Nasz głos ws. reprywatyzacji dawno temu

Piotr Ikonowicz:

Nasz głos ws. reprywatyzacji dawno temu

Cezary Miżejewski przypomniał projekt ustawy PPS-u o wygaśnięciu roszczeń reprywatyzacyjnych i wystąpienie Piotra Ikonowicza w Sejmie:

Poseł Piotr Ikonowicz:

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Od początku przekształceń własnościowych i od początku reformy systemowej w naszym kraju istniał problem, jak odwrócić bieg historii, jak na nowo stworzyć grupę właścicieli zakładów, nieruchomości, majątku produkcyjnego. Najprostszym sposobem, jaki się nasuwał, była prywatyzacja poprzez nabycie. Innym sposobem, który podpowiadano, była reprywatyzacja. Oba te sposoby na oczach polskiego społeczeństwa muszą ponieść totalną klęskę, dlatego że w rękach osób prywatnych w Polsce od początku transformacji nie było kapitału potrzebnego do prowadzenia działalności gospodarczej. Nie było kapitału, który pozwoliłby ten bieg historii zawrócić i dokonać takiej denacjonalizacji, która zaowocowałaby udrożnieniem procesów gospodarczych.

Projekt zaprezentowany przez grupę posłów z inicjatywy Polskiej Partii Socjalistycznej jest projektem nad wyraz skromnym i na swój sposób bardzo uczciwym, ponieważ nie mówimy w nim, że chcemy dokonać reprywatyzacji. My nie chcemy dokonać reprywatyzacji. Zgłaszamy projekt ustawy o wygaśnięciu roszczeń reprywatyzacyjnych i rekompensatach za utracone mienie.

Dlaczego tak stawiamy sprawę? Po pierwsze, dlatego że zawsze, kiedy się uchwala jakąś ustawę, trzeba sobie zadać pytanie nie tylko o to, kogo ta ustawa zaspokoi czy zadowoli, ale również o to, kogo skrzywdzi, a także o to, jakie będzie miała skutki dla rozwoju gospodarczego kraju. Otóż jeżeli założymy – a takie założenie należy uczynić – że w rękach byłych właścicieli nie ma liczącego się kapitału, jeżeli jeszcze do tego przypomnimy sobie, że kapitał znajdujący się w rękach potencjalnych uczestników prywatyzacji też jest minimalny, a ceny nabywanego majątku celowo zaniża się przy użyciu różnych kruczków, to pierwszym efektem, gospodarczym efektem reprywatyzacji w naturze – efektem właściwej reprywatyzacji, bo bony reprywatyzacyjne to jest sposób na zamknięcie tej sprawy, a nie na przeprowadzenie reprywatyzacji – będzie impuls inflacyjny. Trzeba sobie bowiem zadać pytanie, jaki istnieje w Polsce kapitał. Bo funkcjonuje taka bardzo bałamutna teza, że w Polsce nie ma kapitału. Nic podobnego, w Polsce jest kapitał. Ten kapitał był akumulowany przez wiele dziesięcioleci i nawet jeżeli można się zgodzić z tezą, że nie zawsze był najefektywniej zarządzany, to jednak został wytworzony i zakumulowany.Ta akumulacja odbywała się przez dziesięciolecia, kosztem wielkich wyrzeczeń większości polskiego społeczeństwa, któremu regularnie nie dopłacano do pensji po to, żeby kierować te pieniądze na inwestycje. I kapitałem są również te zakłady. Jest więc taki prosty sposób: dać je ludziom bez pieniędzy. Ci ludzie oczywiście potraktują ten prezent historii, czy też prezent Wysokiej Izby, jako prezent i wprowadzą go do obiegu gospodarczego w postaci wzmożonego popytu konsumpcyjnego, bo na nic więcej tych byłych właścicieli nie będzie stać. I taki będzie to miało efekt gospodarczy. I przed takim efektem gospodarczym gorąco bym tutaj przestrzegał.

Jednocześnie trzeba sobie zadać pytanie, czy ludzie, którym potrącano z wynagrodzenia za pracę jakiś procent, np. na odbudowę Warszawy, mają się dzisiaj godzić, żeby te kamienice, odbudowane za pieniądze potrącone z ich pensji, przekazywano w naturze byłym właścicielom? To jest bardzo wyrazisty przykład. Dostałem list od wyborcy, który pyta, czy to, co mu potrącono przez 40 lat z pensji, też mu zostanie zwrócone, bo o tym w projektach mówiących o reprywatyzacji w naturze mowy nie ma.

