Za pobyt przy dziecku w szpitalu rodzice płacą nawet 50 zł za dobę. Choć ich obecność jest niezbędna


Czy już podpisaliście się pod Petycja: Stop opłatom za pobyt rodziców z dziećmi w szpitalu?

"Dlaczego obecność rodzica przy dziecku jest nieoceniona?

• Zapewnia dziecku komfort psychiczny i poczucie bezpieczeństwa;
• odciąża pielęgniarki, których w szpitalach jest zwykle za mało;
• pozwala rodzicom nauczyć się opieki nad dzieckiem np. po operacji".

Daria Gosek-Popiołek z partii Razem: „Koszt tych pobytów nie powinien obciążać szpitali, które i tak mają swoje problemy finansowe. Powinien zostać pokryty z NFZ. Przecież ci rodzice opłacają składki, a ich opieka nad dziećmi jest niezbędna. Ważne, żeby głośno mówić o tym teraz kiedy o poprawę złej sytuacji w służbie zdrowia walczą także pielęgniarki i lekarze. My, rodzice też jesteśmy częścią tego systemu”.

#LewicaRazem


LewicaRazem

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 17:22:38

#toonas

Bartosz Migas:




toonas

Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-03-29 16:46:58
Opublikowano: 2019-03-29 16:46:58

Podczas antypisowskich protestów często pada okrzyk „nikt nie stoi ponad prawem”

Podczas antypisowskich protestów często pada okrzyk „nikt nie stoi ponad prawem”. No więc my tak poważnie.

„Kto bogatemu zabroni?” – to powiedzenie wgryzło się już dawno temu w nasz słownik. Usprawiedliwiamy przed samymi sobą wybryki milionerów, których nie zaakceptowalibyśmy, gdyby zrobiłaby to taka sama osoba jak Ty.

Dosyć tego! Milionerzy to nie jest żadna uprzywilejowana kasta. Milionerzy i…

Więcej


Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 14:33:26

"Kto bogatemu zabroni?" – to powiedzenie wgryzło się już dawno temu w

„Kto bogatemu zabroni?” – to powiedzenie wgryzło się już dawno temu w nasz słownik. Usprawiedliwiamy przed samymi sobą wybryki milionerów, których nie zaakceptowalibyśmy, gdyby zrobiłaby to taka sama osoba jak Ty.

Dosyć tego! Milionerzy to nie jest żadna uprzywilejowana kasta. Milionerzy i miliarderzy powinni sprawiedliwie dorzucać się do wspólnego kotła. Nie uciekać do rajów podatkowych. W Polsce system podatkowy postawiony jest na głowie. Przez niesprawiedliwe i dziurawe podatki Ty musisz oddawać znaczną część swoich dochodów, a milionerzy zwiewają do Cypru. Chcemy europejskiego państwa? Wprowadźmy europejski system podatkowy. I przestańmy w końcu przymykać oczy na oszustwa, wyzysk i kombinowanie! Kto bogatemu zabroni? #LewicaRazem!

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W górnej części na skrawkach papieru następujące zdania: „W Warszawie firma syna miliarderów nie płaci pracownikom. Zaległości w pensjach mogą wynieść już 10 milionów złotych”, „W Nowej Soli milioner bił, więził i znęcał się nad pracownikami” i „Komornik nie mógł ściągnąć z Kulczyków 8 tysięcy złotych, bo wszystkie pieniądze trzymają za granicą”. Na środku na wyróżnionym na czerwono polu widnieje napis: „Kto bogatemu zabroni?”. Na dole logo Lewicy Razem i oznaczenie KKW Lewica Razem – Razem, Unia Pracy, RSS.]



LewicaRazem

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 13:56:39

„Zakład przetwórstwa mięsnego „Płatek” podjął parę prezydencką po królewsku. Masarze wyłożyli na stoły to, co najlepsze:

„Zakład przetwórstwa mięsnego „Płatek” podjął parę prezydencką po królewsku. Masarze wyłożyli na stoły to, co najlepsze: aromatyczne kiełbasy, soczyste szynki i chrupkie kabanosy. Dudowie nie kryli zachwytu i z miejsca przystąpili do degustacji. Rozkoszując się wędlinami, prezydent zapozował do zdjęć, posyłając w stronę obiektywów przeszywające spojrzenia zza pęt kiełbas”.

