Dyskretny urok posłanki Pawłowicz

Dyskretny urok posłanki Pawłowicz

Posłanka Krystyna Pawłowicz przyzwyczaiła nas już do swego swoistego wdzięku, obskurantyzmu, ciemnoty i ekspresyjności. Myliłby się jednak ten kto by sądził, że brak ogłady w polityce może zaszkodzić. Etatowy gbur PO, Stefan Niesiołowski wyróżnia się z tłumu anonimowych parlamentarzystów i ma kolejny mandat niejako w kieszeni. Podobnie jest jak sądzę z panią Pawłowicz. Władysław Bartoszewski też posługuje się barwnym, soczystym językiem, do tego stopnia, że krytykując rządy braci Kaczyńskich użył słowa „bydło”, choć z jego wypowiedzi jasno nie wynikało kto owym bydłem był, politycy koalicyjni czy ludzie, którzy im zawierzyli. Bartoszewski mówi dużo i nie zawsze mądrze, nie zawsze coś ważnego lub oryginalnego. Ale Bartoszewskiemu wolno więcej. Z powodu życiorysu i tego, że jest on w swym gadulstwie kwintesencją przedwojennego inteligenta, mentora, nauczyciela narodu. A także z powodu tego co przeszedł i dokonał w latach młodości podczas hitlerowskiej okupacji. Jego ostatnia wypowiedź zachęcająca do masowego udziału w wyborach europejskich wyemitowana w ramach kampanii PO zirytowała panią posłankę Pawłowicz, do tego stopnia, że nazwała profesora pastuchem. Prawem ludzi starszych jest ocenianie rzeczywistości, teraźniejszości z punktu widzenia własnej pokoleniowej perspektywy. Ktoś kto przeżył Hitlera i Stalina ma prawo mówić, że obecna Polska to coś o czym wcześniej nie śmieli marzyć. Stąd profesor Bartoszewski znakomicie pasuje do prowadzonej przez Platformę propagandy sukcesu. Starzy ludzie, którzy przeżyli wojnę, Holokaust, skłonni są do pewnego minimalizmu, który najlepiej wyraża zdanie: „póki nie ma wojny i jest chleb, jest dobrze, wręcz znakomicie”. Jednak posłanka Krystyna Pawłowicz ze swoim wątłym kapitałem kulturowym, jest całkowicie pozbawiona ogłady, i nie stosuje wobec starszego pana żadnej taryfy ulgowej. Więc stara się mu przywalić. Odwołuje się do prostego by nie rzec prostackiego skojarzenia. Skoro on o nas per „bydło” to my do niego per „pastuch”. Równie nieskomplikowani jak ona wyborcy pani Pawłowicz, pod czułym przewodnictwem księdza dyrektora zapewne przyklasną temu określeniu, uważając je za zgrabne, ba, nawet błyskotliwe. Pani Pawłowicz na swoim niewyparzonym języku politycznie zyskuje. Nie traci też niczego Władysław Bartoszewski, który może nie jest mędrcem na miarę Salomona, ale z pewnością jeśli idzie o retorykę, dowcip, błyskotliwość nie da się w żaden sposób porównać czy postawić na jednej płaszczyźnie z głupiutką posłanką prawicy. Krytycznie odnosząc się do rządu PiS profesor skonkludował: Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”. Była to wypowiedź zręczna choć dość nieprzyjemna. Pani Pawłowicz, nazywając profesora „pastuchem” zachowała się nie tylko nieprzyjemnie, ale i niezdarnie.


Źródło
Opublikowano: 2014-05-16 08:27:58

Remontowałem chodniki, pisałem teksty na strony, pracowałem w biurze, organizowałem festiwale, konferencje, debaty, poka

Remontowałem chodniki, pisałem teksty na strony, pracowałem w biurze, organizowałem festiwale, konferencje, debaty, pokazy, obozy, pakowałem wózki samolotowe, pracowałem w salonie gier, księgarni, biurze tłumaczeń, sprzedawałem bilety autokarowe. Byłem zarówno cieciem jak i specjalistą analitykiem….

Więcej

Chcę stabilnej pracy.

