Oto dowody mojej niewinności. Dzisiejsze „NIE”

Piotr Ikonowicz:


Oto dowody mojej niewinności. Dzisiejsze „NIE”

Ikonowicz bandzior

Poszkodowany wskazał sprawcę, bo ten jest znany z telewizji. Sąd bezmyślnie przyklepał.

Piotr Ikonowicz, lewicowy polityk i publicysta, pójdzie siedzieć. Za pobicie właściciela kamienicy podczas blokady eksmisji. Błąd. Pójdzie siedzieć za niewinność, bo to nie on pobił właściciela budynku. Dotarliśmy do świadków rzekomej bijatyki

***

W 2000 r. podczas blokady eksmitowanych dwojga schorowanych staruszków z mieszkania na ul. Olimpijskiej w Warszawie, doszło do przepychanek. Blokada polegała na stworzeniu żywej przegrody z ludzi, którzy biernie uniemożliwiali dotarcie do eksmitowanych. Eksmisja zaś została orzeczona przez sąd, który nie patrzył na społeczne racje lecz uwzględnił żądania właściciela kamienicy, Piotra Gajnego
Sąd skazał Ikonowicza na 6 miesięcy ograniczenia wolności, podczas których miał wykonywać prace społeczne. Ikonowicz, który konsekwentnie nie przyznawał się do winy, odmówił wykonania wyroku. Sąd nie zgodził się, by do prac społecznych zaliczyć jego działalność w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, w której codziennie pomaga dziesiątkom ludzi zagrożonych wykluczeniem. zapadł mimo licznych wątpliwości podczas ustalania stanu faktycznego. Wobec odmowy Ikonowicza wykonywania innych prac społecznych, zamieniono mu tę karę na 90 dni aresztu. Teraz przyszedł dzień rozliczeń.

***
Nasi rozmówcy w 2000 r. brali udział w blokadzie.

Piotr Ciara
– Nie doszło do rękoczynów. Pan Gajny generalnie uznał, że ktoś go napadł. Był bardzo podenerwowany. Chodził i wykrzykiwał do nas.
– A może doszło do bijatyki, tylko nie widziałeś jej?
– Gdyby Ikonowicz uderzył Gajnego, to wszyscy uczestnicy blokady by o tym wiedzieli. Nie było takiej szansy, by to ukryć.

Mariusz Denisiuk
– Nie byłem świadkiem szarpaniny. Wyszedłem na zewnatrz w tym momencie. Gajny usiłował wypchnąć blokujących z klatki, a oni nie dali się wyrzucić, ale na tym polegają blokady eksmisji. On był bardzo agresywny.
– Kto? Ikonowicz?
– Nie. Gajny. Piotrek razem z resztą zapierał się w drzwiach, by nie wpuścić kamienicznika. Policja była po naszej stronie. Nie używali siły.

Bojan Stanisławski
– To było 13 lat temu… To co najbardziej mi wpadło w pamięć, to małe powstanie dzielnicowe. Wszyscy sąsiedzi nas popierali, piekli ciasteczka, robili herbaty. Do żadnej przemocy nie doszło, a byłem trzeźwy jak pień. Eksmisja w końcu doszła do skutku, bo Gajny zawołał firmę ochroniarską z psami.
– A kiedy doszło do bójki, za którą Ikonowicz teraz ma siedzieć?
– Nie było bójki. Podczas blokad stosowaliśmy bierny opór. Trzymaliśmy się za ramiona. Ktoś zahaczył się o barierkę, o poręcz, ktoś trzymał futryny. Gajny próbował nas staranować. Było jakieś popychanie, ale gdyby Piotrek go uderzył, to przecież każdy z nas by o tym usłyszał.

Uczestnik blokady (ze względów zawodowych, prosi o zachowanie anonimowości)
– To była ciekawa eksmisja. Warszawscy komornicy odmówili wzięcia tej sprawy i przyjechał taki gbur z Olsztyna. Komornik, który słynął z tego, że zabierał ludziom nawet pościel. Policja była bardzo przyjazna. Ten pan, który miał być eksmitowany zajmował się opieką nad ogródkami sąsiadów, zarabiał. Wszyscy wiedzieli, że wyrzucenie ich z domu oznaczać będzie śmierć przełożoną w czasie, bo odetnie się go od źródła dochodu. Gajny szalał, biegał po schodach i ja – zresztą tak zeznałem też w sądzie – rozumiem go, bo pewnie miał jakieś plany finansowe względem tej kamienicy. Policja wezwała pogotowie do niego, bo on odchodził od zmysłów, to też zeznałem. I na tej wściekłości wpadł w tłum blokujących i zaczął nas przepychać.
– I wtedy ktoś go uderzył?
– Ikonowicz go nie uderzył. Można mieć różne obiekcje względem Piotrka i ja je mam. Myślę, ze zaniedbał tę sprawę sądową. Że mógł walczyć, uratować się procedurami. To nie zmienia faktu, że w tym wypadku pójdzie siedzieć za niewinność.
– To znaczy, że nikt nie uderzył Gajnego?
– Uderzył, ale nie Ikonowicz. Po przepychance jeden chłopak, on był na tej blokadzie gościnnie, przyszedł ze mną, nie był stałym współpracownikiem PPS, przyznał, że odepchnął Gajnego. Gajny potem miał problem ze wskazaniem sprawcy i początkowo wskazał Piotra Figla. Powiedział: ten z okularami jak denka, a Figiel był niedowidzącym, więc od razu go spisali.
– I to on go strzelił w pysk? Gubimy się?
– Nie. Gajnego popchnął chłopak imieniem Łukasz, ale nie wiem co się teraz z nim dzieje. On miał przerąbane z życiu. Siedział potem w szpitalu psychiatrycznym. Myślał, że robaki jedzą go, zabarykadował się i wydłubywał je sobie spod skóry.

