Jedna z odsłon gdyńskiej batalii o przestrzeń publiczną. Wielka część nadmorskiej Polanki Redłowskiej jest w tej chwili zaniedbanym parkingiem, gdzie latem samochody parkują gdzie się da. Reszta jest miejscem spotkań, pikników, ognisk a nawet wydarzeń jakie organizowaliśmy jako Razem czy Pikniku Obywatelskiego. Prezydent chce się pozbyć części terenu, sprzedać go pod hotel. W Gdyni brakuje atrakcyjnych ogólnodostępnych terenów spotkań, brakuje deptaka z prawdziwego zdarzenia – jako przestrzeni miejskiej a nie czysto turystycznej. Plac Kaszubki jest źle pomyślany i nie spełnia roli placu, mimo inwestycji w fontanny itd. nie przyciąga żadnych stałych aktywności i atrakcji (może wprowadzi więcej życia). Straciliśmy Park Rady Europy bo władze miasta nie wywiązały się z warunków na jakich kiedyś go przejęły. Prywatyzacja atrakcyjnych terenów jest łatwym sposobem na oddanie odpowiedzialności za przestrzeń, za relacje miejskie. Prezydent Szczurek nie ma wizji miasta, ma wizję maszyny ekonomicznej. Udaje mu się tę wizję realizować, w jego mniemaniu bez zgrzytów. Tylko, że ta wizja oddala Gdynię od bycia samodzielnym miastem pod względem atrakcyjności dla mieszkańców. Gdynia nie jest miastem, w którym ścierają się i mają pole do realizacji różne wizje mieszkańców. Deweloperzy mają pole do popisu, powstają drogie mieszkania ale nie ma pomysłu na przestrzeń publiczną i instytucje otwarte na ludzi. Sprzedawanie kolejnych terenów dalej przekierowuje naszą, mieszkańców aktywność na sąsiednie miasta, na Gdańsk i Sopot. Samorządność zmonopolizowała i wyjałowiła pole do rozwoju, które byłoby pomyślane choć trochę inaczej niż chce tego rządząca w ten sam sposób od 20 lat ekipa. Taka absolutna hegemonia i powtarzanie w nieskończoność tego samego pomysłu na rozwój nie działa. Gdynia się wyludnia. Atrakcje dla turystów nie zastąpią życia w mieście. Turystyka się też zmienia, ludzie podróżują, żeby zobaczyć np. Kopenhagę nie dlatego, że ma hotele nad morzem. Pamiętam jak byłem w czerwcu w Lublinie i to miasto, które nie ma morza i latem nie przyciąga plażami przyciąga właśnie przestrzenią miejską, życiem, kulturą. W Lublinie jest ogromny plac i w ciągu kilku lat rozciągnięto przestrzeń zamkniętą dla samochodów chyba o jakieś 100% a i tak była większa niż chyba w Gdańsku. Podczas gdy w Gdyni powstał ogryzek deptaka na Abrahama, nazywany „rewolucją” albo woonerfem Dobrze, że powstał ale potrzeby są większe. Czasy się prostu zmieniają.


Źródło
Opublikowano: 2019-11-25 16:02:41