Marksiści dość nieufnie lub wręcz wrogo odnoszą się do roztrząsania kwestii etyc

Piotr Ikonowicz:


Marksiści dość nieufnie lub wręcz wrogo odnoszą się do roztrząsania kwestii etycznych w oderwaniu od walki klas, nazywając takie dywagacje pogardliwie „moralizowaniem”. Jest to wynik obawy przed sprowadzeniem przemiany społecznej do indywidualnego zadania moralnego. W myśl zasady: lepsi ludzie stanowić będą lepsze społeczeństwo. Zdaje się tu przeważać przekonanie, że przemiana ustrojowa jest jedyną i wyłączną drogą. Że zastąpienie wyniszczającej wzajemnie konkurencji, współpracą dla dobra wspólnego uczyni ludzi automatycznie lepszymi. Tymczasem wszelkie próby tworzenia takiego nowego systemu rozbijały się w dużej mierze o starą mieszczańską, kapitalistyczną moralność, która nakaz działania na rzecz wspólnoty odrzucała w imię egoistycznych, materialnych interesów jednostki. Potoczna, ludowa krytyka założeń socjalistycznych najlepiej wyraża się porzekadłem „bliższa koszula ciału”. Apologeci kapitalizmu umacniali to przekonanie różnymi teoriami, które w egoizmie kazały upatrywać czegoś naturalnego, nieodłącznej cechy rodzaju ludzkiego.
Antonio Gramsci przyjmuje jednak punkt widzenia odmienny i bardziej płodny od zwolenników automatycznej przemiany człowieka w wyniku zmiany w sferze stosunków produkcji, ale także od tych, którzy chcą przypisać człowiekowi jakieś z góry określone, „naturalne” cechy. Widzi on potrzebę toczenia walki o moralne imponderabilia, gdyż dostrzega, że kluczem do panowania jakiejś grupy interesów w społeczeństwie jest kultura, jest pewien moralny i intelektualny porządek uzasadniający niesprawiedliwość i wyzysk. Dlatego staje do tej walki otwarcie rzucając wyzwanie największemu konkurentowi w zakresie dobra i zła: Kościołowi, chrześcijaństwu. Odpowiadając zwolennikom zbliżenia socjalizmu z chrześcijaństwem głosi, że jest właśnie tą religią, która powinna zabić chrześcijaństwo, zastępując w świadomości ludzi pojęcie Boga transcedentalnego katolików wiarą w człowieka, jego najlepsze siły twórcze jako jedyną rzeczywistość duchową. Jeżeli słowa Gramsciego potraktować nie jako metaforę, lecz dosłownie, to socjalizm jest wiarą, a więc jego komponentem są pewne aksjomaty etyczne, które nie podlegają dowodowi i muszą zostać przyjęte spontanicznie, w odruchu moralnym. Tak, więc można skonstatować, że wyzwolenie, upodmiotowienie społeczeństwa, ludzkości, zależy od tego, co dzieje się z jednostką, osobą ludzką. Poszukiwanie nowej kultury i nowej wiary jest elementem poszukiwania nowego człowieka, który nie czyniłby dobra pod fałszywymi, obcymi jego walce o emancypację, pretekstami. Procesem stawania się owego nowego człowieka jest wspólna z innymi walka o społeczne wyzwolenie z okowów moralności uzasadniającej stary system. To duchowe, moralne wyzwolenie jest warunkiem wyzwolenia w sferze materialnej i społecznej.

Źródło
Opublikowano: 2012-12-19 11:52:47