– B. Hrabal „Wpętowstąpienie”

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 12:52:33

Myśliwi nielegalnie zabijają ptaki w nadmorskim pasie ochronnym. „Skala naruszeń prawa może być ogromna”

Robert Maślak


Umęczone długą wędrówką ptaki są nielegalnie zabijane przez myśliwych w Polsce. Dodatkowo myśliwi nie rozróżniają gatunków łownych od chronionych. Są badania, z których wynika, że niemal co trzeci upolowany ptak może być chroniony. To kolejne przesłanki, że konieczne są zmiany modelu łowiectwa w Polsce. Przyroda jest zbyt cenna, aby powierzać ją dyletantom z PZŁ!
https://oko.press/mysliwi-nielegalnie-zabijaja-ptaki-w-nadmorskim-pasie-ochronnym-skala-naruszen-prawa-moze-byc-ogromna/

Myśliwi nielegalnie zabijają ptaki w nadmorskim pasie ochronnym. „Skala naruszeń prawa może być ogromna”

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 12:35:11

Potrzebujemy zieleni w mieście – zarówno tej dzikiej jak i tej osiedlowej, uporządkowanej, w której możemy spędzać czas,

Daria Gosek-Popiołek:

Potrzebujemy zieleni w mieście – zarówno tej dzikiej jak i tej osiedlowej, uporządkowanej, w której możemy spędzać czas, poznać sąsiadów, odpocząć.
Do 1 kwietnia możemy zgłaszać uwagi do nowego studium uwarunkowania i kierunków zagospodarowania miasta Krakowa. Możemy upomnieć się o tereny zielone, o przestrzeń do życia dla każdego z nas.
Zwłaszcza, że deweloperzy bardzo sprawnie upominają się o swoje zyski i walczą zawzięcie o to, by jak najwięcej w Krakowie budować. Kosztem dzikiej przyrody, naszego zdrowia i poziomu życia.

Aktywiści i aktywistki przygotowali swoje propozycje wniosków, w których walczą o najcenniejsze dla Krakowa tereny. Ale wiem – rozglądając się po swoim osiedlu, że warto zawalczyć także o to, co jest wokół nas.

Zajrzyjcie na stronę wydarzenia na facebooku:
https://www.facebook.com/events/311834856193277/

Jeśli chcecie – skorzystajcie z uwag przygotowanych przez organizacje pozarządowe w dwóch wersjach:
podstawowej – http://bit.ly/studiumshort i rozszerzonej: http://bit.ly/studiumextended

Zajrzyjcie na nasz krakowski BIP i poczytajcie o Studium.

A jeśli macie jakieś pytania, jeśli potrzebujecie wsparcia w pisaniu swoich uwag – z przyjemnością wam pomogę!




Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 11:47:00

Wybory do PE. Lewica Razem idzie po Wiosnę

Dajemy wyborcom pełen pakiet lewicowy – sprawiedliwość społeczna i demokracja – mówi Wirtualnej Polsce Maciej Konieczny z Partii Razem.

Wybory do PE. Lewica Razem idzie po Wiosnę

Lewica Razem depcze po piętach Wiośnie i bije się nie tylko o pierwszeństwo po lewej stronie sceny politycznej. Adrian Zandberg – nieformalny lider Partii Razem – wierzy, że wprowadzi wreszcie "prawdziwą,

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 10:17:19

Zabranie głosu jako zabranie komuś głosu

Maja Staśko:

Zabranie głosu jako zabranie komuś głosu

To taka historia, jakich codziennie jest mnóstwo. Zwykle nazywa się je nieporozumieniami lub konfliktami. Ale w istocie to dyskryminacja.

