Przyszłam dzisiaj na protest w Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi chwi

Maja Staśko:

Przyszłam dzisiaj na protest w Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi chwilę wcześniej. Usiadłam na kanapie – pięknie tu jest w ogóle – i było mi strasznie wygodnie. Pomyślałam: po co to wszystko? Nie lepiej sobie posiedzieć tu na kanapie, w cieple, poczytać książkę, obejrzeć film? I wtedy pomyślałam o tym, ile za tym filmem może być przemocy. Aktorka, która nie odgrywa sceny gwałtu, jest gwałcona na scenie. Imprezy, na których gwałcone są nastolatki. Totalna bezkarność, bo to genialny reżyser, który tworzy genialne filmy.

To wszystko było dotychczas niewidoczne. To, co za sceną, należało do prywatnej sfery autora. Nawet jeśli był to gwałt czy przemoc fizyczna.

Gdy siedziałam na tej kanapie, studenci rozmawiali o egzaminach i zajęciach. I o imprezach, odpoczynku. I pomyślałam, że warto, że to robimy. Właśnie dla nich – żeby każdy czuł się bezpiecznie. Żeby przemoc nie była uznawana za sposób nauki, genialną sztukę czy metodę Stanisławskiego.

Ja też kiedyś byłam po drugiej stronie. Kiedy byłam w podstawówce czy gimnazjum, po raz kolejny sprawa Polańskiego była na pierwszych stronach gazet. I też myślałam: ale to przecież wielki twórca. Dzieło jest ważniejsze niż życie prywatne. Poza tym nie wiadomo, czy te kobiety nie zmyślają. mi mówiła: to nie jest takie proste. A ja, przemądrzała trzynastolatka czy dziesięciolatka, mówiłam: jest, przecież jest.

A potem poznałam pierwszą osobę, która została zgwałcona. I drugą. I trzecią. Teraz codziennie rozmawiam z co najmniej kilkoma. Nie spałam dzisiaj ani minuty. Po północy zwróciła się do mnie osoba, która doświadczyła gwałtu. I pisała, że przeprasza, że zwraca się do mnie z prywatną sprawą. Pisała, że nie jest pewna, czy nie przesadza. Że się boi.

I wiecie co? Mam tego dość. Jestem wściekła, że szkoła wpoiła mi uwielbienie dla dzieł i uznawanie przemocy za prywatną sprawę. Mam dość kultury uwielbienia dla gwałcicieli. Mam dość kultury wybielania przemocy karierą i sukcesem. Wiem, że żyjemy w świecie, w którym kariera jest ważniejsza niż życie. W którym ludzie umierają z głodu albo w pracy, walą się na nich fabryki, by jakiś bogaty typ mógł być jeszcze bogatszy.

Wiecie, czym jest przemoc? To miliony godzin terapii. Wiecie, kto płaci za tę terapię? Ofiary – jeśli mają pieniądze.

Wiecie, czym jest gwałt? To setki godzin na policji, prokuraturze i w sądach. Wiele lat procesów. Czasem o gwałt, czasem także o zniesławienie czy przekroczenie granic obrony koniecznej. Wiecie, kto płaci za prawnika? Ofiara – jeśli ma pieniądze. Podejrzany nie, on ma prawnika z urzędu.

Wiecie, czym jest przemoc domowa? To brak dostępu do środków, brak możliwości wyjścia z domu, uwięzienie w pracy domowej i opiekuńczej – nad mężem i dziećmi. To poczucie osaczenia i totalna bezsilność.

Dość już mam skupiania się na Romanie Polańskim. Tak, to gwałciciel, sam to przyznał. Ale gdybyśmy żyli w normalnym świecie, poniósłby konsekwencje swoich czynów i naprawdę nie byłoby o czym gadać. Winni są przede wszystkim wszyscy ci, którzy go wybielają, bronią, pomagają się ukryć przed sprawiedliwością. To oni sprawiają, że cierpienie ofiar trwa w najlepsze.

Cierpienie ofiar, miliony godzin bólu, było dotychczas niewidoczne. Znajdowało się za sceną. Na scenie brylowali genialni, wybitni artyści – a za sceną gwałcone kobiety, pracujące na nich żony, upokarzani przez nich współpracownicy. Słyszymy, że Polański to genialny, wybitny reżyser, i dlatego warto się z nim spotkać. A wiecie, ile genialnych, wybitnych reżyserów i reżyserek nie mogło zaistnieć, bo były upokarzane, mobbowane i gwałcone? Dlaczego nie domagacie się spotkań z nimi, ze skazanym gwałcicielem? Dlaczego nie chcecie dla nich otworzyć przestrzeni?

Słyszymy, że to początek kultury linczu i agresji. I to nam wmawia się przesadzanie! Nie odbyło się jedno spotkanie z człowiekiem, który został skazany za gwałt na nieletniej, a dosłownie przed chwilą francuska aktorka i modelka także oskarżyła go o gwałt. Jedno spotkanie, do którego nie doszło – to jest ta agresja? Polański był w kinie Muranów, wczoraj odebrał nagrodę na gali.

Słyszymy, że chcemy cenzurować filmy. Wręcz przeciwnie. My chcemy wreszcie, by każda genialna osoba mogła tworzyć filmy – nie taka, która gwałciła ludzi. Nikomu nie zakazujemy oglądać filmów Polańskiego ani żadnego innego reżysera. Film to nie jest własność reżysera – to wysiłek kolektywny, owoc pracy mnóstwa osób: scenarzystki, aktorek, scenografki, osoby od oświetlenia itd. Wiecie o tym najlepiej, jeśli zajmujecie się filmem.

Gdy dzisiaj protestowaliśmy, próbowano nas zagłuszyć, odebrać nam głos. Słyszeliśmy, że jesteśmy głupi, że kogoś obudziliśmy (skandal), a ktoś nie może przez nas prowadzić zajęć. Żyjemy w świecie, w którym większym problemem jest kilkanaście minut protestu niż gwałt.

Chciałabym, żeby gwałt był dla mężczyzn równie niewyobrażalny jak kanibalizm. Żeby na słowa „zgwałcił mnie” mówić „wspieram cię”, „to nie twoja wina”, „jak ci mogę pomóc”, a nie „ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku” czy „nie do nas należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak gwałt”. Chciałabym, żeby zamiast „dlaczego tam szła?”, „dlaczego piła alkohol?” zadawać pytania „dlaczego zgwałcił?”. Czy ktokolwiek zadał takie pytanie Polańskiemu? Pewnie nie, ale raczej nie ze strachu. Raczej dlatego, że odpowiedź jest oczywista.

Dlaczego zgwałcił? Bo mógł.

Zróbmy tak, żeby nikt nie mógł. Tysiące oprawców codziennie nie ponosi żadnych konsekwencji swoich czynów. My też jesteśmy twórcami. Tworzymy inną kulturę – kulturę troski i empatii, a nie gwałtu.

#MeToo


MeToo

Źródło
Opublikowano: 2019-11-30 12:10:40