Jeżeli więc to jednak każdy z nas musi dokonywać spontanicznie i suwerennie wybo

Piotr Ikonowicz:


Jeżeli więc to jednak każdy z nas musi dokonywać spontanicznie i suwerennie wyborów między dobrem a złem w procesie stawania się człowiekiem wyzwolonym to możemy wykluczyć, że wybierać będziemy również źle. Musimy się, zatem zgodzić z Zygmuntem Baumanem, że „…niepewność jest znajomym gruntem dla osoby moralnej i jedyną ziemią, na której moralność może wykiełkować i rozkwitnąć.”
Odrzucenie moralności niemoralnego systemu to jedno, a pewność podejmowania właściwych wyborów w drodze ku lepszemu światu to zadanie wymagające konkretnych wskazówek, zasad osadzonych w realiach toczącej się walki o sprawiedliwość. Napięcie między indywidualnym aktem moralnym dotyczącym konkretnych ludzi, o których pisze Strzelecki, a wymogami walki o dobro ogółu, wyzwolenie ludzkości, nasila się w miarę jak ta przestaje być teoretyczną konstrukcją Gramsciego, a staje praktyczna rewolucją Lwa Trockiego. W piśmiennictwie lewicowym na szczególną uwagę zasługują przemyślenia tego właśnie teoretyka i praktyka rewolucji.
Osią jego wywodów jest z ujmowaniem moralności jako czegoś stojącego poza układem sprzeczności i interesów społecznych, poza historią . Odrzuca on oskarżenie, iż bolszewicy hołdują „jezuickiej” zasadzie „cel uświęca środki”: „Czy jednak kłamstwo i przemoc „same w sobie” godne są potępienia?” – pyta rewolucjonista. „Oczywiście – tak jak i klasowe społeczeństwo, z którego się zrodziły. Społeczeństwo bez sprzeczności społecznych będzie, rzecz zrozumiała, społeczeństwem bez kłamstwa i przemocy. Jednak sposób przerzucić do niego mostu w inny sposób, niż rewolucyjny, tj. środkami przemocy.” I dalej „…Lenin odmawiał uznawania zasad moralnych, ustanowionych dla niewolników przez właścicieli niewolników, a nigdy przez nich nie przestrzeganych; wzywał on proletariat do rozszerzania walki klasowej także na sferę moralności. Kto korzy się przed zasadami ustanowionymi przez wroga, ten nigdy wroga nie pokona!”
Czy zatem wystarczy postawić przed sobą szlachetny cel, aby w imię jego osiągnięcia można było przebierać w środkach? Nie sądzę. Choć w walce z bezwzględnym przeciwnikiem rygorystyczne trzymanie się tej konstatacji zwykle osłabia pozycję tego, kto stoi po stronie humanistycznych wartości. Dlatego wypada zgodzić się z Trockim i Baumanem jednocześnie. Oceny stosowanych środków nie sposób wyjmować z historycznego i społecznego kontekstu, a i tak każda decyzja będzie wymagała odrębnego aktu woli i będzie obciążona niepewnością. Bo tylko owa niepewność daje nam szanse na zachowanie człowieczeństwa. A tylko to pozwala nie zagubić najszlachetniejszego nawet celu.

Źródło
Opublikowano: 2012-12-19 11:56:42