Maja Staśko:

A Marcin Sendecki staje w obronie dyskryminującego tekstu. Okazuje się, że niezgoda na dyskryminację to „kompletne niezrozumienie natury tekstu”, który wpisuje się „w zacną i bogatą tradycję”, a odcięcie się od seksizmu przez Biuro Literackie jest obelżywe. Trudno zresztą, by wobec publicystycznych wybryków feministek reakcja była inna niż seksistowska – wiadomo wszak, że publicystyczne wybryki prowokują niewinnych profesorów i właściwie same się proszą o dyskryminacje i nadużycia władzy wobec ich autorek. Zwłaszcza że jedną z tych autorek jestem ja, „radykalnie niemądra i wściekle agresywna”. A tak poza tym to BL przez odcięcie się od seksizmu deklaruje poddaństwo wobec mnie (xD). It's official now.

Niezaangażowani panowie angażują się w obronę innych niezaangażownych panów i w oczernianie młodszych krytyczek, które ich krytykują. Taki to apolityczny system poetycki, z zacną i jakże bogatą tradycją – tradycją przyzwolenia na dyskryminacje i nadużywanie swojej władzy. Panie Marcinie, łamiąca wiadomość: ten system jest jawnie nieetyczny. Na szczęście widzi to coraz więcej osób i z nim walczy. Ale oczywiście dziękuję za całą uwagę, którą mnie Pan od jakiegoś czasu obdarza, to bardzo miłe, choć – naprawdę – niekonieczne.

Panowie, mam małą prośbę: opamiętajcie się.


Źródło
Opublikowano: 2017-07-28 09:49:08