Daria Gosek-Popiołek:

Czy przy okazji doniesień medialnych na temat awarii w oczyszczalni ścieków “Czajka” zaczęliście zastanawiać się nad tym, jak często w Polsce dochodzi do niekontrolowanych zrzutów ścieków do wód? Jeśli nie, spieszę z informacjami i przykładami – jest to bowiem nagminny problem polskich wód. W wielu miejscach w naszym kraju spuszczanie ścieków to działanie celowe. Robi się to dla oszczędności, przez zaniedbania, z braku infrastruktury ściekowej czy przez nieprawidłową gospodarkę rolną.

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej Klubu Parlamentarnego Lewica wraz z innymi parlamentarzystkami zaapelowałyśmy do Prezesa Rady Ministrów – potrzebujemy przeprowadzenia ogólnopolskiej kontroli oczyszczalni ścieków.

Bowiem tylko w maju bieżącego roku doszło do zanieczyszczeń czterech rzek w różnych rejonach Polski:
rzeki Biała w województwie małopolskim, zanieczyszczonej przez oczyszczalnię Bobowa-Siedliska;
rzeki Jeziorka i Molnica w województwie mazowieckim, zanieczyszczonej przez oczyszczalnię zlokalizowaną w mieście Kobylin – Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Grójcu;
rzeki Ślęża na Dolnym Śląsku – od września 2018 roku do maja 2020 roku do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska wpłynęło kilkanaście wniosków o podjęcie interwencji dotyczących zanieczyszczenia.

Nie wspominając już o zanieczyszczeniu ekosystemu rzeki i Doliny Baryczy, o którym głośno było w mediach. Dolina Baryczy to rezerwat przyrody!

Wielokrotnie, we współpracy z Koalicja Ratujmy Rzeki / Save the Rivers Coalition, podejmowałam interwencje w sprawie zanieczyszczeń wielu rzek, m.in. Mszanki, Kamienicy, Serafy, Rudawy, Drwinki, Dunajca (Łącko), Białej Tarnowskiej (Głogów), Białej (Bobowa), Ślęży i innych. Historia każdej tej rzeki to lokalna katastrofa ekologiczna i nieodwracalne zmiany w ekosystemie.

Przyczyny? Brak odpowiedniego nadzoru i kontroli ze strony odpowiednich instytucji: Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, samorządów, wojewodów, czy Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska. Już sam fakt, że podmiotów odpowiedzialnych jest tak wiele sprawia, że owa odpowiedzialność się rozmywa. Mamy do czynienia z martwym prawem. Kary za zanieczyszczenia rzek są śmiesznie niskie – firmom dokonującym zrzutów po prostu opłaca się taki koszt wkalkulować w swoją działalność. Tak nie powinno być! Nie możemy widzieć realnych działań dopiero wtedy, gdy dochodzi do katastrofy na wielką skalę, na przykład takiej, z jaką mamy do czynienia obecnie w Warszawie – w Czajce.

Złożyłam wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w tej sprawie – ma się odbyć do końca 2020 roku. Postuluję również zwiększenie wysokości kar za łamanie zaleceń Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska, a także zlecenie przeprowadzenia kontroli przez premiera.

Zatruwanie rzek musi przestać się opłacać! To pierwsza rzecz, którą należy zmienić, aby w ogóle zacząć rozmawiać o usprawnianiu systemu ochrony polskich wód.


Źródło
Opublikowano: 2020-09-03 18:13:13