Za 2 tygodnie ukaże się debiutancka książka mojej żony. Zatem polecam lekturę. Nie jestem obiektywny, ale ja akurat od b

Remigiusz Okraska:

Za 2 tygodnie ukaże się debiutancka książka mojej żony. Zatem polecam lekturę. Nie jestem obiektywny, ale ja akurat od bliskich osób wymagam więcej, nie mniej, więc gdyby książka była słaba, to bym nie polecał. Ale polecam, bo:
1. Jest to jedna z niewielu książek o Polsce B – o miejscach, które mają się kiepsko, które nie mają żadnego rozwoju lub tylko powierzchowny, o miejscach niemodnych, zapomnianych, sponiewieranych, o miejscach, z których raczej się ucieka niż do nich wraca.
2. Jest to chyba niemal jedyna książka o Polsce B napisana przez kogoś, kto w tej Polsce B mieszka, żyje, zarabia, dziaduje tu jak inni. Nie przez panią, która wzięła urlop w korpo, żeby opisać miasteczko dawno opuszczone, i nie przez pana, który na opis prowincji dostał w Warszawie zlecenie po tym, jak opisał już zupełnie inne rzeczy. To jest głos stąd, nieudawany głos stąd. Nie pochylanie się paniczów z troską nad "przegranymi", nie ciekawostkowy wgląd w realia jakichś egzotycznych prowincjuszy. To głos kogoś, kto biedował, chwytał się dorywczych prac, pracował w cateringu, nie miał opłacanych składek na ubezpieczenie itd.
3. Bo jest to głos szczerze prospołeczny, bez pozy i udawania. Moja żona jest właściwie jedyną osobą, przy której czasami wstydzę się, że mam niedostatecznie socjalne poglądy na jakąś sprawę, albo że przegapiam coś społecznie ważnego. To głos kogoś, kto działał w związkach, chodził na demonstracje, upominał się i wspierał innych, i nie od 2014, gdy liberalny salon odkrył "wrażliwość społeczną", lecz o wiele, wiele dłużej.
4. Bo nie jest to socjalna agitka, słuszna ideowo, lecz toporna. To obrazki z życia, obrazki o jednoznacznej wymowie prospołecznej, ale zwykłe, ludzkie, czasami gawędziarskie, czasami refleksyjne, czasami bezlitosne, czasami humorystyczne, ale to przede wszystkim opowieści, a nie wykład polityczny. Czyta się moim zdaniem dobrze.
Myślę, że nie będziecie żałowali/żałowały. Książka w empikach, księgarniach zwykłych i wysyłkowych za 2 tygodnie. Będzie kilka spotkań promocyjnych (Warszawa, Kraków, Sosnowiec, Łódź), ale o tym kiedy indziej. Już dziś można książkę zamawiać i jeśli macie możliwość odbioru w empikach, to wtedy bez kosztów przesyłki całość kosztuje tylko 26 zł, jeśli zamówicie do 20 listopada (link w komentarzu), później dychę drożej. (wersja elektroniczna też będzie, ale za 2 tygodnie).
I krótki cytat ze wstępu:
"Mówiło się o zmierzchu przemysłu, a świcie usług. Nagle wszyscy mieliśmy pracować w usługach i wykształcić tak zwane umiejętności miękkie. Mówiło się o karierze, sukcesie, innowacji. Potem o tym, że ten przemysł to może jednak nie był aż tak psu na budę i oto robić go będziemy od nowa, ale jako że naszym polskim rękom, choć spracowane, trochę to jakoś nie wychodzi, zrobi go nam tutaj oto na naszej ziemi zagraniczny inwestor. W specjalnej strefie ekonomicznej.
A my go zwolnimy z podatków i rozścielimy czerwony dywan, żeby tylko nie uciekł i zatrudnił te sto osób z okolicy. Bo zagraniczne przecież lepsze, zachodnie. Bardziej błyszczy. Mniej śmierdzi towotem.
Historia tych wszystkich fabryk plecie się niemal identycznie. 1990, 1992, 1995, 2000, 2002 – magiczne, powtarzalne daty. Daty końca – wniosku o upadłość, wejścia na majątek firmy syndyka masy upadłościowej, wykreślenia z rejestru KRS. Czasem po drodze błyska jakiś protest, strajk, ostatnia próba, ale przykrywa ją fala masowych zwolnień, przekształceń własnościowych, zmiany spółki akcyjnej na taką z ograniczoną odpowiedzialnością, i z powrotem. Akta osobowe i finansowe tych zakładów zajmują całe regały w Archiwum Zakładowym Zlikwidowanych Przedsiębiorstw Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. I wszystkich innych urzędów wojewódzkich.
Zagłębie Dąbrowskie to ziemia, która, choć w cieniu Górnego Śląska, doświadczyła ogromnego rozwoju przemysłu, po czym ogromnej krzywdy, gdy zwinięto go w krótkim czasie niemal do zera. Jest świetnym, choć bolesnym przykładem diabelskiego młyna polskiej terapii szokowej. Trąba powietrzna balcerowiczowskiej transformacji zostawiła tu pustawe miasta, zrujnowane fabryki, niewypłacalne huty i żadnej kopalni. Zostawiła Zawiercie, gdzie zatrudniające 30 osób przedsiębiorstwo uchodzi za „duże”, Sosnowiec, skąd pomiędzy 1990 a 2014 r. wyjechało pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców, i Dąbrowę Górniczą, 120-tysięczne miasto bez czynnego dworca kolejowego. Zostawiła za sobą Będzin, najpierw zlikwidowawszy tam przemysł obuwniczy i cukierniczy.
Zostawiła wiele mniejszych miejscowości, gdzie ludzie prasowali drelich i szli codziennie do ciężkiej, ale pewnej pracy".