Jestem Polką.
Jestem Europą.
Głosuj na Partię Zieloni – lista nr 12.


Źródło
Opublikowano: 2014-05-15 16:10:32

Powód dziesiąty udostępnia dziesiąty kandydat, a jest to powód szczególnie mu bliski. Sprawiedliwość podatkowa teraz!

Powód dziesiąty udostępnia dziesiąty kandydat, a jest to powód szczególnie mu bliski. Sprawiedliwość podatkowa teraz!

Poznajcie 10 powodów dla których warto głosować na Zielonych

Powód nr 10: Chcemy likwidacji rajów podatkowych

Dlaczego? Europa traci olbrzymie pieniądze na unikaniu opodatkowania przez firmy i osoby, które powinny je płacić. Zieloni od lat działają na rzecz bardziej przejrzystego działania…

Więcej

Źródło
Opublikowano: 2014-05-14 20:30:20

Korwin-Mikke debatuje ze Szczuką. „W normalnych warunkach Obama byłby nadzorcą na plantacji bawełny”

Tomasz Markiewka:

Jeśli chcecie zobaczyć coś trochę kuriozalnego, a trochę smutnego – zerknijcie na dyskusję Korwina-Mikkego ze Szczuką. Korwin opowiada monstrualne głupoty (kobiety są podobne do dzieci, kobiety chcą, aby mężczyźni nimi rządzili), a Szczuka nie potrafi znaleźć na to żadnej dobrej riposty poza powtarzaniem "to są takie aforyzmy, to nie jest polityka".

Korwin-Mikke debatuje ze Szczuką. „W normalnych warunkach Obama byłby nadzorcą na plantacji bawełny”

– Parytety i suwak to pogarda dla demokracji – przekonywał Janusz Korwin-Mikke. Kazimiera Szczuka ripostowała, że właśnie po to walczono o parytety, by wszyscy, a szczególnie kobiety, mogli zagłosować na kogo chcą. Korwin-Mikke z kolei przekonywał, że większość kobiet jest monarchistami i woli, kied…

Źródło
Opublikowano: 2014-05-13 16:35:11

13 tysięcy wynagrodzenia za nadgodziny i ekwiwalent, odsetki od 2008 roku, z któ

13 tysięcy wynagrodzenia za nadgodziny i ekwiwalent, odsetki od 2008 roku, z którymi ta kwota podskoczy w okolicę 20 tysięcy. Tyle zapłacą Pani Felicji. Sąd Okręgowy suchej nitki nie zostawił na wyroku, który twierdził, że mamy swobodę umów i wolno w nadgodzinach zatrudniać w firmie "krzak". Serdeczne podziękowania dla Anna Grodzka, bez której nie byłoby tej apelacji – najlepszemu piratowi drogowemu Warszawy, który wiózł mnie na Pocztę Główną przy Świętokrzyskiej, byle złożyć pismo przed północą. Niski ukłon Maćkowi Guzowi, który przetarł szlak, wygrał w podobnej sprawie 2 lata temu i całej Polsce udostępnił swój wyrok z uzasadnieniem, co ogromnie nam tutaj pomogło. I wielki szacunek dla pani Felicji, emerytki, która na wieść o wygranej powiedziała, że dla niej najważniejszy jest wyrok, który mówi, że pracodawca okradał swoich pracowników nie płacąc im należnych wynagrodzeń. Dla takich dni jak dzisiaj, warto było przez 3 lata wycierać sądowy korytarz

Źródło
Opublikowano: 2014-05-09 09:53:27

Dość niewolnictwa!

Dość niewolnictwa!

