Ci co maszerują z racami, z wytatuowanymi orłami, z gębami pełnymi gróźb wobec wrogów ojczyzny, którymi są ludzie o innym kolorze skór czy orientacji psychoseksualnej to tchórze, silne tylko w grupie, gdy trzeba kogoś pobić czy wybić szybę u „araba”. Prawdziwi bohaterowie tego nie potrzebują. Bartosz Niedzielski i jego życiowy przyjaciel Antonio Megalizzim zginęli w zamachu terrorystycznym w Strasbourgu. Jacek Dehnel pięknie pisze o gejach bohaterach i o tym kto tak naprawdę jest bohaterem. Bohaterstwo nie zależy od tego jak ktoś się ubiera, jakiej jest orientacji czy koloru skóry.
Jacek Dehnel: „Mało co na świecie jest tak imponujące, jak odwaga mężczyzn hetero, kiedy opowiadają o tym, co by zrobili, gdyby ktoś (zwłaszcza ktoś z ich bliskich) znalazł się w niebezpieczeństwie. Ich cojones rosną wówczas do wielkości arbuzów, o jakich nie śniło się radzieckim naukowcom. Przy czym należy powiedzieć, że dotyczy to zarówno ich osobistych mniemanych zasług, jak i zasług wszystkich heteryków. Ileż razy słyszałem, że kiedy przyjdzie co do czego i zaleje nas taka czy śmaka horda, to obronią nas nie geje w rurkach, tylko zdrowy heterokwiat narodu, który ćwiczy na siłkach jak Polska długa i szeroka, żeby potem własnej piersi nadstawiać. Po pierwsze: ludzie, wygłaszający takie sądy, nigdy chyba nie odpalili Grindra na siłowni, po drugie: tak się składa, że odwaga, zarówno ta cywilna, jak i bojowa, jest rozmieszczona w społeczeństwie zupełnie niezależnie od orientacji seksualnej.
W niedzielę zmarła kolejna ofiara zamachu w Strasburgu – 36-letni Bartosz Niedzielski. Nic nie wskazuje na to, żeby w towarzystwie chwalił się, jakim to będzie chojrakiem i jak powstrzymałby zamachowców, gdyby przyszło co do czego; bardziej interesowały go języki obce, sprawy LGBT, język jidysz, wolność Palestyny. Na jego zdjęciach nie widać strojów moro ani koszulek z żołnierzami wyklętymi. A jednak to on pobiegł ze swoim znajomym, Antonio Megalizzim, żeby powstrzymać uzbrojonego napastnika, który dzięki ich bohaterstwu nie zdołał dostać się do wnętrza klubu, gdzie liczba jego ofiar z pewnością byłaby znacznie większa.
11 września 2001 roku Mark Bingham, PRowiec z Phoenix, był jedną z osób, które wpadły do kokpitu porwanego samolotu i, choć same poniosły śmierć, udaremniły atak na Kapitol lub Biały Dom.
Wesley Mercer, lat 70, wiceszef ochrony banku Morgan Stanley, odznaczony weteran wojen w Korei i Wietnamie, pił kawę na parterze World Trade Center, kiedy samolot uderzył w wieżowiec. Od razu ruszył na 44 piętro, żeby nadzorować ewakuację 3700 pracowników banku. Wszyscy przeżyli. Następnie wrócił na 44 piętro żeby sprawdzić, czy nikt nie został w pomieszczeniach – i tam zginął. Partner, z którym żył od 26 lat, nie miał wówczas – 17 lat temu – prawa do odszkodowań dla bliskich ofiar zamachu.
Geje (i lesbijki) są ochroniarzami, policjantami, żołnierzami, a także – czasem – bohaterskimi cywilami, którzy ratują innym życie, narażając lub tracąc życie własne. Walczyli w I i II wojnie światowej, w narodowych powstaniach, działali w konspiracji. I to w konspiracji podwójnej: kryjąc się przed wrogami i, w inny, bardziej osobisty sposób, przed sojusznikami. Jeśli nie znamy dziś tych historii, a raczej: tego oblicza tych historii, to po pierwsze dlatego, że zakonspirowali się tak dobrze, a po drugie – bo najdrobniejsze sugestie, że mogło być inaczej, są witane z furią, jak było to w przypadku „Zośki” i „Rudego”.
Ale Bartosz Niedzielski żył w innych czasach i dziś możemy powiedzieć, że był nie tylko bohaterskim Polakiem, ale również bohaterskim gejem, który za ocalenie zupełnie obcych ludzi, chroniących się w strasburskim klubie, zapłacił najwyższą cenę. Więc na drugi raz, koledzy heterycy, darujcie sobie te heheszki o rurkach.”
Źródło
Opublikowano: 2018-12-20 05:54:20