Chcemy żyć w świeckim państwie. W państwie, w którym prawo nie jest tworzone pod

Chcemy żyć w świeckim państwie. W państwie, w którym prawo nie jest tworzone pod dyktando Kościoła Katolickiego a edukacja jest świecka i wolna od uprzedzeń. Bo tylko takie państwo gwarantuje wolność światopoglądową dla wszystkich.
O takie państwo chcemy zabiegać także w samorządach.

Trwają właśnie Dni Świeckości Kraków 2018, w ramach których odbywają się liczne wydarzenia promujące ideę świeckiego państwa. A już jutro Marsz Świeckości 2018. Świeckość dla wszystkich ! Zapraszamy serdecznie!

[Grafika przedstawia kandydata Razem do sejmiku, Tomasza Zawadę. W nagłówku napis: Małopolska świecka i bezstronna! Pod spodem cytat: "Przywrócimy bezstronność i świeckość instytucji publicznych. Odejdziemy od praktyk takich jak organizowanie wydarzeń o charakterze religijnym , używanie symboliki religijnej czy oficjalny udział przedstawicieli władz publicznych w uroczystościach religijnych. Motywacje religijne nie będą przyjmowane jako uzasadnienia przy tworzeniu aktów prawnych". W stopce napis: Tomasz Zawada, kandydat do sejmiku małopolskiego w Krakowie. W prawym dolnym roku logo Razem i hasło: "Polska – wygodny dom dla wszystkich." Z boku drobnym drukiem: "kw razem".]


Źródło
Opublikowano: 2018-09-28 09:39:12

Konkret.

Konkret.

W ostatnich dniach biskupi katoliccy w Polsce przebąkują coś po raz kolejny o różnych zerach tolerancji, o tym, że wstyd, że przepraszają, będą się modlić i takich tam. Wydają się strasznie pogubieni, zupełnie nieświadomi, jak też mianowicie miałaby wyglądać taka pokuta całego kościoła za jego winy gwałcenia dzieci przez księży oraz tuszowania tego przez biskupów.

A ja mam dobre serduszko i jak tak patrzę na te ich męczarnie, to aż chciałbym pomóc. Wprawdzie katolikiem nie jestem, ale nolens…

Więcej

Źródło
Opublikowano: 2018-09-27 21:56:00

Muzeum II Wojny Światowej chyba znów się zapomniało. W najbliższych dniach organ

Muzeum II Wojny Światowej chyba znów się zapomniało. W najbliższych dniach organizuje… spotkania grup modlitewnych ojca Pio. Nie bardzo wiadomo jak spotkanie dot. mistyka kościoła katolickiego ma się do misji muzeum:

§ 5. Do zakresu działania Muzeum należy:
1) gromadzenie i ochrona zabytków, zbiorów oraz materiałów dokumentacyjnych, dotyczących historii II wojny światowej – w tym zbiorów z zakresu dziejów Wojny 1939 r., jako początku światowego konfliktu;
2) upowszechnianie wiedzy dotyczącej II wojny światowej, losów narodu polskiego w trakcie wojny oraz historii polskich formacji wojskowych w tym okresie;
3) ochrona, utrzymanie i rewitalizacja zespołu obiektów architektury militarnej na terenie Westerplatte;
4) prowadzenie działalności wystawienniczej, popularyzatorskiej, edukacyjnej, naukowej, wydawniczej i kulturalnej.

Jesteśmy pewne, że muzeum jakoś zgrabnie to umotywuje, a może okaże się, że dodano kolejny punkt w następującym brzmieniu:
5) popularyzacja myśli katolickich mistyków

To tylko kolejny przykład jak bardzo nieznaczący dla obecnych władz jest zapis o rozdziale państwa od kościoła znajdujący się w konstytucji.

Razem postuluje realne oddzielenie praktyk religijnych od państwowych i samorządowych jednostek kultury, edukacji. Koniec z finansowaniem związków wyznaniowych. Jesteśmy przeciwko udziale kleru w uroczystościach państwowych i lekcjom religii w szkole.


Źródło
Opublikowano: 2018-09-27 08:01:00

Zandberg chce skończyć z finansowaniem Kościoła przez państwo. „To nie jest utopia, to jest europejska normalność”

"Sytuacja, w której państwo i samorządy finansują kościoły, jest po prostu nie w porządku – powiedział w środę w Rzeszowie Adrian Zandberg. Na konferencji prasowej w stolicy Podkarpacia liderowi Partii Razem towarzyszyli kandydaci do sejmiku województwa. Adrian Zandberg przypomniał, że Partia Razem jako jedyne ugrupowanie w Polsce konsekwentnie opowiada się za rozdziałem Kościoła od państwa. – Uważamy, że kościoły powinny finansować się same za środki pobierane od wiernych. Chcemy między innymi zakończenia finansowania lekcji religii ze środków publicznych. Uważamy, że te środki powinny trafić na inne, ważne społeczne cele – to znaczy na ciepły posiłek w szkole dla każdego dziecka".

Zandberg chce skończyć z finansowaniem Kościoła przez państwo. „To nie jest utopia, to jest europejska normalność”

Obecna sytuacja, w której państwo i samorządy – których budżety są napięte i pieniędzy jest za mało na inne potrzeby społeczne – finansują kościoły, jest po prostu nie w porządku – powiedział w środę w Rzeszowie lider Partii Razem Adrian Zandberg.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-26 17:45:05

Chcemy świata, w którym każda ciąża jest ciążą chcianą!

Chcemy świata, w którym każda ciąża jest ciążą chcianą!

26 września to Światowy Dzień Antykoncepcji. Obchodzimy go, by promować upowszechnianie rzetelnej wiedzy o antykoncepcji. Po to, by – nie tylko młodzi – ludzie mogli podejmować świadome, odpowiedzialne decyzje co do swojej seksualności i zdrowia.

Z uwagi na brak rzetelnej edukacji seksualnej w Polsce wiedza o różnych metodach antykoncepcji oraz liczba osób je stosujących jest niska. Płacimy za to jako społeczeństwo zwiększonym odsetkiem nastoletnich ciąż, niechcianymi ciążami i podziemiem aborcyjnym (wynikającym z bardzo restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej) oraz zwiększonym ryzykiem wzrostu zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową.

W 2017 roku PiS zlikwidował dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty, co pogorszyło sytuację wielu polskich kobiet.

Antykoncepcja to nie tylko sprawa prywatna, ale też kwestia polityczna. Jako sposób zapobiegania ciąży i ochrony przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, jest częścią zdrowia seksualnego. Państwo i samorządy powinny aktywnie chronić zdrowie Polaków i Polek – niestety, wszystkie dotychczasowe ekipy rządzące nie robiły tego, ulegając naciskom Kościoła Katolickiego.

Przy okazji Światowego Dnia Antykoncepcji przedstawiamy postulaty, które będziemy realizować na poziomie sejmiku wojewódzkiego:

– Darmowe prezerwatywy w instytucjach publicznych takich jak szkoły czy placówki ochrony zdrowia;

– Tworzenie placówek konsultacyjnych, które prowadzących dyżury dla osób zainteresowanych tematami związanymi z edukacją seksualną;

– Kampanie społeczne dot. profilaktyki nastoletnich ciąż, chorób przenoszonych drogą płciową, antykoncepcji i zdrowia seksualnego.

[Zdjęcia przedstawiają kandydatki do sejmiku województwa małopolskiego z ramienia Partii Razem, Barbarę Grobler i Wiktorię Aleksandrę Barańską, podczas konferencji prasowej z okazji Światowego Dnia Antykoncepcji w Krakowie oraz Samuela Nowaka i Monikę Szymańską w Chrzanowie]





Źródło
Opublikowano: 2018-09-26 15:49:00

Gdańsk – Ręce Precz Od Dzieci!


Żądamy od państwa polskiego ochrony dzieci przed przemocą seksualną ze strony duchownych! Żądamy konsekwencji karnych dla jej sprawców i ich przełożonych – biskupów, którzy latami ukrywają winnych, oraz Kościoła katolickiego jako instytucji, która od dekad toleruje przestępcze działania swoich pracowników i konsekwentnie odmawia ujawniania danych księży-przestępców organom ścigania!

Państwo polskie musi zrównać prawa Kościoła z prawami innych instytucji – nikt nie może stać ponad prawem. Lojalność kolejnych rządów wobec Kościoła nie może stać ponad prawami tak niewinnych i bezbronnych osób, jakimi są dzieci.