Oczywiście wypada się również zgodzić z tym, że w okresie nacjonalizacji, w okresie wielkich wywłaszczeń popełniono wiele uchybień prawnych, wręcz nieprawości, i należy na miarę naszych możliwości starać się przestrzegać zasady, żeby nie naprawiać jednych krzywd, wyrządzając nowe; żeby w celu zaspokojenia roszczeń stosunkowo jednak niewielkiej części polskiego społeczeństwa nie skrzywdzić milionów ludzi, przeznaczając na ten cel zbyt wielkie kwoty z budżetu.

Przyjęliśmy w projekcie ustawy, że będą wypłacane rekompensaty w formie bonów reprywatyzacyjnych dwóm, a właściwie trzem kategoriom osób: osobom, które wywłaszczono z pogwałceniem obowiązującego wówczas prawa; osobom, które wywłaszczono zgodnie z prawem, ale nie wypłacono im należnego w myśl ówcześnie obowiązującego prawa odszkodowania, oraz grupie osób, która była wywłaszczona w wyniku różnego rodzaju akcji czy też wypadków historii – jest to zapisane w art. 10; chodzi tu o mienie zabużańskie, mienie ludności autochtonicznej Warmii, Mazur, Pomorza, Wielkopolski, Górnego i Dolnego Śląska oraz mienie osób wysiedlonych w ramach akcji ˝Wisła˝.

Jak państwo widzą, ten krąg osób jest bardzo szeroki. A ponieważ krąg osób jest szeroki i nie chcielibyśmy nikogo skrzywdzonego w świetle prawa pominąć, dlatego suma, którą chcielibyśmy, aby budżet przeznaczył na te wypłaty w formie bonów reprywatyzacyjnych, jest stosunkowo skromna. Ale czasami słyszę, i przyjmuję to ze zdziwieniem, że te 300 mln starych złotych czy 30 tys. nowych złotych to jest mało. Proszę państwa, dla przeciętnego Polaka to jest majątek, to jest tyle, ile przypuszczalnie nigdy w życiu nie zarobi – w związku z czym trochę skromności przy ocenie tych liczb.

Chcielibyśmy również, aby bony reprywatyzacyjne były wypłacane osobom, które w dniu wejścia w życie ustawy posiadają obywatelstwo polskie. Podyktowane jest to naszym głębokim przekonaniem, że już i tak w dotychczasowych procesach przekształceniowych i nasza sytuacja, i nasz stosunek kapitałowy do kapitału zagranicznego jest tak słaby, że nie ma powodu, aby reprywatyzacja była jeszcze jedną okazją do tego, aby duża część naszego majątku przekazywana była w ręce podmiotów zagranicznych. Kierujemy się tu po prostu polską racją stanu.

Pewną odrębnością naszego projektu jest również stworzenie możliwości, aby te bony reprywatyzacyjne mogły być wprowadzone do obrotu giełdowego, aby mogły one służyć przede wszystkim do zakupu prywatyzowanego majątku – ale po cenie o 10% niższej, niż wynika to z aktualnej wartości rynkowej bonów, ponieważ te bony będą przedmiotem obrotu rynkowego – oraz do pokrywania niektórych należności podatkowych wobec skarbu państwa, ale z wyłączeniem należności wynikających z tytułu podatku dochodowego i wszystkich tych należności, które powstały po 31 grudnia 1994 r. Proponując to rozwiązanie kierowaliśmy się z jednej strony tym, aby te bony miały jakieś praktyczne znaczenie, żeby przyczyniły się m.in. do rozwiązania jednego z problemów, jakim jest ta cała pętla zadłużenia, z którą się dzisiaj borykamy, a z drugiej strony chcielibyśmy uchronić budżet państwa przed nadmierną destabilizacją i nadmierną skłonnością do regulowania tymi bonami zobowiązań, ponieważ wówczas mogłoby dojść do poważnych perturbacji, jeśli chodzi o równowagę budżetową.