W Polsce za płacę minimalną nie da się utrzymać rodziny i mieszkania w dużym mieście. Najczęściej występująca płaca w kraju to jakieś 1600 zł. na rękę. Ludzie, którzy tyle zarabiają ledwo wiążą koniec z końcem. To tzw. Working poor (pracujący biedacy). W Polsce w odróżnieniu od innych krajów Europy Zachodniej zbiorowe układy płacowe legły w gruzach. Ci sami pracownicy, w tych samych korporacjach, na tych samych stanowiskach otrzymują bardzo zróżnicowane płace. Tym niższe im wyższe jest bezrobocie w danej miejscowości. Płace w naszym kraju stanowią zaledwie 34% dochodu narodowego, podczas gdy w Wielkiej Brytanii, dokąd masowo migruje za chlebem nasza młodzież płace te stanowią 62% PKB. Dzieje się tak zapewne, dlatego, ze istnieją tam zarówno zbiorowe układy płacowe jak i związki zawodowe, a przede wszystkim instytucja minimalnej stawki godzinowej, która w przeliczeniu na złotówki jest równa 32 złotym za godzinę. Gdyby y wprowadzić ją u nas, niemożliwe stałyby się ogłoszenia proponujące 2 zł. na godzinę, a takie się wciąż ukazują. Stawka 3 czy 4 zł. na godzinę jest dość powszechna, czyli duża część ludzi na tzw. nieformalnym rynku p[racy zarabia znacznie poniżej płacy minimalnej, która zakłada, że człowiek powinien zarabiać przynajmniej dychę (brutto) na godzinę.
Płaca minimalna jest tym ważniejsza im słabszy jest ruch związkowy. W Polsce, gdzie zdecydowanie przeważa sektor prywatny związki są tylko w spółkach Skarbu Państwa. Pewien bezdomny, którym opiekuje się Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej przepracował 400 godzin w ochronie i otrzymał za to 400 zł, czyli 1 zł, za godzinę pracy. Dobrodziej pracodawca wiedział, że jest on bezdomny i próbował to wykorzystać. My jednak sfotografowaliśmy książki dyżurów i poszliśmy z tym do sądu. Nikt jednak nie wie jak wielu bezdomnych pracuje za takie pieniądze. Ruch Sprawiedliwości Społecznej proponuje by w zaspokojeniu podstawowych potrzeb obowiązywała zasada „każdemu według jego potrzeb”. Jesteśmy dość bogatym krajem podobno mamy być według [premiera już wkrótce 20ta gospodarka świata, aby każdy miał dach nad głową, prąd, gaz, bieżącą. Gorącą i zimną wodę oraz ogrzewanie Żeby dzieci nie chodziły głodne do szkoły. Żeby można się było leczyć i uczyć. Wszystko, co ponadto każdy musi zdobyć sam w myśl zasady: „każdemu według jego zasług”. A to oznacza, że koleś, który schrzanił robotę na Stadionie Narodowym, w którym dach się nie otwierał, powinien zamiast pól miliona odprawy być obciążany spłata i do końca życia powinni go nękać komornicy. Wystarczy sprawiedliwie podzielić, a dla wszystkich wystarczy. Tymczasem ci, którzy ten dochód wytwarzają są zmuszani do zadowolenia się coraz mniejszymi ochłapami. Ale my to zmienimy. Jednym z instrumentów tej zmiany jest wprowadzenie minimalnej stawki za godzinę pracy w wysokości 10 zł netto niezależnie od rodzaju zawartej umowy.