Zapraszamy na demonstrację, w niedzielę, 7 października do Gdańska (miejsce podamy w odpowiednim czasie). Odczytamy listę żądań wobec władz państwowych i hierarchów kościelnych.

Przyjdź i pomóż nam przekonać sprawujących władzę, że dzieci jako obywatelki i obywatele tego kraju zasługują na skuteczną ochronę i mają prawo do bezpiecznego dzieciństwa.

Przyjdź i pokaż swoją solidarność z osobami, które doznały niewyobrażalnych krzywd ze strony kościoła. Pokaż, że nie ma na to Twojej zgody!

#ręceprecz #babyshoesremember


ręceprecz,babyshoesremember

Źródło
Opublikowano: 2018-09-24 20:06:11

Wiem, że to marzenie ściętej głowy, ale chciałbym, żeby afera Stryczka stała się zachętą do poważnej dyskusji o Polsce.

Wiem, że to marzenie ściętej głowy, ale chciałbym, żeby afera Stryczka stała się zachętą do poważnej dyskusji o Polsce. Zgadzam się z tymi, którzy podkreślają, że nawet jak na warunki polskiego rynku pracy praktyki mobbingowe Stryczka były wyjątkowo parszywe. Choć warto od razu dodać, że nie różniły się znowu tak bardzo od tego, co dzieje się czasem na polskich uniwersytetach. Wymyślne sposoby znęcania się nad podwładnymi, zmowa milczenia, tłumaczenie zachowań oprawcy jego specyficznym charakterem i rzekomą wybitnością – polecam np. niedawny reportaż w oko,press na ten temat. Nie przesadzałbym więc z tą wyjątkowością.

Chcę jednak zwrócić uwagę na jeszcze inny problem. Stryczek jest tym rzadkim przykładem księdza, którego słowa i czyny się pokrywają. W internecie możecie znaleźć mnóstwo antypracowniczych, pogardliwych wypowiedzi Stryczka. Tak jak gardził słowem, tak też gardził czynem. Zresztą jego stosunek do ludzi ubogich nie był dużo lepszy. Stryczek miał obsesję na punkcie odróżniania „biedy prawdziwej” od „biedy krzykliwej”, a pomoc ubogim była dla niego nieustanną okazją do wyrokowania, kto na nią zasługuje, i do potępiania tych, którzy nie zachowywali się zgodnie z podręcznikiem coachingu biblijnego.

Dla niektórych osób to jest niewygodna prawda. Paweł Wroński, któremu wypomniałem, jak rok temu atakował mnie za krytykę Stryczka, przyznał, że ksiądz traktował pracowników skandalicznie, ale od razu dodał, że to nie ma nic wspólnego z liberalizmem. Cóż, z liberalizmem rzeczywiście nie, ale za to z prymitywnym, antypracowniczym, elitarystycznym neoliberalizmem, o który oskarżałem Stryczka, już tak.

To charakterystyczne, że Wroński moją wcześniejszą krytykę Stryczka potraktował jako atak na liberalizm. Niestety w Polsce liberalizm, nowoczesność i zdrowy rozsądek przez lata były utożsamiane z ideologią wyznawaną przez Stryczka. Z pogardą dla pracowników, z bezkrytycznym ubóstwianiem wolnego rynku, z powtarzaniem przestarzałych frazesów Miltona Friedmana, z ględzeniem o roszczeniowości młodych ludzi. Ewa Witkowska podesłała mi dziś artykuł z „Polityki” sprzed dwóch lat pt. „Etat na garnuszku”. Można się załamać. Ten tekst jest napisany Stryczkiem. Pojawiają się tam wszystkie jego ulubione stereotypy o pracy i ubogich. Nie dlatego, że Stryczek miał tak wpływ na dyskurs publiczny w Polsce, ale dlatego, że on sam był zaledwie jego wytworem.

Mam szczerą – choć pewnie naiwną – nadzieję, że zbliżamy się w Polsce do momentu, w którym skończy się sprzedawanie antypracowniczych, antynaukowych, przestarzałych bzdur pod płaszczykiem „liberalizmu i nowoczesności”. Do diaska, jak to możliwe, że przez lata za symbol liberalizmu, postępu i światowości uchodził w Polsce ekonomista negujący zagrożenia związane z katastrofą klimatyczną, powtarzający skompromitowane idee ekonomiczne z lat 80. i nazywający amerykańską Partię Demokratyczną oraz ogólniej lewicę „faszystami”? Jak to możliwe, że człowiek, który w USA byłby naczelnym ekspertem skrajnie prawicowej stacji Fox News, w Polsce do dzisiaj może udawać obrońcę demokracji i tego, co dobre?

Wiem, że w kraju, w którym Roman Giertych – odnowiciel polskiego ruchu nacjonalistycznego – w tandemie z Tomaszem Lisem pouczają kobiety, jak należy robić demokrację w Polsce, wszystko jest możliwe. Ufam jednak, że jesteśmy jako społeczeństwo mądrzejsi od tych panów. Że zbliża się czas, gdy debata polityczna w tym kraju zacznie nadążać za rozwijającym się społeczeństwem.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-21 11:01:13

Doniesienie złożone!

Doniesienie złożone!

Ksiądz-kapitalista myśli, że może pomiatać ludźmi. Umowy śmieciowe i brutalny mobbing to realia pracy w Szlachetnej Paczce. Nie ma na to naszej zgody. Złożyliśmy doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeżeli tylko doniesienia medialne się potwierdzą, ksiądz Stryczek musi za to…

Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 18:09:21

Opole, Partia Razem: ciepłe posiłki zamiast lekcji religii – Polityka i Społeczeństwo

Skończymy z finansowaniem lekcji religii z budżetu. Koszt katechezy powinien ponosić Kościół, a nie podatnicy. To rozwiązanie dobre dla dzieci, dobre dla religii i dla państwa. Partia Razem proponuje: zamiast lekcji religii ciepły posiłek dla każdego dziecka.

https://www.portalsamorzadowy.pl/…/opole-partia-razem-ciepl…

Opole, Partia Razem: ciepłe posiłki zamiast lekcji religii – Polityka i Społeczeństwo

Likwidację opłat za przedszkola i szkoły oraz wprowadzenie ciepłych posiłków dla uczniów kosztem likwidacji lekcji religii zaproponował na konferencji prasowej w Opolu Adrian Zandberg z partii Razem.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 17:19:31

Ksiądz-kapitalista myśli, że może pomiatać ludźmi. Umowy śmieciowe i brutalny mo

Ksiądz-kapitalista myśli, że może pomiatać ludźmi. Umowy śmieciowe i brutalny mobbing to realia pracy w Szlachetnej Paczce. Nie ma na to naszej zgody. Złożyliśmy doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeżeli tylko doniesienia medialne się potwierdzą, ksiądz Stryczek musi za to odpowiedzieć. Uporczywe i złośliwe łamanie prawa pracy jest w Polsce karane. Przez lata rządów PO i PiSu kościół i wyzyskiwacze przywykli do bezkarności. Pora z tym skończyć! Nikt nie stoi ponad prawem


Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 15:14:38

Brutalny mobbing w Szlachetnej Paczce. Ksiądz entuzjasta dzikiego kapitalizmu zn

Brutalny mobbing w Szlachetnej Paczce. Ksiądz entuzjasta dzikiego kapitalizmu znęcał się nad pracownikami. Najmniejsze zaskoczenie świata. Niestety trudno mi uwierzyć, że w Polsce roku 2018, gdzie księża stoją ponad prawem, a pracownikami można bezkarnie pomiatać, poniesie on konsekwencje.

Ksiądz-prezes Stryczek, gwiazda medialna i piewca skrajnie neoliberalnej propagandy, wyzyskiwał pracowników Stowarzyszenia „Wiosna” – wynika z przerażającego reportażu Janusza Schwertnera opublikowanego przez Onet. Stryczek nie tylko wymagał pracy ponad siły, nawet po kilkanaście godzin na dobę, ale…

Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 14:33:46

Ksiądz-prezes Stryczek, gwiazda medialna i piewca skrajnie neoliberalnej propaga

Ksiądz-prezes Stryczek, gwiazda medialna i piewca skrajnie neoliberalnej propagandy, wyzyskiwał pracowników Stowarzyszenia "Wiosna" – wynika z przerażającego reportażu Janusza Schwertnera opublikowanego przez Onet. Stryczek nie tylko wymagał pracy ponad siły, nawet po kilkanaście godzin na dobę, ale także znęcał się psychicznie nad pracownikami. Partia Razem składa do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez księdza-celebrytę.

