Rząd tańczy jak Amerykanie zagrają. Kolejny raz amerykańska ambasadorka traktuje Polskę jak republikę bananową.

O co chodzi? Na tapecie pojawiła się nowelizacja ustawy o transporcie drogowym. Według niej wszystkie osoby trudniące się przewozem osób, będą musiały mieć licencję. Koszty jej uzyskania zostały obniżone, ba! Nawet wykreślono obowiązkowe szkolenia z topografii miast. Licencje muszą uzyskiwać m.in. taksówkarze.

Wtem! Na scenie zjawiła się Georgette Mosbacher, amerykańska ambasadorka. W piśmie do ministra Andrzeja Adamczyka zagroziła, że jeżeli polski rząd nie odstąpi od procedowanych zmian, to ona zrobi wszystko, aby wycofać amerykańskie u nas.

Skąd takie zachowanie? Mosbacher wymusza na polskim rządzie, aby nie wprowadzać żadnych regulacji na Uber. To amerykańska firma, dzięki której „taksówkarzem” może stać się każdy, kto ma samochód i aplikację. Uber odbiera zarobek taksówkarzom, którzy muszą doliczyć do działalności podatki, koszty omawianych licencji i członkostw w korporacji taksówkarskiej.

Ministerstwo potulnie wycofało się ze zmian.

Tak właśnie wstaje z kolan.

[Opis grafiki dla osób niewidomych i niedowidzących: Na zielonym tle widnieje dłoń pomalowana na wzór amerykańskiej flagi. Z dłoni zwisają sznurki, na których wisi kukiełka z podobizną Mateusza Morawieckiego. Napis brzmi: „Ambasadorka Mosbacher dyktuje polskiemu rządowi, jak ma rządzić”.]


Źródło
Opublikowano: 2019-01-10 15:26:46