Niedawno uczestniczyłam w studenckim spotkaniu Nie-Porozumienia // O feminizmie z Mają Staśko. Początkowo obalaliśmy kolejne mity narosłe wokół feminizmu: że feministki są radykalne, nienawidzą mężczyzn, a ich działalność sprowadza się do krzyku na demonstracjach. Potem mówiłam o skali śmiertelności kobiet w wyniku przemocy domowej, o powszechności przemocy seksualnej, o eksmisjach i wyzysku. Gdy nadszedł czas pytań z sali, zgłosił się student i zapytał, dlaczego feministki wprost nie występują także w imieniu praw mężczyzn. Mówiłam o tym wcześniej, ale powtórzyłam, że to nieprawda: większość postulatów Socjalny Kongres Kobiet dotyczy w takim samym stopniu mężczyzn. Większe wynagrodzenia czy niższe czynsze leżą w interesie wszystkich pracowników i lokatorów, niezależnie od płci (a płci jest przecież więcej niż dwie) i musimy o nie wspólnie walczyć.

Następnie zgłosił się kolejny student i przedstawił sytuację, w której na demie Czarnego Protestu feministka kazała wyjść wszystkim mężczyznom z protestu – i co o tym myślę. To oczywiście słabe zachowanie. Znów zgłosił się pierwszy student. Doradził feministkom, żeby zwracały uwagę na bardziej palące problemy, bo do niego z mediów dochodzą tylko informacje o aborcji i przemocy seksualnej (widocznie te kwestie nie są palące), a nie takie, które dotyczyłyby mężczyzn.

Zaznaczyłam, że patriarchat jest silnie zinternalizowany – i u kobiet, i u mężczyzn. I dlatego musimy za każdym razem być bardzo uważni na to, z jakiej pozycji występujemy i jakie relacje utrwalamy. Bo póki co na spotkaniu o feminizmie jedynymi osobami, które zabrały głos, byli mężczyźni pytający o wykluczenie mężczyzn i po rycersku tłumaczący kobietom, co robić. A czasem zabranie głosu to zabranie komuś głosu.

Po chwili student zapytał, dlaczego ma się ograniczać i milczeć, kiedy chce zadać pytanie – tylko dlatego, że jest mężczyzną? Widziałam, jak reagowały na kolejną jego wypowiedź studentki w pierwszych rzędach: śmiechem, irytacją, oburzeniem. Ograniczenie, które dla niego było skandalem, dla nich – dla nas! – jest codziennością. Po nim wypowiedział się kolejny, z tej samej perspektywy.

Studenci poczuli się wykluczeni. W pewnym momencie dyskusja przerodziła się w debatę o to, czy zostali potraktowani dobrze czy źle, czy prawa mężczyzn są traktowane przez feminizm dobrze czy źle. Przez kilkanaście minut uczestniczki były zmuszone zastanawiać się nad tym, jak oni się czują i czy czasem same nie skazujemy się na wykluczenie, bo zniechęcamy do siebie mężczyzn. Nikt się nie zastanawiał, jak czują się w większości milczące studentki na spotkaniu o feminizmie, które przeradza się w spotkanie o prawach mężczyzn – i czy czasem to nie zniechęca ich do mówienia. Prowadzący przyznał, że sprzeciw kobiet nie zniechęca go do feminizmu – za to zachowanie studentów owszem, jest dla niego zniechęcające.

W końcu jeden ze studentów ogłosił, że wypowiedzi skierowane do nich były agresywne, a oni nie czują się tu dobrze. A gdy chwilę potem pytanie zadała studentka – świetne pytanie, o wypalenie w aktywizmie – oni demonstracyjnie wyszli. Jej pytanie nie wybrzmiało, cała uwaga skupiła się na ich wyjściu, zasłonili ją i sprawili, że część osób jej nie słyszała. Nie zastanawiali się, jak czuła się osoba, która zadawała pytanie. To oni tu byli ofiarami, a ja – i inne osoby, które się wypowiadały – agresorkami.