"Ty nie masz pojęcia, kim ja jestem, jesteś beznadziejna, nie nadajesz się do tej pracy!"

"Czy twój facet miał pretensje, że zostałaś dłużej w pracy? Po co z nim jesteś? Po co ci taki facet?"

"Ludzie mają się mnie bać".

"Jesteś beznadziejna, nie potrzebujemy takich osób!"

"Nie róbcie z tego afery. Pewnie kolejna jest w ciąży".

To tylko niektóre wypowiedzi Stryczka przytoczone przez byłych pracowników jego stowarzyszenia. W reportażu Schwertnera czytamy, że pracownicy i pracownice "Wiosny" regularnie płakali po spotkaniach z księdzem-prezesem. Po odejściu z pracy wiele osób musiało rozpocząć terapię i zacząć brać leki antydepresyjne. Normą było obrażanie pracowników, podobnie jak wymóg siedzenia w pracy po 10, 12, nawet 17 godzin dziennie.

Ksiądz-prezes Stryczek od dawna znany jest z antyspołecznych poglądów. Biedni są według niego sami sobie winni, a odpowiedzią na wszystkie bolączki Polski powinno być jeszcze więcej biznesu, jeszcze więcej rynku. Stryczek wbrew dowodom podawanym przez ekonomistów i badaczki społeczne uważa, że w drastycznych nierównościach dochodowych nie ma niczego złego, a w Polsce od lat obowiązuje "katomarksizm". To Balcerowicz w sutannie.

Jeśli wziąć pod uwagę poglądy głoszone przez księdza-prezesa, nie powinno nas dziwić, że fatalnie traktował pracowników i pracownice Stowarzyszenia "Wiosna". Jednak skala nadużyć opisanych w reportażu Schwertnera jest szokująca.

Partia Razem stoi po stronie pracownic i pracowników. Opowiadamy się za stabilnym zatrudnieniem, skokowym podniesieniem kwoty wolnej od podatku, skróceniem czasu pracy i tworzeniem wysokiej jakości miejsc pracy w nowym, zielonym przemyśle. Prezes Stryczek natomiast opowiada się za wyzyskiem i łamaniem prawa pracy. Dziś Partia Razem składa na prokuraturę zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 218 Kodeksu karnego przez księdza Stryczka. Nikt nie stoi ponad prawem.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W tle zdjęcie księdza Jacka Stryczka. Nagłówek głosi: "Szlachetna Paczka z wyzyskiem w środku". Niżej tekst: "Ksiądz Jacek Stryczek mobbingował pracowników
Stowarzyszenia Wiosna. Według informacji onet.pl Stryczek znęcał się psychicznie nad pracownikami, zatrudniał na śmieciówkach, wymagał nadgodzin, nie przestrzegał umów". Na samym dole wyróżniono tekst: "Razem zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 218 kk przez ks. Jacka Stryczka".]


Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 13:31:07

Przedsiębiorczy ksiądz – bohater naszych czasów. Trzeba zmienić czasy.

Przedsiębiorczy ksiądz – bohater naszych czasów. Trzeba zmienić czasy.

Ksiądz-prezes Stryczek, gwiazda medialna i piewca skrajnie neoliberalnej propagandy, wyzyskiwał pracowników Stowarzyszenia „Wiosna” – wynika z przerażającego reportażu Janusza Schwertnera opublikowanego przez Onet. Stryczek nie tylko wymagał pracy ponad siły, nawet po kilkanaście godzin na dobę, ale…

Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 13:31:07

Już dawno ukuło się powiedzonko „szlachetna sraczka” Ksiądz-prezes Stryczek, gw

Bartosz Migas:

Już dawno ukuło się powiedzonko „szlachetna sraczka”

Ksiądz-prezes Stryczek, gwiazda medialna i piewca skrajnie neoliberalnej propagandy, wyzyskiwał pracowników Stowarzyszenia „Wiosna” – wynika z przerażającego reportażu Janusza Schwertnera opublikowanego przez Onet. Stryczek nie tylko wymagał pracy ponad siły, nawet po kilkanaście godzin na dobę, ale także znęcał się psychicznie nad pracownikami. Partia Razem składa do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez księdza-celebrytę.

„Ty nie masz pojęcia, kim ja jestem, jesteś beznadziejna, nie nadajesz się do tej pracy!”

„Czy twój facet miał pretensje, że zostałaś dłużej w pracy? Po co z nim jesteś? Po co ci taki facet?”

„Ludzie mają się mnie bać”.

„Jesteś… Więcej




Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2018-09-20 13:31:07
Opublikowano: 2018-09-20 13:31:07

„Kapłan neoliberalizmu” – tak należałoby nazwać Jacka Stryczka. Kiedy pisałem książkę o neoliberalizmie, szybko odkryłem

„Kapłan neoliberalizmu” – tak należałoby nazwać Jacka Stryczka. Kiedy pisałem książkę o neoliberalizmie, szybko odkryłem, że ksiądz Stryczek powinien być jednym z jej głównych bohaterów. Ubóstwianie wolnego rynku, płytki indywidualizm, pogarda dla ludzi pracy, naturalizowanie podziałów klasowych. Opowiadałem o tym wszystkich u Grzegorza Sroczyńskiego w Tok FM, za co zresztą zaatakował mnie wtedy Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”. Dowiedziałem się, że jestem jak prawicowi krytycy Owsiaka – że nie mam prawa krytykować tak zasłużonej postaci jak ksiądz Stryczek. Teraz wiemy, że za pogardliwymi poglądami Stryczka szło też pogardliwe traktowanie ludzi. Nikt rozsądny nie powinien być tym zdziwiony. Polecam reportaż opublikowany przez Onet. Oto jeden z wielu wymownych fragmentów:

„Krzysztof Lis: Byłem zdruzgotany tym, co zastałem w "Wiośnie". W całej swojej karierze nie widziałem czegoś podobnego. Strach był widoczny na pierwszy rzut oka. Paniczny, chory. Ludzie bali się chodzić do księdza. Chowali głowy, gdy przechodził obok. Stres, nerwy, przerażenie biły od większości pracowników. Spotkania z nim były czymś niewyobrażalnym. Dorośli ludzie i wszyscy wpatrzeni w blat stołu”.

Tak się kończy dziki kapitalizm, tak się kończy bezrefleksyjny zachwyt nad gwiazdami medialnymi, tak miejmy nadzieję zaczyna się kończyć obłudny, polski Kościół.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 09:56:29

Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce. Reportaż o ks. Jacku Stryczku

Łukasz Najder:

totalnie jak Lawrence Wright o scjentologach

"W "Wiośnie" w oczy rzuca się niespotykanie wysoka rotacja pracowników. Najczęściej odchodzą ludzie z działu marketingu, który w stowarzyszeniu nazywany jest superzespołem. Superzespół blisko współpracuje z księdzem. Kilkudziesięcioosobowy skład zmienia się tam co roku niemal w całości.

[…]

Członkini zespołów Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości, w "Wiośnie" od 2012 do 2015 r.: – Była kiedyś kontrola urzędu pracy. Wytypowano osoby, które zostały odpowiednio przygotowane do kłamania.

Pracowniczka działu PR, w "Wiośnie" przez siedem miesięcy w 2017 r.: – Presja nadgodzin, śmieciówki, nieprzestrzeganie umów. Notoryczne zwodzenie pracowników, obietnice, które okazują się potem bez pokrycia. Toksyczna atmosfera i to, jak ludzie wychodzą stamtąd poharatani, poniszczeni, z nerwicą lękową, depresją, na lekach, chodzą do psychiatry. To by się mogło kontrolerom nie spodobać.

[…]

Bliska współpracowniczka księdza, w "Wiośnie" od 2015 do 2017 r.: – Jacek wypytywał nas o sprawy prywatne. Na początku nie wiesz, że to pułapka, aż w końcu orientujesz się, że każde pytanie jest po coś. On mówił: "Możesz mi zaufać, jestem księdzem". I to była masakra. Później wykorzystywał to, co usłyszał. Zbierał informacje jako duchowny, a wykorzystywał je jako pracodawca.