Mówiąc o tym, że zwrot w naturze byłby trudny, chcę również podkreślić fakt, iż tego typu reprywatyzacja miałaby niezwykle negatywny wpływ na proces inwestowania w ogóle i proces inwestycji zagranicznych w szczególności. Tak naprawdę dopiero uchwalenie ustawy o reprywatyzacji rozumianej jako zwrot w naturze, czyli prawdziwej reprywatyzacji, za którą się nie opowiadamy, stworzyłoby olbrzymie kłopoty interpretacyjne, gąszcz sprzecznych roszczeń, których efektem byłoby nie wyczyszczenie struktury własnościowej, ale olbrzymie komplikacje dotyczące tej struktury własnościowej, jaka w Polsce istnieje. Chcę powiedzieć, że również z niektórych raportów Banku Światowego wynika, że kraje, które zdecydowały się na tego typu reprywatyzację, opóźniły proces inwestycji zagranicznych właśnie z powodu różnych konfliktowych, konkurujących ze sobą roszczeń, co tworzy pewien gąszcz interpretacyjny.

Jednocześnie chciałbym się posłużyć przykładem, bardzo praktycznym przykładem tego, jak trudno jest oddawać w naturze – żeby przybliżyć państwu praktyczne efekty tego, co będziemy w tej Izbie uchwalać. Otóż do pewnego ośrodka wczasowego Kopalni Węgla Kamiennego ˝Makoszowy˝, mieszczącego się w dawnym zamku, zgłosił się potomek byłego właściciela, pan hrabia, i zażyczył sobie swojego zamku, na co związki zawodowe, dyrekcja, rada pracownicza wyraziły zgodę, tyle tylko, że wystawiły panu hrabiemu rachunek za restaurację, za utrzymanie i eksploatację. I było rzeczą oczywistą, że pan hrabia nie miał takich pieniędzy, a jeżeli miał, to nie chciał ich wydać. I wtedy pan hrabia stworzył inną konstrukcję, mianowicie powiedział tak: ja wezmę pół zamku, a w zamian za to, że rezygnuję z połowy, drugą połowę zakład dalej będzie eksploatował i pokrywał koszty utrzymania. Oczywiście do umowy nie doszło. Zakład chciał oddać albo cały zamek z rachunkiem, albo wcale. Myślę, że w każdym innym wypadku trzeba postąpić podobnie i napotkamy sytuację, w której pretendenci do restauracji jakby swojego tytułu własności i władania rzeczą okażą się zbyt mało zamożni bądź skłonni do płacenia, aby tę rzecz nie tyle otrzymać i od razu sprzedać, powodując efekt inflacyjny, ile aby tę rzecz użytkować, zatrudniając ludzi, zapewniając wykonywanie funkcji danego obiektu z pożytkiem dla dobra publicznego i dla rozwoju społecznego i gospodarczego kraju. Takiej możliwości nie ma, dlatego zdecydowaliśmy się na ów wariant, jakże skromniejszy.

Z naszych nieprecyzyjnych wyliczeń wynika, że skutki finansowe projektu, który przedkładamy, będą najniższe w stosunku do pozostałych. Nie chciałbym w tej chwili podawać dokładnej liczby, ale to jest kilka bilionów.

Myślę, że w tej chwili, przed podjęciem tej jakże ważnej decyzji, przyszedł moment na rozstrzygnięcie odwiecznego dylematu, z którym przy każdej ustawie gospodarczej, a zwłaszcza przy ustawie budżetowej, się borykamy. Jeżeli zakres reprywatyzacji, zakres zobowiązań finansowych państwa miałby być wyższy od tego, który proponujemy – a przecież ten budżet jest jeden – to trzeba sobie zadać dzisiaj pytanie, czyim kosztem, które wydatki tniemy najpierw: na sferę budżetową, na walkę z bezrobociem, czy na oświatę na przykład, jak tu któryś z posłów słusznie podpowiada. Bo jest to właśnie taki dylemat.