Po spotkaniu zostaliśmy z kilkunastoma osobami. Podczas całego spotkania podejmowaliśmy mnóstwo ważnych tematów, ale teraz myślałyśmy tylko o tym. Jedne dziewczyny mówiły, że czuły się bezsilne, nie wiedziały, jak zareagować. Niektóre wyrzucały sobie, że może coś zrobiły nie tak albo czegoś nie zrobiły. Opowiadałyśmy sobie, że jakkolwiek zareagujemy, skończy się to dla nas źle: jeśli jesteśmy miłe i milczymy albo olewamy, dajemy sobie odebrać głos i przyzwalamy na wykluczanie, jeśli się sprzeciwiamy – okazujemy się agresywne, zniechęcamy do siebie i powodujemy konflikty.

Przywoływałyśmy podobne sytuacje, z którymi się zderzałyśmy – na uczelni, w szkole, w pracy, na ulicy. Zwykle były niewidoczne – zawsze nieprzyjemne, często uciszające. Żeby opowiedzieć, dlaczego to dyskryminacja i jak się z tym czujemy, musiałybyśmy opowiedzieć całą historię naszego życia, od przybrania nas w różowe śpioszki. Całą historię patriarchatu. Jak to zrobić, kiedy ciągle ktoś nam przerywa i odbiera głos – a gdy chcemy go sobie wyrwać, słyszymy, że przesadziłyśmy i to my wykluczamy?

Tak zabiera się kobietom poczucie bezpieczeństwa pod hasłami wolności słowa, dyskusji czy wyrażania wątpliwości. I tak z feministek robi się agresywne i radykalne – tylko dlatego, że się temu sprzeciwiają. Dokładnie o tym było spotkanie. A naprawdę wystarczyło nas posłuchać – od początku mówiłyśmy wprost, co nam się nie podoba w zachowaniu studentów. Tu nie ma żadnego konfliktu, nie ma co się obrażać: potrzeba tylko trochę empatii. I traktowania z szacunkiem tego, co mówimy i czujemy. W ten sposób nie tylko można się czegoś dowiedzieć o feminizmie, ale także nie blokować kobiet w życiu codziennym.

Rozmowa po spotkaniu trwała 2 godziny: tyle samo, ile spotkanie. Wśród rozmówców oczywiście byli mężczyźni i również dzielili się swoimi doświadczeniami. Bo też problemem dwóch studentów nie była płeć, to jasne. Po ich wyjściu, gdy osoby poczuły się bezpiecznie, mogłyśmy wreszcie porozmawiać o tym, czego doświadczamy: molestowaniu, walce z nim i naszych wątpliwościach.

I to nas połączyło. To moment #MeToo – moment, w którym przykre doświadczenie zmieniamy w naszą siłę. Nie przestaniemy mierzyć się z wykluczaniem, często miękkim i na pierwszy rzut oka niewidocznym czy bezmyślnym – ale nie chcemy mierzyć się z nim same. Bo problem nie jest w nas, „agresywnych”, „radykalnych”, tylko w systemie, w którym funkcjonujemy, i relacjach, jakie on nam narzuca. I my je zmienimy.

Dziękuję prowadzącym cykl spotkań „Nie-porozumienia”: Weronice Szklarskiej i Kamil Cajmer. Niedługo spotkania z Anną Adamowicz, Joanną Malinowska i Moniką Bobako. Nasze spotkanie nie było nieporozumieniem, ale było świetną lekcją z feminizmu. Mam nadzieję, że dla wszystkich.


MeToo

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 10:00:12

Co robiliśmy 2 lata temu? Przygotowywaliśmy się do strajku szkolnego, który zrob

Co robiliśmy 2 lata temu? Przygotowywaliśmy się do strajku szkolnego, który zrobiliśmy w Gdyni na koniec marca 2017. Teraz nauczyciele mobilizują się o wiele bardziej niż wtedy. Bardzo dobrze. To tylko pokazuje, że wszystkie te działania mają sens. Choć na ulicy, kiedy rozmawiam przy zbiórce…

Więcej

Przygotowania do wsparcia strajku nauczycieli w piątek (31.03). #Razem #Gdynia #PartiaRazem #StrajkSzkolny



Razem,Gdynia,PartiaRazem,StrajkSzkolny

Źródło
Opublikowano: 2019-03-29 09:48:00

W Polsce przyjmuje się powszechnie, ze pogoń za monetą jest jedynym słusznym spo

Bartosz Migas:


W Polsce przyjmuje się powszechnie, ze pogoń za monetą jest jedynym słusznym sposobem na życie. Żeby to jeszcze była nasza pogoń, za naszą monetą, to bym jeszcze zrozumiał, ale wszystko wskazuje na to, że przyzwyczailiśmy się być paśnikiem dla biznesu i jesteśmy gotowi zrobić wiele, żeby swój podstan utrzymać.