[…]

Członkowie stowarzyszenia opowiadają o specyficznym języku obowiązującym w "Wiośnie". Posługują się nim ksiądz i zarząd, później przesiąkają nim wszyscy. Jest mieszanką tekstów zaczerpniętych z książek motywacyjnych, Ewangelii i filozofii samego ks. Stryczka.

Krzysztof Lis: – Dla mnie uderzający był "bohater Wiosny", czyli ktoś, kto kosztem własnego dobra, spina się i na końcu ginie, składając siebie w ofierze. Z tym wiąże się inne wezwanie, które pracownikom wtłacza się do głowy: "musisz przekraczać siebie". Brzmi ładnie, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, że sam jesteś nieważny, a istotne jest to, co możesz dla tej organizacji załatwić. Wyniki, pieniądze, rosnące słupki… To zawsze kończy się tym, że organizm zaczyna się buntować od stresu, nawału pracy, braku snu. Pracujesz tam nie tylko pod ogromną presją księdza, ale też po prostu non stop, po 12, 14, nawet 17 godzin na dobę. I gdy w końcu przestajesz przynosić wyniki, przestajesz być bohaterem, stajesz się kulą u nogi, której trzeba się pozbyć.

[…]

Członkini zespołów Szlachetnej Paczki i Akademii Przyszłości, w "Wiośnie" od 2012 do 2015 r.: – Kiedyś powiedział nam, że cała Biblia to historia o optymalizacji.

[…]

Jola Szymańska: – W "Wiośnie" nie możesz okazywać słabości. Hasło "lubimy ludzi" to hipokryzja. W rzeczywistości w "Wiośnie" wyciskamy człowieka do granic jego możliwości. Badamy, ile wytrzyma, aż okaże słabość. Tak robi i tego uczy ksiądz. Kiedy jesteś wyczerpany psychicznie i fizycznie, przestajesz przynosić owoce, więc znowu jesteś nikim. Wtedy ksiądz daje ci "ostatnią szansę".

[…]

Bliska współpracowniczka księdza, w "Wiośnie" od 2015 do 2017 r.: – Prezes najpierw czynił z ciebie gwiazdę. Wymagał pracy do granic możliwości, w imię "przekraczania siebie". Gdy zaczynało odbijać się to na twoim zdrowiu, przejmował kontrolę. Bez uprzedzenia zmieniał warunki umowy i wymagał od ciebie całkiem nowych rzeczy. Następnie ogłaszał, że musisz mu zaufać i jeśli powierzysz mu pracę nad sobą, to wyjdziesz z tego bez szwanku.

[…]

Łukasz Miszon: – Czemu po prostu nie odchodziliśmy z pracy? To nie jest tak, że jesteś obojętny na to, co się złego dzieje. Tysiące rodzin potrzebujących, zaangażowanych darczyńców i wolontariuszy, oni wszyscy mają twarze, które masz przed oczami…. To działało jak zobowiązanie. Nie chcesz ich zawieść. Nie wyobrażałem sobie też, że mogę zostawić mój zespół. To wszystko jest na jednej szali. Masz o co walczyć. Łatwo możesz znaleźć powód, by to wszystko znosić.

[…]

W tym samym czasie na facebookowej stronie Szlachetnej Paczki Stowarzyszenie "Wiosna" zaczęło publikować filmy, w których atakowało swoich byłych pracowników. Byli przedstawiani jako grupa frustratów, którzy chcą zniszczyć ideę pomocy potrzebującym. […]

W filmie głos zabiera także Jakub Marczyński, który opowiada o własnych doświadczeniach w "Wiośnie". Przyznaje, że sam kilkukrotnie "lądował na SOR-ze", "rzucał papierami", a z "Wiosny" chciał odejść sześć razy. Dodaje, że "średnio raz w roku przechodzi załamanie nerwowe".

"Więc jeśli ktoś chce zapytać o to, jak się u nas pracuje, to zapraszam" – mówi na filmie Marczyński. "Ale jeśli ktoś chce stawiać tezę, że to jest złe miejsce pracy, to ja szybko mu taką myśl wyperswaduję z głowy. Bo »Wiosna« to jest najpiękniejsze miejsce pracy, jakie kiedykolwiek stworzono".

Tutaj nie jestem księdzem. Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce. Reportaż o ks. Jacku Stryczku

Zemdlała znowu. Odwieźli ją na SOR, bo upadając, uderzyła się w głowę. Dziękowała Bogu, że chociaż przez tydzień odpocznie od księdza. Skwitował: "Nie róbcie z tego afery. Pewnie znowu któraś jest w ciąży".

Źródło
Opublikowano: 2018-09-20 09:26:23

Marzymy o Polsce, która będzie wygodnym domem dla wszystkich. To marzenie samo s

Marzymy o Polsce, która będzie wygodnym domem dla wszystkich. To marzenie samo się nie spełni. Dlatego startujemy w całym kraju w wyborach samorządowych. I potrzebujemy twojej pomocy!

Łamy gazet i studia telewizyjne nie są dla nas tak gościnne, jak dla innych ugrupowań. Nie boimy się mówić wprost o przywilejach Kościoła katolickiego, międzynarodowych korporacji i elit politycznych.

Chcemy dotrzeć z naszym przekazem do jak największej liczby Polaków i Polek. Każda wpłata, choćby najmniejsza, będzie w tym wielką pomocą. Środki przeznaczymy na m.in. wydruk ulotek, plakatów i biuletynów wyborczych.

?JAK WPŁACAĆ??
Możesz wesprzeć kampanię ogólnopolską Razem lub kampanię konkretnego kandydata. Wzory danych do przelewu są poniżej. Darowizn mogą dokonywać jedynie osoby fizyczne posiadające obywatelstwo polskie oraz na stałe zamieszkujące w Polsce.

Nazwa: Komitet Wyborczy Partii Razem
Nr konta: 27 1240 1037 1111 0010 6415 8582
Tytuł: Darowizna na kampanię do samorządu na rzecz KW Razem

lub

Nazwa: Komitet Wyborczy Partii Razem
Nr konta: 27 1240 1037 1111 0010 6415 8582
Tytuł: Darowizna na kampanię do samorządu na rzecz: imię i nazwisko, województwo

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Na górze jest tytuł: "Pomóż – wpłać na kampanię #razem2018". Poniżej jest tekst: "Marzymy o Polsce, która będzie wygodnym domem dla wszystkich. Ale to marzenie samo się nie spełni. Możesz pomóc je zrealizować. Nawet najmniejsza kwota to wielkie wsparcie". Poniżej jest ilustracja przedstawiająca osoby w różnym wieku, płci i zawodzie. Na dole jest stopka z napisem: "21 października głosuję na Razem".]



razem2018

Źródło
Opublikowano: 2018-09-18 16:38:45

Jako pierwsi zarejestrowaliśmy listy w całym kraju! Ruszamy z kampanią!

Adrian Zandberg:

Jako pierwsi zarejestrowaliśmy listy w całym kraju! Ruszamy z kampanią!

Marzymy o Polsce, która będzie wygodnym domem dla wszystkich. To marzenie samo się nie spełni. Dlatego startujemy w całym kraju w wyborach samorządowych. I potrzebujemy twojej pomocy!
Łamy gazet i studia telewizyjne nie są dla nas tak gościnne, jak dla innych ugrupowań. Nie boimy się mówić wprost o przywilejach Kościoła katolickiego, międzynarodowych korporacji i elit politycznych.

Chcemy dotrzeć z naszym przekazem do jak największej liczby Polaków i Polek. Każda wpłata, choćby najmniejsza, będzie w tym wielką pomocą. Środki przeznaczymy na m.in. wydruk ulotek, plakatów i biuletynów wyborczych.
?JAK WPŁACAĆ??
Możesz wesprzeć kampanię ogólnopolską Razem lub kampanię konkretnego kandydata.… Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-09-18 16:38:45

Kościół prowadzi bardzo skrupulatny rejestr swoich wiernych. Wie kto z kim miesz

Kościół prowadzi bardzo skrupulatny rejestr swoich wiernych. Wie kto z kim mieszka, czy ma meblościankę czy meble z Ikei, do jakiej partii politycznej należy i jakie oceny mają dzieci. A twierdzi, że nie ma danych na temat księży-pedofilii. Państwo ma instrumenty, żeby takie dane z kościoła wyciągnąć. Jeżeli naprawdę chce walczyć z pedofilią musi zacząć z nich korzystać!