Proszę państwa, zdajemy sobie sprawę z tego, że, jak mówi poeta, jest w ojczyźnie wiele krzywd. Ale myślę, że zawiedzeni, pokrzywdzeni są i ci, którzy przez dziesięciolecia godzili się, ktoś powie: pod przymusem, ale godzili się i pracowali z dużym natężeniem, oddając większość owoców swojej pracy sprawie budowy Polski uprzemysłowionej, Polski w jakimś tam stopniu nowoczesnej; ci wszyscy ludzie też się czują zawiedzeni. Nie tylko byli właściciele nieruchomości – z których też pewnie większość pracowała dla dobra kraju – czują się zawiedzeni, nie tylko spadkobiercy tych właścicieli. Przecież olbrzymia większość Polaków pracowała za niewielkie pieniądze w nadziei, którą władza w nich podtrzymywała i którą sami oni w sobie wytwarzali, że oto ten cały ich wysiłek, wysiłek naszych ojców i dziadków, nie pójdzie na marne. A dzisiaj mamy tylko dwa kierunki – prywatyzacja i reprywatyzacja. Czyli wszyscy, na prawicy zwłaszcza, liberałowie, kombinują, jak postąpić, by to, co wytworzyliśmy zbiorowym wysiłkiem, jak najszybciej rozdać ludziom, którzy nie mają kapitału, żeby tym należycie gospodarować. I przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiadają się wnioskodawcy i Polska Partia Socjalistyczna.

W związku z tymi wszystkimi argumentami i w związku z tym, że trzeba wreszcie te spory reprywatyzacyjne zakończyć i stworzyć czytelną strukturę własnościową w kraju, która – już tu ktoś słusznie powiedział – umożliwi odblokowanie procesu inwestycyjnego i rozwoju gospodarczego, gorąco namawiam do poparcia naszego projektu ustawy. (Oklaski)

Projekt skierowano do Komisji. I… tyle go widziano.

Źródło
Opublikowano: 2017-08-29 09:02:59

Barcelona: pół miliona ludzi przeciwko terrorowi i islamofobii

Piotr Ikonowicz:

Kocham Barcelonę!

Barcelona: pół miliona ludzi przeciwko terrorowi i islamofobii

„Odpowiedzią na przemoc może być tylko odwaga w dążeniu do różnorodności” – mówiła podczas masowego marszu burmistrz stolicy Katalonii, Ada Colau. Wraz z nią ulicami Barcelony przeszło ponad pół miliona obywateli, w tym politycy prawicy, lewicy oraz przedstawiciele społeczności muzułmańskiej. Hiszpa…

Źródło
Opublikowano: 2017-08-29 08:29:35

W Łodzi 3 mężczyzn przez dziesięć dni więziło, biło i gwałciło kobietę – ich ofiara zmarła. Na jednym z łódzkich osiedli

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

W Łodzi 3 mężczyzn przez dziesięć dni więziło, biło i gwałciło kobietę – ich ofiara zmarła. Na jednym z łódzkich osiedli w wersalce znaleziono ciało zamordowanej 20-latki. Na wakacjach we włoskim Rimini czterech napastników zgwałciło młodą Polkę.

Jako kobiety nie jesteśmy bezpieczne. Codziennie – w Polsce, Europie i na świecie – doświadczamy przemocy. W zeszłym roku polska policja odnotowała 1383 gwałtów. To zdecydowanie zaniżona liczba – wg jednego z raportów prawie 92% ofiar gwałtu nie zgłosiło go policji*. Miażdżąca większość z nas (90% Polek) doświadczyła w swoim życiu jakiejś formy przemocy seksualnej*. Mnóstwo z tych napaści i gwałtów dzieje się w naszych domach, przy milczącym przyzwoleniu otoczenia i instytucji państwa.

Dla polityków prawicy z Prawo i Sprawiedliwość temat przemocy wobec kobiet staje się ważny z reguły wtedy, gdy jej sprawcy mają ciemny kolor skóry. Dopiero wtedy nasza krzywda zasługuje na ich reakcję. Albo wtedy, gdy wyjątkowy akt bestialstwa wobec jednej z nas nagłośnią media.

Tymczasem do przemocy wobec kobiet dochodzi codziennie. Mamy tego dość! Nie chcemy się bać – mamy prawo do życia bez lęku, do ochrony przed przemocą ze strony państwa. Stop przemocy wobec kobiet!

[Grafika: W górnej części grafiki jest napis wielkimi literami, pogrubioną czcionką, w dwóch linijkach: „Nie chcemy się bać!”. Poniżej, w dolnej części, również wielkimi literami i pogrubioną czcionką, jest napisane: „Stop przemocy wobec kobiet!”. W tle widoczne jest zdjęcie z demonstracji kampanii #CzarnyProtest. Na jednym z transparentów widać napis: „Nie dla barbarzyństwa wobec kobiet”. Na drugim, widocznym na zdjęciu: „Nie dla piekła kobiet!”.]



