Kongres USA dopuszczając tortury i coraz bardziej powszechną i nie kontrolowaną

Piotr Ikonowicz:


Kongres dopuszczając tortury i coraz bardziej powszechną i nie kontrolowaną inwigilację obywateli w walce z terroryzmem powoływał się na konieczność obrony demokracji. Ale czyż istotą demokracji, tym, co ją różni od tyranii, nie jest właśnie wyrzeczenie się tortur? Może się, bowiem okazać, że ewentualne zwycięstwo w tej walce będzie zwycięstwem pyrrusowym. A ludzie, którzy przestaną się bać terrorystów będą mieli powody, aby obawiać się własnego rządu.
W tym wypadku wolność, godność ludzka okazały się mniej ważne od bezpieczeństwa i skuteczności działania światowego mocarstwa. Interweniując na przestrzeni dziejów w różnych punktach globu czynią tak w obronie „amerykańskiego stylu życia”, czyli pewnego modelu ustrojowego opartego raczej na konkurencji niż współpracy. Jest to model zwiększający nierówności społeczne i premiujący zwycięzców w wyścigu w ramach zasady „winner takes all” (zwycięzca bierze wszystko). Ekspansja amerykańska jest, więc ofensywą pewnego modelu i określonej hierarchii wartości. Opiera się on na przeciwstawieniu sobie ideału wolności i z wyraźnym postawieniem indywidualnej swobody dążenia do egoistycznych celów jednostki ponad dobro wspólne i egalitaryzm. A zatem teorie społeczno-gospodarcze formułowane w oparciu o model amerykański kierują się specyficznym kodeksem moralnym przedkładającym egoizm ponad altruizm. Alexis de Toqueville obawiał się by demokracja nie stała się dyktaturą większości. Dzisiejsza Ameryka ze swoim zinstytucjonalizowanym lobbingiem, pozwalającym, inaczej niż w Europie, w majestacie prawa kupować interesy polityczne, stała się miejscem panowania bogatej mniejszości nad większością, która przegrywa wyścig o pieniądze i pozycje społeczne. W Ameryce, więc większość przegrywa wybory, bo taki panuje tam ustrój. Nikt tam nie udaje, że najważniejsze głosowanie nie odbywa się nie kartką wyborczą tylko pakietami akcji.
Przykład amerykański jest tym ważniejszy dla niniejszych rozważań, im bardziej jest bez pruderyjny, brutalny i wyrazisty. O tym, że demokracja nie jest wbrew swej etymologii „władzą ludu” pisał już w latach 30-tych ubiegłego wieku Ortega i Gasset: „W wyborach powszechnych masy nie podejmują decyzji, ich rola polega na przyłączaniu się do decyzji podjętej przez taką czy inną mniejszość” Zgadzając się z tą konstatacją uważam, że jest do pomyślenia taka demokracja, która rzeczywiście wyrównuje szanse, oddając decyzje w ręce większości, która wedle wszelkiego prawdopodobieństwa będzie służyć o wiele lepiej dobru wspólnemu, Rzeczpospolitej, niż najbardziej nawet światła mniejszość.

Źródło
Opublikowano: 2012-12-19 12:39:36