Źródło
Opublikowano: 2018-09-18 13:19:21

Taką dobrą zmianę w sądach to bym nawet brał.

Taką dobrą zmianę w sądach to bym nawet brał.

To przełomowy wyrok. Po raz pierwszy w Polsce Kościół katolicki jako instytucja poniesie konsekwencje zbrodni swoich funkcjonariuszy. Żadne pieniądze nie są w stanie wymazać tragedii takiej jak ta, której doświadczyła pani Katarzyna – kilkanaście miesięcy zniewolenia, ciągłej przemocy fizycznej i…

Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-09-18 13:00:25

To przełomowy wyrok. Po raz pierwszy w Polsce Kościół katolicki jako instytucja

To przełomowy wyrok. Po raz pierwszy w Polsce Kościół katolicki jako instytucja poniesie konsekwencje zbrodni swoich funkcjonariuszy. Żadne pieniądze nie są w stanie wymazać tragedii takiej jak ta, której doświadczyła pani Katarzyna – kilkanaście miesięcy zniewolenia, ciągłej przemocy fizycznej i seksualnej. Ale ta decyzja sądu przybliża nas choć o krok ku sprawiedliwości. Sprawę komentuje Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Razem.

Prokuratury i sądy zajmujące się sprawami księży-pedofilów nie podejmowały dotychczas odpowiednio stanowczych prób pozyskania materiału dowodowego znajdującego się w posiadaniu strony kościelnej – akt osobowych i akt procesów kanonicznych z „tajnych” archiwów kurii. Często Kościół bezprawnie odmawia, motywując to nieistniejącymi zapisami konkordatu..

Partia Razem domaga się rozliczenia Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych z zamiatanych pod dywan przestępstw. We współpracy z organizacjami zrzeszającymi osoby poszkodowane i ich rodziny opracowaliśmy propozycje zmian i działań, które pozwolą zadośćuczynić osobom, które przetrwały wykorzystywanie seksualne, oraz w końcu przywrócić elementarną sprawiedliwość. Postulujemy między innymi:

1️⃣️️ usunięcie okresu przedawnienia przestępstw związanych z przemocą seksualną wobec małoletnich;
2️⃣️ wprowadzenie automatycznego wszczynania śledztwa dotyczącego możliwego niezgłoszenia informacji o popełnieniu przestępstwa wraz z wszczęciem śledztwa w sprawie samego czynu pedofilnego;
3️⃣️ ułatwienie osobom poszkodowanym uzyskania zadośćuczynienia od instytucji, w kontekście której doszło do czynu pedofilnego;
4️⃣ wzmocnienie gwarancji, że prokuratura i sądy będą działać wyłącznie według prawa państwowego i międzynarodowego, a nie kościelnego prawa kanonicznego; ujawnienie "tajnych" akt kościelnych;
5️⃣️ powołanie niezależnej speckomisji ds. zbadania przypadków wykorzystania seksualnego małoletnich;
utworzenie urzędu urzędu Rzecznika osób, które doświadczyły wykorzystywania seksualnego jako małoletnie, na wzór niemieckiego Niezależnego Komisarza ds. nadużyć seksualnych wobec dzieci;
6️⃣ monitoring organizacji pracujących z dziećmi.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W górnej części grafiki zdjęcie małych, lekko zabrudzonych butów. Zdjęcie jest w odcieniach szarości, dość ponure. Nagłówek głosi: "Kościół zapłaci za pedofilię". Niżej tekst: "Zakon Towarzystwo Chrystusowe ma wypłacić 1 mln zł odszkodowania i dożywotnią comiesięczną rentę 800 zł kobiecie, którą – gdy miała 13 lat – przez kilkanaście miesięcy niewolił, gwałcił i bił ksiądz-zbrodniarz". W dolnej części grafiki zdjęcie Marceliny Zawiszy stojącej na białym tle. Na górze napis: "Marcelina Zawisza (Razem):", a niżej fragment wypowiedzi: "Kościół musi ponieść konsekwencje czynów księży-pedofilów. A także tych, którzy ich bronili, kryli, przenosili z parafii na parafię. / Domagamy się ujawnienia wszystkich kościelnych dokumentów na temat kapłanów-pedofilów. Osoby, które przez lata były przez księży gwałcone, molestowane i zastraszane, czekają na sprawiedliwość. Czas skończyć z bezprawiem i zmową milczenia".]


Źródło
Opublikowano: 2018-09-18 12:57:25

W styczniu tego roku zapadł historyczny wyrok. Sąd przyznał ofierze księdza-pedo

W styczniu tego roku zapadł historyczny wyrok. Sąd przyznał ofierze księdza-pedofila aż milion złotych zadośćuczynienia i 800 złotych dożywotniej, comiesięcznej renty. Płacić miałby nie ksiądz, ale Towarzystwo Chrystusowe.

Taki wyrok wydaje się być oczywistością, ale niestety nie jest. Dodatkowo przed takim podejściem do sprawy rękami i nogami broni się kościół katolicki. Dlaczego? Bo to go zbankrutuje i hierarchowie kościelni doskonale sobie z tego zdają sprawę.

Co więc zrobili Chrystusowcy? Oczywiście wyrok zaskarżyli. Rozprawa apelacyjna zaplanowana jest na 20 września, czyli już za 3 dni.

My nie boimy się stanąć po stronie osób, które przez lata były przez księży gwałcone, molestowane, zastraszane. Im po prostu należy się sprawiedliwość. Kościół powinien wziąć odpowiedzialność za działania swoich kapłanów-pedofilów i tych, którzy ich bronili, chronili, chowali, przenosili z parafii na parafię. Jeżeli chcemy sprawiedliwości, musimy walczyć ze zmową milczenia panującą w kościele i domagać się ujawnienia wszystkich danych jakie kościół ma w sprawie pedofilii w swoim środowisku. Ale to nie wszystko.

Domagamy się wprowadzenia prawa, które ułatwi uzyskiwanie zadośćuczynienia od organizacji w kontekście których czyn pedofilny miał miejsce.

Uważamy za niezbędne wprowadzenie ustawowej minimalnej kwoty rekompensaty, tak aby osoba poszkodowana (tj. osoba uznana za ofiarę czynu pedofilnego wyrokiem sądu) miała zapewnione zadośćuczynienie bez konieczności dokumentowania swoich krzywd w ewentualnym kolejnym procesie sądowym.

Postulujemy powstanie niezależnej komisji, na wzór ciała powołanego w Niemczech, działającej przy ministerstwie odpowiednim dla spraw rodziny I młodzieży, w celu zbadania przypadków czynów pedofilnych, które wydarzyły się w przeszłości, a co do których postępowanie uległo przedawnieniu, bądź nigdy się nie rozpoczęło.

Źródło
Opublikowano: 2018-09-17 15:46:07

Pierwszy raz w Polsce przełomowy wyrok. Ofiara księdza pedofila ma dostać milion złotych zadośćuczynienia i 800 złotych

Robert Maślak

Pierwszy raz w Polsce przełomowy wyrok. Ofiara księdza pedofila ma dostać milion złotych zadośćuczynienia i 800 złotych dożywotniej renty. Płacić ma Kościół. Wyrok nie jest prawomocny, apelacja w czwartek 20 września. Czy wyrok się utrzyma?

„Czasem rodzice tak się upijali, że zapominali otworzyć mi drzwi. Musiałam spać na zewnątrz – opisuje swoje dzieciństwo Katarzyna w reportażu w „Dużym Formacie”. – W szóstej klasie podstawówki ksiądz uczący nas religii zauważył, że płakałam”.

Ksiądz Roman B. z zakonu Towarzystwo Chrystusowe przekonał rodziców, że lepiej Katarzynie będzie w szkole z internatem w innym województwie. Rodzice się zgodzili. Później przed sądem ojciec zeznał: „Zwiodło mnie, że to ksiądz”.

„To nie była szkoła z internatem, tylko puste mieszkanie jego matki – opowiadała dziewczyna. – (…) Był silny, ważył sto kilogramów. Krzyczałam, błagałam, by przestał. (…) Zaczął zmuszać mnie do brania leków. (…) Byłam otępiała, senna. (…) W kolejnych dniach zaczął mnie bić, poniżać, groził, że mnie zabije. (…) Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad z księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. (…) Księża się nie dziwili, że śpię u niego”.