CzarnyProtest

Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 20:13:49

Hej hej hej! Rozpoczęcie roku szkolnego już w piątek, a nam wciąż brakuje przybo

Fundacja Ocalenie:


Hej hej hej! Rozpoczęcie roku szkolnego już w piątek, a nam wciąż brakuje przyborów dla dzieci uchodźczych w Warszawie! W ramach zbiórki z Dom Otwarty sporo już udało się zebrać, ale wciąż brakuje nam:
-temperówek
-gumek
-cyrkli
-linijek, kątomierzy, ekierek
-zeszytów w 3 linie i w linie
-zeszytów w kratkę
-bloków kolorowych i białych

Pomożecie? Wyprawki kompletujemy u nas na Kruczej 6/14a, od poniedziałku do piątku w godzinach 8-19. Pomóżcie naszym dzieciakom wejść przygotowanym w nowy rok szkolny!


Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 14:40:11

Płatna miłość

Piotr Ikonowicz:


Płatna miłość

Najpierw Emanuel Macron ostentacyjnie pominął Polskę w swym tourne po Europie Środkowowschodniej. Po czym oświadczył, że Polska się izoluje w Europie i nie będzie miała wpływu na dalsze losy kontynentu. To oczywiście nie jest źle, że na losy Europy nie będzie wpływał ktoś o horyzontach umysłowych naszego obecnego ministra spraw zagranicznych, a jego odpowiedź, że się spotkał z tym czy owym jest na poziomie przedszkola. Z drugiej strony trzeba dużego tupetu, aby z faktu, że się gdzieś nie pojechało wysnuwać wniosek, że kraj ten jest izolowany. Zwłaszcza w wykonaniu polityka, który sam jest coraz bardziej „izolowany” we własnym kraju. Tak więc po pierwsze Macron to wprawdzie prezydent Francji, ale cieszący się tak dramatycznie słabnącym poparciem, że śmiało można powiedzieć, że Macron to jeszcze nie cała Francja. Po drugie, nawet jeżeli Francja jest ważnym graczem w Europie, to przecież karty rozdaje Berlin a nie Paryż, a z Berlinem jakieś tam stosunki wciąż mamy. A pani kanclerz Warszawy nie omija.

Co do roli jaką odgrywamy w Europie to nie za obecnych rządów a już od początku naszej integracji europejskiej odgrywaliśmy rolę rynku zbytu, a ostatnio dostarczamy młodej, wykwalifikowanej i chętnej do pracy siły roboczej. Wynika to z przyjętego modelu transformacji ustrojowej, która polegała na otwarciu naszej gospodarki na Zachód i rezygnacji z jakiejkolwiek polityki przemysłowej i gospodarczej. W rezultacie staliśmy się półkolonią i to się nie zmieni, nawet jeżeli prezydent Macron będzie przyjeżdżał do Polski w każdy weekend.

Dobre stosunki z Paryżem mieliśmy, kiedy rząd sprzedał France Telecom Telekomunikację Polską, która była wtedy jedyną dochodową częścią tego francuskiego koncernu. Teraz następca France Telecom firma Orange sprzedała budynek z lokatorami (mieszkania pracownicze) pięciu polskim prywatnym firmom, które biorą się za wyrzucanie ludzi, którzy gdy jeszcze pracowali łożyli niemałe pieniądze na budowę swych mieszkań. Pamiętam to dokładnie bo pomagaliśmy związkowcom z TP SA kiedy prowadzili strajk głodowy przeciw tej transakcji. 14 lipca, w dzień święta narodowego Francji przeszła pod ambasadę francuską demonstracja związkowców i spaliliśmy wtedy symbolicznie makietę Bastylii.

Teraz kiedy ostatecznie nie kupiliśmy Mistrali francuski prezydent postanowił nam dokopać wizerunkowo wygłaszając w stolicy Bułgarii, kraju bardzo dalekiego od europejskiej poprawności, lekceważące uwagi. Postawa ta przypomina mi moją przygodę w Paryżu, kiedy z luksusowego kabrioletu zamachała do mnie piękna kobieta podbiegłem ochoczo, ale gdy się zbliżałem zorientowałem się, że nie jest to moja znajoma tylko luksusowa prostytutka, więc powiedziałem zmieszany „pas d’argent” (nie mam pieniędzy) a ona na to „pas d’amour” (to nie ma miłości) i odjechała. Tak więc gdybyśmy jednak te Mistrale kupili miłość francusko-polska kwitłaby w najlepsze.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 09:27:07

No pasaran!