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 21:38:34

"Bóg, honor i ojczyzna" w paszportach wkurza podwójnie. Bo to nie tylko arogancja i wykluczanie niewierzących

"Bóg, honor i ojczyzna" w paszportach wkurza podwójnie. Bo to nie tylko arogancja i wykluczanie niewierzących z polskości, ale też kolejne historyczne fałszerstwo. Polska prawica ordynarnie zakłamuje historię.

W dwudziestoleciu międzywojennym w polskim wojsku obowiązywała dewiza "Honor i ojczyzna". Kto nie wierzy, może sprawdzić ustawę z dnia 1 sierpnia 1919 r. o godłach i barwach Rzeczypospolitej Polskiej. Nic w tym zresztą dziwnego. Niepodległościowa lewica, która wywalczyła wolność, była z biskupami na bakier. Przed 1918 rokiem Kościół instytucjonalny, delikatnie rzecz ujmując, z rzadka popisywał się patriotyzmem. A kiedy w podziemiu i na ulicach trwała walka o niepodległość, z ambon wychwalano kolaborację z caratem i donosicielstwo.

Panowie z prawicy najwyraźniej sądzą, że będą rządzić wiecznie, więc wszystko im wolno. Że trwale kształtują pamięć, kiedy wygumkowują socjalistów z historii Polski albo kiedy robią ze zbrodniarza Rajsa-Burego bohatera narodowego. Nic bardziej mylnego. Wzór paszportów zmienia się zwykle co dziesięć lat. Panom z prawicy mogę obiecać jedno: po waszej polityce historycznej nie zostanie wtedy kamień na kamieniu. Właśnie dlatego, że przeginacie.


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 21:28:37

Rozwiązać Marsz Niepodległości! Chcemy Warszawy wolnej od faszyzmu.

Rozwiązać Marsz Niepodległości!

Wspólnie z Obywatele RP, Warszawski Strajk Kobiet, KOD Mazowsze, Krytyka Polityczna i STOCZNIA domagamy się, aby Hanna Gronkiewicz-Waltz zgodnie z zapowiedzią rozwiązała Marsz Niepodległości, jeśli tylko w jego przebiegu pojawią się symbole lub hasła nawiązujące do faszyzmu.

Domagamy się, aby w sprawie Marszu wypowiedział się Rafał Trzaskowski. Czy uważa, że Marsz powinien zostać rozwiązany?