Po kilkunastu miesiącach niewolenia Katarzyna odważyła się opowiedzieć wszystko pedagogowi ze świetlicy. Księdza Romana aresztowano w czerwcu 2008 roku.

Zostaje skazany w marcu 2010 roku przez Sąd Rejonowy w Stargardzie: „Działając w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, w krótkich odstępach czasu, wielokrotnie, co najmniej kilkadziesiąt razy, nadużywając zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego, obcował płciowo z małoletnią, wówczas w wieku 13-14 lat, w ten sposób, że rozbierał ją i odbywał stosunek seksualny, wprowadzając członka do pochwy małoletniej, oraz wielokrotnie doprowadzał do poddania się innym czynnościom seksualnym i do wykonywania takich czynności w ten sposób, że dotykał wyżej wymienioną po piersiach i po kroczu, całował ją po piersiach i po kroczu, kazał małoletniej dotykać swojego członka, przy czym tego dopuścił się, mając ograniczoną w stopniu znacznym zdolność kierowania swym postępowaniem”.

To właśnie ta „ograniczona poczytalność” sprawiła, że ksiądz dostał raptem cztery lata więzienia oraz czteroletni zakaz wykonywania zawodów związanych z nauczaniem dzieci.

Spóźniona reakcja

Reporterka „DF” Justyna Kopińska ustaliła, że po wyjściu z więzienia ksiądz Roman trafił do domu księży emerytów prowadzonego przez Towarzystwo Chrystusowe w Puszczykowie, willowej miejscowości pod Poznaniem. Ksiądz pedofil nie tylko odprawiał tam msze, ale korespondował z dziećmi przez Facebooka.

Dopiero po reportażu zareagowały instytucje kościelne. Najpierw abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który wcześniej nie chciał rozmawiać z Kopińską o pedofilii, pisze list do ks. Ryszarda Głowackiego, generała chrystusowców. Prosi o jak najszybsze kościelne postępowanie karno-administracyjne. „Tego rodzaju czyny, jak mówił papież Franciszek, to coś więcej niż czyny niegodziwe; grzechy nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich ze strony duchowieństwa są wstrząsem dla wiary w Boga i pokładanej w Nim nadziei” – pisze arcybiskup.

Tego samego dnia ks. Głowacki odpisuje: „Za zaistniałą sytuację popełnienia przez naszego kapłana przestępstwa i jego konsekwencje serdecznie przepraszam pokrzywdzonych oraz wszystkich wiernych Kościoła, którzy poczuli się zgorszeni, a ich chrześcijańska wiara została wystawiona na próbę”. Dodaje, że sprawa toczy się przed kościelnym sądem kanonicznym.
Tajemnicza pomoc

Czy Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej próbowało pomóc pokrzywdzonej? Prawnik zgromadzenia Krzysztof Wyrwa zapewnia wtedy: – Towarzystwo Chrystusowe nie ponosi odpowiedzialności za złe czyny księdza Romana, który skrzywdził dziewczynkę bez wiedzy przełożonych. Ale chciało jej pomóc. Złożona została konkretna propozycja finansowa, która mogłaby być przeznaczona np. na leczenie czy terapię, ale nie została przez drugą stronę przyjęta. O konkretnej sumie nie mogę mówić, bo obowiązuje mnie tajemnica adwokacka.

Gdyby ofiara księdza Romana, dziś dorosła już kobieta, przyjęła wtedy propozycję chrystusowców, warunkiem ugody byłoby zapewne zrzeczenie się dalszych roszczeń – tak było w innych przypadkach. To zamykałoby drogę do sądu. Dziś wiemy już, że Katarzyna zdecydowała się na walkę przed sądem.
Pracownik grzeszy, pracodawca płaci?

Mecenas Jarosław Głuchowski składa w jej imieniu pozew cywilny w poznańskim sądzie okręgowym, bo tutaj siedzibę mają chrystusowcy. Pozywa dwa podmioty: Towarzystwo Chrystusowe i Dom Zakonny Towarzystwa Chrystusowego.

W piśmie do sądu powołuje się na trzy przepisy, na podstawie których można przypisać chrystusowcom odpowiedzialność za przestępcze czyny księdza Romana.

Sędzia Łosik, która w styczniu tego roku wydaje wyrok, uznaje, że zastosowanie ma jeden z nich: artykuł 430 kodeksu cywilnego. Brzmi on: „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności”. Mówiąc krótko: pracodawca odpowiada za czyny pracownika.

Wyrok sędzi Łosik przez dziewięć miesięcy pozostawał tajemnicą. Dotarliśmy do najważniejszych fragmentów jego uzasadnienia.

Sędzia rozłożyła art. 430 na czynniki pierwsze.

„Powierzenie wykonania czynności to w istocie nie polecenie podjęcia konkretnego działania, ale raczej powierzenie pewnego zakresu zadań i obowiązków do realizacji” – napisze w uzasadnieniu.

Nie ma wątpliwości, że za szkodę wyrządzoną Katarzynie odpowiada ksiądz Roman, w końcu został skazany prawomocnym wyrokiem. Ale problem pojawia się przy ostatniej części artykułu. Czy szkoda została wyrządzona „przy wykonywaniu powierzonej czynności”? A może tylko „przy okazji”? Sędzia Łosik musi to ustalić, jeśli chce zastosować ten artykuł.

Zaczyna od zbadania, kto i jakie czynności powierzał księdzu Romanowi. Sięga do kościelnego prawa kanonicznego. Ustala, że ksiądz Roman ukończył nowicjat, gdzie sprawdzano „jego przydatność do udziału w strukturach pozwanego [Towarzystwa Chrystusowego]”, a potem seminarium. I zaczął pracę – prowadził lekcje religii w szkole. Chrystusowcy musieli co prawda porozumieć się w tej sprawie z miejscowym biskupem, ale ksiądz Roman nadal im podlegał.
Przełożeni i współbracia zeznają też, że do obowiązków księdza Romana należało również odprawianie mszy, udzielanie sakramentów, kontakt z wiernymi, udział w pielgrzymkach. Ale głównie „powierzano mu duszpasterstwo młodzieży”. Ksiądz Roman był „postrzegany jako osoba posiadająca szczególne predyspozycje w tym kierunku”. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że to wszystko nie budzi wątpliwości i najistotniejszą kwestią było ustalenie, czy ksiądz Roman dopuścił się seksualnych nadużyć wobec Katarzyny przy wykonywaniu powierzonych mu zadań.

Adwokat Katarzyny uważał, że należy przyjąć „szeroką i liberalną interpretację” pojęcia „przy wykonywaniu czynności”. Prawnicy chrystusowców opowiadali się za „wąską interpretacją”. Chcieli, by sąd uznał, że molestując i gwałcąc nastolatkę, ksiądz Roman „realizował cel osobisty”, co „wyłącza odpowiedzialność zwierzchnika [Kościoła]”.

Sędzia Anna Łosik uznaje jednak, że takiej interpretacji nie można pogodzić z „koniecznością zapewnienia poszkodowanym odpowiedniej ochrony prawnej”. I przekonuje, że to powierzający wykonanie jakiegoś działania ponosi ryzyko wyboru do tego właściwych osób. Ksiądz, jak czytamy w wyroku, podlega zwierzchnikom przy wykonywaniu swoich obowiązków, nawet jeśli zwierzchnik nie nadzoruje go w sposób stały i pozostawia mu margines samodzielności.
Stanowisko, które sprzyja molestowaniu

Sędzia Łosik sięga też do publikacji toruńskiego prawnika prof. Mirosława Nesterowicza, który badał naukowo kwestię odpowiedzialności kościelnych instytucji za pedofilię księży. Nesterowicz uważa, że „przyjęcie odpowiedzialności Kościoła za molestowanie małoletnich przez księży wynika przede wszystkim z faktu, że sprawcy rzeczonych działań wykorzystywali swoją pozycję duchownych osób publicznych, mając wielki autorytet u małoletnich jako przedstawiciele Pana Boga na ziemi”.

Ofiary księży pedofilów to głównie uczniowie chodzący na religię czy kółka katechetyczne w parafiach albo ministranci mający zaufanie do księży. Dlatego prof. Nesterowicz uważa, że gdyby sprawcy nie byli księżmi, to do molestowania by nie doszło, bo małoletni nie mieliby okazji do spotkań z nimi. To stanowisko księdza stwarza możliwości takich kontaktów, sprzyja molestowaniu i je ułatwia, ma też związek z zadaniami powierzonymi księżom przez przełożonych.