Piotr Ikonowicz:

No pasaran!

Zamach w Barcelonie ośmielił grupkę neofaszystów do wyjścia na główną aleję spacerową miasta Ramblas. Jednak bardzo szybko organizacja Vecinos de Barcelona (Sąsiedzi Barcelony) i zwykli obywatele wśród okrzyków „No pasaran!” pokazali naziolom gdzie jest ich miejsce. Grupka 50 łysych pał została otoczona przez kilkuset mieszkańców i zwolennicy siania nienawiści rasowej i religijnej musieli się wycofać pod eskortą policji. Bliźniacza scena miała miejsce kilka dni wcześniej w Warszawie. Tyle tylko, że mimo protestów antyfaszyści zostali wyniesieni przez policję po to by garstka łysych mogła przemaszerować.

O tym, że klimat polityczny nad Wisłą sprzyja skrajnej prawicy świadczy komentarz Pawła Kukiza, który w swej nieskończonej głupocie winą za zamach obciążył politykę imigracyjną Niemiec.

Pomysł, że nie wpuszczanie imigrantów ograniczy liczbę zamachów jest nie tylko głupi, ale i niebezpieczny. Bo to właśnie Państwu Islamskiemu zależy na tym by między światem Zachodu a ludźmi z kręgu Islamu narastał konflikt i wrogość. Naziolskie wybryki podobnie jak islamofobiczne wypowiedzi polityków pozwalają terrorystom łatwiej rekrutować kolejnych zamachowców. Podczas gdy pomoc uchodźcom z krajów dotkniętych militarną ingerencją Zachodu łagodzi konflikt i przekonuje wyznawców Allacha, że nie jesteśmy i nie musimy być wrogami.

Po pierwszym zamachu na dworcu Atocha w Madrycie obok zniczy palonych ku czci ofiar pojawiły się napisy „ Alkaida nie, Marokańczycy tak”. Nie da się bowiem Europy odgrodzić od świata arabskiego murem i drutem kolczastym tak szczelnym, aby ci, którzy chcą nas mordować tu nie dotarli. Miliony Muzułmanów zresztą są obywatelami Unii i od nas, od naszej polityki i tolerancji zależy czy będą oni słuchać ekstremistów czy też będą lojalnymi obywatelami krajów w których żyją i pracują.

Walka z fundamentalizmem islamskim toczy się na dwóch frontach. Na froncie policyjnym przegrywamy. Zawsze znajdzie się jakiś nowy sposób zabijania, któremu siły bezpieczeństwa nie zdołają zaradzić. Najważniejsza jest walka ideologiczna. Jeżeli przyjmiemy postawę otwartą i nie będziemy wobec wyznających islam imigrantów i ich potomków stosować zasady odpowiedzialności zbiorowej, wpływy fundamentalistów zmaleją i zmaleje niebezpieczeństwo zamachu.

Ksenofobia i nacjonalizm po obu stronach konfliktu prowadzi do strat wśród Bogu ducha winnej ludności cywilnej. Wciąż zdecydowana większość ofiar terroryzmu to Mahometanie. Eskalacja konfliktu poprzez postawy ksenofobiczne doprowadzi tylko do wzrostu liczby zabitych i rannych. Do tej eskalacji dążą dwie siły: fanatycy inspirowani i finansowani przez wahabicki reżim Arabii Saudyjskiej i skrajna, nacjonalistyczna prawica w Europie. Dla obu pożywką jest krew ofiar i słowa nienawiści, które padają w przestrzeni publicznej. Duchowo, intelektualnie łysole demonstrujący na ulicach naszych miast są lustrzanym odbiciem świrów, którzy piorą mózgi młodym ludziom i ubierają ich w pasy szahida. Jednym i drugim położymy tamę tylko za pomocą tolerancji i współpracy. Trzeba stworzyć wspólny front ofiar terroryzmu w świecie Zachodu i w świecie islamu.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 09:25:15

Pomyśleć o ofiarach

Piotr Ikonowicz:


Pomyśleć o ofiarach

Pani Basia na co dzień wozi ludzi po Warszawie tramwajem. Pewnego dnia musiała pożyczyć trochę pieniędzy. I pożyczyła 20 000 zł. W firmie pożyczkowej czyli u lichwiarza. Za kilka dni ma przyjść komornik by ją wyrzucić z mieszkania. Okazało się, że notariusz przeczytał jej tylko początek i koniec aktu notarialnego. Kiedy chciała doczytać resztę zaczęto ją poganiać. Kiedy przeczytała w domu okazało się, że sprzedała mieszkanie za 200 000 zł, których oczywiście nikt jej nigdy nie dał.

Dwóch lichwiarzy siedzi już w areszcie. Siedzi też nieuczciwy notariusz. W sądzie okazało się, że osób w ten sposób poszkodowanych jest ponad 50. Sęk w tym, że ci przestępcy zdążyli mieszkanie sprzedać. A „nabywca w dobrej wierze” na podstawie aktu notarialnego kupna-sprzedaży właśnie panią Basię eksmituje donikąd. Nawet nie można wystąpić do miasta o lokal socjalny, bo formalnie rzecz biorąc pani Basia niedawno „sprzedała” mieszkanie własnościowe. W dodatku pani Basia, która zdążyła już spłacić połowę lichwiarskiej pożyczki bardzo się zadłużyła w banku na adwokata, który okazał się partaczem i niczemu nie zapobiegł. Za to nachodził ją nawet nocami, żądając coraz to większych sum za swe bezużyteczne usługi.

I tak jest już lepiej, bo złodziei zaczęto u nas ścigać, ale wciąż nasz system prawny nie potrafi należycie zadbać o ofiary przestępstw. Co z tego, że sprawcy siedzą, skoro skutki przestępstwa w postaci bezdomności mają nastąpić w majestacie prawa. Teraz eksmisję może w sądzie zablokować tylko prokurator i o ile nam wiadomo taki wniosek został złożony. Ale czy zdąży to się okaże. Jak nie zdąży to będziemy eksmisję blokować, narażając się na zarzuty łamania prawa. W imię sprawiedliwości. A swoją drogą kim trzeba być, co trzeba mieć w głowie i w sercu, aby nabywszy od przestępców mieszkanie twardo eksmitować ich ofiarę, nie zważając na to, że ci którzy mieszkanie sprzedali przebywają już w areszcie?

Problem z karaniem sprawców i nie ratowaniem ofiar jest szerszy. Tysiące rodzin czekają na jakieś zadośćuczynienie, po tym jak straciły dach nad głową i zostały potężnie zadłużone przez mafię reprywatyzacyjną. Śledztwa przeciw mafii wprawdzie się toczą, ale nikt nadal nie pomaga poszkodowanym.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 09:22:31

Obozowi narodowemu przeciwstawimy obóz ludowy. Taki Front Ludowy, który zmiecie ze sceny ludzi pokroju ksenofoba Błaszcz

Piotr Ikonowicz:

Obozowi narodowemu przeciwstawimy obóz ludowy. Taki Front Ludowy, który zmiecie ze sceny ludzi pokroju ksenofoba Błaszczaka, szaleńca Macierewicza czy kompletnego nieudacznika Waszczykowskiego, że o Szyszce nie wspomnę.

Źródło
Opublikowano: 2017-08-28 09:16:54

O słabości centro-prawicowej opozycji spod znaku PO i Nowoczesnej w dwóch zdaniach: "Z całym szacunkiem dla program

O słabości centro-prawicowej opozycji spod znaku PO i Nowoczesnej w dwóch zdaniach: "Z całym szacunkiem dla programów – nie mają one w tej chwili żadnego znaczenia. Kluczem jest silny lider. […] Dziś – z punktu widzenia interesów opozycji – liczy się krytyka PiS i nic więcej" (Dominika Wielowieyska, "Gazeta Wyborcza"). Jak widać, wyniki PiS-u w sondażach wciąż podskoczyły zbyt mało, aby niektórzy otrząsnęli się z pomysłów na lidera-zbawcę, który siłą swojego antykaczyzmu uratuje Polskę. Można by pomyśleć, że lekcja z Kijowskim i KOD-em powinna dać do myślenia, ale czego oczekiwać po ludziach, którzy w 2017 roku wierzą w samoregulujące się rynki i uważają Balcerowicza za wybitnego ekonomistę.

