Świeżynka sprzed tygodnia – zalecam. Interesujące, schludnie porządkujące najbardziej palące kwestie i zagrożenia, zabawne, zgrabnie napisane. Od algorytmu, botów, cyfrowej rewolucji i dataizmu sztuczną inteligencję, Trumpa, pseudo-Prometeuszy z Doliny Krzemowej i Internet jako "największy i najlepiej zaopatrzony magazyn poczucia krzywdy w dziejach ludzkości".

"W 1995 roku dwaj lewicowi wykładowcy Richard Barbrook i Andy Cameron w niezwykle przenikliwym artykule szczegółowo wyłuszczyli idee cudownych dzieci nowej technologii, które nazwali ideologią kalifornijską. Był to koktajl postaw właściwych bohemie z San Francisco oraz żarliwego ducha wolnorynkowej przedsiębiorczości. Powab tej ideologii, jak twierdzili autorzy, polegał na tym, że wykraczała poza tradycyjne politycznewalki związane ze sprawiedliwym podziałem dóbr. Głęboka wiara w emancypacyjną moc technologii pozwalała jej entuzjastom zamaskować wszelkie niespójności między ideałem yuppies i hipisów. Głosili bowiem, że gdy dokona się rewolucja, każdy będzie fajny, wspaniały, spełniony i bogaty. Aby dostać się do utopijnej krainy, wystarczyła wiara w „zerwanie”, pogląd, że postęp dokonuje się przez zniszczenie dawnych branż i instytucji, i zastąpienie ich czymś cyfrowym. Steve Jobs – hipis na kwasie i bezwzględny biznesmen w jednym – był wcieleniem ideologii kalifornijskiej.

[…]

Pod pewnymi względami technologia jest dla bogaczy najnowszą metodą uprawiania starych praktyk, takich jak kupowanie wpływów politycznych, monopolizacja rynku i uchylanie się od regulacji, żeby jeszcze bardziej powiększyć swój majątek. Efektowna otoczka postępu skrywa dobrze znany proceder.

Wielkie firmy technologiczne od lat skrzętnie kultywują ideologię kalifornijską: to nic, że są mocarnymi korporacjami z potężnymi działami PR – pozują na rebeliantów; to nic, że są ufundowane na pozyskiwaniu danych i kapitalizmie w wersji inwigilacyjnej – twierdzą, że ich zachwycające wynalazki niosą wolność; to nic, że pracują w nich głównie bogaci biali faceci – mówią o sprawiedliwości społecznej i równości.

[…]

Bogate korporacje krzewią modne idee, nie tylko wywierając bezpośrednie naciski, ale też pompując pieniądze – poprzez think tanki, TED, granty, sponsoring i konsultacje – do osób, które podzielają ich wizję rzeczywistości. Finansując think tanki i – coraz częściej – uczelnie, firmy te wprowadzają subtelne, lecz nieodwracalne przewartościowania w zbiorowych wyobrażeniach na temat technologii .

Ale chodzi o coś jeszcze poważniejszego. iPhone’y i przeglądarki, z których wszyscy korzystamy, rozniosły świecie ideologię kalifornijską, zaszczepiając nam kuszącą iluzję, że zerwanie jest wyzwoleniem, totalny indywidualizm – samorządnością, a gadżety równają się postępowi. Czasem istotnie tak jest, ale trudno uznać, że to żelazne zasady socjologiczne. Wiara w ideologię kalifornijską oznacza, że firmy technologiczne mają wyruszyć w przyszłość, wrócić i odegrać rolę naszych przewodników. Wkrótce w szkołach będzie pełno iPadów (Apple), gogli do wirtualnej rzeczywistości (należący do Facebooka Oculus) i lekcji programowania (prowadzonych przez Google’a) – trudno wyobrazić sobie, że się tak nie stanie. Z niedawnego badania przeprowadzonego przez Krajowe Towarzystwo na rzecz Przeciwdziałania Przemocy Wobec Dzieci (NSPCC) wynika, że prawie połowa dzieci chce pracować w branży technologicznej. Znacznie bardziej przygnębiająca jest inna liczba: 30 procent marzy, że zostanie youtuberem, tym jednym na milion, który żyje z filmików". (przeł. K. Umiński)


Źródło
Opublikowano: 2019-01-31 20:44:20