Miałem już nie pisać o tym czytaniu i nieczytaniu książek, ale okrutny los zetknął mnie w odmętach internetu z syntezą d

Remigiusz Okraska:

Miałem już nie pisać o tym czytaniu i nieczytaniu książek, ale okrutny los zetknął mnie w odmętach internetu z syntezą dwóch strasznych rzeczy. Mianowicie do inteligenckiego nabzdyczenia dołączyła polska ignorancka czechofilia, więc jakiś pan i jakaś pani przekonywali w dyskusji pod postem pewnej pisarki tonującej histerie antynieczytaniowe, że książki są najważniejsze, czytanie ubogaca duszę, czyni społeczeństwo lepszym, a jako przykład podali fakt, że w Czechach czyta się dużo i sami popatrzcie, że TO DZIAŁA. No działa, ewidentnie. Gdy czytasz dużo książek, to zostajesz społeczeństwem, które wybiera sobie Babisa i Zemana, czyli jakiś niesamowity pierdolnik spod znaku postkomuny, przekręciarstwa i ksenofobii. Dajesz kilkanaście procent poparcia jawnie faszyzującej partyjce Okumury. Zawalasz cały kraj billboardami z wywodami przeciwko urojonym uchodźcom, a tematyka ta zajmuje poważne miejsce nawet w kampanii do wyborów samorządowych w miasteczku o nazwie Hawirzow. Masz największy w odsetek poglądów rasistowskich. Jawnie szczujesz na Romów. Masz największy odsetek przeciwników UE wśród krajów postkomunistycznych. W reklamach pogrywasz wizerunkiem kobiet tak, że polska seksistowska buceria to przy tym szczyt taktu i feminizmu. I tak dalej. To wszystko w kraju sporego czytelnictwa. No i co? No i nic.
PS. Spieszę wyjaśnić, że Czechy i Czechów za wiele rzeczy – oczywiście nie te wymienione powyżej – lubię i cenię. Ale ta polska komiksowa wizja kraju, narodu, świata i czytania książek oraz ich wpływu na świat i ludzi skłania mnie do wniosku, że czytanie niespecjalnie wpływa na rozum, wiedzę, znajomość rzeczywistości itp., skoro później produkuje się takie brednie.

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 17:30:32