Oto weźmy na tapetę trzy przykłady – handel w niedzielę, RODO, oraz dostępność alkoholu.

Co do handlu w niedzielę powiedziano i napisano już wiele. Handel jest w Polsce dziedziną, która zdominowała całe nasze życie. Chcemy kupować zawsze i wszędzie – sklepy 24/h co skrzyżowanie, stacje benzynowe wypełnione najróżniejszymi towarami niezwiązanymi z samochodami czy podróżą, sklepy wielkopowierzchniowe oferujące nawet dowóz towarów do domu lub takie, które są otwarte 24/h tak, żebyśmy mogli zrobić zakupy nawet o 2 w nocy mijając ludzi rozkładających towar przed kolejnym dniem. Handel zawładnął każdym dniem oprócz świąt państwowych, kiedy rzesze Polek i Polaków cierpią z powodu zamkniętych sklepów – poza tym prawo do kupienia wszystkiego w dowolnym momencie dorasta wręcz do rangi konstytucyjnie zagwarantowanego prawa.

Podobnie jest z alkoholem, który koniecznie musi być dostępny wszędzie i w dowolnych ilościach – oprócz całodobowych sklepów musi koniecznie pokrywać całe ściany na stacjach benzynowych. Żeby broń boże ktoś nie musiał odpuścić sobie kolejnej butelki. Alkohol sprzedajemy/kupujemy wszędzie – czasem stojąc na ulicy mamy w zasięgu wzroku kilka punktów sprzedaży na raz – rzecz wyjątkowa i nienaturalna w wielu miejscach świata, u nas norma, znów niemal w randze konstytucyjnej.

Teraz do tego dochodzą dane osobowe – w moim mniemaniu działa ten sam mechanizm. Przyzwyczailiśmy się, że nasze dane osobowe są przedmiotem obrotu i nie robi to na nas wrażenia. Utyskujemy czasem na namolnych telemarketerów czy wkurzające tony reklam opon jak tylko wpiszemy gdzieś „wymiana opon zima”, ale nie łączymy tego zupełnie z faktem, że przez lata ignorowaliśmy, że nasze dane fruwały swobodnie po biznesie zupełnie bez naszej świadomości i pytania nas o zgodę. O tym, jak wielkie znaczenie mają dane osobowe w połączeniu z zachowaniami konsumenckimi dla marketingu i handlu, to chyba nikogo nie trzeba przekonywać.

I oto kiedy pojawiają się pomysły nawet, nie mówiąc już o konkretnych działaniach, żeby ten dziki stan okiełznać, ograniczyć handel choćby o te dwa czy trzy dni w miesiącu, ograniczyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu, żeby nie lał się strumieniami po ulicach lub ta wstrętna UE wprowadza RODO, dzięki któremu biznes musi nas choćby poinformować, zanim przemieli nasze dane żeby skuteczniej wpychać nam najrozmaitsze produkty i usługi, często zupełnie nam do niczego nie potrzebne, to wtedy jest lament i zgrzytanie zębów.

Nawet niewielkie kroki w celu przywrócenia jakiejś elementarnej proporcji i ograniczenia wszechobecnego, rozbuchanego poza granice rozsądku konsumpcjonizmu, nawet takie niewielkie kroki to od razu gwałt, komuna, ucisk, tyrania i buk wie co jeszcze.

Bo tylko handel i biznes, zawsze i wszędzie, prawo do tłuczenia monety, choćby naszym kosztem i na naszych plecach. Byle tylko gdzieś się kręcił interes, jakby to był jedyny wskaźnik, uniwersalna miara dobrego i złego.

