Grzegorz Ilnicki:

odc. 2473. Gdy słyszymy "naruszenie dóbr osobistych", to ostatnio często odbywa się to w kontekście takich skandali jak próba uciszenia Mai Staśko. Szczęśliwie zadośćuczynienia pojawiają się czasem i w drugim kierunku.

Uzyskaliśmy 40.000 zł przed Sądem Okręgowym w Poznaniu za grożenie utrudnianiem znalezienia nowej pracy, przekazywaniem tajemnic kadrowych nowym, potencjalnym pracodawcom, przymuszaniem wymyślną perswazją do podpisania porozumienia o rozwiązaniu umowy o pracę, okłamywaniem o braku poparcia organizacji związkowej, uniemożliwianiem skorzystania z fachowego poradnictwa.

Gdy padają teksty "nie chcemy panu niszczyć życia", a na stole leżą rzekomo atrakcyjne dokumenty do podpisania – warto zastanowić się, dla kogo są atrakcyjne. Tutaj nie udało stłamsić pracownika, który konsekwentnie odpowiadał "nie". Czując zresztą do czego zmierza spotkanie utrwalił jego przebieg. Mówiąc prościej – nagrał je. Sąd Okręgowy ten dowód dopuścił, co dobrze rokuje dla tych wszystkich, którym odmawia się prawa do pełnomocnika albo chociaż świadka, gdy po drugiej stronie siedzi pracodawca uzbrojony w kadrowa, kierowników, brygadzistów albo i prawnika.

Do wydania wyroku nie doszło, zawarliśmy ugodę. Oddaliśmy w zamian przywrócenie do pracy, ale oprócz dużego zadośćuczynienia zyskaliśmy też lepszy standard rozmów kadrowych w przyszłości. Wnioskować o rozstanie z HRowcem nie musieliśmy, firma rozstała się z nim sama. W jego miejsce zatrudniła kogoś, kto rozumie sens słowa "dialog".


Źródło
Opublikowano: 2020-09-08 21:15:04