Źródło
Opublikowano: 2014-05-09 06:49:18

W obronie pracy

W obronie pracy

„W okresie styczeń – listopad 2012 r. liczba pracodawców niewypłacających pensji wzrosła z 67,2 tys. do 101,3 tys. (521 proc.), a kwota niewypłaconych świadczeń – ze 132,2 mln do 208,5 mln zł„ – alarmuje Państwowa Inspekcja Pracy. Z praktyki życiowej wynika jednak, że większość przypadków nie wypłacania wynagrodzeń nie zostaje zgłaszana do inspekcji pracy. Mamy zatem do czynienia ze zjawiskiem na skalę masową, nagminnym. Prawo stanowi, że za usprawiedliwiające nieterminowe wypłacenie wynagrodzeń mogą zostać uznane jedynie sytuacje losowe, w których do opóźnienia w wypłacie doszło bez udziału pracodawcy, jak na przykład wskutek awarii systemu bankowego, uniemożliwiającej podjęcie gotówki, czy dokonanie przelewów albo zdarzeń o charakterze klęski żywiołowej, w wyniku których nie jest możliwe zasilenie kasy w danym dniu. Nie mogą więc usprawiedliwiać opóźnień w wypłacie takie okoliczności jak zła kondycja finansowa pracodawcy i brak środków na wypłaty, choćby nawet pracodawca nie był za nie bezpośrednio odpowiedzialny. Uznaje się bowiem, że pracodawca zatrudniając pracowników ponosi określone ryzyko, a zatem powinien być przygotowany na zdarzenia, do których należy przykładowo drastyczne obniżenie poziomu sprzedaży, a które są normalnym elementem działalności gospodarczej. Pracodawca natomiast nie może przenosić tego ryzyka na pracowników.
Inspektor pracy może takiego niesumiennego pracodawcę ukarać grzywną do 2 000 zł, a jeżeli sprawa trafi do sądu, grzywna może wynieść do 32 0000 zł. Nie wypłacanie wynagrodzeń stanowi też wykroczenie i teoretycznie nie wywiązanie się z grzywien może takiego nieuczciwego płatnika zaprowadzić do więzienia. W praktyce jednak przypadki takie nie są znane. I jeżeli nawet zdarzy się takie orzeczenie to są to zwykle kilkumiesięczne wyroki w zawieszeniu.
W budownictwie nagminne są przypadki, kiedy ludzie pracują całymi miesiącami za symboliczne zasiłki na przeżycie, a kiedy dochodzi do ostatecznego rozliczenia, są zmuszeni odejść z niczym. Jeszcze częstsze jest zaniżanie wynagrodzenia. Nieuczciwe rozliczanie czasu pracy, itp.
Trzeba więc zadać sobie pytanie czy praktyka napychania sobie kieszeni kosztem pracowników nie powinna być uznana za przestępstwo i surowiej karana. Mamy tu bowiem do czynienia z zaborem wartości majątkowej jaką jest praca. Czyn ten jest bardzo zbliżony do zdefiniowanego w art. 286 kodeksu karnego „oszustwa”: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
Gdybyśmy do tego przepisu zamiast słowa „mienie” wstawili słowo „praca”, mielibyśmy sytuację charakterystyczną dla stosunków na rynku pracy, gdzie nadpodaż siły roboczej, bezrobocie czyni pracowników łatwym łupem dla nieuczciwych przedsiębiorców. W istocie często zdarza się, że kiedy pracownik podejmuje pracę uzyskuje nieprawdziwe zapewnienie, iż będzie ona wynagrodzona zgodnie z umową, czyli zostaje wprowadzony w błąd. Niewątpliwie owo oszustwo ma na celu osiągniecie korzyści majątkowej, gdyż rezultaty tej nie opłaconej pracy pracodawca sprzedaje. Istotą stosunku pracy jest osiąganie korzyści wynikającej z różnicy między wartością pracy, a wynagrodzeniem. Tu jednak ta różnica równa się wartości całkowitej wykonanej pracy.
Trudno zrozumieć dlaczego przestępstwo przeciwko ”mieniu” jest surowo karane, a przeciwko „pracy” praktycznie karane nie jest. Ryzyko bowiem zapłacenia grzywny jest stosunkowo znikome, a grzywna, którą nakłada inspektor pracy (2000 zł) jest zupełnie symboliczna, gdyż stanowi zaledwie połowę przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
Wreszcie uczynienie z rozmyślnego nie płacenia ludziom za ich pracę przestępstwa jest uzasadnioną również potrzebą szczególnego napiętnowania takich praktyk, jako szczególnie szkodliwych z punktu widzenia zasad współżycia społecznego i naruszających zapisaną w artykule 2 Konstytucji RP zasadę „sprawiedliwości społecznej”.
Ktoś, kto dziś nazwałby publicznie złodziejem pracodawcę, który nie płaci pensji odpowiadałby za naruszenie dóbr osobistych. Tymczasem w powszechnym odbiorze społecznym jest to nic innego jak kradzież, czy wyłudzenie czyjejś pracy. W dodatku konsekwencje są często dotkliwsze niż zwykła kradzież, bo okrada się ludzi z podstawowego źródła utrzymania rodziny.
Ktoś zauważy i słusznie, że są sytuacje, w których zwlekanie z płaceniem za pracę, obniżanie należnej zapłaty, czy w ogóle brak wypłaty wynika z obiektywnych trudności firmy. I te okoliczności sąd powinien wymierzając karę lub powstrzymując się od skazania brać pod uwagę. Jednak w bardzo dużej części takich przypadków oszustwo jest z góry zamierzone. Wielu inwestorów zaniża koszty pracy stając np. do przetargu, gdyż z góry planuje „oszczędzanie” na wynagrodzeniach. Karać należy też tych pracodawców, którzy pomimo nie wypłacania wynagrodzeń jednym pracownikom, zatrudniają następnych.
O rozpaczliwej sytuacji pracowników świadczą przypadki, kiedy jedna nie opłacona brygada schodzi z budowy, a druga na nią wchodzi, mimo że odchodzący ostrzegają, iż firma nie płaci.
O tym, że nasz system pracę traktuje gorzej niż inne wartości majątkowe, świadczy fakt, iż istnieje przepis pozwalający wynajmującemu zatrzymać rzeczy najemcy jako zastaw za nie zapłacony czynsz. Tymczasem pracownik, który w charakterze zastawu za nie wypłacone wynagrodzenie weźmie jakiś sprzęt, trafia do więzienia za kradzież.
Praca jest źródłem wszelkiej wartości. Pisał o tym jeszcze przed Marksem, ojciec ekonomii klasycznej, Adam Smith. Dlatego ochrona pracy ma zasadnicze znaczenie dla spójności, pewności i sprawiedliwości każdego systemu prawnego. Penalizacja nie płacenia za pracę ma nie tylko chronić pracowników przed skutkami tej praktyki, ale także piętnować osoby, które nadużywają swej dominującej pozycji na rynku pracy wobec słabszych, którzy posiadają niewiele poza swoją pracą na sprzedaż. Papież Jan Paweł II w swej słynnej encyklice Laborem exercens napisał: „sprawiedliwość ustroju społeczno-ekonomicznego, a w każdym razie jego sprawiedliwe funkcjonowanie, zasługuje ostatecznie na osąd wedle tego, czy praca ludzka jest w tym ustroju prawidłowo wynagradzana.”
W tej sprawie wypada się zgodzić zarówno z Karolem Marksem, Adamem Smithem jak i Karolem Wojtyłą.