Nic tylko sprzedawać i kupować, żeby tylko złoty pieniążek nie zatrzymał się w tańcu pomiędzy palcami.

Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-03-29 00:53:36
Opublikowano: 2019-03-29 00:53:36

105 lat temu urodził się pan Hrabal. Pan Hrabal jest u nas znany i lubiany. Zwykle postrzegany jako facet, który chodził

Remigiusz Okraska:

105 lat temu urodził się pan Hrabal. Pan Hrabal jest u nas znany i lubiany. Zwykle postrzegany jako facet, który chodził po knajpach, różne chłopy opowiadały mu historie, on je później w książkach relacjonował wiernie lub przetwarzał, wesoło zatem było, jak to w knajpianych opowiastkach, które nawet gdy są smutne, to jakoś tak wesołe mimo wszystko, bo wesołe są knajpy i wesołe są knajpiane opowieści, a już szczególnie dla Polaka i Polki te czeskie. To oczywiście nie jest prawda, u Hrabala nie ma tej wesołości wcale za wiele, a i knajpiane opowieści nie są tu aż takie ważne, jest tu o wiele więcej i inaczej, i raczej trzeba żałować, że z tej refleksyjnej literatury w jej przecież wcale niejednorodnych formułach został obraz knajpianego ględzenia i jego relacjonowania.

No ale dobrze, niech będzie knajpiana opowieść.

"Właściwie pan Kakra powinien pisać, tylko że pan Kakra nigdy niczego nie napisał – co i jak robił, jak żył, nie miał potrzeby jeszcze raz tego pisać, opisywać. Ale wszystko, cokolwiek by nie robił, o czym by nie mówił, wszystko było niezwykłe, a przecież się to działo, przecież było częścią ludzkich spraw. Pan Kakra zaznajomił mnie z historią wszystkich gospód, niektóre były tak frapujące, że aż niewiarygodne. Najbardziej lubiłem opowieść pana Kakry o tym, jak w Hradisztku był gospodzki, który zimą palił tylko w kuchni, a w lokalu było zimno, i kiedy ktoś przychodził na piwo, to narzucał sobie na ramiona biały obrus i goście siedzieli tak w chłodzie z białymi obrusami jak jacyś wolnomularze. […] A znowu o innym gospodzkim z »Leśnej« pan Kakra opowiadał, że z kolei temu nawet latem było tak zimno, że chodził w długim kożuchu i ciągle pił grzane wino, nawet podczas upałów, bo wciąż nie mógł się ogrzać… Pan Kakra opowiadał mi to po to, żebym o tym napisał, zawsze zestawiał dwie krańcowo różne historie, tak żeby przeciwieństwo jednej uzupełniało tę drugą, a ja chciałem zapytać, czemu pan Kakra sam nie pisze? Ale zanim skończyłem, pan Kakra powiedział mi, że to nieważne, ważniejsze jest żyć i swoje życie widzieć tuż przed sobą, tak jak ten kufel, z którego się właśnie napił".


Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 23:40:49

Zrób sobie własny wskaźnik [2002] | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Remigiusz Okraska:

Jest rok 2002, może nie apogeum, ale szczyty szajby neoliberalnej, tzw. wszyscy rozsądni ludzie wielbią PKB i "wzrost gospodarczy", panuje kult kilku cyferek i wskaźników. Tymczasem w gazetce świrów i ignorantów, czyli naszej, ukazuje się tekst, który dzisiaj zdigitalizowaliśmy. Tekst, którego autor pyta, czy jeśli ludzie umrą przedwcześnie na raka płuc, bo palili papierosy, to oznacza to korzystne oszczędności dla systemu emerytalnego? Czy emisja spalin poprawia nasze życie, skoro zwiększa PKB? I temu podobne wariackie pytania. Po tych 17 latach warto zapytać – to kto był świrem i ignorantem: my czy wyznawcy Balcerowicza i Geremka? Poczytajcie:

Zrób sobie własny wskaźnik [2002] | „Nowy Obywatel” – pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej

Co dla Ciebie oznacza lepsze życie: nowy samochód czy lepsze powietrze w Twoim mieście, a w kraju – więcej autostrad czy lepiej zorganizowany system komunikacji?

