102 lat temu władze krwawo stłumiły strajk poznańskich kolejarzy. Od policyjnych kul zginęło 9 robotników.
Wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 problemy społeczne wcale nie zniknęły. Obywatele państwa zszytego z trzech byłych zaborów nadal byli w ogromnej większości bardzo ubodzy, praca była niepewna i słabo płatna, a warunki mieszkaniowe tragiczne. Do tego wszystkiego dochodziła zła sytuacja gospodarcza kraju, rosnące ceny i problemy z dostępnością podstawowych produktów spożywczych. Koszty życia rosły dużo szybciej niż płace.
Ze względu na dramatyczną sytuację robotników, prawicowy rząd Leona Skulkowskiego zdecydował się na wypłacenie wszystkim pracownikom zatrudnionym przez państwo “dodatku drożyźnianego” w postaci trzynastej pensji. Było to tylko rozwiązanie doraźne, ale dawało szansę odsunięcia wizji epidemii głodu w polskich miastach. Na terenach byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego wypłata “trzynastek” została przeprowadzona płynnie. Inaczej sytuacja wyglądała w Wielkopolsce i na Pomorzu, które zarządzane były przez Ministerstwo byłej Dzielnicy Pruskiej, organ powołany jako przejściowa administracja na terenach byłego zaboru pruskiego. Kierowane przez endeka, Władysława Seydę, Ministerstwo odmówiło wypłacenia pracownikom “trzynastek”.
Negocjacje przedstawicieli pracowników i Ministerstwa przeciągały się i nie przynosiły efektów. Wreszcie, w kwietniu 1920, kiedy ceny gwałtownie wzrosły, a robotnicy zagrozili strajkiem Seyda obiecał wypłacić dodatki do 15 kwietnia, ale obietnicy nie dotrzymał.
26 kwietnia robotnicy z pierwszej zmiany poznańskich warsztatów kolejowych przerwali pracę i udali się pod Zamek Cesarski – siedzibę Ministerstwa. Delegację robotników przyjął osobiście Seyda i obiecał powrót do rozmów tego samego dnia. Tej obietnicy też nie zamierzał dotrzymać. Robotnicy wrócili do pracy, ale kilka godzin później znów pojawili się pod Zamkiem wzmocnieni pracownikami drugiej zmiany i dworca kolejowego. Pod otoczoną policją siedzibą Ministerstwa zebrało się około trzech tysięcy osób. Naczelnikiem Wydziału Spraw Wewnętrznych, jednostki nadzorującej policję, był Karol Rzepecki, jeden z ważniejszych poznańskich działaczy nacjonalistycznych. Rzepecki rozkazał rozpędzić demonstrację. Policja otworzyła ogień do robotników. Na miejscu zginęło siedem osób, dwie kolejne zmarły w szpitalu, ponad trzydzieści zostało rannych. Władze wprowadziły stan wyjątkowy w mieście, a na ulice wysłano wojsko.
Pogrzeb ofiar masakry: Kazimierza Bogdaszewskiego, Józefa Derezińskiego, Stefana Domagały, Michała Dziembalskiego, Franciszka Krzyśko, Jana Melocha, Marcina Ratajczaka, Kazimierza Szkudlarka i Stanisława Tukaja przemienił się w robotniczą manifestację, w której wzięło udział 20 tysięcy osób. Marnym pocieszeniem było to, że 1 maja Ministerstwo byłej Dzielnicy Pruskiej wypłaciło wreszcie “trzynastki”. Osoby odpowiedzialne za masakrę kolejarzy nigdy nie zostały pociągnięte do odpowiedzialności. Policjantom nie postawiono zarzutów. Seyda i Rzepecki stracili stanowiska, ale nie przeszkodziło im to w dalszej karierze. Rzepecki został posłem na Sejm RP, a Seyda Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego. Konsekwencję ponieśli za to kolejarze. 24 osoby zostały aresztowane, a 15 z nich skazano na wyroki więzienia.
Mimo, że masakra kolejarzy miała przebieg bardzo podobny do tego, co wydarzyło się w Poznaniu w Czerwcu 1956 albo do wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970 – władza otworzyła ogień do protestujących robotników – to dziś pamiętają o niej głównie organizacje lewicowe, a obchodów nie uświetniają swoją obecnością prominentni politycy. Dlaczego? Bo w kwietniu 1920 do robotników nie kazali strzelać komuniści tylko prawicowcy. Bo pamięć o ich śmierci zmusza do refleksji, o tym, czym była II RP. A była państwem ogromnych nierówności, biedy, głodu i wyzysku. Państwem, w którym policja regularnie strzelała do protestujących chłopów albo robotników. Państwem słabym wobec silnych, a silnym i brutalnym wobec słabych. Wymazywanie pamięci o tym, to nie tylko cyniczne zakłamywanie przeszłości, ale przede wszystkim wymazywanie z historii Polski walki o godne życie, godną pracę i sprawiedliwość społeczną. Walki, która nawet jeżeli mniej widoczna i mniej brutalna, toczy się do dziś.

Źródło: Maciej Konieczny
Więcej w kategorii: Maciej Konieczny
Opublikowano: 2022-04-26 21:18:26