Źródło
Opublikowano: 2014-05-09 06:31:44

Dzisiaj jest wigilia. Wigilia wyroku kończącego trzyletni proces. Jutro Sąd Okrę

Dzisiaj jest wigilia. Wigilia wyroku kończącego trzyletni proces. Jutro Sąd Okręgowy wyda wyrok w sprawie pani Felicji, która kończy chyba w tym roku lat 65. Pracowała w firmie ochroniarskiej na pełen etat, jest osobą niepełnosprawną. Poza swoim etatem wypracowywała także nadgodziny, tyle że na śmieciowym zleceniu. Stawka oczywiście poniżej płacy minimalnej. Ot, firma, której zysk oparty jest na wyzysku. Gdyby tego wyzysku nie było, interes by się nie kręcił, bo outsourcing, który mamy w tym przypadku to wydalenie przez szpital ochrony obiektu do prywatnej firmy. Musi być taniej więc zapłacili za ten proces pracownicy. Teraz już zleceniobiorcy. Sąd I instancji dał nam jakieś grosze, 1000 zł ekwiwalentu za urlop. Domagamy się 11.000 wynagrodzenia za nadgodziny. Wszystko udokumentowaliśmy, co do dnia i co do godziny. Wszystko to także potwierdzili świadkowie. Pozwana firma ograniczała się do kiwania głową na "nie" i przedstawiła opinię byłej minister skarbu w rządzie AWS, z której wynikało, że grupy kapitałowe mogą tak działać – tu umowa o pracę, tam zleconko i biznes się kręci. Co zrobi sąd? Jutro dowiem się o 8.40. Maciek Guz w Warszawie wygrał w identycznej sprawie. Trzymam kciuki za panią Felicję. I za siebie

Źródło
Opublikowano: 2014-05-08 23:13:40

Pomóżcie pomagającym pomagać!

