W Ameryka Express TVN pojawiło się zadanie, w którym część uczestników molestowało Peruwianki. Kilka dni później w MTV p

Maja Staśko:

W Ameryka Express TVN pojawiło się zadanie, w którym część uczestników molestowało Peruwianki. Kilka dni później w MTV pojawił się kolejny odcinek Warsaw Shore – Ekipa z Warszawy.

„Wziąłem ją do bzykalni, ona tutaj nie oponowała”.

Wchodzą razem do pokoju, ona: – Ale obiecujesz? On z uśmiechem: – Wiadomo.

„No i wszystko było zajebiście, dopóki ona nie powiedziała „nie””.

On ją dotyka, chwyta za pośladki, próbuje wsunąć się pod kołdrę, ona: – Stifler, nie wkurwiaj mnie.
– Na trzy sekundy.
– Daj mi spokój, człowieku.

„No i to jest taka patowa sytuacja, bo ona mówiła cały czas „nie”, ja mówiłem „tak”, no i najlepiej, jakby tam był jakiś mediator”.

– Stifler, kurwa.
– No przecież nic ci nie robię.

„Ja byłem gotowy na negocjacje z Julią, chciałem tam się z nią jakoś dogadać…”.

– Zdejmij tylko tę sukienkę…
– Nie, kurwa, nie.

„Ja mówiłem „tak”, a ona wtedy dalej mówi „nie””.

– Daj tylko dotknąć.
– Nie, ogarnij dupę.
– No właśnie ogarniam.

„Ja sobie nic nie mam do zarzucenia, jeżeli chodzi o tą noc, no bo to, co zrobiłem, to było genialne, no i mogliby to pokazywać np. w jakichś szkołach podrywu”.

– Spierdalaj, weź tą rękę.

„Tylko że sytuacja była patowa, no bo ona lubi się przytulać przed seksem, a ja po seksie”.

– Stifler, kurwa, albo się przytulisz i zaśniesz, albo idę do dziewczyn spać.

„I wtedy, gdybym przytulił się z nią przed seksem, wtedy do seksu by nie doszło. Dlatego zrezygnowałem z przytulenia, odwróciłem się do niej plecami i zasnęliśmy. Mogło być jej trochę przykro, no ale ona sama do tego doprowadziła”.

„Mogło być jej trochę przykro, no ale ona sama do tego doprowadziła”.

Ile razy trzeba powtórzyć „nie”, żeby gość przestał traktować to jak podniecające wyzwanie, intelektualną wojnę do wygrania, a uznał, że możemy zwyczajnie odmówić mu seksu?

W odcinku znajdują się sceny ze Stifler Warsaw Shore – Ekipa z Warszawy z poprzednich sezonów, w których obnażał się przed kobietami i jawnie napastował je w klubach. Uczestnicy nazywają to „odpaleniem” i wspominają z sentymentem. Teraz już tak się nie odpala – przestał tyle pić, dba o siebie, ćwiczy na siłowni i trzyma dietę. Teraz napastuje po cichu, kulturalnie, z orędziem haseł o porozumieniu i mediacjach.

Możemy mówić: „co się dziwisz, to tylko Shore”. „Olej to, ten program na tym polega”. Wygodniej myśleć o tym jako o czymś odległym, wymyślonym na potrzeby telewizji. Możemy też mówić: „to tylko klub”, „to ich prywatna sprawa”, „ktoś ją tam trzymał siłą?”, „on już tak ma”, „to taka gra”, „sama tego chciała, po co szła do programu/na imprezę/do parku/do pracy”. Odsuwamy to od siebie, to nas nie dotyczy. „My przynajmniej nie robimy nic złego żyjemy jak żyliśmy zawsze”. Co jest prawdą. A jednak jest to kultura gwałtu.

Takie sytuacje zdarzają się codziennie. Tutaj, w Polsce. Nie tylko na oczach tysięcy widzów, nie tylko na egzotycznych wyprawach – w klubach, na domówkach i w naszych pokojach, z nieznajomymi, kolegami i naszymi partnerami. Molestowanie to nie wyjątek, tylko codzienność. I właśnie dlatego „nie” kobiety działa jak agresja, krzywda wobec mężczyzn i brak intelektualnej ogłady w dyskusji. Niezgoda na okazuje się „patową sytuacją”, którą należy rozwiązać napastowaniem, ukrytym za postulatem rozmowy ponad podziałami. A wymuszanie seksu to genialne tajniki szkoły podrywu. Mężczyznom molestowanie nie tylko uchodzi bezkarnie – zbierają na nim fejm. Stają się skandalistami. Tego możemy się dowiedzieć z telewizji.

Gdzie możemy się dowiedzieć, że „nie” znaczy „nie”, a bez zgody to gwałt? Że przymuszanie do seksu to próba gwałtu? Że wymuszona zgoda to nie zgoda?

Tylko jeśli to wykrzyczymy. Dlatego protestujmy, nie bagatelizujmy, piszmy o każdej takiej sytuacji, jeśli tylko mamy siły. Opór ma sens. Nasz głos się liczy. I nie damy się uciszyć.

Źródło
Opublikowano: 2018-11-15 11:19:12