Jeśli przegra strajk nauczycieli i nauczycielek, to będzie to jasny sygnał dla wszystkich kolejnych rządów: w Polsce nie

Remigiusz Okraska:

Jeśli przegra nauczycieli i nauczycielek, to będzie to jasny sygnał dla wszystkich kolejnych rządów: w Polsce nie ma już struktury zdolnej przeciwstawić się antyspołecznym posunięciom władzy.
I w ogóle, bo nie będzie już silnych związków zawodowych (rola górnictwa kurczy się w sposób naturalny, a coraz więcej węgla przyjeżdża spoza granic; kolejarzy upadnie pod presją wściekłych pasażerów-klientów lub zostanie złamany komunikacją zastępczą; reszta branż się nie liczy w wymiarze masowym i zdolnym zadać władzy silne ciosy), a inne takie struktury nie istnieją (bo skuteczny bunt to nie uliczna ruchawka, lecz sieć i struktura trwałego oporu, szczególnie w zatomizowanym społeczeństwie). I w szczególe, bo związane z obecnym strajkiem podziały i rozczarowania świata pracy uniemożliwią na długie lata wspólne, solidarne, bojowe działanie związków, branż i regionów.
Każda kolejna władza będzie mogła powiedzieć, że zabieramy, likwidujemy, ograniczamy te wasze "przywileje" – bo budżet, bo kryzys, bo ważniejsze, bo to, bo tamto, bo siamto. Jak w III RP było wielokrotnie w czasach, gdy związki były silniejsze. PiS nie będzie rządził wiecznie, nawet jeśli tak to dzisiaj wygląda. W dodatku jego socjalność jest świeża, umiarkowana i paternalistyczno-jaśniepańska. taka i owaka nie będzie wcale gwarantem socjalności takiej czy innej, bo byli głupi, są głupi i będą głupi. Ugrupowania i inicjatywy całościowo i doktrynalnie prospołeczne – są nieliczne i niewielkie. Społeczeństwo wciąż jest podatne na szczucie, napuszczanie na siebie nawzajem, wywody o "nierobach" itp. Jedyny socjal, do jakiego dało się przekonać, to zasiłki związane z dziećmi, bo tylko rodzina tu się liczy. Czyli jeszcze nie mający dzieci, już mający dzieci dorosłe, zawsze bezdzietni itp. nie mogą tu liczyć na nic. Wciąż pokutuje balcerowiczowski "etos", że jesteś kowalem, że musisz zapracować, że powinieneś, że każdy potrafi, więc jeśli nie masz forsy, to twój problem, zrób sobie lub skończ z "roszczeniami".
nauczycieli, gdy zostanie przegrany, będzie miał długofalowo podobne znaczenie społeczne, jakie miało zdławienie związków górniczych przez Thatcher. Jeden zakręt historii, jeden kryzys finansowy, jedna zmiana mody intelektualnej w światku ekonomistów, jedno poważne wyzwanie budżetowe (np. konieczność wielu miliardów na nową energetykę), a przede wszystkim presja biznesu – i obecny socjal pochodzący z pańskiej łaski będzie można zlikwidować, przykręcić śrubę światu pracy, kazać harować za grosze, powiedzieć "mam 20 Filipińczyków na twoje miejsce" itd. I nie będzie miał kto tego bronić w sposób skuteczny, całościowy, wytrwały i sprawny organizacyjnie.
Kto jeszcze nie wspiera strajku w oświacie, powinien czym prędzej zacząć to robić, jeśli ma poglądy nieliberalne, posiada odrobinę wyobraźni i stać go na choć trochę myślenia przyszłościowego. A jeśli nie popiera, bo sądzi, że ważni są tylko dzieci i "maturzyści", to szykuje im kiepską przyszłość.

Źródło
Opublikowano: 2019-04-17 12:35:55