Piotr Ikonowicz:


Pomóżcie pomagającym pomagać!

Zwracamy się do Was o wsparcie Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Im skutecznie pomagamy ludziom tym więcej ofiar systemu zgłasza się do nas po pomoc. A my bez waszego wsparcia będziemy zmuszeni zaprzestać działalności. Narasta dług czynszowy, nie ma toneru, papieru, środków na telefon, internet, itp. Osoby, które w KSS pomocy udzielają same są w kiepskiej kondycji materialnej więc nie maja z czego dokładać. Poza Waszymi wpłatami nie mamy żadnego źródła finansowania. Od Was więc zależy los ludzi, którzy zgłaszają się do nas jako do „ostatniej deski ratunku”.

Oto numer naszego konta:
Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej
14 1020 1156 0000 7202 0083 2899

Proszę udostępniajcie ten komunikat gdzie możemy. Społeczny opór jest tym silniejszy i więcej ludzi w nim bierze udział. Razem damy radę!


Źródło
Opublikowano: 2014-05-08 08:18:13

Drogi fejso-sztabie. Zabieram się do drukowania swoich hitowych plakatów wyborczych. Fajnie by było je gdzieś wywiesić.

Drogi fejso-sztabie. Zabieram się do drukowania swoich hitowych plakatów wyborczych. Fajnie by było je gdzieś wywiesić. Stąd pytanko czy macie pomysł na jakieś znajome knajpy, sklepiki, punkty usługowe lub inne miejsca, w których można by ostatniego kandydata na karcie skutecznie wyeksponować?

Źródło
Opublikowano: 2014-05-06 17:17:14

no dobra. emocje powinny powoli już opadać… chociaż jak widzę, co się dzieje na fejsbókach, to niekoniecznie tak jest

Anka Górska:

no dobra. emocje powinny powoli już opadać… chociaż jak widzę, co się dzieje na fejsbókach, to niekoniecznie tak jest
u mnie też szybują one nadal dość wysoko, ponieważ byłam wczoraj na najlepszej imprezie biegowej, na jakiej dane mi było do tej pory być. Półmaraton Grudziądz – Rulewo Śladami Bronka Malinowskiego.
rok temu powiedziałam sobie, że chcę tu być 3 maja 2014r. pociągnął mnie do tego trochę sentyment, trochę ciekawość, a trochę przekora. dlaczego przekora? ponieważ spotkałam się z opiniami, że nie ma sensu jeździć na takie małe imprezy w "jakimś Grudziądzu" (cyt.), że prawdziwa satysfakcja jest wtedy, jak się biegnie rzeką tysięcy biegaczy itp… ale, że co proszę? jakimś Grudziądzu? przed Twierdzą Grudziądz nawet Napoleon musiał się pokłonić, podczas gdy Gdańsk padł w niecałe 4 miesiące…
Grudziądz to jedno z MOICH miejsc. trudnych miejsc. takich, które się kocha i nienawidzi. gdzie spędziło się wiele lat, zaznało dużo szczęścia, ale też odebrało ważną lekcję. ale to w końcu z Grudziądza wywodzą się moje najtrwalsze przyjaźnie. zarówno z czasów liceum, jak i późniejszych.
no, po prostu musiałam tam być

