Pandemia wyostrzyła wiele patologii polskiego rynku pracy. To był naprawdę trudny rok. Więc nie zdziwcie się, że to będzie długi wpis.
Ogromna część pracowników i pracownic straciła 20 procent swojej pensji. Ich zatrudniający w związku z tym, że skorzystali z Tarczy Antykryzysowej zwanej również AntyPracowniczą, mogli wypłacać im 80 proc. wynagrodzenia. Kto ma kredyt, chore dziecko, osobę z niepełnosprawnością w rodzinie wie, że tak ogromna dziura w budżecie potrafi doprowadzić do wpadnięcia w spiralę zadłużenia. W Danii zastosowano inne rozwiązanie – państwo dopłacało do pensji pracowników pod warunkiem, że poziom ich wynagrodzenia pozostawał bez zmian. Widać są kraje, które potrafią dbać o swoich pracowników i pracownice. Szkoda, że Polska pod rządami PiS nie jest w tym zaszczytnym gronie. Jako Lewica złożyliśmy ustawę, które te patologie naprawia. Nadal tkwi w zamrażarce Marszałek Witek.
Ogromna grupa kobiet (bo nie ma się co oszukiwać, to głównie są kobiety), które mają dzieci w wieku żłobkowym, przedszkolnym lub szkolnym w związku z zamknięciem placówek opiekuńczo-wychowawczych musiały skorzystać ze specjalnego zasiłku opiekuńczego. I to kolejna grupa, która straciła 20 proc. swojej pensji. Ale to nie wszystko. Do tego straciły miesiące składowe do emerytury. Co to spowoduje? Ich emerytury będą niższe i dodatkowo będą musiały pracować pół roku dłużej, żeby ten czas "odrobić", bo prawo do emerytury minimalnej jest przysługuje dopiero po wypracowaniu lat składkowych. Apelowałyśmy wspólnie z Magdaleną Biejat i Darią Gosek-Popiołek do premiera Morawieckiego, żeby zmienili te zapisy. Bez skutku. Prorodzinny PiS na w nosie rodziny. Zero na zaskoczeniometrze, ale nadal fakt warty odnotowania.
Pracownicy, którzy w trakcie pandemii muszą skorzystać ze zwolnienia zdrowotnego, to kolejna grupa która otrzymuje 80 proc. pensji. Minister zdrowia przyznał, że około 50 proc. zakażeń pochodzi z zakładów pracy. Dlatego apelowałam wspólnie z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, aby rząd wprowadził w życie postulat Lewicy, aby za czas zwolnienia chorobowego płacić pełne wynagrodzenie. To ważne, aby ludzie w czasie pandemii, gdy czują się źle, zdrowieli w domu, zamiast zarażać kolejne osoby. Tymczasem, gdy grozi im utrata jednej piątej pensji, często decydują nie kwestie zdrowotne a ekonomiczne. Karanie za chorowanie zniechęca do dbania o zdrowie własne i innych. To kolejna ustawa Lewicy, która leży w zamrażarce Marszałek Witek.
Wspólnie z Agnieszka interweniowałyśmy również na Poczcie Polskiej, gdzie pracownicy otrzymali pisma o możliwości zwolnienia ich z powodu długotrwałej absencji chorobowej. Dzięki pomocy Razemowej prawniczki udało się pomóc pani napisać pozew o przywrócenie do pracy, a Razemowy prawnik będzie pomagał jej w sądzie. Klub Lewicy złożył również ustawę, która zakazuje zwalniania w trakcie pandemii z powodu długotrwałej nieobecności w pracy spowodowanej zwolnieniem chorobowym. To jeszcze jedna ustawa, która leży w zamrażarce.
Tysiące pracowników pomocniczych pracujących w placówkach ochrony zdrowia, mimo pracy na oddziałach covidowych przez długie miesiące nie dostawało dodatku covidowego. Sanitariusze i salowe od początku pandemii narażają swoje życie i zdrowie codziennym kontaktem z zakażonymi, a rząd dopiero teraz zaproponował im łaskawie 5 tysięcy złotych jednorazowej rekompensaty. To dobry kierunek, ale kwota co najmniej niewystarczająca. Do tego nie wiadomo czy pieniądze w ogóle dotrą do pracowników, których zatrudniają zewnętrzne firmy, a outsourcing w tym sektorze jest na zastraszającym poziomie. Mamy skandaliczne informacje, że firmy na początku pandemii zażądały więcej pieniędzy od szpitali, jednocześnie nie podnosząc pensji tym, którzy i które są realnie na pierwszej linii frontu. Ministerstwo nie ma zamiaru robić niczego z zatrudnieniem przez firmy zewnętrzne. Przyznali również, że nigdy nie policzyli ilu jest pracowników niemedycznych, ile z tych osób jest outsourcowanych. Na domiar złego nie prowadzą też statystyk ilu pracowników niemedycznych zaraziło się koronawirusem, a ilu zmarło. Jakby ich w ogóle nie było. Widać dla Ministerstwa są ludźmi gorszej kategorii.
Ogromna grupa ludzi straciła pracę w trakcie pandemii. Gastronomia, turystyka, branża fitness, butiki z dnia na dzień musiały zamknąć swoją działalność, więc ich pracownicy z dnia na dzień zostali bez pracy. Przygotowaliśmy projekt ustawy o świadczeniu kryzysowym, ale Prawo i Sprawiedliwość uznało, że 2300 zł dla osób, które tracą pracę w pandemii i z powodu pandemii nie mogą znaleźć nowej, to za dużo. Więc ustawa nadal kwitnie w lasce marszałkowskiej.
Wiem, że taka wyliczanka, która pokazuje, że państwo nie działa i zostawia ludzi bez pomocy jest przygnębiająca. Ale jest i pozytyw: jest nadzieja, że może być lepiej. Jest w Polsce klub parlamentarny i partie, które pokazują merytoryczne rozwiązania, które mogą pomóc pracownicom i pracownikom naszego kraju. Tą alternatywą jest Lewica. Dlatego cieszę się, że jako członkini partii Razem i posłanka na Sejm RP mogę nie tylko wylistować co działa źle, ale także pokazać jak wyglądałaby sytuacja milionów pracowników i pracownic, gdyby to właśnie Lewica rządziła Polską.
Pierwszy maja to moje ulubione święto. Tym bardziej wzrusza mnie, ile dobrych projektów przygotowaliśmy. Będą gotowe do wprowadzenia, gdy przejmiemy władzę. Tymczasem: niech się święci!
Zdjęcie: składnie kwiatów w Opolu
Koszulka: Lewacka Szmata

Źródło
Opublikowano: 2021-05-01 15:08:01