To hańba, że największą imprezę na 100-lecie niepodległości Polski organizują osoby i grupy nie kryjące się z faszystowskimi sympatiami. To hańba, że miasto zgładzone przez nazistów może być niebawem świadkiem ich przemarszu. Nie chcemy oglądać w stolicy triu… Podpisz!

https://you.wemove.eu/campaigns/rozwi-za-marsz-niepodleg-o-ci-chcemy-warszawy-wolnej-od-faszyzmu-

Rozwiązać Marsz Niepodległości! Chcemy Warszawy wolnej od faszyzmu.

Nie chcemy faszystów w Warszawie na stulecie niepodległości. Przez Warszawę ma przejść ogromny marsz skrajnej prawicy. Niech Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Trzaskowski go rozwiążą! Podpisz petycję!

Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 21:05:47

Czasami marudzę, że pisanie o pracy to najmniej intratna dziennikarska działka świata. Podczas gdy piszący o bankach sta

Czasami marudzę, że pisanie o pracy to najmniej intratna dziennikarska działka świata. Podczas gdy piszący o bankach startują w bankowych konkursach z wysokimi nagrodami, a piszący o technologiach są zarzucani drogimi gadżetami, ja przez wszystkie te lata zgarnęłam długopis z logo Solidarności (tak, tej co idzie z ONR-em), książkę Springera i kubek Razem. No więc dziś mamy ten rzadki dzień, w którym dostałam fantastyczny prezent od niejakiego Leona (8 l.)!


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 20:29:30

Dla wielu ludzi w Polsce zmiany klimatyczne vel globalne ocieplenie to abstrakcja. Cieszymy się ciepłym listopadem, w me

Remigiusz Okraska:

Dla wielu ludzi w Polsce zmiany klimatyczne vel globalne ocieplenie to abstrakcja. Cieszymy się ciepłym listopadem, w mediach donoszą o rekordach ciepła na Podkarpaciu czy w Budapeszcie, uśmiechamy się pod nosem, ciepły listopad przecież lżej się znosi. Media oczywiście mówią też, że gdzieś tam tajfun, gdzieś ekstremalna susza, gdzieś obumiera rafa, gdzieś topnieje lodowiec, gdzieś pustynnieją pola uprawne i głód zagląda w oczy. Ale to wszystko jest właśnie "gdzieś", daleko stąd, trudno z tym na serio się zmierzyć, nasze codzienne życie toczy się tutaj. Ale właśnie tutaj też widać, co się dzieje i będzie działo, i wcale nie chodzi o rzeczy spektakularne.
Spędzam dużo czasu w przyrodzie, w miejscach, które znam od lat, sporo z nich pamiętam z dzieciństwa sprzed trzech dekad. Z roku na rok widać coraz bardziej, że Polska wysycha. Wysychają strumyki, niewielkie rzeczki stają się widocznie mniejsze, znikają oczka wodne i leśne bajorka, podmokłe łąki są suche, a łąki kiedyś suche – dziś zaczynają przypominać skrzyżowanie stepu z pogorzeliskiem.
Widzę to od lat, ale dziś trafiłem w miejsce, w którym właśnie od lat zawsze była woda – takie śródleśne rozlewisko zawsze pełne wody, pełne żab, roślinności wodnej. Tej wody było tam sporo, z roku na rok mniej, ale wciąż sporo. Jeszcze rok temu była tam woda, taka do kolan przez cały rok, po prostu typowe "miejsce z wodą" istniejące od lat i oczywiste w takiej roli. Dzisiaj przypadkiem trafiłem w to miejsce i nie tylko po tegorocznym lecie nie ma wody, ale całe dno jest suche jak pieprz. Po prostu całkowicie wyschło.
To taki drobiazg, leśne bajorko bez znaczenia. Ale takich bajorek są dziesiątki tysięcy, a raczej – były, bo już lub za chwilę będziemy o nich mówili w czasie przeszłym. Dziesiątki tysięcy razy mniej miejsc bytowania wielu gatunków. Dziesiątki tysięcy raz mniej wilgotnego mikroklimatu. Dziesiątki tysięcy razy mniej wzbogacania różnorodności biologicznej. Dziesiątki tysięcy razy więcej miejsc suchych, podatnych na pożary. Dziesiątki tysięcy razy więcej miejsc niemagazynujących wody na potrzeby roślin, zwierząt, a z czasem także ludzi.
Zmiany klimatyczne nie są katastrofą jak z filmów sensacyjnych. Nie są też wcale czymś przede wszystkim spektakularnym. One materializują się po cichu, po kawałku, w drobiazgach takich jak te wysychające bajorka, których brak zauważy kilku nudnych maniaków jak ja. Tyle że w przyrodzie wszystko jest powiązane, wszystko się kumuluje, wszystko ma znaczenie. To będzie prawdopodobnie najcichsza, najmniej wprost zauważalna, najmniej spektakularna – i zarazem najdotkliwsza katastrofa. Będziemy się wciąż nieźle bawili tutaj, bo to, co najgorsze, dokona się "gdzieś", nie tutaj. Tu czasem będzie ekstremalna burza czy ulewa, jakaś trąba powietrzna, wielki upał, ale tak poza tym to całkiem spoko – lepsza klimatyzacja, większa lodówka, basen, lód w drinku, PKB wzrośnie.
Ale po cichu ten świat, tutaj, nie "gdzieś", będzie umierał, aż w końcu te wszystkie drobiazgi skumulują się i nawet tutaj nie będzie dało się żyć. Wam się jeszcze jako tako uda, ale jeśli macie dzieci, to po pierwsze współczuję im, a po drugie nauczcie je zawczasu klasycznej maksymy "lasciate ogni speranza".

Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 18:39:20

Można? Można! W tym roku faszyzm nie przejdzie! Wrocław daje przykład, czas na W

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

Można? Można! W tym roku faszyzm nie przejdzie! Wrocław daje przykład, czas na Warszawę!
Hanna Gronkiewicz-Waltz Rafał Trzaskowski – do dzieła!

Były ksiądz i nacjonalista Jacek Międlar oraz Piotr Rybak – antysemita, który kilka lat temu spalił kukłę Żyda na wrocławskim Rynku – chcieli 11 listopada przemaszerować przez Wrocław. Jednak tym razem brunatna fala ominie stolicę Dolnego Śląska, bo dziś Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wydał decyzję o zakazie zgromadzenia. Bardzo się cieszymy, że po latach pobłażliwego traktowania problemu miasto wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec antysemityzmu, ksenofobii i rasizmu na wrocławskich ulicach.

W uzasadnieniu decyzji miasto powołuje się także na sierpniową manifestację Jacka Międlara. Razem z Strajk Kobiet Wrocław, KOD i Obywatele RP stanęliśmy wtedy naprzeciwko Międlara na wrocławskim Rynku i protestowaliśmy przeciwko sianiu antysemickiej propagandy.

Apelujemy także do Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Trzaskowski, by wzięli przykład z wrocławskich władz. Niech brunatna fala ominie także Warszawę!




Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 18:35:38

Były ksiądz i nacjonalista Jacek Międlar oraz Piotr Rybak – antysemita, który ki

Były ksiądz i nacjonalista Jacek Międlar oraz Piotr Rybak – antysemita, który kilka lat temu spalił kukłę Żyda na wrocławskim Rynku – chcieli 11 listopada przemaszerować przez Wrocław. Jednak tym razem brunatna fala ominie stolicę Dolnego Śląska, bo dziś Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wydał decyzję o zakazie zgromadzenia. Bardzo się cieszymy, że po latach pobłażliwego traktowania problemu miasto wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec antysemityzmu, ksenofobii i rasizmu na wrocławskich ulicach.

W uzasadnieniu decyzji miasto powołuje się także na sierpniową manifestację Jacka Międlara. Razem z Strajk Kobiet Wrocław, KOD i Obywatele RP stanęliśmy wtedy naprzeciwko Międlara na wrocławskim Rynku i protestowaliśmy przeciwko sianiu antysemickiej propagandy.

Apelujemy także do Hanna Gronkiewicz-Waltz i Rafał Trzaskowski, by wzięli przykład z wrocławskich władz. Niech brunatna fala ominie także Warszawę!


