Wyraźnie ostatnio widać jak prawicowa propaganda z determinacją próbuje napisać na nowo historię polskiej lewicy. Lewica, ta „dobra”, ta tolerowana przez prawicę, czyli lewica PPS-owska, jest dla potrzeb tej propagandy obdzierana z wszelkiej tożsamości, ideowości i symboliki. Wszystko po to by zrobić z niej taką ewentualnie trochę bardziej wrażliwą społecznie wersję konserwatywnej prawicy. Lewicę obdziera się więc z Czerwonych Sztandarów, z międzynarodowej solidarności proletariatu, z walki klas, z Karola Marksa, z pierwszomajowego Święta Pracy.
Obdziera się ją też z antyklerykalizmu i próbuje się stworzyć jej obraz jako ruchu, której w dużej mierze opierał się na religii. Oczywiście uczciwie zauważmy, że do zafałszowania obrazu historii lewicy przyczyniają się też osoby związane z lewicą współczesną, którzy albo historii własnego ruchu nie znają, albo gotowe są kłamać na zlecenie prawicowej propagandy.
Przypomina nam się, że to nikt inny jak Krzysztof Gawkowski, obecny szef klubu parlamentarnego Lewicy, twierdził w mediach, że Ignacy Daszyński „zawsze zaczynał spotkania z wyborcami od 'Szczęść Boże'”, a Kazimierz Kik, były działacz PZPR i SLD, przekonywał, że PPS w ogóle zaczynała swe wiece wyborcze od … mszy świętych.
Oczywiście jedno i drugie jest kłamstwem, z tym że przynajmniej wypowiedź pana Gawkowskiego jest jakimś tam dalekim echem rzeczywistych wydarzeń.
Bajka o tym, że Ignacy Daszyński od „Szczęść Boże” zaczynał swe spotkania z wyborcami (a nawet jak twierdzą niektórzy – wszystkie publiczne wystąpienia bądź przemówienia w parlamencie!) bierze się prawdopodobnie z anegdoty, którą opowiedział w swoich wspomnieniach.
Otóż Daszyński pisał z nich, że towarzysze podśmiewali się trochę z niego, gdy wchodząc do chłopskich chat na małopolskiej wsi, witał gospodarzy słowami „Pochwalony Jezus Chrystus”. Pierwszy premier niepodległej Polski miał bowiem świadomość tego, że u wierzących słowa te były ogólnie przyjętą formułą grzecznego powitania. Daszyński, będąc zdecydowanym antyklerykałem, nie walczył jednak z samą religią, a wręcz podkreślał, że np. popularny wśród katolików „ideał Chrystusa” jako symbolu równości może pomóc socjalistom w agitacji. Dodawał też, że nawet pośród księży znajdują się czasem szlachetni ludzie, jak np. Piotr Ściegienny, którzy poświęcają swe życie walce o nowy, sprawiedliwy ustrój społeczny. Wyrażał też nadzieję, że część uboższego duchowieństwa będzie kiedyś gotowa utworzyć własne stronnictwo, które wspólnie z socjalistami podejmie walkę nie tylko z hierarchią kościelną, ale i z całym systemem kapitalistycznym. Oczywiście niektórzy mogą powiedzieć, że Daszyński był trochę niekonsekwentny, gdy sprzeciwiał się zaangażowaniu kościoła w politykę i wykorzystywaniu w niej religii, a sam próbował wykorzystywać przekonania religijne dla celów własnych i dla celów swojego obozu politycznego, ale cóż – nikt nie jest idealny.
Choć Daszyński zapewniał, że z samą religią nie walczy, to jednak wskazywał na obłudę osób, które zapewniają, że są „wierzące”. Według Daszyńskiego religia katolicka była szczera „tylko u chłopów i u najbiedniejszej warstwy robotniczej. To co poza tymi warstwami mieni się religijnym, jest nieraz zbiorem pustych obrządków, albo często bardzo kabotynizmem szczególnego rodzaju, jeżeli nie głupotą graniczącą z idiotyzmem”. Toteż podkreślał Daszyński, że jego uwagi o poszanowaniu religii odnoszą się tylko do tych ludzi biednych i niewyedukowanych oraz nielicznych znanych mu przykładów z innych warstw społecznych, czyli do osób „których uczucia się rzeczywistą religią, a nie kłamstwem konwencjonalnym”.
