Wysokie poparcie dla Konfederacji wśród młodych mężczyzn przeraża mnie, ale nie dziwi. Jest ono logiczną konsekwencją ws

Wysokie poparcie dla Konfederacji wśród młodych mężczyzn przeraża mnie, ale nie dziwi. Jest ono logiczną konsekwencją wszystkich naszych politycznych błędów z ostatnich trzydziestu lat.

Jedną z cech charakterystycznych Konfederacji jest skrajny egoizm. Nie ma tam miejsca na szacunek dla słabszych – ani dla biednych, ani dla mniejszości, ani dla nikogo, komu jest w Polsce ciężko. Czy nie tego uczyliśmy dzieciaki przez ostatnie kilkadziesiąt lat? Nie bądź homo soveticusem, bądź kowalem własnego losu, wszystko zależy od ciebie, nie licz na innych. No to mężczyźni biorą sobie ten przekaz do serca i idą za Korwinem, który głosi go w Polsce z największą konsekwencją. Po co mają przejmować się całą tą roszczeniową zgrają nieudaczników, którzy wiecznie czegoś chcą? Nie można promować darwinizmu społecznego i dziwić się potem, że mamy partię skrajnych egoistów.

Albo weźmy nacjonalizm Konfederacji. Wiemy, że nawet skrajny egoista odczuwa potrzebę przynależności, bycia częścią czegoś większego. I jaki wybór ideowy ma młody człowiek w Polsce? Miał się utożsamić ze społeczeństwem, z dobrem wspólnym, z demokracją? W kraju, w którym większość klasy politycznej powtarza dzień po dniu, że liczysz się ty, ty, ty, twoja inicjatywa, twoja zaradność, twoja przedsiębiorczość? Oczywiście, że nie. Dobro wspólne to wartość nieznana u nas. Pozostaje jeden wybór. Naród. Tym bardziej, że od przedszkola po studia młodym ludziom w Polsce wciska się ten naród do głów – jego cierpienia, krzywdy, dokonania.

Szowinizm? Coś w tym dziwnego? W kraju, w którym na debatę o edukacji albo o aborcji „postępowe” media zapraszają samych mężczyzn? W kraju, w którym większa część edukacji literackiej skupia się na książkach facetów o cierpieniach facetów w imię narodu, którym rządzą faceci? W kraju, w którym Roman Giertych cieszy się sympatią tak zwanych liberałów? Homofobia? Kogo może dziwić w państwie, w którym członkowie partii uchodzącej za oznakę normalności i za ostatnią nadzieję dla demokracji zakazują Marszów Równości?

Prawda jest taka, że przez lata budowaliśmy Polskę opartą na prawicowych obsesjach i fanatyzmie rynkowym. Postępowość sprowadzała się do tego, żeby być odrobinę mniej prawicowym i odrobinę mniej fanatycznym rynkowo niż najgłośniejsi przedstawiciele tych stanowisk. No nie będziemy mówili, że bycie gejem to grzech, jak to robi prawica, ale na Marsze Równości, nie mówiąc już o adopcji, to się przecież nie zgodzimy, tak nam dopomóż Kościele łagiewnicki! Nie będziemy też tak jak Korwin otwarcie gardzili biednymi, ale generalnie zgadzamy się, że jakby ktoś chciał, to na pewno biedny by nie był. Krzyczenie o nazifeministkach jest złe, ale już Tomek Lis ma się zastanawiać, co jest gorsze: PiS-owski wtorek czy feministyczny czwartek w Tok FM.

Naprawdę, jeśli coś mnie dziwi, to jedynie to, dlaczego poparcie dla Konfederacji jest nadal stosunkowo niewielkie. Jeśli gdzieś widzę pozytywy, to w poglądach młodych kobiet, które najwyraźniej trochę lepiej sobie radzą z tą polityczną beznadzieją niż faceci.

Źródło
Opublikowano: 2019-04-30 18:55:30