Piotr Ikonowicz:

Niech żyje Guział!
Gdy piszę te słowa nie znamy jeszcze ostatecznych wyników referendum mającego odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy. Sondaże wskazują jednak, że frekwencja była odrobinę za niska. Tę odrobinę odjął Leszek Miller, który popiera Platformę przy każdej niemal nadarzającej się okazji.
Platforma wprowadza zmiany w prawie lokatorskim, które pozwolą eksmitować na bruk dzieci, kobiety ciężarne, inwalidów, biednych emerytów i osoby bezrobotne, czyli dokładnie takie rozwiązania jakie w 1994 roku wprowadziła Barbara Blida, a które zakwestionował Trybunał Konstytucyjny. Historia więc zatacza koło i antyspołeczna koalicja PO-SLD źle rokuje tym wszystkim, którzy z powodu prywatyzacji, reprywatyzacji, nie wypłacania w terminie wynagrodzeń, umów śmieciowych nie radzą sobie z płaceniem rachunków. Dla nich ani Miller, ani Tusk, ani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie będą mieli litości. W zamian za stołek wicepremiera Leszek Miller poświęci dowolna liczbę samotnych matek, niedożywionych dzieci, eksmitowanych rodzin. A zaraz po wsparciu neoliberalnej i antyludzkiej HGW będzie dalej kłamał, że stoi po stronie słabych i wyzyskiwanych.
Po namowach premiera, prezydenta i popisach prezesa Kaczyńskiego duża część Warszawiaków, którzy do niedawna byli gotowi pójść i odwołać panią prezydent została w domu. Jednak dzięki akcji referendalnej wiele spraw, które wcześniej były niemożliwe do załatwienia ruszyło z miejsca. Nagle okazało się, że wywóz śmieci może być o połowę tańszy, że można zrezygnować z kolejnej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej i ze budżecie są pieniądze na budowę południowej obwodnicy miasta. W czasie kampanii referendalnej Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła wiele ważkich obietnic, byle tylko utrzymać się u władzy. Jeżeli je spełni wygra zapewne kolejne wybory i zostanie na trzecia kadencję. I wtedy sam pójdę na nią głosować. Sęk w tym, że podobnie jak większość komentatorów nie wierzę w tę nagłą przemianę nieczułej urzędniczki w troskliwego, życzliwego mieszkańcom gospodarza. Mamy więc rok nieustającej kampanii samorządowej, która sprawi, że nadchodzące wybory samorządowe będą się odbywać przy olbrzymiej frekwencji i zaangażowaniu mieszkańców. A przecież o to chodzi w samorządności. Żeby wszystkim zaczęło zależeć, żeby mówić o sprawach istotnych, a nie na tematy zastępcze. I to wszystko jest zasługa Piotra Guziała, który swoją energią i optymizmem zaraża coraz więcej ludzi pochodzących z najrozmaitszych parafii politycznych. Warszawska Wspólnota Samorządowa, to bezpartyjna, społeczna odpowiedź na osławiony „Układ warszawski”, który pozwalał dzisiejszemu PO a wczorajszej Unii Wolności i SLD zawłaszczać miasto i kręcić lody kosztem warszawiaków.
Budowa obywatelskiej, oddolnej alternatywy dla partyjnej hucpy, arogancji i samowoli, to zadanie trudne w kraju gdzie pojęcie społeczeństwa obywatelskiego jest na razie fikcja literacką, a ludzi nie maja gdzie i kiedy spotykać się i rozmawiać. W Warszawie, stolicy dużego europejskiego kraju nie ma tanich knajp i kafejek osiedlowych na rogu, gdzie ludzie po pracy mogliby wymieniać poglądy. 99% obywateli nie należy do żadnej partii politycznej, ledwie kiełkują jakieś stowarzyszenia, a związki zawodowe na co dzień praktycznie nie robią zebrań i dyskusji z udziałem swoich członków i działają wyłącznie w oparciu o etatowy aparat. Na tym tle stowarzyszenie „Nasz Ursynów”, które potrafiło odsunąć od władzy PO w stosunkowo najzamożniejszej dzielnicy jest absolutnym fenomenem. Fenomenem, który będziemy się starali zaszczepić i w pozostałych dzielnicach. Wymaga to animowania nie tylko kampanii politycznych, wyborczych, ale i organizacji życia kulturalnego, a nawet towarzyskiego, które odwróci wygodną dla rządzących liberałów tendencję do atomizacji społeczeństwa.
Najważniejszą różnicą między burmistrzem Ursynowa, Piotrem Guziałem, który referendum zorganizował, prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim, który ogłosił powstanie i je położył, jest mina. Guział jest pełnym życia, radosnym facetem, a Jarosław Kaczyński to smutas. Dlatego wolę z Guziałem imprezować aż do zwycięstwa, niż z prezesem walczyć i bohatersko przegrywać.
Dziś w sondażach Ursynowa ma małe poparcie w wyborach na prezydenta Warszawy. Dlatego, ze działa w pojedynkę wsparty przez grono przyjaciół z warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Ale mają c kilkuprocentowe notowania potrafił już dla warszawiaków bardzo wiele wywalczyć. Jeżeli WWS się rozwinie to będzie miał konieczne zaplecze, które na co dzień będzie walczyć o każde drzewo, stołówkę szkolną, czy złotówkę wyciąganą z kieszeni mieszkańców przez ratusz. Zmęczeni ciągłą wojną PiS-u z PO, ludzie mogą się zdecydować oddać władzę w ręce kogoś komu na nich zależy. Dla kogo Warszawa nie jest tylko kartą w walce o największą stawkę, władzę w całym kraju.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-18 09:00:47