Piotr Figiel
– To Ciebie Gajny początkowo wskazał jako oprawcę?
– Dostałem wezwanie do prokuratury. Myślałem, że jako świadek. A tam okazało się, że na okazanie. Prokurator przez cały proces był strasznie opryskliwy. To miało znamiona jakiegoś ukarania nas za pomysł walki z eksmisjami. Na okazaniu był Ikonowicz, ja i jeszcze jeden facet, który był z nami na blokadzie, kiedyś sam miał być eksmitowany i z wdzięczności za wybronienie go, chodził z nami na blokady. Gajny podczas tego okazania wskazał na niego. Za to ten człowiek dostał dozór policyjny. Potem, podczas procesu, umarł. W międzyczasie Gajny zmienił stanowisko i wskazał Ikonowicza.
– Dlaczego byłeś oskarżony?
– Dlatego, że niedowidzę. Gdy policja zaczęła nas spisywać, mnie poproszono o podanie legitymacji związku niewidomych. Stąd mieli moje dane. Chyba z sześciu nas było na ławie oskarżonych. Część ludzi nie miała siły, pieniędzy i nie chciała się sądzić nie wiadomo ile, wiec poddała się dobrowolnie karze. Ja nie, ale nie poszedłem na jedną rozprawę, bo akurat dostałem pracę i dwa dni potem okazało się, że zapadł na niej wyrok. Ikonowicza też na niej nie było. Dostałem zawiasy i przyznam, że cały proces, który się bardzo długo, ciągnął spełnił swoje zadanie. Przestałem chodzić na blokady eksmisyjne.

Karol Kretkowski
– Podczas tej blokady odpowiadałem za negocjacje z policją. Ikonowicz nikogo nie uderzył.
– Widziałeś to zajście? Kto uderzył Gajnego?
– Nie widziałem akurat tego, ale wiem kto go uderzył.
– Kto?
– Nie powiem. Cały proces odbył się dlatego, że jakiś gagatek wysypał się z danymi osobowymi uczestników blokady. Nie chcę by ten człowiek po latach był targany, jak nas targali.
– Ale to się już przedawniło.
– Co z tego…
– Jak nie widziałeś szarpaniny, to dlaczego mamy ci wierzyć, że Ikonowicz został bezpodstawnie skazany?
– Ikonowicz byłby pierwszym do wyrzucania kogoś, kto podniósłby rękę na kamienicznika. Nasza siła polegała na pokojowej nasiadówie i on to wiedział. Nie wpuszczał na blokady ludzi pijanych, czy jakiś bojówkarzy. Nie wyobrażasz sobie chyba, że Ikonowicz komuś zajebał i wszyscy świadkowie tego zajścia wspólnie zaczęli to ukrywać. Nikt ci nie potwierdzi tego, że Ikonowicz uderzył Gajnego, nawet teraz, gdy jest skazany, bo się nie stało.

Maciej Stańczykowski
– Widziałem to.
– Czyli była bójka? Część świadków twierdzi, że nie doszło do żadnej bójki.
– Bo trudno to nazwać. Nikt nikogo pięściami nie okładał.
– Co się stało?
– Blokowaliśmy wejście do budynku. To była bardzo spokojna blokada. Sąsiedzi nas wspierali, piekli pączki, przynosili grochówkę. Gajny za to latał z wiadrami wody po schodach, chciał nas oblewać. Gdy zaczął popychać blokujących, jeden z chłopaków go odepchnął.
– Kto to był?
– Możesz podać moje nazwisko i napisać, że byłem przy tym jak uderzono Gajnego i widziałem, że nie był to Ikonowicz, ale nie wymagaj ode mnie, bym wsypał człowieka.
– Powiedziałeś to w sądzie?
– Nikt mnie nie wezwał na świadka.

***
Liczni politycy skierowali do prezydenta Komorowskiego prośbę o ułaskawienie Ikonowicza. Piszą, że to dobry człowiek. Niepotrzebnie. Wystarczyło zrobić to, co my, żeby wskazać, że nie jest wart funta kłaków.
Udowodniliśmy, że są więcej niż uzasadnione wątpliwości co do winy Ikonowicza. W parę dni wykonaliśmy pracę, którą wykonać powinna policja, prokuratura albo sąd, gdyby zechciało mu się dochodzić prawdy. Zamiast tego wolał wydać skazujący na więzienie faceta, który swoimi działaniami niemal codziennie udowadnia państwu, że swoich najbiedniejszych obywateli ma w dupie. Może Komorowski go ułaskawi, może nie. Niech Ikonowicz idzie do pierdla. Będzie pierwszym, którego komuna i III RP sadzała niesprawiedliwie za to samo – upominanie się o prawa obywateli. Na więziennych kratach rozwinęła się niejedna piękna kariera polityczna, która rozsadzała panujący porządek.
Malina Błańska
Maciej Wiśniowski

Źródło
Opublikowano: 2013-10-11 05:33:20