Alien Covenant – Engineer Scene (Extended Remix)

Łukasz Kowalczuk:

Wczoraj, czy też dziś, w sobotnią noc grudniową obejrzałem po raz czwarty Obcego: Przymierze (Alien: Covenant – podkreślam, bo nigdy nie mogę zapamiętać ani polskiego ani oryginalnego tytułu). krytykowany, że nie daje rozrywki na odpowiednim poziomie. Za to, że postaci są głupie, panikują, android łatwo oszukuje naiwniaków ludzi.

Moim zdaniem jednak jest to wybitny. Nie chodzi o rozrywkę ale przenośnię całej tej imprezy związanej z biologią obcego. O tę dwuznaczność życia jako piękna tworzenia i potworności pożerania. Mało jest dzieł kultury skupiających się na horrendum ludzkiego pożerania. Walka o byt w Obcym jest świetnie oddana jako ambiwalentna dyskoteka pożerania jednych przez drugich. Oczywiście nikt skupiony na rozrywce nie zauważy, że obcy i te wszystkie pochodne robactwo robi to samo, co my ludzie robimy z innymi gatunkami. Obcy nie cytuje Biblii, nie maluje obrazów, więc go nie kochamy. Pałamy sympatią do swoich. Jak są pokazani jednak ci swoi? Właśnie analogicznie, jako stado skupione na sobie, choć w taki nieporadny sposób. Tak też istniejemy przecież na ziemi, nieporadnie depcząc po sobie nawzajem. "Zabijamy się z powodu różnic w postrzeganiu tego, co jest po śmierci, nie widząc w tym zasranej ironii." Też nie budzi przesadnej sympatii, dlatego może cały film łatwo źle ocenić. Nie ma za bardzo z kim się utożsamić jeśli się ma ochotę spocząć wieczorem na laurach ludzkości.

doskonale operuje też metaforą ludzkiej, męskiej potencji nakazującej pęd do rozmnażania, zapładniania. Choćby zapładniania megalomańskimi pomysłami, ale jednak też biologiczny pęd bycia pomnożycielem ludzkiego rodzaju czy też bogactwa. Wola życia obcego jest nasza tak naprawdę, to nie przybywa z kosmosu, to jest sedno naszego istnienia na ziemi jak się zdawało np. Schopenhauerowi.

Jeszcze inżynierowie, z których degradacji miał powstać gatunek ludzki (Prometeusz się tak zaczyna). Moja interpretacja jest taka, że Inżynierowie żyją w świadomym samoponiżeniu, rezygnując z część zysków z technologii – na to wskazuje szczątkowo pokazana ich osada, ich stroje w scenie zatrucia i holocaustu dokonanego na nich przez androida. Prometeusz z kasty inżynierów byłby naszym praprzodkiem, który nie umiał się pogodzić z tym samoograniczeniem. Dlatego Inżynierowie chcą zniszczyć ludzi. Jednak ludzie tworzą czy osiągają pierwiastek nie podlegający biologicznemu zniszczeniu – stadium androida. Inżynierowie grzęzną zaś uwięzieni na jakiejś planecie przez jakieś mutacje chorób, co jest pokazane w Prometeuszu.

Na styku obu części powstaje mit jak to kobieta naprawia mężczyznę (androida), mężczyzna zapładnia kobietę (obcym), rodzi coś, co ma bezkompromisową wolę życia i reprodukcji. Obcy nie cytuje Biblii, nie maluje ale android widzi w nim coś wartego jego miłości. Nasza sztuczność i nasza wola życia są sobie zaślubione. Efektem tego małżeństwa jest wpieprzanie na potęgę jabłek z drzewa poznania dobrego i złego, wycinanie w ogóle Edenu w cholerę i wypływanie rzeką ścieków z zatrutego już do niemożliwości Raju w pusty kosmos.


Źródło
Opublikowano: 2020-12-24 19:38:32