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 18:35:38

UCHODŹCY POD POLSKĄ GRANICĄ BŁAGAJĄ O POMOC

Fundacja Ocalenie:


UCHODŹCY POD POLSKĄ GRANICĄ BŁAGAJĄ O POMOC

Kilkadziesiąt osób uciekających przez prześladowaniami, uchodźczyń i uchodźców błaga o ludzkie traktowanie na polskiej granicy.
Od miesięcy polska straż graniczna bezprawnie nie pozwala osobom chcącym ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce złożyć wnioski o status uchodźcy. Wielokrotnie już informowaliśmy o tej sytuacji. Pisały o niej media, informowały organizacje i instytucje – sytuacja nadal się nie zmieniła. Uchodźcy nieprzepuszczeni przez polską granicę giną, porywani przez służby opresyjnych państw, z których uciekają. Dzieci i dorośli koczują miesiącami na dworcu, próbując po kilkadziesiąt razy udowodnić polskim strażnikom granicznym, że naprawdę uciekają przed prześladowaniami. Nikt nie wie kto i po ilu próbach zostanie danego dnia dopuszczony do złożenia wniosku.

Zdesperowani uchodźcy poprosili nas o udostępnienie ich listu. Zachęcamy Was do przeczytania i podawania dalej.


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 16:05:58

9 lat temu powstał portal Lewicowo.pl, który założyłem po to, żeby przypominać dzieje polskiej lewicy niekomunistycznej

Remigiusz Okraska:

9 lat temu powstał portal Lewicowo.pl, który założyłem po to, żeby przypominać dzieje polskiej lewicy niekomunistycznej różnych nurtów – PPS, ruchu ludowego, syndykalistów, lewicowej inteligencji, klasowego ruchu związkowego itd. 9 lat żmudnej pracy, całkiem za darmo, a wręcz z dopłacaniem do tego. Stworzona została taka baza tekstów dot. polskiej lewicy, jakiej nie ma żadna inna opcja ideowopolityczna w Polsce, także te o wiele bardziej dzisiaj popularne. Spora część tych materiałów to w dodatku unikatowe rzeczy, części z nich nie mają nawet najlepsze biblioteki. Setki i tysiące godzin pracy bez żadnej gratyfikacji, nawet nie za dobre słowo, bo w Polsce trudno także o dobre słowo.
Gdy zaczynałem tę robotę, mało kogo interesowała taka tematyka, a tym bardziej harówka przy niej. Dziś już sporo jest osobistych przyjaciół Okrzei i Pużaka, dawny PPS ma ponoć mnóstwo wielbicieli i wielbicielek, są już nawet odzieżowe biznesiki spod znaku "red is good", a ilu spotykam prrrrawdziwych znawców takiej tematyki, to ho ho. No i na zdrowie. Za nami dziewięć lat ciężkiej pracy, w której oprócz mnie brała udział garstka ludzi – w sumie wszystkich pomocników i pomocnic przez te długie lata uzbierałoby się nie więcej niż kilkanaście osób, to też świadczy o tym, jak w Polsce jest z etosem lewicy i etosem pracy społecznej.
Portal jest oczywiście niszowy, bo niszowa jest taka tematyka. Ale w sumie te teksty miały kilka milionów odsłon, co nie jest złym wynikiem w kraju zapaści lewicy. Mnie osobiście te 9 lat pracy sporo dało – zyskałem ogromną dawkę wiedzy merytorycznej, utemperowało mi nosek i zdystansowało do wielu spraw (dziś z politowaniem patrzę na to, jak w Polsce powstają "teksty publicystyczne" czy "rozprawy naukowe", komu się wydaje, że jest znawcą czegoś, kto sądzi, że wymyślił coś nowego, kto uważa, że "tutaj nic nie było ciekawego, ciekawy jest tylko Zachód").
Czy było warto z innych względów? Raczej nie, bo politycznie niewiele z tego wynika i wyniknie. A gdybym te 9 lat i setki godzin poświęcił na swoje sprawy, to też byłbym w innym miejscu pod każdym względem. No ale coś udało się ocalić od zapomnienia, spłacić jakiś dług intelektualny, mieć mocny materiał dowodowy, że Polska to nie tylko endek i pleban, lecz także niegdyś silna i wpływowa lewica. I jeszcze jedno wiem po tych latach. Gdy pytają i debatują, jak robić lewicę, to mam prostą odpowiedź: robić. Gdyby każdy i każda z przyznających się do tego szyldu i tego etosu zechcieli tak długo i tyle zrobić, ile zrobił jeden zwykły facet z prowincji z garstką pomocników, to może coś by z tego było, w każdym razie więcej niż ze słomianych zapałów, szybko obumierających inicjatyw, wypalania się i zmęczenia, nieustannych wizji i pomysłów nieprzekuwanych w konkret i coś więcej niż chwilowe zrywy.
Nie wiem, czy będą kolejne urodziny tego portalu, bo z kilku wspomnianych wyżej względów mam coraz mniej przekonania do kontynuacji, ale te 1300 tekstów zostanie.