Nesterowicz analizuje szczegółowo sytuacje, gdy księża wykorzystują seksualnie dzieci. Gdy dochodzi do tego w „miejscach służbowych”, czyli na plebanii, w salkach katechetycznych czy w kościele, to można sięgać po artykuł mówiący o odpowiedzialności przełożonych.

Inna sytuacja jest, gdy ksiądz prowadzi podwójne życie, w czasie wolnym i poza parafią, czyli na przykład zawiera znajomości ze swoimi ofiarami na dworcach kolejowych czy w klubach gejowskich.

„Z reguły występuje wówczas incognito jako zwykły obywatel. Tu kończy się stosunek podległości, a ksiądz staje się osobą prywatną i tylko on sam ponosi odpowiedzialność za swoje czyny seksualne” – taki pogląd Nesterowicza przywołuje sędzia Łosik.
Ksiądz może więcej

Bogatsza w taką wiedzę sędzia Łosik sprawdza, jak było w przypadku Katarzyny. I odnotowuje: „Do zawarcia znajomości doszło na lekcji religii (…). Chcąc wzbudzić zaufanie i nawiązać z nią kontakt, wysłał kartkę z rekolekcji. Wyjaśnił, że dziewczyna nie ma się czego obawiać, bo ksiądz nie wprosi się na kawę . Deklarował, że się za nią modli. Treść tej pocztówki wyraźnie wskazuje, że podkreślał swoją rolę księdza”.

Łosik zwraca też uwagę, że ksiądz Roman zapraszał Katarzynę na plebanię, czyli właśnie do „miejsca służbowego”, a pretekstem była pomoc w nauce matematyki. I że już przy pierwszym spotkaniu ją wykorzystał. Także rozmawiając z jej rodzicami, nie występował jako osoba prywatna, lecz jako wikary parafii, do której należeli. „Zawsze był w stroju służbowym. Matka powódki wyraziła zgodę na wyjazd córki na rekolekcje, a potem na pielgrzymkę, bo jechał tam ksiądz, który opiekował się młodzieżą, osobiście deklarujący, że zajmie się jej córką” – wylicza sędzia Anna Łosik.

Na pielgrzymce ksiądz Roman też próbował dobierać się do dziewczynki. A gdy potem przejął nad nią całkowitą opiekę, to znów argumentem ważnym dla matki był fakt, że propozycję wsparcia składa miejscowy ksiądz.

„Gdyby nie jego działalność w parafii, do której należała rodzina, gdyby nie zaufanie, którym go darzyli jako księdza, do przejęcia opieki z pewnością nie doszłoby” – napisze potem sędzia Anna Łosik. I doda, że matka Katarzyny podczas przesłuchania w sądzie wiele razy mówiła: „Ksiądz to jak Bóg”.

Ksiądz Roman z racji swojej posługi mógł więcej niż każdy inny pedofil. Chodził z Katarzyną do lekarzy czy psychologa. Załatwił jej mieszkanie u sióstr zakonnych, a następnie odwiedzał ją w pokoju. Sędzia Łosik zauważa w wyroku, że gdyby nie był księdzem, nie mógłby tego robić: „Z pewnością siostry zakonne nie byłyby w stanie tolerować regularnych wizyt dorosłego trzydziestolatka w pokoju trzynastolatki. W wypadku księdza zezwalały na to, albowiem był księdzem”.

Ksiądz Roman uzależniał ofiarę od siebie, zmuszał do modlitwy i spowiedzi, co też wiązało się z jego pracą. Nie tylko nie ukrywał, że jest księdzem, ale wręcz to manifestował. Dlatego nie ma znaczenia, że czasem wykorzystał Katarzynę poza „miejscem służbowym”, w mieszkaniu swojej matki.

To było jedno, długie przestępstwo, zauważa sędzia Łosik, więc kluczowe są okoliczności zawarcia znajomości. Od nich zależy odpowiedzialność chrystusowców. Sędzia tę odpowiedzialność dostrzega: „Gdyby ksiądz nie uczył religii, gdyby nie był księdzem, to do jego spotkania z pokrzywdzoną w ogóle nie doszłoby. Gdyby nie wykorzystał swojej funkcji księdza do zdobycia zaufania pokrzywdzonej, szkoda nie zostałaby wyrządzona”.

Z uzasadnienia wyroku dowiadujemy się też, jaka mogła być linia obrony chrystusowców. Sugerowali, że między księdzem a Katarzyną nawiązała się więź emocjonalna. Ale sędzia Łosik to obala. Stwierdza, że takie sugestie wpisują się w „najgorsze stereotypy”. „Chyba że więź tę rozpatrywać się będzie w kategoriach syndromu sztokholmskiego, na co zresztą zwracali uwagę biegli także w sprawie karnej” – stwierdza kategorycznie. Podkreśla, że nastolatka nie miała żadnej możliwości, by sprzeciwić się oprawcy, który w jej środowisku cieszył się szczególnym autorytetem.

„W małych wiejskich środowiskach szacunek członków lokalnej społeczności wobec duchownych jest większy niż wobec policjanta. Prawdziwości powyższej tezy dowodzi choćby reakcja mieszkańców wsi po ujawnieniu przestępstwa. To powódka była wymieniana i narażona na społeczny ostracyzm, a nie sprawca będący księdzem” – zauważa sędzia.
Kto trafia do chrystusowców?

Towarzystwo Chrystusowe, jak zauważa sędzia Łosik, nawet nie spróbowało przekonać sądu, że nie ponosi winy za przyjęcie księdza Romana w swoje szeregi. A opinie biegłych psychiatrów, którzy badali duchownego w sprawie karnej, były miażdżące: „Wynika [z nich] jednoznacznie, że czynności polegające na kontaktach z młodzieżą parafialną, w szczególności zaś nauka katechezy, zostały powierzone osobie, u której rozpoznano zaburzenia preferencji seksualnych (popęd erotyczno-seksualny ukierunkowany pedofilnie), stwierdzono cechy osobowości nieprawidłowej, zaburzenia w sferze uczuć, popędów i w sferze motywacyjnej osobowości przejawiające się niedokształceniem uczuciowości wyższej, zaburzonym autokrytycyzmem w ocenie swego postępowania, postawą podporządkowania i dominowania nad małoletnim” – pisze sędzia.

Skłonności i zachowania pedofilskie ksiądz Roman miał mieć już wcześniej, przeżywał fantazje z małoletnimi, dążył do ich realizowania. To było tak silne, że biegli dopatrzyli się u niego znacznego ograniczenia zdolności do kierowania swoim postępowaniem. To z kolei wpłynęło na łagodniejszą karę.

Sędzia zastanawia się, czy Towarzystwo Chrystusowe właściwie weryfikuje kandydatów na księży. Powołując się na zeznania świadków, których powołali sami chrystusowcy, stwierdza: „Kontrola przydatności kandydata do stanu duchownego polegała raczej na braku sygnałów o przeciwwskazaniach niż realnej weryfikacji”.

Gdyby chrystusowcy przedstawili szczegółową procedurę, która weryfikuje kandydatów, sędzia mogłaby ją ocenić. Biegli mogliby nawet ustalić, że zgromadzenie nie było w stanie wykryć „osoby z tak groźnymi zaburzeniami”. Ale chrystusowcy takiej procedury nie pokazali.

Sędzia Łosik przypomina, że wytyczne w sprawie zwalczania pedofilii Konferencja Episkopatu Polski przyjęła cztery lata temu, czyli już po dramacie Katarzyny. Gdy ksiądz Roman zostawał duchownym, nie było wewnętrznych przepisów dotyczących walki z pedofilią. Ale sędzia uważa, że to nie może zwalniać chrystusowców z odpowiedzialności. Bo „problem nadużyć seksualnych duchownych wobec dzieci nie pojawił się dopiero w ostatnich latach”. Sędzia przypomina skandale pedofilskie w Australii, Austrii, Holandii, Irlandii czy Stanach Zjednoczonych, zauważa, że już w 2002 roku mówił o tym papież Jan Paweł II.

