"Zuboff wychodzi od „Wielkiej transformacji” Karla Polanyiego, węgierskiego ekonomisty, który twierdził, że kapitalizm ewoluował, przekształcając kolejne rzeczy istniejące poza rynkiem w towary: naturę zamienił w nieruchomości, które kupuje się i sprzedaje. Codzienną aktywność człowieka przeobraził w pracę najemną. Pieniądz, będący początkowo środkiem wymiany – w sposób akumulacji bogactwa. W XXI wieku według Zuboff kapitalizm zagarnął coś nowego: prywatne, indywidualne doświadczenie obecne w naszych zachowaniach, ciałach i rozmowach. Maszyny przerabiają (lub destylują) je dzisiaj na dane behawioralne, które przetwarzane z użyciem dużej mocy obliczeniowej służą do przewidywania naszych zachowań. Te prognozy giganci internetowi oferują na rynkach nowego typu.

[…]

Termin „kapitalizm nadzoru” Zuboff zaproponowała już pięć lat wcześniej w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. A w r. pisała w nim: „Gra nie polega już na tym, żeby przysłać ci katalog reklamowy albo wyświetlić sprofilowaną pod ciebie reklamę. Gra polega na sprzedaży transmisji w czasie rzeczywistym twojego codziennego życia – twojej rzeczywistości – tak żeby bezpośrednio modyfikować twoje zachowanie dla zysków”. I dalej: „Kontrola ze strony rządu jest niczym w porównaniu z tym, co robi Google. Firma tworzy nową systemową i spójną logikę akumulacji, którą powinniśmy nazwać kapitalizmem nadzoru”.

[…]

Kapitalizm nadzoru – jak pisze autorka – wymyślono i zaprojektowano w Google’u po pęknięciu bańki internetowej w 2001 r. Wcześniej firma gromadziła dane o użytkownikach wpisujących słowa kluczowe, z których część wykorzystywała do poprawiania swojej wyszukiwarki (a później np. do usprawnienia Tłumacza Google’a), ale nie wiedziała, co zrobić z resztą. Ten nadmiar danych, pierwotnie niepotrzebnych, Zuboff nazywa nadwyżką behawioralną. Później Google’owi udało się je „zrecyklingować”.

Według Zuboff kapitalizm nadzoru powstał w konkretnych, sprzyjających warunkach historycznych. Po zamachu z 11 września 2001 r. wojsko i służby USA zaczęły masową inwigilację i zbieranie danych o swoich obywatelach. Nikogo nie obchodziła wtedy ochrona prywatności. Takie firmy jak Google stały się partnerem rządu w wojnie z terroryzmem i beneficjentem lęków z nią związanych. Innym ważnym czynnikiem były poprzedzające ten okres trzy dekady polityk neoliberalnych i deregulacji. Wtedy nikt nie chciał ograniczać wolnego rynku.

[…]

Dlatego banalne „jeśli coś jest za darmo, to ty jesteś produktem”, jest już nieaktualne. Według Zuboff – wpadającej często w melodramatyczne tony – użytkownicy są źródłem surowego materiału: danych. Są jak „góra, z której wydobyto złoto, jak słonie na sawannie, którym odpiłowano kość”.

[…]

„The Age of Surveillance Capitalism” broni się, kiedy pokazuje, jak działa inwigilacja – i co motywuje firmy do wydobywania danych o nas. Książka może być użytecznym narzędziem przeciwko dwóm firmom: Google’owi i Facebookowi, które zagrażają demokracji i społeczeństwu. Postulowany jednak przez Zuboff kapitalizm nadzoru jest nie nowym, uniwersalnym paradygmatem, ale jedną z form cyfrowej gospodarki. Zdaniem Morozowa nie ma czegoś takiego jak nowy kapitalizm nadzoru rządzący się odrębnymi prawami i bardziej szkodliwy niż „stary, dobry kapitalizm”.

Jest jeden kapitalizm. On przepisywał i zmieniał naturę człowieka dużo wcześniej niż algorytmy".

Witaj w kapitalizmie nadzoru. Jak Facebook i Google stworzyły gospodarkę pasożytniczą

Twój smartfon wie, że właśnie skończyłeś biegać i mózg zalewają ci endorfiny. Teraz wystarczy wyświetlić ci przycisk 'Kup teraz'

Źródło
Opublikowano: 2019-04-02 13:48:14