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 13:25:04

Skandaliczna decyzja SN!Sąd Najwyższy stanął po stronie nieuczciwego pracodawcy

Skandaliczna decyzja SN!Sąd Najwyższy stanął po stronie nieuczciwego pracodawcy ? W skrócie: TVP zatrudniało pracownicę, Ewę, w oparciu o umowę o dzieło. Mimo tego, że wykonywała takie same obowiązki i zadania, jak pracownicy etatowi. Ewa upomniała się o swoje prawa, a sąd pracy przyznał jej rację i nakazał zapłacić TVP… Więcej


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 13:03:10

Sąd Najwyższy stanął po stronie nieuczciwego pracodawcy W skrócie: TVP zatrudni

Sąd Najwyższy stanął po stronie nieuczciwego pracodawcy ? W skrócie: TVP zatrudniało pracownicę, Ewę, w oparciu o umowę o dzieło. Mimo tego, że wykonywała takie same obowiązki i zadania, jak pracownicy etatowi. Ewa upomniała się o swoje prawa, a sąd pracy przyznał jej rację i nakazał zapłacić TVP zaległe 70 tys. złotych składek do ZUS. Telewizja Publiczna składki zapłaciła, po czym… pozwała Ewę domagając się zwrotu 70 tysięcy złotych! Zdaniem TVP ich była pracownica "bezpodstawnie się wzbogaciła".

Po przegranej w II instancji Ewa zwróciła się o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. Ten orzekł, że była pracownica TVP ma zapłacić swojemu pracodawcy 70 tysięcy złotych.

To niestety nie jedyne takie orzeczenie sądu w sporach pracowników z zatrudniającymi. Czy tak ma wyglądać sprawiedliwość?!

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: Z prawej strony na grafice jest zdjęcie rzeźby chowającej twarz w dłoniach. Z lewej strony widoczny jest fragment budynku Sądu Najwyższego. Na grafice jest tekst: "TVP niezgodnie z prawem zatrudniła pracownicę na śmieciówce. Kiedy sąd nakazał zapłacenie zaległych składek ZUS, pracodawca pozwał pracownicę za bezpodstawne wzbogacenie się. Sąd Najwyższy stanął po stronie nieuczciwego pracodawcy!". Na dole większą czcionką jest tekst: "To ma być sprawiedliwość?!".]


Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 13:00:50

Cłem w Sino-Amerykę , czyli kiedy będzie wojna

Fundacja Kaleckiego:

"Nie da się tak po prostu <<wyrzucić>> Chin z globalnego porządku światowego. Można i należy prowadzić wobec nich świadomą politykę, jednak nie sposób ich izolować ani sprowadzić do statusu pokornego petenta. Świat musi się nauczyć żyć z Chinami takimi, jakie są, prawie tak jak dostosował się do globalnej roli Stanów Zjednoczonych. Innej, sensownej perspektywy w najbliższych latach nie widać."

Katarzyna Golik z Fundacji Kaleckiego pisze dla Krytyka Polityczna o stanie relacji Chiny – Zachód w obliczu napięć dyplomatycznych, wojen celnych czy perspektyw na dalszą eskalację konfliktu USA-ChRL. Zachęcamy do lektury!

link: krytykapolityczna.pl/…/clem-w-sino-ameryke-czyli-kiedy-bedz…

Cłem w Sino-Amerykę , czyli kiedy będzie wojna

Pisze Katarzyna Golik

Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 12:20:09

Kochani, bo widzę, że są pozytywne, szlachetne emocje i szery, pisanie listów-apeli do Gmyza, w których to listach-apela

Łukasz Najder:

Kochani, bo widzę, że są pozytywne, szlachetne emocje i szery, pisanie listów-apeli do Gmyza, w których to listach-apelach wzywa się go do opamiętania, wspomina dobrą przeszłość, kiedy byliśmy różni, ale byliśmy Polakami w Polsce, z dobroduszną, pedagogiczną przyganą wylicza jego podłości – "szlampa", "bydło", "zapluty staruszek" etc. etc. – i dramatycznie pyta, jak daleko się jeszcze, Czarku, posuniesz?, ma mniej więcej tyle sensu, co pisanie listów-apeli do Pereiry, a pisanie listów-apeli do Gmyza i Pereiry, ma mniej więcej tyle sensu, co pisanie listów-apeli do panicza Wildsteina, a pisanie listów-apeli do Gmyza, Pereiry i panicza Wildsteina ma mniej więcej tyle sensu, co pisanie listów-apeli do Ziemkiewicza, a pisanie listów-apeli do Gmyza, Pereiry, panicza Wildsteina i Ziemkiewicza ma mniej więcej tyle sensu, co pisanie listów-apeli do Cejrowskiego, czyli nie ma sensu, tak jak nie ma sensu pisanie listów-apeli do Trumpa, by stanął w prawdzie, a prócz tego uznał swój naturalny kolor skóry, gdyż kłamstwo i oranż to jego oręż, więc darujcie sobie trud emocjonalny i słowa, bo pasy transmisyjne przekazu PiS-u udające dziennikarzy mają na to wszystko serdecznie chłodniutko wyłożone i doskonale wiedzą, że IV RP, czyli karnawał miernot, nie będzie trwała wiecznie, więc trzeba wyrwać jak najwięcej jak najszybciej, a potem wykonać sprawnie tak zwaną łyżwę.

Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 09:36:29

Polska dla wypłacalnych?

Polska dla wypłacalnych?

Pani Teresa Janusiewicz z Puław, lat 88 ma utracić mieszkanie z powodu długu w wysokości 9.500 zł. Jej pasierb, który wygrał sprawę o zachowek w kwocie 20 000 zł, prowadzi bezlitosną egzekucję. Najpierw komornik zabrał z konta oszczędności przeznaczone na pogrzeb i grób w kwocie 10 000 zł. Potem regularnie ściągał z jej emerytury 250 zł (1/4), ale i to wydało mu się za mało więc wczoraj miało dojść do oszacowania mieszkania, które pani Teresa zajmuje wraz z 51 letnim, niepełnosprawnym synem. Jest to wstęp do licytacji mieszkania za dług w wysokości 9.500 zł.

Trwa zrzutka na dług pani Teresy. Mamy 30 dni, żeby zgromadzić całą sumę. Udało się też przekonać komornika, aby nie dokonywał opisu i oszacowania, bo pomnożyło by to koszty, które kobieta ponosi, co przy jej skromnych dochodach nie ma sensu. Pomysł, żeby zlicytować mieszkanie za tak stosunkowo niewielką kwotę długu jest nieracjonalny, ale niestety zgodny z p-rawem. Podejmowano już próby byzmienić przepisy, które pozwalaja zlicytować jedyne mieszkanie z powodu symbolicznych kwot zadłużenia. Niestety wysiłki te spełzły na niczym.

Ten sam komornik, który nie ma problemu z licytowaniem dachu nad głową starej kobiety, zwykle okazuje się bezradny kiedy trzeba wyegzekwować zaległe wynagrodzenie czy dług alimentacyjny.
Tak się jakoś składa, że system windykowania i egzekwoania należnosci działa skutecznie tylko wobec słabszych, samotnych matek, niewypłacalnych lokatorów, nieopłaconych pracowników, którzy nie mają z czego płacić rachunków. Broniliśmy niearz przed eksmisją samotne matki, których dług czynszowy był kilkakrotnie niższy niż zaległości alimentracyjne ojca dzieci. Bronoliśmy przed wyrzuceniem z mieszaknia ludzi, którym nie zapłacono za pracę. Ale nikt nie ptytał, dlaczego nie macie na czynsz? Ostatnio nawet sądy, urzędnicy i życzliwi radzą dłużnikom, żeby wyjechali zagranicę zarobić na długi. A to by znaczyło, że dla części z nas już miejsca w Polsce nie ma.

