Muszę powiedzieć, że nic mnie tak nie denerwuje jak szkalowanie #dzisiejszejmłodzieży. Że ta licealna nie umie czytać, i jak to, haha, czyta tylko 6-7 książek rocznie i narzeka (gdyż, jak wiadomo, wszyscy komentujący pilnie przechodzili od Sienkiewicza do Żeromskiego, lektury szkolne wchłaniając z wypiekami na policzkach), a i z tego pewnie nic nie rozumie (bo absolwenci 8-klasowej podstawówki, która w ogóle nie sprawdzała tej umiejętności, na pewno w tym wieku radzili sobie lepiej).
Ta gimnazjalna z kolei nic by nie robiła, tylko się biła i ćpała. Jak wiadomo, w naszych czasach nie było tak, a na pewno nie było tak, jeśli nie chodziliśmy do gimnazjum. Szkoła lat '90. była oazą spokoju i bezpieczeństwa, dzieci były dziećmi, nikt nie palił papierosów, nie pił alkoholu ani nie pyskował nauczycielom. Uczniowie tworzyli zgrane grupy, w których wszyscy się lubili i szanowali, a silniejsi pomagali słabszym. Pamiętam zwłaszcza, jak w mojej podstawówce kolega z klasy, dręczony przez grupę z klasy B złapał w końcu swojego głównego prześladowcę i wybił mu górne jedynki o żelazną kratę na korytarzu, nigdy nie widziałam tak dużej kałuży krwi, potem sprawa się rozeszła po kościach. Ale wtedy nie było komórek, nikt nie nagrał, więc się nie liczy. Badania też się nie liczą, przecież wszyscy pamiętamy jak było i było lepiej, nie ma wątpliwości!
Kazika słuchałam ostatni raz w liceum i nie mam już do niego zbyt wiele sympatii, ale jednak tekst "najbardziej mnie wkurwia w dzisiejszej młodzieży to że już do niej dłużej nie należę" do dzisiaj uważam za stosunkowo trafny.
dzisiejszejmłodzieży
Źródło
Opublikowano: 2017-05-16 14:16:25