Zgromadzenie chrystusowców nie jest duże. To około 400-500 członków, w większości kapłanów. Dlatego sędzia uważa, że „rzetelna selekcja zdatności do pracy nie powinna nastręczać większych problemów”, a ksiądz Roman nigdy nie powinien być skierowany do pracy z dziećmi.
Precedens

Ale chrystusowcy w trakcie procesu próbują też innej taktyki. Pytają, dlaczego Katarzyna nie wytoczyła procesu księdzu Romanowi. Sędzia Łosik odpowiada im, że ofiara miała prawo wybrać, kogo pozywa, a poza tym to sami chrystusowcy uniemożliwili finansowe ściganie księdza Romana.

„Ksiądz nie tylko nie został wydalony ze zgromadzenia zakonnego, ale do dziś nie zakończono wobec niego postępowania kanonicznego” – ujawnia w uzasadnieniu wyroku, co jest o tyle ważne, że o takim postępowaniu prawnik chrystusowców mówił dziennikarzom już prawie dwa lata temu.

Z wyroku dowiadujemy się też, że ksiądz Roman nadal jest na utrzymaniu Towarzystwa Chrystusowców, nie ma żadnego majątku, bo wszystkiego, co miał, pozbył się, gdy wstępował do zgromadzenia.

„Sprawca może liczyć na dalsze wsparcie przełożonych” – zauważa sędzia Łosik. I dodaje: „W tych okolicznościach nie sposób przyjąć, że powódka ma jakiekolwiek realne możliwości uzyskania zadośćuczynienia od sprawcy”.

Dodaje, że gdyby wydalono księdza, to jako zwykły obywatel musiałby podjąć pracę, a jego ofiara mogłaby żądać od niego zadośćuczynienia.

– Ten wyrok to precedens na skalę kraju, sąd po raz pierwszy w takiej sytuacji stwierdził odpowiedzialność z art. 430 kodeksu cywilnego. Ale wyrok nie jest prawomocny – mówi adwokat Krzysztof Wyrwa, pełnomocnik chrystusowców.

Wyrwa nie pierwszy raz reprezentuje Kościół w sprawach wytaczanych przez ofiary pedofilów w sutannach. Był pełnomocnikiem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej w procesie, który wytoczył jej Marcin K., molestowany w dzieciństwie przez księdza. Sprawcę skazano na dwa lata bezwzględnego więzienia, a jego ofiara w 2012 roku zażądała 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sąd nie zdążył rozstrzygnąć, czy diecezja i parafia odpowiadają za księdza, bo po trzech latach procesu strony zawarły ugodę. Molestowany wycofał pozew, a diecezja i parafia w geście „chrześcijańskiej pomocy” zrekompensowały koszty terapii psychologicznej. Kwoty nie podano, ale część mediów podawała, powołując się na nieoficjalne ustalenia, że było to 150 tysięcy złotych.

– To pierwszy przypadek w historii, kiedy Kościół zgodził się na jakąś formę kompensaty za to, co się stało – komentował Adam Bodnar, wtedy wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, dziś rzecznik praw obywatelskich. Adwokat Wyrwa się z tym nie zgadzał: – Pozew został cofnięty i zrzeczono się roszczeń z tego tytułu, nie ma żadnej odpowiedzialności diecezji i parafii. Był tylko gest dobrej woli, a nie obowiązek w zakresie, który uznaliśmy od początku, żeby terapię skompensować.

Przy sprawie księdza Romana pełnomocnikowi chrystusowców pozostało tylko pytanie: – Nie ma cienia wątpliwości, że sprawcą był ksiądz, że został skazany, że odsiedział karę, że zrobił wielką krzywdę pokrzywdzonej. To było karygodne, ale czy ma za to odpowiadać Towarzystwo Chrystusowe?

Wyrwa uważa, że treść przepisu, na który powołała się sędzia Łosik, nie jest jednoznaczna. I przekonuje, że o odpowiedzialności chrystusowców można by mówić, gdyby przełożeni księdza Romana wiedzieli o jego czynach.

Chrystusowcy wyrok zaskarżyli. Rozprawa apelacyjna zaplanowana jest na 20 września.

http://wyborcza.pl/…/7,127290,23920561,kosciol-placi-za-ped…

Źródło
Opublikowano: 2018-09-17 14:41:00

Członkowie Partii Razem mówili o świeckości instytucji publicznych oraz sposobach wsparcia przez samorząd walkę z pedofilią

Dziennik Bałtycki zrelacjonował konferencję prasową pomorskich okręgów Razem na temat świeckości instytucji publicznych.

"Nie mamy obowiązku komukolwiek ujawniać, jaką religię wyznajemy ani faktu bycia osobami niewierzącymi. My i nasze dzieci nie musimy być mimowolnymi uczestnikami praktyk religijnych odprawianych pod pozorem uroczystości samorządowych albo państwowych. I przede wszystkim nikt nie musi, jeśli nie chce, posyłać dzieci na religię, składać tzw. “rezygnacji z uczestnictwa w lekcjach religii” ani być narażonym na ostracyzm w szkole, miejscu pracy czy wypoczynku z powodów religijnych. Możemy zadbać o świeckie państwo już na poziomie samorządowym".

Członkowie Partii Razem mówili o świeckości instytucji publicznych oraz sposobach wsparcia przez samorząd walkę z pedofilią

Źródło
Opublikowano: 2018-09-17 08:15:00

„Moim obowiązkiem jest mówić o polityce”. Tomek Sikora, jakiego nikt do tej pory nie znał

Łukasz Najder:

dlaczego jebło i nie ma nadziei, odc. 478

"- Wsparcie dla tych, którym jest ciężko, nie jest w porządku?

Mówisz o 500 plus?

– Na przykład.

Niemcy, Anglia czy Francja mogą sobie na takie wsparcie pozwalać, ponieważ pożyczają pieniądze na ułamek odsetek. Natomiast my się poważnie zadłużamy. Gdyby te pieniądze szły na zmniejszanie długu, bylibyśmy w innym miejscu. Taka pomoc to propaganda.

– Nie, Tomku. Widziałam na wakacjach ludzi z dziećmi, którzy do tej pory nie mogli sobie pozwolić na wyjazd.

Ale każda danina osłabia człowieka. Jak z tym żebrakiem. Kiedy stoi i macha puszką, to ja mu nie daję. Ile kobiet wypchnięto z rynku pracy?

[…]

(Uważasz, że bogaci ludzie powinni płacić wyższe podatki?)

– No ale powinni płacić liniowy czy najwyższy?

Liniowy. Nie zapominam o tym, że ci, którzy prowadzą interesy, strasznie harują. Ktoś pracuje osiem godzin, wychodzi z pracy i ma swoje normalne życie. A ludzie wolnych zawodów i prywatni przedsiębiorcy ciągną swoje problemy za sobą, do łóżka i do snu. Nawet nie potrafią wyjechać i wypocząć. I dlaczego mają być napiętnowani? Za to, że zatrudniają innych ludzi? Jeśli ktoś chce, to może się obnosić z bogactwem albo założyć fundację wspomagającą innych, ale jego psim obowiązkiem jest mieć nadwyżkę, by podołać konkurencji, rozwijać się technologicznie i wspierać badania w swojej dziedzinie. Popierający populistów w ogóle nie zdają sobie sprawy, jaka odpowiedzialność wiąże się z bogactwem.

[…]

– A co ty, Tomek Sikora, możesz zrobić, by zmienić Polskę?

Zamiast biadolić i narzekać, mogę zrobić filmiki profrekwencyjne, brać udział w manifestacjach, które, swoją drogą, uwielbiam, bo spotykam na nich uprzejmych, życzliwych ludzi.

Ludzi na innym poziomie niż rozjuszona masa z „Gazety Polskiej” wykrzykująca hasła, których w ogóle nie rozumie. „Komuniści i złodzieje” do tych, których nie znają i nie wiedzą, czym oni się zajmują. Masa ubezwłasnowolniona propagandą polityków, notabene inteligentnych, którzy robią na nich kariery, biznes i tyle.

Tymczasem na demonstracjach, na które chodzę, czuję, że jestem wśród osób opowiadających się za wartościami, które są najważniejsze: demokracja, kultura osobista i poszanowanie drugiego człowieka".

„Moim obowiązkiem jest mówić o polityce”. Tomek Sikora, jakiego nikt do tej pory nie znał

– Mierzi mnie stanowisko polskiego Kościoła, który nie bierze na siebie żadnej odpowiedzialności za moralność tego narodu, tylko gada o polityce i zamachu smoleńskim – mówi Tomek Sikora. Publikujemy fragment

Źródło
Opublikowano: 2018-09-17 00:08:21