Wobec kościoła zajmował Daszyński stanowisko zdecydowanie konfrontacyjne, zaznaczając jednak, że winę za to ponosi sam kościół i jego bezwzględnie wrogie stanowisko wobec ruchu socjalistycznego. „Dopiero kiedy nas biskupi i księża zaczęli zwalczać w dziki sposób, broniliśmy się, jakieśmy umieli” – pisał we wspomnieniach.
—
Na załączonym obrazku jedna z antyklerykalnych grafik Polskiej Partii Socjalistycznej.
You can clearly see how right-wing propaganda with determination tries to rewrite the history of the Polish left. The left, the ′′ good ′′ one, the one tolerated by the right-wing, i.e. the PPS left, is ripped from all identity, ideality and symbolism for the needs of this propaganda. All to make it such a slightly more socially sensitive version of the conservative right. So the left is ripped off from Red Banner, international solidarity of the proletariat, class fight, Karol Marks, from the first May Labor Day.
It is also ripped from anticlericalism and tried to create an image of it as a movement, which it was largely based on religion. Of course, let us point out fairly that people related to the contemporary left also contribute to the fake image of the history of the left, who either do not know the history of their own movement or are ready to lie on behalf of right-wing propaganda.
We are reminded that it was no other than Christopher Gawkowski, the current head of the Left-wing parliamentary club, claimed in the media that Ignacy Daszyński ′′ always started meetings with voters from 'God bless’ „, and Kazimierz Kik, former activist of the PZPR and SLD, convinced that PPS even started its election rallies with… holy mass.
Obviously, both are a lie, with the fact that at least Mr. Gawkowski’s statement is some distant echo of real events.
A fairy tale about the fact that Ignacy Daszyński started his meetings with voters (and even as some people claim – all public speeches or speeches in parliament! ) is probably from an anecdote he told in his memories.
The answer is: Daszyński wrote from them that his comrades made fun of him when entering peasant chat in the Lesser Poland village, he welcomed the hosts with the words ′′ Praise Jesus Christ „. The first prime minister of independent Poland was aware that in believers these words were generally accepted the formula of a polite welcome. Daszyński, being a strong anti-clerical, did not fight the religion itself, but even stressed that e.g. popular among Catholics ′′ the ideal of Christ ′′ as a symbol of equality can help socialists in agitation. He also added that even among priests there are sometimes noble people, such as: Piotr Ściegienny, who sacrifice their lives to fight for a new, fair social system. He also expressed the hope that part of the poorer clergy will someday be ready to create their own party, which together with socialists will fight not only against the church hierarchy, but also with the entire capitalist system. Of course some people can say that Daszyński was a bit inconsistent when he opposed the church’s involvement in politics and exploited religion in it, and tried to use religious beliefs for his own and for the purpose of his political camp, but well – nobody is perfect.
Although Daszyński assured that he did not fight with religion itself, he pointed to the hypocrisy of people who ensure that they are ′′ believers „. According to Daszyński, Catholic religion was honest ′′ only in peasants and in the poorest worker layer. What beyond these layers is glowing religious is sometimes a collection of empty rituals, or often very cabotinism of a special type, if not stupidity bordering with idiocy „. Therefore, Daszyński stressed that his comments about respect for religion relate only to these poor and uneducated people and few examples known to him from other social layers, i.e. people ′′ whose feelings are real religion, not a conventional lie „.
In view of the church, Daszyński was definitely confrontational, however, pointing out that the church itself and its absolutely hostile position towards socialist movement. ′′ It was only when the bishops and priests started fighting us in a wild way that we defended ourselves as we could ′′ – he wrote in memories.
—
In the attached picture one of the anti-clerical graphics of the Polish Socialist Party.
Translated
Źródło
Opublikowano: 2020-09-06 16:46:11