Źródło
Opublikowano: 2017-08-27 11:26:37

Wolonturystyka, czyli egzotyczne wczasy z pomaganiem: dlaczego turysta z zachodu chce zostać białym zbawcą i jeszcze sobie pozwiedzać

Fundacja Ocalenie:


Choć cały tekst jest o wolonturystyce, znajdujemy w nim sporo ważnych słów o pomaganiu.
Na przykład te, którymi od lat staramy się kierować w naszej pracy:
„To nie swoje ja powinniśmy stawiać na pierwszym miejscu, tylko tych, którym chcemy pomagać.”

Jeśli pomagamy, by poczuć się dobrze, albo kompensować sobie jakieś braki, to tak naprawdę nie pomagamy innym, tylko sobie. I być może powinniśmy/powinnyśmy zastanowić się, czy to odpowiednie zajęcie dla nas. Dla wielu osób trudna do przyjęcia jest prawda, że praca „pomagacza/pomagaczki” nie jest dla wszystkich i nie zawsze dobre dla klienta jest to, co naszym zdaniem byłoby dla niego najlepsze. Żeby dobrze pomagać innym trzeba mieć mnóstwo pokory, otwartości na drugą osobę, nieustannie się uczyć, rozwijać i sprawdzać, czy nie wpadamy właśnie w jedną z wielu pułapek, które czyhają na tej drodze (odbieranie podmiotowości osobie, której pomagamy; uzależnianie klientów od naszej pomocy; popadanie w rutynę; przenoszenie traumy; wypalenie zawodowe; brak asertywności; nieumiejętność zaakceptowania porażki i inne).

P.S.
Choć to wszystko szalenie trudne, to kochamy naszą pracę <3 Miłej niedzieli! http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,127763,22275602,wolonturystyka-czyli-egzotyczne-wczasy-z-pomaganiem-dlaczego.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_wysokieobcasy

Wolonturystyka, czyli egzotyczne wczasy z pomaganiem: dlaczego turysta z zachodu chce zostać białym zbawcą i jeszcze sobie pozwiedzać

Źródło
Opublikowano: 2017-08-27 10:55:00

Autostrada Wielkopolska musi zwrócić Polsce 895 mln zł. Jest orzeczenie Komisji Europejskiej

Łukasz Najder:

PSZYKRO

Autostrada Wielkopolska musi zwrócić Polsce 895 mln zł. Jest orzeczenie Komisji Europejskiej

Spółka Autostrada Wielkopolska musi zwrócić polskiemu państwu 895 mln zł – poinformowała w piątek Komisja Europejska. Zdaniem Brukseli operator odcinka A2 otrzymał nadmierną rekompensatę z tytułu zmiany ustawy o autostradach płatnych.

Źródło
Opublikowano: 2017-08-26 23:55:22

Dynamika polskich imprez urlopowych na tak zwanej kwaterze chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

Łukasz Najder:

Dynamika polskich imprez urlopowych na tak zwanej kwaterze chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.

– grill
– naprzemienne relacje z zakupu ostatniego samochodu
– dyskusja o bieżącej sytuacji politycznej zwieńczona puentą, że wszyscy to złodzieje, ale "kiedyś to się przewali, zobaczycie; przewali się bardziej niż u Ruskich za Lenina"
– kiperskie uwagi na temat piwa/sosu czosnkowego/chleba
– mały zlot pedagogów
– godzinny monolog człowieka z Katowic
– próba gry w piłkę nożną po ciemku między orzechowcami
– wspólne odśpiewanie piosenki "Gumisie"

Źródło
Opublikowano: 2017-08-26 21:58:13

Za czasów Roosevelta sprawę załatwił New Deal. Kraj potrafił obejść się bez gieł

Piotr Ikonowicz:

Za czasów Roosevelta sprawę załatwił New Deal. Kraj potrafił obejść się bez giełdy. Wystarczyło, że państwo przeszło na stronę ubogiej większości, aby kraj wyszedł z kryzysu i zaczął się dalej rozwijać. Dziś w ramach globalnej gospodarki taki Nowy Porządek powinien dotyczyć całej światowej gospodarki.

Źródło
Opublikowano: 2017-08-26 15:44:48