W Gdańsku podczas procedury upadłości konsumenckiej sąd zapytał dłużnika, dlaczego nie pojechał do pracy do Niemiec, żeby zarobić na spłatę zadłużenia. W stulecie Niepodległosci warto zadać pytanie czy Polska jest dla wszystkich czy tylko dla wypłacalnych?

Kiedy siedziałem w areszcie za blokowanie kesmisji poznałem człowieka, którego skazano za „wyłudzenie kredytu”. Prowadził wraz z kolegą firmę hydrauliczną. Kiedy nawalił im samochód, musieli wziąć kredyt by kupić drugi. Ponieważ klienci zalegali z płatnościami ten, który wziął na siebie pożytczkę zalegał z ratami. W tym czasie kolega zniknął razem z samochodem. W ten sposób człowiek trafil do więzienia. W naszych więzieniach jak w czasach Karola Dickensa masa ludzi siedzi za długi. To są biedacy, którzy nie powinni spędzić w areszcie ani jednego dnia.

Piotr Ikonowicz

Źródło
Opublikowano: 2018-11-06 07:06:21

Chorwacja: strajk stoczniowców grupy Uljanik

OZZ Inicjatywa Pracownicza:


PODRŠKA RADNICIMA ULJANIKA I 3.MAJA U ŠTRAJKU!
(Poparcie dla strajkujących robotników Uljanika i 3. Maja!)

W poniedziałek 22 października rozpoczął się strajk pracowników stoczni „Uljanik” w Puli i „3. Maj” w Rijece (region Istria). Obie stocznie należą do grupy Uljanik i zatrudniają łącznie ok. 4,5 tysiąca pracowników. Strajkujący domagają się wypłacenia pensji za wrzesień, odwołania zarządu oraz uruchomienia rządowego programu pomocy dla przemysłu okrętowego, a także wprowadzenia przedstawicieli załogi do rady nadzorczej.

Nasza komisja w pełni popiera walkę chorwackich stoczniowców i solidaryzuje się ze strajkiem!

Chorwacja: strajk stoczniowców grupy Uljanik

Źródło
Opublikowano: 2018-11-05 23:12:44

Kilka tygodni temu w imieniu Razem złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez s

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk:

Kilka tygodni temu w imieniu Razem złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez samorządowców związanych z ugrupowaniem "Bezpartyjni Samorządowcy". Dziś otrzymaliśmy informację, że prokuratura wszczęła postępowanie i zajmie się sprawą billboardów finansowanych (w naszej opinii – nielegalnie) z publicznych środków samorządowych. A chodzi o billboardy, które łudząco przypominały materiały wyborcze komitetu "Bezpartyjnych".
Czy kampania polityków kreujących się na "zwykłych mieszkańców" okaże się przekrętem za publiczną kasę?


Źródło
Opublikowano: 2018-11-05 17:15:46

Dobra wiadomość! Dzięki wnioskowi Razem prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie

Dobra wiadomość! Dzięki wnioskowi Razem prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie polityków "Bezpartyjnych Samorządowców". Przypomnijmy: we wrześniu na ulicach miast Dolnego Śląska pojawiły się billboardy, które łudząco przypominały materiały wyborcze Ruchu Bezpartyjni Samorządowcy. Nie zostały sfinansowane ze środków komitetu. Jako Razem złożyliśmy w tej sprawie na początku października doniesienie do prokuratury.

Nie ma i nie będzie naszej zgody na wyciąganie kasy z samorządów i instytucji publicznych na rzecz korzyści tych czy innych polityków.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W centralnej części grafiki jest zdjęcie z konferencji prasowej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Iwo Augustyńskiego, reprezentantów Razem. Na górze jest tytuł: "„Bezpartyjne” cwaniaki pod lupą!". Poniżej jest tekst: "Dzięki zawiadomieniu Razem prokuratura sprawdzi, czy politycy „Bezpartyjnych” zdefraudowali publiczne środki na rzecz swojej kampanii wyborczej".]


Źródło
Opublikowano: 2018-11-05 16:55:40