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 20:27:25

Preludium do strajku nauczycielek i nauczycieli pokazuje, dlaczego tak wiele rzeczy w Polsce nam się nie udaje. „Niech s

Preludium do strajku nauczycielek i nauczycieli pokazuje, dlaczego tak wiele rzeczy w Polsce nam się nie udaje. „Niech strajkują w wakacje”, „niech strajkują, ale nie kosztem dzieci”, „strajk w porządku, ale…”

Nie ma żadnego „ale”. Kiedy strajkują kolejarze, to nie dlatego, by dokuczyć pasażerom. Kiedy strajkują pielęgniarki, to nie dlatego, by dokuczyć pacjentom. Kiedy strajkują nauczyciele, to nie dlatego, by dokuczyć dzieciom. Sami je przecież mają.

Strajkują dlatego, by pasażerowie mieli lepszą obsługę, pacjenci lepszą ochronę zdrowia, a dzieci lepszą kadrę nauczycielską. Jako pasażer, pacjent i były uczeń nie tylko to rozumiem, ale całkowicie popieram.

Ten strajk jest dla dzieci, a nie przeciwko nim!

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 20:08:30

„Solidarność” zdradza nauczycieli. Żąda już tylko jednej podwyżki o 10 proc., pomija szkolną administrację

Bartosz Migas:

Jeszcze trochę rząd wytrzyma, a Duda zaoferuje obniżenie pensji i dorzuci coś ze składek związkowych.

„Solidarność” zdradza nauczycieli. Żąda już tylko jednej podwyżki o 10 proc., pomija szkolną administrację

Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-03-28 20:05:41
Opublikowano: 2019-03-28 20:05:41

"Starą" i "nową" Unię nadal dzielą rażące nierówności zdrowo

"Starą" i "nową" Unię nadal dzielą rażące nierówności zdrowotne. "Nowi" Europejczycy szybciej tracą zdrowie i żyją krócej. Unia Europejska musi stworzyć narzędzia, które zapewnią wysoką jakość ochrony zdrowia w całej Europie.

Dlatego #LewicaRazem chce wprowadzenia Europejskiego Standardu Zdrowotnego. Będzie on określać między innymi minimalną liczbę pielęgniarek, lekarzy i łóżek szpitalnych przypadających na 1000 mieszkańców oraz wprowadzi jednolite standardy dostępu do zabiegów. Uboższe regiony, które będą miały trudności ze spełnieniem tych wymogów, otrzymają wsparcie z unijnego budżetu.

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W tle górnej części grafiki zamieszczono zdjęcie trzech osób przeprowadzających operację. Napis w tej części głosi: "Nieważne, gdzie mieszkasz: Twoje zdrowie!". Pośrodku nagłówek: "Europejski Standard Zdrowotny". W dolnej cześci grafiki napisano: "Ustanowimy minimalne normy ochrony zdrowia dla całej UE. Regiony, które będą miały trudności ze spełnieniem wymogów, otrzymają wsparcie z unijnego budżetu". Na samym dole logo Lewicy Razem i oznaczenie KKW Lewica Razem – Razem, Unia Pracy, RSS.]



LewicaRazem

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 19:52:01

Wczoraj radni podjęli decyzję, że od maja zapłacimy więcej za bilety komunikacji miejskiej. To fatalna decyzja.

Daria Gosek-Popiołek:

Wczoraj radni podjęli decyzję, że od maja zapłacimy więcej za bilety komunikacji miejskiej. To fatalna decyzja.
Kraków to niestety miasto smogu i korków – a ostatnia decyzja radnych nie poprawi sytuacji. Powinniśmy stawiać na transport zbiorowy, który powinien być szybki, sprawny, ekologiczny i TANI. Jego przystępność i wygoda powinny przekonywać osoby podróżujące samochodami po Krakowie do rezygnacji z tego środka transportu na rzecz właśnie autobusów, tramwajów czy kolei, a dla osób na co dzień korzystających z autobusów i tramwajów wybór transportu zbiorowego powinien być oczywistością.

