokosiński „Jaś”, lat 46, poległ 5 VIII 1944.
8. Bolesław Dratwa „Szczęsny”, lat 50, poległ 5 VIII 1944.
9. Organizator oddziałów bojowych Stanisław Majkowski „Paulin”, lat 45, poległ 5 VIII 1944.
10. Komendant I Batalionu Milicji PPS Marian Guz, lat 48, poległ 5 VIII 1944.
11. Starszy sierżant I Batalionu Milicji PPS Eugeniusz Pawłowski, lat 37, poległ 8 IX 1944.
12. Kapral I Batalionu Milicji PPS Feliks Jan Wróbel, lat 41, poległ 22 VIII 1944.
13. Plutonowy VI Batalionu Milicji PPS Henryk Kozłowski, lat 22, poległ 22 VIII 1944.
14. Sierżant VI Batalionu Milicji PPS Wacław Kaczyński, lat 55, poległ 18 VIII 1944.
15. Sanitariuszka Irena Grzesiak, lat 20, poległa 16 IX 1944.
16. Plutonowy VI Batalionu Milicji PPS Ryszard Gruszczak, lat 30, poległ 16 IX 1944.
17. Zdzisław Złotkowski „Jan”, lat 20, poległ 16 VIII 1944.
18. Bolesław Gałaj „Ryszard”, lat 69, zmarł 8 IX 1961.
19. Porucznik Aleksander Loewenstein „Borowicz”, lat 22, poległ 1 VIII 1944.
20. Skarbnik OKR, Karol Bugajski, lat 64, poległ 26 VII 1944.
21. Porucznik OW PPS, Wacław Kossowicz „Jarząbek”, lat 51, poległ 20 IX 1944.
22. Łączniczka VI Batalionu Milicji PPS, Irena Kapustyńska, lat 30, poległa 19 IX 1944.
23. Dowódca 556 plutonu AK, Kazimierz Szczawiński „Lach”, lat 48, poległ 5 VIII 1944.
24. Zygmunt Włodarczyk „Zyga”, lat 33, poległ 28 X 1944.
25. Działacz PPS, Józef Adamowicz „Leon”, lat 73.
26. Działacz OW PPS, Józef Bielicki „Bronek”, zmarł 10 VIII 1960.
27. Chorąży AK rejonu V, Eugeniusz Grosfeld „Sztywny”, lat 60, zmarł 6 XII 1960.
28. Plutonowy AK, Stanisław Berkieta „Kołnierz”, zmarł 20 II 1960.

Im i innym powstańcom – cześć i chwała!





Źródło
Opublikowano: 2018-08-02 13:18:05

Dziś o godzinie 17:00, w 74 rocznicę wybuchu, uczciliśmy minutą ciszy pamięć ucz

Dziś o godzinie 17:00, w 74 rocznicę wybuchu, uczciliśmy minutą ciszy pamięć uczestników i ofiar Powstania Warszawskiego. Powstania, które stało się symbolem antyfaszystowskiej walki o wolną i demokratyczną Polskę.

Dziś, po 74 latach od tych tragicznych wydarzeń, pamięć o tym wydarzeniu próbuje zawłaszczać skrajna prawica. Brunatni bojówkarze, noszący powstańcze kotwice obok krzyży celtyckich i swastyk, plują w twarz bohaterom i ofiarom tamtych dni. Nie możemy się na to zgodzić. Nie możemy pozwolić, by odradzający się faszyzm ukradł Polkom i Polakom, a przede wszystkim wciąż żyjącym uczestnikom tamtych wydarzeń, pamięć o Powstaniu Warszawskim.


Źródło
Opublikowano: 2018-08-01 20:27:35