Kondycję polskiego Kościoła Katolickiego opisują dziś dwa obrazki – jeden to fas

Bartosz Migas:


Kondycję polskiego Kościoła Katolickiego opisują dziś dwa obrazki – jeden to faszystowski spęd na Jasnej Górze, chyba najważniejszym sanktuarium religii katolickiej w kraju z ponadtysiącletnią tradycją tej religii, oraz spalenie książek, figurek słonia i kotka i innych dziwnych rzeczy (jakieś ramki do zdjęć, czy coś) przed jednym z gdańskich kościołów.

Jako katolika obraz ten smuci mnie strasznie, ale zupełnie nie dziwi. Wszystko bowiem idealnie wywodzi się z faktu, że polski Kościół (nie znam kondycji innych Kościołów krajowych) jest po prostu strukturą zacofaną i przeżartą patologiami – opiera się na wszechwładzy grupy starych, bogatych, białych facetów, którzy najwyraźniej nie zorientowali się, że jest XXI wiek, a nie środek średniowiecza i najwyraźniej nie pogodzili się jeszcze z oświeceniem i Wielką Rewolucja Francuską. Do tego strukturze, która z każdą kolejną konferencją udowadnia, że strukturalne toleruje pedofilię i zapewnia ochronę przestępcom we własnych szeregach.

Mimo tego, że takie obrazki budzą grozę, to jest to jednak najgłośniejszy krzyk niemocy i upadku tej instytucji. Polki i Polacy masowo odwracają się od Kościoła, maleje udział we mszy, maleje liczba powołań, rosną w siłę ruchy antyklerykalne i ateistyczne. Oczywiście na to wszystko Kościół bardzo ciężko zapracował i pracuje nadal.

W XXI wieku zachodni świat cierpi na choroby kapitalizmu i niepohamowanej konsumpcji. Dręczy nas globalny wolny rynek powiększający nierówności, osłabianie i kurczenie się sfery publicznej na rzecz prywatnej, a co więcej stoimy u progu katastrofy środowiska naturalnego. Wszystko to niszczy społeczeństwa i wspólnoty, powoduje napięcia i konflikty interesów, wpędza nas w spiralę nienawiści i pcha znany nam świat ku chaosowi i przemocy. Kościół jednak w tej kwestii dramatycznie nie ma nic do powiedzenia, zamiast tego skupia się na walce z wymyślonymi zagrożeniami – okultyzmem z bajek dla dzieci, potężną ideologią dżęder (czymkolwiek by ona nie była) czy bzdetami o wojnie kultur.
Faszystowski spęd na Jasnej Górze i spalenie książek jest tego idealnym przykładem. Puste gesty, nabzdyczona brunatna symbolika – bez znaczenia, bez treści, napinanie chudego muskuła i udawanie, że ma się jakiekolwiek znaczenie, jakikolwiek wpływ na przyszłość, ku której podąża świat.

Oczywiście takie gesty mają wpływ i znaczenie, ale zupełnie w przeciwnym kierunku – pogłębiają rozpad społecznej tkanki, zamiast go wzmacniać i przyspieszają wypędzanie wiernych z Kościoła. Mówiąc w skrócie – takimi obrazkami Kościół udowadnia wszystkim, że jest niezdolny do zmierzenia się z rzeczywistością, nie ma do zaoferowania nic oprócz kaznodziejskiego pustosłowia, które nie robi już na nikim wrażenia, a mówiąc o miłości do bliźniego czy chrześcijańskim poświęceniu za innych jest po prostu fałszywy, nieszczery i żałosny.

Smuci mnie to, że Kościół nie korzysta z szansy dołożenia się do walki o sprawiedliwy i bezpieczny świat, na który ma całkiem mocne papiery, choćby w Nowym Testamencie. Tymczasem woli konsekwentnie udowadniać, że jest ostoją wstecznictwa i zabobonu, siedliskiej nienawiści i wszelkiej maści szurii.

Kościół nie upadnie przez twory swojej fantazji i wymyślone zagrożenie ze strony innych religii, marksizmu kutlurowego, dżęderyzmu, feminizmu czy co tam się jeszcze sobie hierarchowie naroją między uszami. Kościół upadnie z powodu sojuszu z faszystami i prawicową szurią, z powodu niezdolności do rozliczenia się z pedofili, z powodu nagromadzonego bogactwa, które zamyka oczy na świat dookoła.

Kościół polski jest dziś może jeszcze bogaty i wpływowy, ale nabiera coraz większego rozpędu na dno, by osiągnąć poziom wiarygodności i powagi równy płaskoziemcom czy innym zwolennikom teorii spod znaku foliowej czapeczki.
Krzyż na drogę.

Źródło:Bartosz Migas
Wiecej w kategorii: Bartosz Migas
Opublikowano: 2019-04-01 00:36:03
Opublikowano: 2019-04-01 00:36:03