Nowoczesne, naprawdę mądrze zarządzane miasta stawiają na ekologiczne i ekonomiczne rozwiązania. Walczą z wykluczeniem transportowym, wychodzą naprzeciw potrzebom mieszkanek i mieszkańców. Szukają dobrych rozwiązań.
Kraków jest za to miastem, w którym zamiast zarządzać – idzie się na łatwiznę i po prostu ze szkodą dla wszystkich uchwala się podwyżki.

A urzędnikom, radnym i prezydentowi przypominam dokument, który PODOBNO ma mieć strategiczne znaczenie dla rozwoju naszego miasta: dokument "Strategia Rozwoju Krakowa "Tu chcę żyć. Kraków 2030." Tam znaleźć można takie strategiczne plany i obietnice. Które, trzeba dodać, nijak się mają do decyzji radnych i ekipy prezydenta Majchrowskiego.


Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 18:48:00

Zandberg: Wyższe płace, niższe czynsze, bezpłatne leki

Adrian Zandberg: "Chcemy europejskiego państwa dobrobytu. Chcemy Europy, w której wszyscy czujemy się u siebie. Lewica Razem chce europejskiego standardu ochrony zdrowia. Tak, żeby w żadnym kraju Unii Europejskiej nie powtarzały się już te zawstydzające sceny, kiedy ludzie czekają po kilkanaście godzin na szpitalnym oddziale ratunkowym, i umierają, bo nie było lekarza, który przyjdzie i ich zbada".

Zależy ci tak jak nam na wyższych płacach, niższych czynszach i bezpłatnych lekach? Zagłosuj na koalicję #LewicaRazem w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Zandberg: Wyższe płace, niższe czynsze, bezpłatne leki

Kliknij i zobacz więcej.

LewicaRazem

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 18:00:01

Miałem już nie pisać o tym czytaniu i nieczytaniu książek, ale okrutny los zetknął mnie w odmętach internetu z syntezą d

Remigiusz Okraska:

Miałem już nie pisać o tym czytaniu i nieczytaniu książek, ale okrutny los zetknął mnie w odmętach internetu z syntezą dwóch strasznych rzeczy. Mianowicie do inteligenckiego nabzdyczenia dołączyła polska ignorancka czechofilia, więc jakiś pan i jakaś pani przekonywali w dyskusji pod postem pewnej pisarki tonującej histerie antynieczytaniowe, że książki są najważniejsze, czytanie ubogaca duszę, czyni społeczeństwo lepszym, a jako przykład podali fakt, że w Czechach czyta się dużo i sami państwo popatrzcie, że TO DZIAŁA. No działa, ewidentnie. Gdy czytasz dużo książek, to zostajesz społeczeństwem, które wybiera sobie Babisa i Zemana, czyli jakiś niesamowity pierdolnik spod znaku postkomuny, przekręciarstwa i ksenofobii. Dajesz kilkanaście procent poparcia jawnie faszyzującej partyjce Okumury. Zawalasz cały kraj billboardami z wywodami przeciwko urojonym uchodźcom, a tematyka ta zajmuje poważne miejsce nawet w kampanii do wyborów samorządowych w miasteczku o nazwie Hawirzow. Masz największy w UE odsetek poglądów rasistowskich. Jawnie szczujesz na Romów. Masz największy odsetek przeciwników UE wśród krajów postkomunistycznych. W reklamach pogrywasz wizerunkiem kobiet tak, że polska seksistowska buceria to przy tym szczyt taktu i feminizmu. I tak dalej. To wszystko w kraju sporego czytelnictwa. No i co? No i nic.
PS. Spieszę wyjaśnić, że Czechy i Czechów za wiele rzeczy – oczywiście nie te wymienione powyżej – lubię i cenię. Ale ta polska komiksowa wizja kraju, narodu, świata i czytania książek oraz ich wpływu na świat i ludzi skłania mnie do wniosku, że czytanie niespecjalnie wpływa na rozum, wiedzę, znajomość rzeczywistości itp., skoro później produkuje się takie brednie.

Źródło
Opublikowano: 2019-03-28 17:30:32