Słuchałem w piątek premiera Morawieckiego i miałem wrażenie, że przemawia przeniesiony w czasie doradca Tuska. Podwyżki? A komu to potrzebne! Według Morawieckiego to ”gigantyczne kwoty”, które i tak się zmarnują, bo to “dolewanie oliwy do dziurawego baku”, a "budżet nie jest z gumy".

Nie chcę się wyzłośliwiać, wyliczać tych wszystkich luksusów, którymi na co dzień nagradza się obóz władzy. Na to, dziwnym trafem, pieniędzy wystarcza. Ważniejsze jest inne pytanie: co mają zrobić nauczyciele, skoro ich budżety domowe też nie są z gumy? Za co kupić buty na zimę? Czy w tym miesiącu zapłacić czynsz, czy zreperować zepsutą pralkę? Skąd wytrzasnąć pieniądze na kolonie dla dziecka? To są pytania, które dzięki Morawieckiemu zadaje sobie młody nauczyciel. Zaciskanie pasa w edukacji – żeby była jasność, odpowiada za to tak PiS, jak i PO – doprowadziło ich na skraj biedy.

Wiele razy słyszałem, że PiS jest wrażliwy społecznie. Tu wrażliwości zabrakło. PiS uważa, że ta wojna przeciw nauczycielkom im się opłaci. Nie wiem, czy w efekcie wzrośnie im czy spadnie poparcie. I, szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. Bo w tej sprawie konsekwencje będą dużo poważniejsze niż to, komu wzrośnie, a komu spadnie dwa procent w sondażach.

Jeżeli pensje mocno nie wzrosną, to nikt młody nie będzie chciał zostać nauczycielem. W czasach wysokiego bezrobocia ten zawód dawał marne, ale pewne pieniądze. Dziś bezrobocie spadło, więc nawet tej przewagi nie ma. Rząd, łamiąc strajk, dał jasny sygnał: zmieńcie zawód. Efekt będzie taki, że młodzi, zdolni nauczyciele uciekną ze szkół. A rachunek za polityczne "zwycięstwo" rządu zapłacą uczniowie.

https://www.se.pl/…/adrian-zandberg-razem-o-przerwanym-stra…

Adrian Zandberg „Razem” o przerwanym strajku nauczycieli: Nie ma się z czego cieszyć

W czwartek, gdy ZNP ogłosił zawieszenie strajku, byłem akurat w Sejmie. Uderzyły mnie triumfujące miny posłów prawicy: “Udało się! Załatwiliśmy nauczycieli!”. W …

Źródło
Opublikowano: 2019-04-27 11:28:36