bieg kameralny – na starcie stanęło 550 biegaczy. bieg dla pasjonatów nie tylko biegania po lesie, bo to właśnie przez lasy prowadziła większa część trasy, dla pasjonatów biegania w ogóle. ludzi, którzy oprócz mierzenia czasów i poprawiania życiówek chcą też czegoś się dowiedzieć, coś nowego poznać, albo coś uczcić. po tym, ile osób pojawiło się na imprezie otwierającej Bieg, w przeddzień w teatrze, widać było, jak wielu biegaczy przyjechało do Grudziądza ze względu na pamięć o osobie patrona – Bronku Malinowskim. Nie napiszę kim był. Polecam lekturę, naprawdę warto http://bieganie.pl/?cat=238
tak. impreza zaczęła się dzień wcześniej w teatrze. krótki, niespełna 9-minutowy film o Bronku ", nakręcony w ostatnim roku życia, już po zdobyciu przez niego złota w Moskwie. z wielu obecnych wycisnął łzy. piękny dokument, dzisiaj nie kręci się już takich filmów. a potem o Mistrzu opowiadali: jego trener Ryszard Szczepański oraz Łukasz Panfil, autor opracowania, do którego link podałam wyżej. słuchałam wszystkiego z otwartą buzią. było interesująco i inspirująco. z sali padały pytania, na które trener Bronka chętnie i zabawnie odpowiadał. naprawdę dla kogoś, kto zgłosił się na ten bieg z powodu jego patrona – nie lada gratka.
po tym spotkaniu w luźniejszej atmosferze, podczas "pasta party" można było nie tylko porozmawiać z panem Ryszardem i panem Łukaszem, ale też np. z Mariusz Giżyński – jednym z najlepszych polskich maratończyków, mistrzem świata w maratonie wojskowych, odpowiedzialnym w Grudziądzu za sportową organizację biegu. i to organizację absolutnie perfekcyjną.
bieg był zorganizowany totalnie dobrze pod każdym względem. trasa idealnie oznaczona, duże i profesjonalna ekipa zabezpieczenia technicznego, medycznego, punkty odżywcze co 5 km, na każdym kolejnym jeden dodatek mocy, albo izotonik, albo owoce i batony. na 10 i 15 km wolontariusze wychodzili już kilkaset metrów przed punkt z tacami i informowali o tym, co jest na punkcie i jaką ew. pomoc można otrzymać. do tego ekipa techniczna na rowerach, która wyłapywała niektórych toczących szczególną walkę ze sobą i podawała wodę poza punktami.
na praktycznie całej trasie pełno kibiców. nawet w głębokim lesie można było spotkać choćby pojedyncze osoby, które zagrzewały do walki. widać było, że również na tych ludzi, którzy nie biegli ten bieg był w jakiś sposób ważny. to dzięki nim kilometry mijały, naprawdę, niezauważone.
pacemakerzy obstawieni co 10, a nawet w okolicach dwóch godzin co 5 minut. osobiście podpięłam się pod Jarosław Zawadzki, który miał plan podholować małą grupkę na 2:20 i… prawie mu się udało po minięciu 17 km zabetonowały mi się nogi i Jarek odleciał, a ja dotarłam do mety z czasem 2:22:50 – z nową życiówką! dzięki!
a do tej mety, to warto było się nawet doczołgać, bo tam panowała już iście majówkowa, sielska i rodzinna atmosfera. speaker witał i ogłaszał triumfalne minięcie mety każdego zawodnika, aż do ostatniego. i dopiero, jak ten ostatni dostał zupę rozpoczęto dekorowanie zwycięzców, co nie zdarza się na dużych imprezach.
masaże nóg, prysznice, zupa, pączki, woda, piwo dla każdego biegacza. grille, place zabaw park linowy i muzyka na żywo dla wszystkich, którzy dotarli do Rulewa, aby świętować z biegaczami. radość i przyjemność. i można było dotknąć belki, na której Bronek ćwiczył przeszkody. i była piękna pogoda – wierzę, że to On ją załatwił.
a kiedy wracałam do Grudziądza autem, dokładnie tą samą trasą, którą wcześniej pokonywałam biegiem nie było na niej już ani jednego plastikowego kubeczka, ani śladu w przyrodzie po tym, że kilka godzin wcześniej biegła tędy horda głodnych endorfin szaleńców

wpisuję tę imprezę na stałe do mojego kalendarza. wszystkich zachęcam. może ten film odda Wam ten klimat https://www.youtube.com/watch?v=xOIh-YGkynI&feature=youtu.be
może kilka zdjęć?

a jeśli nie chce Wam się czekać aż całego, długiego roku. to ci sami ludzie już 28 czerwca robią inną mega imprezę biegową Bieg Trzech Plaż. naprawdę dla każdego!

i pozdrawiam Virtual Runner Club!!! MOC!!!






Źródło
Opublikowano: 2014-05-04 21:32:34